W pewnym momencie ten film zaczyna zakrawać o "Omen". Pomysł doby, gra aktorska niezła, ale.... gatunek bardziej S-F. Wg mnie jeżeli już ktoś miałby tworzyć klona, żeby odzyskać dziecko, to rozegrałby to tak, żeby to dziecko wychowywać. Któż miałby tworzyć klona swojego dziecka, utraconego, a na dodatek chorego psychicznie, małego sadysty i samobójcy, żeby inni rodzice je wychowywali? Troszkę przekoloryzowane.. Rola De Niro została ograniczona praktycznie do minimum, choć to on powinien grać pierwsze skrzypce wg fabuły. 5/10