... aż w pewnym momencie usłyszałem pukanie od spodu...
... taki "temat" przewidywałem po obejrzeniu trailera...
Niestety, ale rewelacyjny, bądź bardzo dobry to nie był film.
W oczy nieraz potrafiło kłuć CGI (np. ach te czołgi), w drugiej części filmu, jak i pod jego koniec czuć było pośpiech.
Stety niestety, ale moje przewidywania co do scenariusza się nie potwierdziły, a żałuję, bo tu dostaliśmy dość prostą historię w stylu Godzilla się pojawiła po wojnie. A miałem nadzieję na coś trochę bardziej wyrafinowanego.
Kilka razy (pomimo tego, ze lubię mangę i anime, więc do takiej "japońskości" jestem dość przyzwyczajony) gra aktorska wręcz bawiła przesadzeniem - np. jak jakiś koleś ciągnął za sobą wózek, albo jak ludzie zdejmowali "ciężkie" skrzynki ze statku(?), czy samochodu... Nie pamiętam.
No i to takie trochę dziecinne i takie na szybko "wyprostowanie" fabuły pod koniec.
Przykładowo widząc co Godzilla wyprawiła swoim niebieskim promieniem i w jakich warunkach Noriko uratowała Koichiego, śmiałem się na sali widząc ją pod koniec z prostym bandażem przez pół ślicznej, nieposzarpanej twarzy.
Nie brakowało ujęć takiej klasycznej Godzilli, co powoli, niczym koleś w kostiumie, albo megazord zielonego Power Rangera spokojnie przechadzała się po lądzie, ale ni z gruchy ni z pietruchy potrafiła się zmienić w gibką i błyskawiczną bestię...
Ale. Ale - wielu ludzi potrafi narzekać, że w filmach o Godzilli wątki ludzi są niepotrzebne, wręcz zbędne i przeszkadzają... a tutaj wątki głównych bohaterów były IMO bardzo, BARDZO dobre.
Pojedyncze teksty punktujące Japonię, która chowa i milczy o swoich "brudach", o poświęcaniu życia - nie jestem specem o Drugiej wojnie światowej, a szkoła była daaawno temu, ale ciekaw jestem teraz, czy ci Kamikaze byli głównie motywowani swoim zapałem i poświęceniem, czy po prostu ich samoloty nie miały katapult i w sumie to ich bardziej zmuszało do poświęcenia...
Pierwszy raz od lat miałem niezbyt przyjemny seans, bo jakieś gimbusy przez sporą czesć seansu w ostatnim rzędzie gadały i śmiały gimbusiarsko - zwłąszcza w poważniejszych scenach...
Ale przykładowo scena w której "demony przeszłości męczyły Koichiego na tyle, że zaczął wątpić w rzeczywistość mnie mocno ruszyła... Co prawda nigdy nie byłem pilotem, ani nigdy nie spotkałem gigantycznej jaszczurki ziejącej laserem, ale... "to i owo" widziałem i przeżyłem, i też kiedyś miałem taki moment w życiu, że przez własne "demony przeszłości" zacząłem tracić rozum i wmawiać sobie, że to co się dzieje, to nie jest prawda...
Także ogólnie bym powiedział, że film dobry.
Przykładowo żałuję, że poszli na łatwiznę i zrobili flashback, w którym "mechanik" powiedział głównemu bohaterowi o katapulcie i żeby starał się przeżyć: osobiście wolałem wersję, którą ułożyłem sobie w trakcie seansu, czyli mechanik czuje winę, ale o niej nie powie i owe odbezpieczenie(?) bomby miało być ukrytą katapultą.
Sądziłem, że główny bohater będzie chciał poświęcić życie, zobaczymy jego swoisty "rachunek sumienia"... ale mechanik w tajemnicy mu to życie uratuje, gdyż owe odbezpieczenie bomby uznałem za ukrytą katapultę) i po zakończeniu potyczki z wielkim jaszczurem mu się wyżali i powie, żeby jednak żył...
Ale ogólnie film o szanowaniu życia (swojego i drugiego), o nadziei, o współpracy, o poświęceniu, o dystansie do rządu, o miłości, o kulturze Japonii...
Rewelacyjny, albo bardzo dobry to on nie był. Ale dobry - tak, dobry.
Seansu nie uznaję za zmarnowanie czasu i pieniędzy, ale jednak mam pewien niedosyt... Bo mógł być trochę "cięższy". Nie brakuje mang, albo anime, które potrafią zaserwować niebanalne i poruszające historie ludzkie. A ta zakończyła się w takim szablonowym stylu PG-13. Nie była lekka - obraz życia w ruinach bombardowanej Japonii poruszał, no ale...
Ogólnie polecam.
Ale ludziom niezaznajomionym z takim "japońskim stylem" - dialogi, gra aktorska, napisane postacie - mogą się nie raz wydawać dziwne, wręcz śmieszne.
Co do tej katapulty miałem identycznie - byłem niemal pewien że mechanik pod wajchą odbezpieczającą bomby ukrył po cichu katapultę po tym jak zorientował się, że samolot ją posiada. Koniec końców katapulta i tak była, ale zgadzam się że ten flashback i to że wiedział o katapulcie trochę osłabiło wydźwięk, lepiej by było gdyby nasze podejrzenia okazały się słuszne :)
Co do ostatniej sceny z Noriko też uważam że jej wygląd był zbyt sterylny jak na przeżycie ataku Godzilli. Ale może to ma związek ze sceną chwilę później i tym co się pojawia na dziewczynie. Co do CGI to sądzę że było co najmniej poprawne, zwłaszcza po tym co serwuje mam ostatnio MCU choćby (popelina jak jasna cholera). Pozdrawiam serdecznie.