Film nie jest wogóle straszny,od tego trzeba zacząć.Powiela schematy a cała historia oparta jest na banałach,dlatego też bardzo łatwo jest przewidzieć zakończenie i większość zwrotów akcji...Momentami film był niesamowicie zabawny (szczególnie podobała mi się scena kiedy Berry wchodzi do tej skrytki w podłodze szopy...skrzypce szaleją,coraz głosniej ..i głośniej..widzimy tylko klapę i dłoń Berry.Muzyka narasta wraz ze znikaniem dłoni z naszego pola widzenia..kiedy już zostają same koniuszki palców zdaje się jakby struny w skrzypcach miały pęknąć i wtedy....nic...dłoń znika i mamy kolejne ujęcie (lol) kompletnie nic...nic nie trzasło,wrzasło,nic się nie stłukło...NIC!...tragedia!)Nic tego filmu nie ratuje,jedyny plus -Halle Berry...tylko dzięki niej nie zamknąłem oczu.Jednak porównując ten film do np."Zgromadzenia" ma on jeden atut-o dziwo nie nudzi.Pomimo to nie polecam...strata czasu...