PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=163903}

Gra Endera

Ender's Game
6,4 79 294
oceny
6,4 10 1 79294
5,5 14
ocen krytyków
Gra Endera
powrót do forum filmu Gra Endera

[UWAGA - SPOILERY! WĄTEK DLA OSÓB, KTÓRE MIAŁY STYCZNOŚĆ Z FILMEM I KSIĄŻKAMI!]

O KSIĄŻKACH
Na film "Gra Endera" udałam się wczoraj ze znajomymi. Tym, co głównie zachęciło mnie do
wycieczki do kina było spore zainteresowanie w fandomie tym dziełem. Aby nie oglądać filmu z
perspektywy kompletnego laika, przeczytałam wpierw "Cień Endera" oraz "Pierwsze spotkania
w świecie Endera", co pozwoliło mi się zagłębić w klimat wykreowanego przez Carda świata,
poznać nieco fabułę, jak również zorientować się, co właściwie autor książek zamierzał swoją
twórczością przekazać.

Wrażenia po lekturze tych dwóch książek - bardzo pozytywne! Najlepsze było porównanie
wrażeń z "Cienia" z osobą, która czytała tylko "Grę Endera" - okazało się, że pisarz bardzo
przewrotnie potrafi odwrócić wydarzenia na drugą stronę. Ma dystans do tworzonego przez
siebie świata i pozwala się wypowiedzieć każdej stronie. Nie jest tak, że Ender jest jedynym
inteligentnym bohaterem; "Cień Endera" wyśmiewa niektóre wydarzenia z "Gry". Okazuje się,
że za wieloma sukcesami Endera stał tak naprawdę Groszek, który nie dość, że wybrał mu
nieprzypadkową armię, to jeszcze ciągle pozostawał potencjalnym kandydatem na głównego
dowódcę. Nie jest też tak, że Robale są złem wcielonym, jak w dużej ilości książek sf. Oni
również posiadają inteligencję i pokonanie ich stanowi tak naprawdę ledwie początek.

Ta tolerancja dla wszystkich, danie szansy każdemu bohaterowi do samodzielnego myślenia -
tym Card zdecydowanie wyróżnia się spośród pisarzy i z dużą przyjemnością przeczytam więcej
jego książek.

O FILMIE
Zebrawszy te pozytywne opinie z książek, nie mogłam się doczekać seansu kinowego. Mogło
wyjść z tego arcydzieło, a mógł wyjść zupełny gniot. Okazało się, że ani to, ani to - film jest
DOBRY i NIEZWYKLE EFEKTOWNY POD KĄTEM WIZUALNYM. Szczególną przyjemność
sprawiało oglądanie walk w sali bojowej, a potem symulacji bitew z Robalami. Czytając
książkę, wyobrażałam je sobie mniej realistycznie, a taka ich wizja zasługuje na uznanie.
Zachwyciła mnie również psychologiczna gra fantasy - pokazano ją z odpowiednią dawką
oniryzmu, piękna, magii i brutalności.

Natomiast, mając już na koncie "Cień Endera", trudno mi przymknąć oko na odstępstwa
względem fabuły, które dotyczą głównie Groszka:

-Groszek przybył do Szkoły Bojowej PÓŹNIEJ od Endera. Przez pierwsze miesiące celowo go
unikał! Tymczasem tutaj Ender i Groszek lecą razem na promie ze starterami i od razu zostają
kumplami O_O

-Zabrakło mi w filmie groszkowego stwierdzenia "Brama wroga jest na dole", które w
decydującym momencie sprawiło, że zagubiony Ender wpadł na swój genialny pomysł
przemknięcia z Doktorem Systemem do samej planety Robali i rozsadzenia jej

-Przybywający do Szkoły Bojowej rekruci musieli pościć przez 24 h przed lotem na promie, więc
nie powinno być sytuacji, w której ktoś z nich wymiotuje

-Bramę nieprzyjaciela otwierać musiało czterech żołnierzy - przyciskali hełmy po jednym w
każdym rogu, a piąty wlatywał przez bramę; w filmie po prostu sobie przelecieli

-Ender powinien był się rzucić na Mazera w momencie, gdy po pierwszym spotkaniu tamten
wychodził z jego pokoju (tak przynajmniej było w opowiadaniu "Gra Endera", które potem
rozwinięte zostało do powieści); w filmie po prostu pozwolił mu odejść

-W filmie nie wyjaśniono przekonująco, czemu do Szkoły Bojowej biorą dzieci w wieku 6-13 lat.
Dlatego pojawiają się opinie, że "Gra Endera" to "Harry Potter w kosmosie". Przecież
wystarczyłoby wpleść jakiś sprytny dialog między Graffem a Anderson, w którym pojawiłoby się
info, że:

*dzieci nie mają zahamowań moralnych, które rozwijają się dopiero później
*dzieci nie myślą schematami (wzorce myślowe również wykształcają się z wiekiem)
*w sytuacjach, w których nie pomaga nabyta wiedza sprawdzają się lepiej od dorosłych (w
walce z Formidami znajomość zwykłych strategii mogłaby tylko przeszkodzić, bo Robale
zupełnie nie myślały w kategoriach ludzkich)
*dzieci w wieku szkolnym uczą się najszybciej, chłoną wiedzę
*dzieci lubią rywalizację, gry strategiczne (w książce wzięto Endera przede wszystkim na
ambicję - on święcie wierzył, że w tej finalnej bitwie wreszcie dano mu za przeciwnika samego
Mazera Rakhama)
*w razie gdyby prawda wyszła na jaw, dziecko prędzej udźwignie brzemię odpowiedzialności

-W filmie w ogóle nie pokazano, jak wycieńczony psychicznie był Ender. Pokazano jego
załamanie nerwowe dopiero na sam koniec, a można by wcześniej - w książkach miał w nocy
koszmary, budził się z krzykiem, gryzł palce do krwi, tracił przytomność podczas ćwiczeń... W
filmie nie było po nim nic widać.


Parę rzeczy, co do których jestem zaskoczona, że tak dobrze odwzorowali:

-charakterystyczny żargon w Szkole Bojowej ("nah", itp.)
-naleciałość polskiego akcentu o ojca Endera (który był półlegalnym emigrantem z Polski)
-taktyka Endera i Groszka w jednej z walk (użycie struny, którą Groszek ukradł z magazynu;
zamrożenie żołnierzy i zrobienie z nich tarczy)
-dobór aktorów dla postaci Bonza Madrida, Petry Arkanian oraz Graffa (to subiektywne bardzo,
acz mnie się spodobało :D )


Mam ogólnie pozytywną opinię o filmie, chociaż uważam, że skrzywdzili Groszka tą ekranizacją
:P Twórcy czytali co najwyżej "Grę Endera", a "Cienia" już im się nie chciało.

ocenił(a) film na 7
sfinks_2

"Zabrakło mi w filmie groszkowego stwierdzenia "Brama wroga jest na dole", które w
decydującym momencie sprawiło, że zagubiony Ender wpadł na swój genialny pomysł
przemknięcia z Doktorem Systemem do samej planety Robali i rozsadzenia jej"

Było, nie uważałeś;)

"
-Przybywający do Szkoły Bojowej rekruci musieli pościć przez 24 h przed lotem na promie, więc
nie powinno być sytuacji, w której ktoś z nich wymiotuje"

To akurat kompletny szczegół + można wymiotować nawet nie jedząc nic przez dłuższy czas.

"W filmie nie wyjaśniono przekonująco, czemu do Szkoły Bojowej biorą dzieci w wieku 6-13 lat.
Dlatego pojawiają się opinie, że "Gra Endera" to "Harry Potter w kosmosie". Przecież
wystarczyłoby wpleść jakiś sprytny dialog między Graffem a Anderson, w którym pojawiłoby się
info, że:"

Również było informacja co do powodu. Może nie tyle rzucona wprost w głupim wyjaśniającym dialogu (co nie miałoby żadnego logicznego sensu). Ale były podawane kolejne informacje.


Zgodzę się, że Cień Endera wygląda zupełnie inaczej, ale warto pamiętać, że to jest Gra czyli wydarzenia z punktu widzenia Endera.

ocenił(a) film na 8
Dealric

""Zabrakło mi w filmie groszkowego stwierdzenia "Brama wroga jest na dole", które w
decydującym momencie sprawiło, że zagubiony Ender wpadł na swój genialny pomysł
przemknięcia z Doktorem Systemem do samej planety Robali i rozsadzenia jej"

Było, nie uważałeś;)
"
Dokładnie ale w kinowym tłumaczeniu była jakaś bzdura podczas wypowiadania tej kwestii. chyba "daj z siebie wszystko"

ocenił(a) film na 4
sfinks_2

"Zabrakło mi w filmie groszkowego stwierdzenia "Brama wroga jest na dole", które w
decydującym momencie sprawiło, że zagubiony Ender wpadł na swój genialny pomysł
przemknięcia z Doktorem Systemem do samej planety Robali i rozsadzenia jej"

to zdanie padło - ale było inaczej przetłumaczone - coś w stylu "wróg się odsłonił" - nie wiem skąd ta wersja (coś w stylu die hard i szklanej pułapki)

ocenił(a) film na 6
saqbis

Może na wersji z napisami było tak przetłumaczone, ja trafiłam na dubbingowaną wersję, bo była w sensownej godzinie i tam na 100% padło dokładnie, że brama wroga jest na dole, praktycznie cytat z książki.

sfinks_2

Można by dodać jeszcze wiele:

-wzrost Endera - o głowę wyższy od Bonza, równy wzrostem Graffowi.. no bez jaj, mogli znaleźć kogoś niższego - przecież Ender był dzieckiem a nie nastolatkiem

- scena w której Ender zabija Bonza - Ender w książce został szybko wyprowadzony z łazienki przez Dinka.. a nie siedzi i płacze nad Bonzem i woła pomocy (raz że niezgodność z książką , dwa że niezgodnie z charakterem postaci Endera)

- finałowa scena odnalezienia kokona - to już jest kpina... królowa czekająca 2 kroki od bazy ludzi, Ender jak gdyby nic wychodzi na powierzchnię, i wraca z kokonem - zero strażników, nikt się nie zainteresował co ma w torbie - idiotyzm.. co za problem był zrobić zgodnie z książką ? zrobić scenę jak to X lat później, na planecie takiej i takiej Ender jako dorosły znajduje kokon.

- scena zniszczenia planety robali - o ile pamiętam uderzenie powinno rozbić planetę w olbrzymią chmurę pyłu, także pokazywanie zniszczonej, płonącej planety jest bezsensu.

- pominięcie zupełnie wątku demostenesa i locke.

- zanim Ender dostał armię smoka walczył w wielu armiach,

- spłycenie wątku tego jak Ender był izolowany przez Graffa, tego jak był nienawidzony przez inne dzieci

- wepchnięcie Petry do walczenia w jego armii po tym jak któryś z żołnierzy skręcił kostkę - główną ideą Graffa było żeby Ender zawsze miał świadomość że nikt mu nigdy nie pomoże - a tutaj jakiś żołnierz wypada z gry - od razu dostaje w zastępstwie na jego miejsce zaprzyjaźnionego dobrego żołnierza - ruch godzien Dumbledora, ale zupełnie sprzeczny z tym co robił Graff...

i wieeele innych można by jeszcze wymieniać zarzutów..

ocenił(a) film na 6
foobooster

Dokładnie, wszystkie mi się rzuciły w oczy, ale tak najbardziej to, że:

- Groszek pojawił się znacznie później,
- prawie całkowicie zignorwano postać Alai - a to przecież on na początku był największym przyjacielem Endera,
- to że walki pokazano tak skrótowo - to naprawdę wyglądało to, że wygrał tylko walkę z armią Salamandry oraz tą drugą,
- wątek gry myślowej naprawdę niewiele mówi osobom niezorientowanym
- z tego co pamiętam, to szkoła dowodzenia też znajdowała się w przestrzeni, a nie na stałym lądzie, a już na pewno nie w miejscu opuszczonym przez robale! (albo się mylę?)

A co do tego, że Ender przewyższał Bonzo, to chyba było wspomniane, że Bonzo był knypkiem na swój wzrost, ale faktycznie chłopiec dobrany do filmu jest wysoki.

foobooster

Tak, szukajmy dalej. W książce Ender wpadł na pomysł ze sam wyznacza sobie punkty odniesienia przy braku grawitacji dopiero na treningach a nie w locie do szkoły i tak dalej i tak dalej... Tylko co z tego ma wynikać?

foobooster

Z królową kopca to rzeczywiście masakra. Nie dość, że zamiast na Szekspirze została znaleziona na Erosie, Ender nie rozpoznał sytuacji po szkielecie olbrzyma tylko źle oddanym zamku (to była właściwie WIEŻA) to nie było żadnej żywej królowej! Był kokon, schowany za lustrem ale to był jedyny pozostały robal. Zresztą te dwie królowe byłyby niemożliwe, biorąc pod uwagę wyjaśnienie z Dzieci Umysłu. Królowa przywoływała odpowiednią Aiuę (duszę) z Zewnętrza (inny wymiar, Wnętrze to nasz kosmos -> z Zewnętrza bierze się cała aura i energia, którą posiada dana rzecz/istota żywa), która jest zdolna przejąć jej całe wspomnienia i doświadczenia a następnie obchodziła. Jeżeli coś pokićkałam, to na pewno dwie królowe nie mogły być razem.

sfinks_2

Ja książkę przeczytałem kilkukrotnie, ostatni raz skończyłem czytać będąc w pracy, godzinę przed kinem. Wiedziałem, że film nie dorówna książce i niestety, nie zawiodłem się. Pod względem efektów - czasami nawet lepiej niż sobie wyobrażałem, ale braki w fabule dość skutecznie popsuły całokształt. Pierwszy błąd to wiek aktorów. W książce były to dzieci - i to czasami w wieku przedszkolnym, co miało sens wg pomysłu Carda. Nieskażone złymi nawykami, mogły rozwijać te zdolności, które sprawiły, że zostali wybrani do akademii, w której uczyli się latami. W filmie wyglądało to jak jakiś wakacyjny, kilkumiesięczny obóz szkoleniowy - gdzie tu ewolucja postaci, ich charakteru i umiejętności? Sam Ender na widok Groszka zrozumiał, że tak samo on był widziany przez starszych kadetów - mały chłopiec, który powinien bawić się na podwórku a nie uczyć walczyć... to też był powód, by szczególnie malucha przycisnąć (a nie jako rówieśnika, z którym nie wiadomo co tak naprawdę później go połączyło).
Zresztą już pierwsze chwile na promie - gdy zrozumiał, że nie ma góry i dołu - a potem załatwił dokuczającego mu Bernarda, nie doceniając nieważkości, stanowczo różniły się od tego, co widzieliśmy na filmie - w oryginale narobił sobie wrogów już na starcie, a tu jakieś "zabawne" wymiotowanie, o Groszku, który wtedy powinien mieć jakieś trzy lata, nie wspominając.

Wspomniany przeze mnie rozwój postaci - kolejne wygrane bitwy w zero g, wciąż nowe taktyki, armia szczura niewspomniana w scenariuszu, powolne zdobywanie szacunku - ja wiem że w dwugodzinnym filmie to się nie mogło zmieścić, ale brak tego odbiera sens książki, przez co dla wielu widzów ten film jest nielogicznym i pozbawiony realizmu "s-f". Wspominane przez niektórych zmęczenie psychiczne Endera - który mimo bycia błyskotliwym dowódcą, ciągle był jeszcze dzieckiem - też miało swój wydźwięk w książkowej akcji... a tu tak jakoś minęło bez większego echa.

Można wymieniać wiele szczegółów mniej lub bardziej istotnych do fabuły, ale pominięcie całego wątku Valentine i Petera aka Locke i Demostenesa? Peter wyglądał tu na zwykłego upierdliwego starszego brata - takiego przeciętnego, choć ugładzonego rozrabiakę. Z książki ujawnia się postać piekielnie inteligentnego, ale pozbawionego empatii młodego sadysty - postaci dużo bardziej wyraźnej, niż ten łobuz z filmu - a który poza okrutnym zabijaniem wiewiórek planuje zdobyć władzę na świecie i, co ciekawe, skutecznie dąży do tego celu. Powolne kształtowanie opinii publicznej przez dwoje dzieciaków, których głos pod przybranymi tożsamościami jest dostrzegany przez rządzących - nawet Graff wspomina o tym, że na Ziemi pojawiają się pewne głosy na tematy przyszłej wojny... a w filmie cisza, no chyba że akurat przespałem ten kawałek filmu.


Na ten film czekałem od czasu, gdy usłyszałem o ekranizacji...

użytkownik usunięty
ikov1

Jako fan sci-fi bardzo ucieszyłam się na wieść o powstaniu Gry Endera. Od samego początku byłam tą ekranizacją bardzo poruszona i podekscytowana. Właśnie wróciłam z seansu i gdyby nie towarzyszący mi inni ludzie krzyczałabym " NIEEEEE, to nie tak! " przy każdej okrojonej scenie. Jak przypadkowy widz mógł zrozumieć świat Trzeciego gdy wszystko co najważniejsze zostało z niego wycięte?
Na litość boską, przecież Andrew miał 6 lat, gdy trafił do Szkoły Bojowej. Dlaczego nikt nie pokazał zagubionego dziecka w miejscu bez litości, gdzie rozmowa o domu i tęsknocie była uznawana za słabość. Manipulacji przez dorosłego człowieka czy samej jego rodziny, która nie mogła czy nie chciała go zaakceptować. Wszystko to sprawiało, że Ender został tym kim powinien być. I jego relacja z Petrą... ludzie, nie każdy film musi mieć wątek miłosny!
Zgadzam się, że 2h film nie ma prawa zmieścić wszystkiego, ale uważam, że ten film powinien zostać podzielony na części.
Poza tym najbardziej brakowało mi;
- wątku Petera i Valentine,
- rozwinięcia gry myślowej (czyli wilków z ludzkimi twarzami),
- pokazania jak Ender kierował swoją armią i łamał przepisy w związku z wieczornymi treningam dla Starterów.

Na pochwałę zasłuchują jedynie efekty specjalne.

Wątek miłosny? Może nie przesadzajmy, ale mi też się nie podobało to zbliżenie Petry i Endera.
(Ale w końcu, choć nigdy tego nie powiedziała, kochała go. :C ).
Na ten wygląd ma też wpływ fakt, że ci aktorzy ze sobą chodzą. Gavin Hood uznał najwyraźniej, że to dobrze.

ikov1

zgadzam się w 100 %

ja na ten film czekałam od kiedy po raz pierwszy przeczytałam książkę :) czyli 13 lat ;)

ocenił(a) film na 7
sfinks_2

"Szczególną przyjemność
sprawiało oglądanie walk w sali bojowej, a potem symulacji bitew z Robalami. Czytając
książkę, wyobrażałam je sobie mniej realistycznie"
no tak ty czytasz ksiazke widzisz to tak czyta je scenarzysta widzi to inaczej , rezyser tez widzi to inaczej

po co takie teksty? tyle ile ludzi czytalo ksiazke tak bylo by wiele roznych interpretacji i wyobrazen

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones