Widocznie ty jesteś 'mądralą', że silisz się na tak płytkie i zaborcze komentarze... ;) Ja po prostu oglądając spaghetti oczekuję scenariusza mrożącego krew w żyłach, filmu tragicznego, z psychologiczną grą sugestywną, ale i nie stroniącym od prymitywnych instynktów i dzikości. 'Gringo' jest dla mnie natomiast filmem bardziej idealistycznym, niż tragicznym, mającym smak raczej słodko-kwasny, a ja od tego gatunku filmów oczekuje pełnej pikanteriii. Takiej, jak choćby w "Człowieku zwanym ciszą" Sergio Corbucciego, czy 'Twarzą w twarz" Sergio Sollimy (prawie ideał - dzikość, krew, tragedia, gra sugestywna, psychologiczna analiza człowieka). Oceniam 'Gringo' na 7, więc i tak mimo wszystko uważam, że jest solidnym dziełem, ale jakby czegoś mu zabrakło, tyle. I nie chodzi o zakończenie w sensie efektu, a raczej o jego opakowanie. Uważam, że tragedia powinna mrozić krew w żyłach, a nie być przedstawiana w postaci ironii ocierającej się o żart. To zakończenie zmusza jak najbardziej do analizy i pochylenia się nad filmem, ale jakby nie wzbudza emocji, a właśnie emocje są najważniejsze. Zresztą nad zestawieniem emocji i rozumu można by pisać tysiące ton esejów.
"Widocznie ty jesteś 'mądralą', że silisz się na tak płytkie i zaborcze komentarze... ;) "
Nie, nie jestem z TVN.
Gdzie w Gringo jest idealizm, skoro są tu sami bandyci? Gdzie słodycz? W strzelaniu w tył głowy? Gdzie kwas?
A można wiedzieć jak dawno ogladałeś ten film? Bo jeśli było to całkiem dawno, to ta dyskusja właśnie prowadzi do tego, że ty będziesz zadawać tego typu pytania, a ja ci będe przypominać szczegóły tego filmu. To chyba nie miejsce na to... bo coś mi się wydaje, że forum jest miejscem wymiany poglądów a nie retrospekcji...
Poza tym nie łap mnie za słowa, bo równie dobrze ja mogę się ciebie zapytać, czy bandyci nie mogą być idealistami (??), albo czy idealiści nigdy nie byli bandytami (sic!)? I w ogóle widzę, że pozujesz na pyszałka będącego z góry na 'nie' wobec mnie, skoro zadajesz pytanie, po czym sam sobie na nie odpowiadasz w taki sposób, żeby wyszło na Twoje (vide: słodycz w strzelaniu w tył głowy - błagam, nie ośmieszajmy się, bo jeszcze naprawdę uwierzę że to twój punkt widzenia...). Bronek Wildstein (nie, nie jestem z jego frakcji) kiedyś ładnie nazwał takie manipulacje 'nieuczciwością intelektualną'...
Oglądam go od jakiegoś czasu bez przerwy, ale wersję espanol, bo dialogi angielskiej są uboższe.
Poglądy i retrospekcje nie wykluczają się nawzajem.
Nie łapię facetów, nie jestem pederastą.
Reszta to bełkot, na który nie odpiszę, tylko odpowiem słowami Chuncho do Picaro :"mierda es sempre mierda!".
... a gówniarz zawsze będzie gówniarzem. Chyba nie mamy o czym rozmawiać, jakieś kompleksy cię chyba męczą... może właśnie retrospekcyjne...
Hahahah, najśmieszniejsze jest to, że zacząłeś ze mną dyskusję o filmie, a zobacz na czym skończyłeś... Chory na coś jesteś, czy może ojciec ci w dzieciństwie do wanny wchodził, że takie suchary z autopsji zarzucasz?? Zejdź już ze sceny, bo ewidentnie widać, że jesteś niedojrzałą putką, mocną tylko pod płaszczykiem anonimowości i każdą dyskusje sprowadzisz do syfu. Papatki. Chupar, puta, ostatnie zdanie i tak zawsze będzie należało do ciebie :pp.
Este foro es el polaco, asi escribir en polaco. si no se puede - la mierda. Lo siento, casi no hablo español
Nie zrozumiałeś mnie. Tragedia w sensie gatunku, a nie w sensie szydery. Dlatego ja się pytam, czy ten film miał być tragedią czy komedią? Nie smakuje mi kino, które chce uchodzić za poważne, a w w którym łączy się oba gatunki