PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=221460}
7,5 11 171
ocen
7,5 10 1 11171
7,9 20
ocen krytyków
Grizzly Man
powrót do forum filmu Grizzly Man

Oglądając dokument doszedłem do wniosku, że Treadwell był ,,specyficzną osoba ,,
Ja przyznam się szczerze na początku dokumentu uznałem go za nie do końca zdrowego umysłowo , ale im dłużej trwał film , tym bardziej zastanawiałem się czy mam rację ...

Timothego po obejrzeniu seansu uznaje , za może trochu samotnego człowieka ( takiego uciekiniera od problemów XXI wieku - pracy, miasta i problemów z jakimi to się wiąże ), który spokój znalazł na łonie natury . Tak na prawdę doskonalę go rozumiem i rozumiem jego umiłowanie do prowadzonego przez niego życia, ponieważ sam mam często chęci zostawic otaczającą mnie ,,rzeczywistośc,, i przenieśc się na łono natury .

Główny bohater wydaje mi się , że umarł szczęśliwy ( nom może żałuje , że jego towarzyszka tez zgineła ) - podczas robienia tego co kochał .
Wyobraźcie sobie to uczucie tą ekstazę podczas bliskiego spotkania z tak nie bezpiecznymi zwierzętami jakimi są niedźwiedzie - każdy taki moment na pewno daję wiele do myślenia, poczucie ,,nieśmiertelności,, i jakiegoś wewnętrznego spełnienia .

W moim odczuciu Treadwell ( jak wcześniej wspominałem ) był samotnikiem , kochającym zwierzęta i obcowanie z nimi w ich naturalnym środowisku , co doskonale pokazują jego spotkania z lisami, do których bardzo szybko się przywiązywał i darzył je miłością ...

ocenił(a) film na 9
kocham_kino1992

Wydaje mi się, że prawda jest mniej więcej pośrodku - zagubiony, słaby (nie chory) psychicznie człowiek kreujący się na wyzwolonego. On miał po prostu problem z odnalezieniem się wśród ludzi, chciał ich akceptacji i zainteresowania (było wspomniane, że kłamał co do swojego pochodzenia i udawał obcy akcent, żeby zwrócić na siebie uwagę), do tego jeśli dobrze pamiętam miał wcześniej jakieś przejścia z prochami czy alkoholem (co również często bywa drogą ucieczki od problemów dla osób słabszych psychicznie), aż w końcu znalazł "swoją drogę" - kiedy zaszył się wśród zwierząt dorabiając do tego drugie dno, mógł uciec od ludzi i jednocześnie wzbudzać ich zainteresowanie. Bo gdyby rzeczywiście chodziło o czystą miłość i chęć ochrony zwierząt wybrałby bardziej racjonalny sposób, z którego wynikałyby jakieś większe korzyści, a wpychając się na siłę między niedźwiedzie, które takiej "pomocy" nawet nie potrzebowały (ostatecznie zresztą niewiele im pomógł), przysłużył się tylko jako dokumentalista swoimi materiałami.
Czy był taki szczęśliwy, kiedy niedźwiedź go rozszarpywał... ciężko mi sobie to wyobrazić, mimo wszystko. Tym bardziej nie jestem przekonana czy by tak znowu żałował śmierci tej dziewczyny. Nie to, że życzył jej źle, ale odnoszę wrażenie, że bardziej liczył się z niedźwiedziami i swoim wyobrażeniem rzeczywistości niż z nią. Gdyby posłuchał jej próśb i racjonalnego tłumaczenia, że muszą wracać zupełnie inaczej by się to skończyło, przynajmniej wtedy. Tymczasem on dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że niebezpiecznie jest tam zostawać dłużej (czego jak czego, ale znajomości obyczajów tych zwierząt nie można mu odmówić) i nie powinni ukrywać swojego obozu, a jednak to zlekceważył, w zasadzie bez żadnego większego powodu. Więc być może rzeczywiście chciał tej śmierci, sam kusił niejednokrotnie los i twierdził, że bycie zabitym przez niedźwiedzia to zaszczyt, "tylko tak mógł stać się jednym z nich", może to miała być forma samobójstwa albo może nie wierzył w to, że jakiś niedźwiedź naprawdę może go zabić (bo jednak przez większość jego wypowiedzi przebijała się ogromna infantylność). Jakby nie było, to szkoda tylko, że nie liczył się z życiem swojej dziewczyny. I znowu - nie widzę w tym miłości i pasji, a jedynie niedojrzałość i egocentryzm. Dla przykładu PETA ani Greenpeace nie pchają się na siłę, tam gdzie nie jest ich miejsce, nie udają kogoś kim nie są ani nigdy nie będą i nie porywają się z motyką na słońce. Chcą pomagać zwierzętom i jak mogą, to pomagają, natomiast Treadwell poświęcił dwa życia "by pomagać", a nie pomógł praktycznie wcale.

ocenił(a) film na 8
inferno_22

Zgadzam się, pomocy tam prawie żadnej nie było, za to wiele egocentryzmu i poczucia bycia nieśmiertelnym panem natury. Ponadto, kiedy tak wołał na te niedźwiedzie w taki specyficzny sposób, zmienonym głosem, jakieś "Kocham Cię", to trochę upokarzające to było dla tych zwierząt. Mimo wszystko wiadomo, szkoda człowieka, i to zabitego w tak straszny, okrutny sposób, ja tego nawet nie mogę sobie wyobrazić, takie to jest przerażające. No ale tym się kończy pycha, niektórzy naukowcy też przypłacają życiem nawet niczego nie odkrywając, coś strasznego, żyjemy w naprawdę okutnym świecie.

ocenił(a) film na 6
kocham_kino1992

Fajne ujęcia przepięknej przyrody Alaski. Dokument bardzo mi się podobał ale oprócz ujęć kiedy Treadwell prowadzi swoje monologi. Irytujący facet i miałam wrażenie ze nie w pełni zdrowy psychicznie... Koleś mial kompletnego świra na punkcie niedźwiedzi niekoniecznie mając jakas konkretna wiedzę na ich temat...

użytkownik usunięty
kocham_kino1992

Po całym filmie nawet mnie nie obchodzi to, czy Treadwell był zdrowy, czy chory, cały czas zadaję sobie pytanie gdzie byli inni ludzie? Skoro był chory to powinien otrzymać pomoc, przecież ta jego izolacja, te słowa kierowane nie do konkretnych osób, ale praktycznie do całej ludzkości, cała jego nienawiść do rasy ludzkiej nie wzięły się znikąd. Cały czas te jego myśli były podsycane przez jego zwolenników, ale też i jego przeciwników. Nikt nie zatroszczył się o to, żeby znaleźć dla niego prawdziwą pomoc, nawet ci dla niego "najbliżsi". Popadł w nałogi, naprawdę paskudnie znalazł się na dnie. Dlaczego to przyroda pomogła mu się odnaleźć, nie ludzie? Nie dziwię mu się, że skierował się ku przyrodzie, naturze - skoro ludzie się od niego odwrócili, to miałby się staczać dalej?
Ale skoro jednak był zdrowy to gdzie byli inni, kiedy on tracił wiarę w drugiego człowieka? Co się z nimi stało, kiedy widzieli, że traci kontakt z ludzkością? W tym filmie są sami obserwatorzy. Najbardziej mnie wkurzyli ci jego "przyjaciele", te kobiety z jego życia. Każda z nich pielęgnowała w nim to "szaleństwo", dlaczego żadna nie powiedziała stop? Bo przeżył tam 13 sezonów? Przecież taki wypadek mógł zdarzyć się na każdej z tych wypraw, oni dobrze o tym wiedzieli. Jakkolwiek głupi by nie był, bez pomocy innych mógł albo umrzeć "dzięki" swoim nałogom albo w jedynym miejscu, gdzie czuł się sobą, jedynym miejscu, które go przyjęło, jaki by nie był, z jego wadami i zaletami. Jasne, że w końcu to miejsce go zniszczyło, ale w końcu nikt z nas nie uchroni się przed śmiercią. Zginął tak, jak żył - nikt mu nie pomógł (nie chodzi mi o Amie i jej patelnię), odszedł w niesamowitym cierpieniu - fizycznym i psychicznym, rozszarpany przez tych, których uważał za swoich przyjaciół, świat go najzwyczajniej odrzucił. Tak właściwie to przeżył dwa życia (z ludźmi i wśród niedźwiedzi) i każde z nich skończyło się tak samo.

kocham_kino1992

Był wariatem, a mówiąc precyzyjnie eko wariatem. I to wariactwo go zgubiło. Wiele jego zachowań i wypowiedzi świadczy o tym ze był chory psychicznie. Miał niesamowite szczęście ze wcześniej nie zginął. Ale wreszcie to musiało się stać. Niedźwiedź grizzly to bezlitosny zabójca zjadający ofiary żywcem. Nie miś Uszatek. Żal tego człowieka i tej biednej kobiety ze tak straszliwie cierpieli rozrywani żywcem przez nieczułą, pozbawioną jakichkolwiek skrupułów bestię. To co ich spotkało powinno dać do myślenia wszystkim eko wariatom broniącym bezmyślnie tych zwierząt. Populacja niedźwiedzi stale rośnie, podobnie jak wilków, do takich tragedii będzie dochodziło częściej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones