PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=681825}

Gwiazd naszych wina

The Fault in Our Stars
2014
7,4 229 tys. ocen
7,4 10 1 229323
5,2 40 krytyków
Gwiazd naszych wina
powrót do forum filmu Gwiazd naszych wina

Typowe romansidło, jakieś nieszczęście, wielka miłość, przeszkoda, śmierć... jak Romeo i Julia.
Jednak bohaterowie byli tak dopieszczeni i nienaturalnie przesłodzeni, że miałam ochotę wyjść z
kina. Film jest jeszcze gorszy od zmierzchu, którego nawet nie obejrzałam, bo przy każdej próbie
zasypiałam. Poszłam na film sugerując się oceną, ponieważ myślałam, że pomimo miłosnej
historii warto go obejrzeć. Z mojej obserwacji wynika, że chodzą na niego prawie same kobiety i
prawdopodobnie właśnie dlatego ma on taką ocenę a nie inną. Niestety nie każdy wzruszający
film o miłości i chorobie zasługuje na to by nazwać go dobrym. Film jest bardzo słaby. Od
samego początku czekałam na coś co sprawi, że stwierdzę, że jest dobry, albo chociaż niezły, ale
zawiodłam się bardzo. Zapewne wielu kobietom się spodoba, ale ocena jest o wiele za wysoka.
Znacznie lepszy jest film pt. "Bez mojej zgody". Przede wszystkim osoby, które są chore nie
wyglądają w taki sposób. Film mija się z prawdą. Być może gdyby grali w nim inni aktorzy, lub
chociaż gdyby grali inaczej i wszystkie rzeczy ze strony reżysera i charakteryzacji byłyby lepiej
zrobione to film mógłby być niezły.

charakiri

ja tylko odpowiadam każdej osobie, która po mnie jedzie tylko dlatego, że skrytykowałam ich cudo ;p i fakt, żałuję, ze to zrobiłam, bo z wieloma ludźmi nie ma sensu wchodzić w dyskusje, lepiej by było gdybym pozostawiła to bez odzewu i szczerze mówiąc już mi się nawet nie chce czytać kolejnych komentarzy, więc już tego robić nie będę ;p

xpamx

Podziwiam, że chce Ci się odpowiadać wszystkim fanom tego 'arcydzieła'. :D

ocenił(a) film na 5
Moniaa_fw

Ależ tutaj z pewnością nie chodzi o podobaniesię czy niepodobaniesię. Film to wiele elementów: fabuła, dialogi, gra aktorska, muzyka, zdjęcia, montaż i wystarczy sobie odpowiedzieć na pytanie: czy ten film to naprawdę takie arcydzieło i zasługuje na same 10? Odpowiedź jest chyba oczywista.

ocenił(a) film na 6
xpamx

Muszę się zgodzić, że większość scen jest przesłodzona, a charakteryzacja i gra aktorów bardzo słaba. Moim zdaniem film zasługuje na ocenę dobrą, ale nie na "arcydzieło". Jedyne co naprawdę mi się podobało to zdjęcia, chociaż całość nie była najgorsza, dlatego oceniłam film na 7/10.

Dodatkowo, byłam jedną z nielicznych osób na sali, których ten film po prostu nie wzruszył. Chyba jakoś niespecjalnie zżyłam się z postaciami, a ich romans był, w moim odbiorze, tak "cukierkowy", że nawet śmierć Gusa nie spowodowała pojawienia się u mnie ani jednej łezki (a trzeba wspomnieć, że jestem bardzo wrażliwa i bez oporów płaczę na większości filmów).

A dla osób, które mówią, że nie powinno się oglądać i oceniać tego filmu bez przeczytania książki (co jest kompletnym głupstwem, gdyż film jest osobnym dziełem, a nie uzupełnieniem książki) - "Gwiazd naszych wina" przeczytałam prawie do końca i muszę przyznać, że nie rozumiem jej fenomenu. Lektura dłużyła mi się, nie podobał mi się sposób narracji, a także opisy. Wiem, że wiele osób ma różne opinie na ten temat, chociażby moja przyjaciółka, która jest zafascynowana twórczością Johna Greena.

ocenił(a) film na 7
Marika5503

Miałam dokładnie tak samo. Bohaterowie przeżywali dramat a ja jakoś nie mogłam się zaangażować w ich historię... A nie jestem osobą pozbawioną empatii - wiele rzeczy mnie wzrusza, na wielu filmach czy serialach zdarzało mi się płakać.

I też nie rozumiem zarzutu, że bez przeczytania książki nie powinno się oceniać filmu czy jego fabuły. Albo, że nie powinno się chodzić na ekranizacje dopóki nie przeczyta się książki.

xpamx

Niestety muszę się zgodzić. W moim odczuciu Wszystko było strasznie przesłodzone, aktorzy bardzo słabi.

ocenił(a) film na 6
xpamx

Ja się z Tobą zgadzam. Strasznie nudny film i do tego sztuczny. Odliczałem minuty do końca. Ocena na filmwebie mocno zawyżona.

xpamx

Niestety, wygląda na to, że John Green - po Stephenie Meyer i Suzanne Collins - stał się kolejnym bestsellerowym autorem książek skierowanych dla młodzieży... Gdyby nie to, że jego książki są w tym momencie tak popularne i zbierają całe rzesze fanek, pewnie ten film nie byłby tak popularny. :)

Chciałabym odnieść się do głównego argumentu obrońców tego filmu - czyli "ale nie czytałaś książki, więc nic nie wiesz!". Tak się składa, że to nie jest lubimyczytać, nakanapie czy inny serwis poświęcony książkom, tylko filmweb - tutaj ocenia się filmy, a nie słowo pisane. Ile osób, oceniając chociażby filmy Disneya, podczas oceny bierze pod uwagę pierwowzór? Wydaje mi się, że niewiele.
Czytałam "Gwiazd naszych wina" w oryginale zanim jeszcze pojawiły się informacje o tym, że planowana jest ekranizacja - nie zachwyciło mnie, a wręcz irytowało. Myślałam, że może akurat ta jedna powieść nie przypadła mi do gustu, więc sięgnęłam po "Szukając Alaski" i "Papierowe miasta", tym razem w polskim wydaniu. Niestety, po przeczytaniu tych dwóch książek moja opinia o warsztacie Greena jeszcze bardziej spadła.
Mam to szczęście, że nikt z mojej bliskiej rodziny nie był chory na raka i nie znam szarej rzeczywistości tej choroby, jednak czytałam opinie w internecie - głównie anglojęzyczne - i wiele osób, które przeżyły ten horror (na własnym ciele lub poprzez chorobę kogoś bliskiego) nie zgadzało się z przedstawieniem Greena.
Natomiast mogę się wypowiadać na temat problemu chorób psychicznych, który był poruszony w "Szukając Alaski", a który był przedstawiony naprawdę tragicznie. Choroby psychiczne są w tej książce gloryfikowane i pokazywane jako coś, co sprawia, że dana osoba jest bardziej interesująca, głębsza, etc. Nie mówiąc już o tym, że - jeśli zna się temat dogłębniej - to czytając książkę, czuje się, że John Green chyba nie zrobił wystarczająco researchu.
Nie wspominam już nawet o fakcie, że bohaterowie "Gwiazd naszych wina" za niezwykle romantyczne uznali całowanie się w domu Anny Frank. :)
Jeśli kogoś interesuje, jakie inne głupstwa popełnił - i wciąż popełnia - John Green, polecam chociażby ten post na Tumblrze: http://thedramaticmurderer.tumblr.com/post/73800113461/im-just-curious-cuz-i-don t-know-all-that-much-about

Tak, jak już było w tym temacie opisane - sam warsztat pisarski Johna Greena wcale nie jest taki dobry, jest tu mnóstwo aspektów, które pozostawiają do życzenia.
I proszę mi nie mówić, że może po prostu to nie jest mój gatunek - nie jestem ogromną fanką romansów czy książek młodzieżowych, ale raz na jakiś czas lubię takowe przeczytać i uwierzcie mi, jest cała masa lepszych książek dla młodzieży, którymi można się zachwycać - zarówno pod względem językowym, jak i fabularnym.

To tyle na temat pierwowzoru, więc mam nadzieję, że niektóre osoby udzielające się w tym wątku skończą już z argumentami typu "nie czytałeś książki, która jest über-głęboka, to się nie wypowiadaj" lub "może po prostu ta historia ci się nie podoba, poczekaj na Papierowe Miasta". :)

ocenił(a) film na 9
xpamx

Jak wszędzie kwestia gustu. Nie wiem jak inni, ale raczej nie tylko panie, bo mój chłopak był ze mną i mimo że był sceptycznie nastawiony to film mu się bardzo podobał, sam to powiedział i często powtarza jakieś dialogi z filmu. A ogólnie nie lubi filmów o miłości itp, romansów. Wiem, że to jak pokazana została choroba nie odzworowuje rzeczywistości, ale film mi się bardzo podobał. Uważam, że jest bardzo wartościowy, także dla nastolatków. Ja sama już nie nastolatka, a 23 lata i bardzo mi się podobał, dałam 9/10. Widzisz, ocena filmu jest jak dla mnie i myślę nie tylko dla mnie mocno subiektywna, dlatego nikt Cię przecież na siłę nie przekona. Tobie się nie podobał, komuś innemu może. Dla mnie był piękną historią o miłości, o radzeniu sobie z chorobą, godzeniu się na odejście. Było wiele ciekawych moim zdaniem dialogów, gra aktorska też przypadła mi do gustu. Tobie mogła się nie podobać, mi tak, ale szkoda czasu na mówienie i przekonywanie Cię, bo jak się nie podobało Tobie, to Cię nie przekonam, taki masz gust, nie w Twoim guście i tyle. Sama piszesz, że chociażby nie lubisz romansów, więc tutaj już pierwszy powód, dla którego mogło Ci się chociażby nie podobać. Mi dużo pomaga guściomierz na filmweb właśnie, mam ocenione filmy i potem pokazuje ile procent w moim guście i zwykle to faktycznie są filmy, które mi się potem podobają.

ocenił(a) film na 9
monika220

Mimo, że jestem facetem z 27 latami na karku i nie lubię romansideł film mi się zwyczajnie podobał. Lubię filmy o czymś, a ten jest wg mnie takim właśnie filmem. Nie zgodzę się też, że jest to film/książka dla nastolatek. Po obserwacji (głównie audio) nastolatek siedzącym przede mną i narzeczoną w kinie stwierdzam, że zwyczajnie filmu nie rozumieją (jak inaczej wytłumaczyć śmiech, gdy bohater mówi że umiera?) :) Mają takie prawo. Książki nie znam i szczerze mówiąc, nigdy bym jej nie poznał, bo zwyczajnie nie mój dział w księgarni ;) Z porównywaniem tego filmu do "Zmierzchu" jest tak jak z porównywaniem "Gladiatora" do "Króla Artura", niby gatunek podobny ale oba filmy dzieli przepaść treści i gry aktorskiej :)
Wg mnie film godny polecenia, zostaje w głowie na dłuższy czas.

ocenił(a) film na 8
xpamx

Mnie się wydaję, że jest w Twoim sposobie pisania coś irytującego, co sprawia, że ludzie tak reagują. :) Pozdrawiam.
Na marginesie, każdy ocenia według swojej subiektywnej skali i przykładanie tak wielkiej uwagi do ocen na filmwebie po prostu jest stratą czasu. :P

ocenił(a) film na 6
xpamx

Od razu się przyznam, że nie czytałam powyższych odpowiedzi i całej wymiany zdań. Chciałam jedynie dopisać się pod tym, ze również nie mam pojęcia czemu ocena aż taka wysoka. Film był ok, popłakałam się na końcu no bo ogólnie płaczliwa jestem dość. Nie przepadam zbytnio za dramatami, ale od czasu do czasu bierze mnie ochota na takie filmy i dlatego obejrzałam (plus jak ty kierowała mną ocena filmu). Może nie tyle, że się zawiodłam ale jestem zaskoczona. Mdli bohaterowie, jedynie choroba dawała tu jakieś akcje a moim zdaniem to całkowicie wyniszcza tez relacje (nie znam się, ale tak mi się wydaje). W każdym razie tego samego dnia (czyli dziś) obejrzałam Now is good i uważam ten film za o niebo lepszy. Jest kontrast choroby i życia, czego własnie w tym filmie nie widziałam (brakowało mi jakiejś żywotnej postaci). Reakcje rodziców w NIG stanowczo bardziej wydają mi się realne, ale wiem, że każdy jest inny. Rozumiem też, że John Green nie chciał może pokazywać tego co ludzie będą sądzić za odpowiednią reakcję, ale przez to film (no bo książki nie czytałam, ale mnóstwo ludzi mówi że nie jest to luźna ekranizacja) wydaje się nudny. Brakuje strasznie dynamizmu w relacjach postaci, idealna miłość, idealni rodzice, idealni znajomi... Gus jedynie wydawał się chcieć 'żyć' - od razu tłumaczę - w sensie takim jak np stanie w limuzynie przez szyberdach i krzyczenie. Wiem że laska nie miała dużo siły ale jedyną jej sceną gdzie coś pokazała to walka ze schodami bo darcie się na autora było żałosne... powinna już wiedzieć że nic w życiu nie jest takie jakie chcemy (patrz choroba) i nie zawsze dostaniemy odpowiedź na każde pytanie, ale z drugiej strony film był praktycznie idealną wersją życia poza faktem, że jedno z kochanków umarło.
I tak miałam napisac dwa zdania a za to wywód wielki xD

xpamx

brawo za spoiler w tytule, pokłony..

xpamx

"Przede wszystkim osoby, które są chore nie wyglądają w taki sposób."
Zastanawiam się, czy czytałaś książkę. Jeśli nie, to jestem jeszcze w stanie Cię zrozumieć. Sensem książki, a więc i jej adaptacji, było to, że człowiek NIE POWINIEN stawać się swoją chorobą. Dzieci chore na raka zwykle tylko czekają na śmierć. Rezygnują z życia towarzyskiego i społecznego (choć czasami jest to konieczne) i - cytując genialnego autora, J. Greena - stają się "efektem ubocznym umierania".
Mam nadzieję że zrozumiałaś, co napisałam i pozdrawiam.

ocenił(a) film na 2
Amellanie

Tak jak Ty uważam że książka J.Greena była naprawdę genialna, jednak film zdecydowanie przeciętny więc jak najbardziej rozumiem rozczarowanie autorki tematu która narzeka na wygląd aktorów który jest naprawdę... powiedzmy tak bardzo zdrowy (zupełnie przeciwnie niż w książce) do tego film jest nuudny i przesłodzony (wystarczy popatrzeć na ilość minut choroby Gusa :c)

ocenił(a) film na 4
xpamx

Usmażysz się w piekle za Spoiler widoczny tuż pod tytułem Twojego tematu... ;/ :( Proszę nim zepsujesz następnym ludziom film (zapewne wiele osób jak ja patrzy na tytuły postów i wnioskuje czy jest wart uwagi film, a że pod spodem są krókie notki to.. eh) przesuń spoilery trochę :) Dziękuje.

ocenił(a) film na 5
xpamx

Zgadam się z tobą. Gdyby Hazel nie miała podłączonej rurki intubacyjnej to wyglądałby na zdrową. Z produkcji tego typu polecam film - Now is good, lub serial Chasing Life, gdzie objawy choroby są faktycznie pokazywane:)

ocenił(a) film na 4
xpamx

HA! Zgadzam się w 100%, film jest równie nudny i słaby jak książka, a to że opowiada smutną historię w dodatku przekłamaną (ze względu na gwiazdorskie facjaty bohaterów, którzy na chorych nie wyglądają) nie świadczy o jego wybitności. xpamx wspieram Cię w Twojej opinii ;p

xpamx

@xpam
myślę, że jakiekolwiek dyskusje są zbędne. mam wrażenie, że jesteś w poważniejszym wieku niż te młode krzykaczki, które z namaszczeniem zawyżają ocenę tak słabemu filmowi, więc po prostu się nie zrozumiecie. Zgadzam się z Tobą całkowicie- film jest miałki, aktorzy przesłodzeni, wszystko- zaczynając od wyglądu chorych, na ich zachowaniu w chorobie kończąc- jest totalnie nierealistyczne.
Argumenty, że to nie film dokumentalny są całkiem z czapki, to tak, jakby filmy s-fi zrobić bez efektów i bronić tematu, że przecież to fikcja.

Zarówno książka, jak i film są niestety dla dzieciarni i żałuję każdej minuty straconej na tę płytką historię. Zmierzch to przy tym arcydzieło.