że aż czekałam aż któreś umrzę.
Nie wiem po co to oglądałam bo wszystkie ''rakowe'' filmy mają ten sam schemat.
1. Ktoś chory
2. Bunt, rodzina płacze
3. Coś fajnego im się przytrafia
4. Chory umiera
Jedyny który zapadł mi w pamięć to '' Bez mojej zgody''.
Płakałam jak bóbr.
Może z wiekiem człowiek się uodparnia bo tutaj nic...
Ciesz się, że ten ,,rakowy" schemat Cię nie dotyczy. Dla wielu jednak istnieje i wyznacza ramy ich życia. Trochę cholernej empatii by nie zawadziło.
Obrzydliwy, nieczuły, niepotrzebnie cyniczny wpis. Jesteś gorsza od trolla.
rak nie, ale inna choroba w rodzinie już tak :)
Ale oceniam tu film a nie czyjeś życie.
Takich jak ten jest już aż nadto.
Siła tego filmu polega na tym, że choć jest schematyczny, bo ciężko by w przypadku raka było inaczej, to jednak jest bardzo naturalny. Główni bohaterowie są niesamowicie wiarygodni, a związek taki jak ich bardzo przypomina takie, jakie ma wiele z nas. To nie był epicki romans, w którym bohaterowie zakochali się od pierwszego wejrzenia i jest cackanie się ze sobą, bo każdy dotyk powoduje miliony dreszczy czy czegoś takiego. Jest to miłość dojrzała, taka która się rozwija powoli i najważniejsza jest tutaj mentalność obu tych osób. I dlatego tak mocno na mnie wpłynął. Nie dość, że związek głównych bohaterów bardzo przypominał mój, to ich kreacja spowodowała, że bardzo się do nich przywiązałam, a szczególnie do Augustusa.
Zdaje mi się, że do właściwego odbioru tego filmu trzeba kogoś kochać prawdziwie.
Niczego takiego nie powiedziałam. Źle sformułowałam, fakt. Chodzi mi o to, że jak się kogoś kocha, to się jest w stanie mocno wczuć w tą historię. A im mocniej się kocha, tym mocniej ten film wpływa na emocje.
może fakt że oglądałam go z przerwami i to z koleżanką to się nie wczułam. sama nie wiem
Chyba masz racje. Na mnie film wywarł ogromne wrazenie. Wydaje mi sie,ze jeszcze jakis czas temu ogladalabym go jak najke. A teraz wierze,ze moze cos takiego ludzi polaczyc.
Nie no jasne. Filmów o takiej tematyce jest na pęczki. Więcej niż strzelanek, napadów na banki, walk mafii etc. Zanim coś napiszesz to na prawdę przemyśl to. Pokaż mi nieschematyczną komedię romantyczną np? Albo filmy z superbohaterami? Albo w ogóle jakiś, który skończył się nieprzewidywanie. Takich filmów jest na prawdę mało. Tak samo jak np durna komedia romantyczna potrafi rozweselić złamane serce, tak samo może i taki film trochę podniesie na duchu osoby chore na raka. Bajki też mają niewiele wspólnego z rzeczywistością, baśnie również. A co po je oglądamy?
Błagam, nie zniżajmy się do oceniania ludzi za ich oceny filmu...
Tak szczerze? Ten film ma cholernie nie wiele wspólnego z rzeczywistym obrazem takich chorób, więc tym bardziej powiedziałbym, że źle odbierze ten film ktoś kto doswiadczył podobnej straty.
A co jest w tym nierzeczywistego ? nierzeczywista choroba ? Ja mam raka i uważam,że film jest bardzo rzeczywisty, dodam,że mam 21 lat prawie jak bohaterowie w filmie!
oświeć Mnie ?
Nadmierna cukierkowatość i wyidealizowanie tak bohaterów jak i sytuacji. Rak? Jaki rak. Gdyby nie butla to tak naprawdę w życiu byś nie wpadł, że jest na coś chora...
I tak, tak... Wszyscy fani nagle dostali raka.
Oj, ludzie chorują na nowotwory i przez to obowiązkiem jest zachwalanie tego filmu?
Płacze się na pierwszym filmie tego typu, potem to już rodzaj stereotypu.
wzruszający, ale nie do granic. nie porwał mnie.
Zgadzam się z Twoją wypowiedzią w całości. Monotonny- to słowo idealnie obrazuje ten film. Zwiastuny były naprawdę obiecujące, miałam nadzieję na coś nowego, "świeżego" ale tak jak Ty, to może trochę nieczułe z mojej strony(?) również czekałam aż jedno z nich umrze, żeby w KOŃCU zaczęło się coś dziać. Niestety, ale się nie doczekałam... Jedyną postacią, która mnie w jakiś sposób urzekła to ich niewidomy przyjaciel, Isaac. Ogólnie rzecz ujmując, film nic nie wniósł do tej niewielkiej kategorii dzieł o chorobach nowotworowych, a szkoda. Jedna jeszcze rzecz, która mi osobiście przeszkadzała to gra aktorska Ansela Elgorta -czyli Gusa- i ciut drętwe dialogi.
Czytałam opinie, że film wzruszający, piękny romantyczny itd. Powiem tak- oglądałam z 2 przyjaciółkami i żadna z nich nie uroniła ani jednej łzy, a jedna zasnęła po 20 minutach. A kamiennych serc nie mają, wręcz przeciwnie : )
Schemat za schematem.
Oglądając scenę, w której Hazel pisze mowę na pogrzeb Gusa powiedziałem swojej dziewczynie, że w ostateczności i tak zgniecie, wyrzuci kartkę i powie coś od siebie. WCALE się nie pomyliłem.
A z czegoś bardziej rażącego to niedorzeczny wątek pisarza. Zaprasza ich do siebie, bo czym kreowany jest na Charlesa Bukowskiego. Serio? Zupełnie nie zrozumiałem motywu/intencji reżysera/scenarzysty. Miałem być zaskoczony?
Następnym razem bardziej uważnie oglądaj film xD
Nie zaprosił ich pisarz, tylko jego żona/dziewczyna/asystentka, poza tym uczucie wrogości do młodych spotęgowała sytuacja z listami i e-mailami jakie zaczęli wysyłać do niego inni fani, gdy dowiedzieli że ten Holender koresponduje z Hazel( scena przy wejściu do jego domu, gdzie widać istny burdel z listami).
A tak btw to ten film właśnie stara się uciekać od pospolitych schematów w melodramatach
Zrozumiałem, że to asystentka odpowiadała na listy, co jest i tak dla mnie niedorzeczne [znany pisarz pozwala swojej asystentce od tak zapraszać do domu fanów? NONSENS!].
Akurat ma tu rację,że to asystentka odpowiadała na listy i ich zaprosiła,bo widząc codziennie pijącego i nic nie robiącego pisarza myślała,że wizyta fanów jego książki z Ameryki coś w nim zmieni,więc żaden NONSENS,tylko raczej uważne oglądanie filmu się kłania...
Żeby w pełni zrozumieć film przydałoby się pierw przeczytać książkę, to tak moim skromnym zdaniem, chociaż nawet mimo nieprzeczytania nie wiem jak można nie zrozumieć sceny z pisarzem. Jadą specjalnie do Amsterdamu żeby odwiedzić swojego ulubionego pisarza i dowiedzieć się jaki był ciąg dalszy książki a spotykają cynicznego pijaka, który jak się okazuje w książce opisywał własne doświadczenia i śmierć własnej córki (którą Hazel mu przypominała dlatego był dla niej jeszcze wredniejszy). Ma to w pewien sposób pokazać rozczarowanie jakie ich dotknęło, oraz fakt jak rodzic potrafi załamać się po śmierci dziecka, a przynajmniej ja to odebrałam w ten sposób. (Jeszcze co do listów to były one wysyłane przed rozpoczęciem korespondencji Hazel i Augustusa z autorem, po prostu nigdy ich nie otwierał w tym listów, które Hazel wysyłała mu wcześniej wielokrotnie.)
Z kontekstu i treści całej wypowiedzi wynikała dla mnie pewna sprzeczność. Z jednej strony pełno schematów, jak rozumiem chodziło o konstrukcje fabularne regularnie wykorzystywane w filmach tego typu, co czyni je czytelnymi dla odbiorcy, choć przewidywalnymi. Z drugiej strony największa krytykę wzbudziła scena relatywnie nieschematyczna, raczej dość zaskakująca, choć zgadzam się - sprawiająca wrażenie niekompatybilności z resztą filmu.
Ale która? Z pisarzem czy z pisaniem przemowy? Ta z pisarzem była najlepszą sceną w tym filmie i trzeba przyznać, że faktycznie była zaskakująca.
jezu weście się ogarnijcie. Nie mam prawa komentować filmu z rakiem bo nie wiem jakie to cierpienie mieć raka.
Oceniam film nie czyjąś chorobę, życie, powtarzam !
Filmów o tej tematyce jest tyle, że żeby zaciekawiło musi być na prawdę dobry.
A ten akurat mi się nie podoba i tyle.
Takie pieprzenie o tym '' problemie'' mariola zostaw dla siebie.
To jak widać omijaj tą tematykę szerokim łukiem, bo jest widocznie nie dla Ciebie. Jaki chciałaś widzieć finał? że wszyscy zawsze wyzdrowieją? Coż życie.
Nie. liczyłam na prawdziwy wstrząsający film ukazujący bolesną prawdę tej choroby a nie mdłą bajeczką która można nakarmić ludzi jedzących niedzielny obiad.
nie będę uczestniczyła w tej grze słownej. dla mnie to było spłycenie choroby i wykorzystanie jej do tych ''miłosnych uniesień''.
a nie będę tego tłumaczyć bo kazdy ma prawo do swojej opini i oceny filmu.
Tyle, że podała argument.
Spłycanie problemu śmiertelnych chorób by stworzyć melodramat kręcący się koło historii miłosnych uniesień dwóch nastolatków.
A kto nie ma tu argumentów? No cóż... ty nie podałaś choć jednego.
o nie! Wytknięto dziecku, że zachowuje się jak dziecko (A do tego samo innym to wmawia)! Dorośnij
Jezu dziewczyno weź przeczytaj jeszcze raz co piałaś. Nie podałaś żadnych argumentów.
A potem piszesz, że nie wchodzisz w potyczki słowne, a jednak to robisz. I kto tu ma dorosnąć.
Baju baju, bo to jak walka z wiatrakami. Dobranoc
Na ograniczeniu do "o nie! jestem smiertelnie chory i kiedys umre! w/e".
Podziękuję, ale temu filmowi jest bliżej wyśmiewaniu śmiertelnie chorych niż ich pokazywnaiu.
i nie ma co wieszać psów na tym filmie jest sporo innych, które pokazują wszystkie ciemne strony śmiertelnych chorób (jak dla mnie w tym temacie trudno pokazać coś więcej, wybór naturalistycznych filmów jest spory) ten zwyczajnie wydaje mi się działa wokół.
Nie wieszam. Stwierdzam jedynie, że jest przeciętny i bezsensownie wynoszony na piedestał.
trudno dyskutować na temat choroby i jej przebiegu bo zazwyczaj ilu ludzi tyle historii. Nie jest odkrywczym twierdzenie, że rak to często ból, strach, łzy, depresja. Można podejść do tematu różnie, dla mnie ten film jest o nadziei i strachu co się stanie z naszymi bliskimi (w tym przypadku z rodzicami i przyjaciółmi) kiedy śmierć nas wreszcie dogoni. Każda śmiertelna choroba oprócz cierpienia idzie pod rękę z nadzieją i ja ją oglądając ten film poczułam.
Straszny film, rakowy schemat no zastanówcie się wiele takich filmów robią i są jakieś sensowne, można się na nich wzruszyć a ten no przepraszam ale jest okropny. Czy ktoś się mógł na tym wzruszyć ja tylko czekałam aż ktoś umrze bo to będzie oznaczało koniec filmu. Scena w domu Anny Frank !!!! CO TO JEST ??? Zapraszam do obozu w Oświęcimiu i odwalenie takiej miłosnej scenki nawet najbardziej chorej osobie świata nie wypada. STRASZNY FILM NIE POLECAM !!!