Powiem, tak widziałem ATAK w piątek na pokazie prasowym i nie mogę wyjść z pod wrażenia. Nie czytajcie, spoilerów książki niczego, to wtedy rzuci Was na kolana. Mnie rozwaliła druga połowa. Cała sekwencja na Geonosis. Jak zobaczycie Yodę to wymiękniecie totalnie. Film jest o wiele lepszy niż TPM czy ROTJ, jest cięższy od nich, co prawda nie tak ciężki jak TESB, ale jest niesamowity. Trudno go tylko porównać z ANH. Wątek miłosny, może jest trochę nieprzekonywujący, ale to wynika głównie z tego, że nie ma go za dużo. W ogóle poza Geonosis praktycznie niczego nie ma w filmie dużo, wszystko jest niewiarygodnie szybkie. To najbardziej rozrywkowa część SW jaka powstała.
watek milosny
"Wątek miłosny, może jest trochę nieprzekonywujący, ale to wynika głównie z tego, że nie ma go za dużo"
Sorry, ale watekmilosny to jest to czego w tym filmie jest za duzo. Duzo za duzy bym nawet powiedzial. Pierwsze pol godziny filmu to nudne romansidlo, i faktycznie dopiero od przybyucia Obi Wana na planete Klonerow zaczyna sie prawdziwy film i prawdziwe Gwiezdne Wojny. Jednak co by nie mowi, i jakby nie narzekac, film musial hbyc lepszy od episodu 1, nie ma tutuaj dzieci, nie ma zabawnych stworkow, nawet Jar Jar Binks, ktory pojawia sie ze 2, 3 razy prawie nic nie mowi (i chwala mu za to). Generlanie film warty ogladniecia, efekty super, ale od Wladcy raczej nie sa lepsze...Lord Of The Rings rulezzzzz.....
Re: wątek miłosny
To akurat rzecz gustu. Książka LOTR faktycznie jest lepsza od każdej książki SW jaką czytałem. Tylko, że w mojej skromnej opini, film w porównaniu z książka to masakra. Dlatego wg mnie SW rulez. A co do wątku miłosnego to i tak miało być go więcej, lecz także został mocno pocięty. Mnie on już nie przeszkadza. Już się przyzwyczaiłem (a LOTRa mimo, że widziałem póki co więcej razy niż AOTC, wciąż scena pojedynku Sarumana z Gandalfem wywołuje u mnie takie zarzenowanie, że szkoda gadać.) no cóż, ale to już tylko gust ;)