Wychowałam się,jak zapewne spora część ludzików tutaj,na SW i idąc do kina,byłam pewna obaw,zwłaszcza po negatywnych komentarzach w necie.A tymczasem...no cóż,może nie było fajerwerków,jak po Rogue 1 na przykład,ale hej! wcale nie było tak tragicznie! zważywszy,że obecne filmy są robione dla teraźniejszych młodych widzów,a nie dla dinozaurów jak my.Owszem,było kilka scen,w których przez głowę mi przemknęło wielkie ?????,ale nie było niesmaku i ogromnego rozczarowania jak na przykład po Alien:Covenant.Film jak dla mnie na plus.
Dodatkowy urok miało dla mnie spotkanie Lei i Luke'a,cudownie było ich zobaczyć po raz ostatni razem na ekranie,przykra sprawa,że nie udało się z nimi wszystkimi-Hanem,Leią i Lukiem.
Ojej, to w takim razie przepraszam. Wybacz, zle zinterpretowałam Twoją wypowiedź. To z tego względu że ogromna większość fanek Reylo z którymi miałam styczność widzi Reylo jako parę która na końcu ep. 9 będzie się trzymała za łapki, a wokół będzie biegało stadko Reylątek. Szczerze powiem że mdli mnie za każdym razem gdy ktoś mi z tym wyjeżdża. A jako że imo niestety, podałaś identyczny argument jak inne fanki Reylo "no co, przecież ona też go bije - oni są tacy sami!"; który mnie osobiście strasznie odrzuca. Bo jak już mówiłam znak równości pomiędzy ofiarą która jakoś zdołała się obronić a oprawcą jest dla mnie bardzo bardzo meh. I dlatego też poniekąd założyłam że też życzysz im happy endu. Ale jeśli nie...jest to coś pocieszającego.
Uważam, że jakiekolwiek sparowanie Rey będzie błędem.
Bo, sorry, ale Finn czy Poe to nie ta liga, zupełnie inne światy niż Rey. Chyba, że zmienią jej charakter w 9 części i wymyślą jakąś love story np. z Poe (bo Finn już pewnie będzie z tą Rose).
Oby nie, bo jakoś mi się to "gryzie" z jej postacią.
Co do układu Rey - Kylo to widzę ich chyba wyłącznie jako dwa bieguny w galaktyce, może nawet ze sobą współpracujące, może nawet przyciągające się do siebie, ale jednak samotne.
Dlatego ciekawa jestem jak rozwiążą ten wątek.
P.S. OT: Swoją drogą ciekawa jestem Twojej oceny filmów, przyznam, że na ponad 1300 filmów i seriali, które oceniłam dotychczas żadnemu chyba nie dałam noty 1. Nawet jeśli jakiś film mi się kompletnie nie spodobał, obrzydził, zirytował, itp. to zawsze wart był przynajmniej 2-3 pkt np. za aktorstwo (nawet jeśli była tylko jedna dobra rola), zdjęcia, muzykę, scenografię, kostiumy, reżyserię, pomysł, montaż.
Czy "OJ" nie zasługuje wg Ciebie na parę punktów chociażby za zdjęcia, montaż, dźwięk kostiumy czy scenografię, jeśli już ktoś zirytował się na scenarzystę, reżysera czy aktorów.
Pytam nie złośliwie, tylko z ciekawości.
Ech. Czemu tak mało ludzi dostrzega niezaprzeczalne piękno ( i przekaz dobrych wartości!) w parce Rey & Finn? ;)
https://youtu.be/BbYB9iBJ7UE
Tyle tam wzajemnego wsparcia, szacunku, dbania o siebie. Czemu mało kogo to rusza? To mnie trochę dobija. ;)
I czemu Poe? Rey nic z nim nie łączy.
A jeśli chodzi o Kylo, to ja mu wróżę przyszłość albo z mieczem w zgniłym sercu, albo z Huxem. Są siebie warci.xD
Jakikolwiek związek z Rey, czy to w formie romantycznej czy w formie współpracy byłoby w mej ocenie czymś szkodliwym i wybitnie nieedukacyjnym.
Heh, niestety czasem głupoty scenariusza, dialogów, fabuły. Miałkość, płytkość postaci, ich nielogiczny, pretensjonalny "rozwój" czy raczej stanie w miejscu, kiepskie aktorstwo. Ubożyzna świata przedstawionego, tła, brak nowości, twórcze samo zaprzeczanie są dla mnie na tyle drażniące że dodawanie plusów za aspekty wykonane nawet w miarę poprawnie staje się w mej ocenie zupełnie zbędnym altuizmem. :)
Ok, nie rozumiem takiego zupełnie emocjonalnego oceniania filmów, ale co kto lubi (to tak jak z pójściem na wybory i głosowanie: każdy ma inne podudki - a każdy oddany głos jest tyle samo wart).
Para Rey-Finn?!
Przecież oni są dla siebie jak brat i siostra - martwią się o siebie, lubią się, ale całują się w czółko albo jedynie obejmują tak jak dobrzy kumple.
Przykro mi, ale moja intuicja mówi mi, że nic z tego nie będzie. ;-)
Kilkusekundowe dotknięcie się czubkami palców przez Rey i Kylo miało więcej erotyzmu niż wszystkie sceny Rey z Finnem z obu filmów. :-)
Co do końca Kylo, że Rey go zabije (pisałaś kilka postów wcześniej, że masz nadzieję, że zatopi w jego sercu swój miecz) - nie, bo to też by było wbrew regułom GW : ona jest ta dobra, chyba że będzie twist i Kylo przejdzie na dobrą stronę, a Rey na złą i go zabije. ;-) To by już było trzęsienie ziemi i nie przejdzie.
Dlatego - na koniec ode mnie : Rey i Finn - nie, Rey i Poe - mam nadzieję, że nie, Rey i Kylo - być może, ale raczej taki "związek na odległość" o jakim pisałam (czyli stricte - nie para), Rey mordująca Kylo (żeby pomścić te wszystkie "gwałty mentalne", o których pisałaś) - nie.
Yyy, wybacz, skoro o emocjonalności mowa, to ile z Twojej 9 dla TLJ to ocena samego filmu, a ile nie wiem "sympatia" do jakiejś postaci? ;)
I nie mówię o żadnym wyrachowanym mordzie. Mam na myśli że Rey znów będzie musiała się bronić przed tym socjopatą. Albo że będzie broniła miłość swego życia...czyli Finna. :)
PS. Ech, czemu wszystkie fanki Reylo z którymi rozmawiam - piszesz że jesteś niezaznajomiona z fandomem a wychodzi że myślisz niemal tak samo - mówią że te macanie palcami jest dla nich 'erotyczne'? Sorry, mnie to przeraża. Naprawdę nie brzydzi Cię to że Kylo na jej oczach zamordował własnego ojca, próbował zabić ją, oraz jej przyjaciela który jej pomagał?
Nie sorry, nie mam już nerwów. :(
E, macanie palcami?
Chyba jesteś jednak mocno uprzedzona ;-)
Ja tam żadnego macania nie widziałam, wręcz przeciwnie uważam tę scenę za bardzo mocną emocjonalnie i świetnie nagraną (i zagraną).
Tam nie chodziło, że chcieli sobie "pomacać", przykro mi, ale obrażasz inteligencję widzów i twórców tak ją określając.
Napisałam przewrotnie (dodając na koniec zdania ikonkę :-)), co myślę na temat parowania Rey z Finnem (szczególnie!) czy z kimkolwiek - po prostu to porównanie miało określić, że między Finnem a Rey nie ma NIC erotycznie-miłosnego, bo nawet z największym wrogiem(?) Rey ma więcej zmysłowego kontaktu niż z Finnem. Nie wiem, jak wyrazić to jaśniej...
Co do Kylo i zabicia ojca to już pisałam i wydawało mi się, że zrozumiałaś, a teraz znowu to wyciągasz jako argument...
Co do jego przesłuchiwania, pojedynku, szperania w jej myślach to myślę, że patrzysz na to trochę z perspektywy współczesnej osoby, która może być zaczepiona przez zboczeńca na ulicy. Tymczasem tam była wojna, K. poluje na R., bo są wrogami. Nie interpretuj zachowania Kylo czy Rey z perspektywy dziewczyny zaatakowanej przez zwyrola na ulicy. On nie "miał na nią ochoty", miał misję wojenną, jest tym "złym". Zapytaj się jakie metody wykorzystują dziś żołnierze na wojnie wobec cywili lub innych żołnierzy.
Nie usprawiedliwaiam go, ale nie widzę też jako zboczeńca, który nie wie jak wyrwać laskę to ją trochę "pogwałci mentalnie" i pobije, a ona go za to pokocha?!
Oboje są żołnierzami i walczą. Nie ma w tym erotyki czy jakiegoś szwedzkiego syndromu.
A to co się stało z połączenia Mocy w "OJ" zaskoczyło ich oboje i żadne z nich do tego nie dążyło, czy nie planowało tego.
A może to jest tak, że chcesz, żeby Rey była z Finnem i wszelkie zagrożenie dla Twojej wizji atakujesz. :-) A największe zagrożenie widzisz, że Kylo i Rey będą parą, dlatego tak temu Kylo się od Ciebie obrywa. :-)
Ja już napisałam co sądzę o ewentualnych parach w ostatniej części i dodam, że naprawdę para Rey-Finn nawet przez moment nie przyszła mi do głowy, dopiero jak Ty o tym wspomniałaś. :-) A raczej jestem wnikliwym obserwatorem z intuicją ;-) - więc albo nic z tego naprawdę nie będzie albo ta dwójka bardzo dobrze się maskuje. ;-))))
I nie musisz się denerwować, mnie tam zawsze ciekawi inne spojrzenie na film, no i poznałam nowe słowo Reylo i wskazałaś mi parę Rey z Finnem - coś zupełnie nowego dla mnie.
P.S: Odpowiadam na Twoje pytanie - moja ocena 9 podwyższona po drugim oglądaniu z 8. :-) Krótko - podobało mi się właściwie wszystko, czego oczekuję od filmu z tej kategorii i z tej serii. Także w warstwie technicznej (tak niedocenianej...) jak zdjęcia, krajobrazy, scenografia, kostiumy, akcesoria, kolory (!), dźwięk, muzyka, itp. Kilka rzeczy mi (fabularnie) nie podeszło stąd 9 a nie 10. :-)
Nie ma w tym erotyki? Przecież przed chwilą pisałaś ile w tym erotyzmu!
I przykro mi. Moje określenie "macanie" było delikatne. Wiesz co wygaduje "szanowny twórca" Rian Johnson o tej scenie? On twierdzi że ten dotyk palcami to (tfu! Tfu!) SEX REYLO. Tak, dokładnie. Johnson wygaduje chore rzeczy typu że "heh, no wiecie, to Star Wars, więc prawdziwej sceny fani Reylo nie dostaną, ale to jest zamiennik sceny sexu".
I masz rację, dokładnie tak to widzę...i uważam że to jedyna nieszkodliwa interpretacja. Inne bardzo łagodzą coś co w żadnym wypadku nie powinno być łagodzone. Rey jako napadniętą na ulicy laskę, która na dzień następny biegnie do swego gwałciciela, na randkę. A nie, przepraszam. Wg "twórcy" biegnie na sex. Dla mnie to co ten człowiek bredzi jest po prostu chore. Ale wiem że robi to by zadowolić dużą część fandomu.
Sztokholmski syndrom. Tak, byłby to czystej wody syndrom sztokholmski, i naprawdę wolałabym by pochwały tego w SW nie było.
WhiteDemon, proszę przeczytaj jeszcze raz moje zdanie o erotyzmie tej sceny w odniesieniu do jej braku w relacjach z Finnem. Nie wiem, jak Ci to jeszcze prościej wyjaśnić?
Była to bardzo emocjonalna scena, można ją odebrać jako erotyczną jeśli obejrzałoby się wyrwaną z kotekstu (i pewnie o to twórcom chodziło, żeby "namieszać"), ale jeśli ogląda się CAŁY film to ja nie widziałam tam seksu i macania, ale przyciąganie i jakąś formę jedności tych dwojga dzięki Mocy.
Wypowiedzi twórców bywają często prowokacją albo promocją filmu przez kontrowersję, dlatego ja ich raczej unikam, chyba, że chodzi o moje kilka ukochanych filmów to mogę oglądać making of. :-)
Ja zawsze staram się odbierać sztukę - jakąkolwiek (malarstwo, literatura, teatr, film, muzyka, itd.) - przede wszystkim moimi emocjami i zmysłami, jak to widzę, czy mi się podoba, czy nie, co czuję, a nie tym co sugeruje czy narzuca mi ktoś inny, dlatego szczerze, ale w tym przypadku reżyser nie musi mnie (nomen omen) prowadzić za rączkę ;-) - bo ta scena sama się broni, kwestia że jedni zobaczą w niej czysty seks, inni to co ja, a jeszcze inni zwykłe shaking hand ;-) , kolejni - macanki albo molestowanie czy gwałt.
Swietne pole badawcze dla psychologów i psychoanalityków. :-)
Obawiam się, że Finnowi wcisnęli właśnie po to tę Azjatkę, żeby zamknąć możliwość jakiegoś potencjalnie romantycznego wątku między nim a Rey. Choć ja nigdy nie czułam między nimi żadnej większej chemii aniżeli relacja brat-siostra. Ale skoro niektórzy widzieli jakąś homo relację między Finnem a Poe w "Przebudzeniu Mocy" to cóż, ilu ludzi - tyle interpretacji.
Zastanawia mnie dlaczego Rey na siłę musi z kimś być? Nie obraziłabym się, żeby jednak poszła własną drogą pod koniec epizodu IX.
Cóż.. Ja uważam że związek romantyczny może się rozpocząć na zupełnie dobrych i czystych uczuciowo podstawach..imo Finn i Rey mają cudowną chemię przyjacielską, i nic nie szkodzi na przeszkodzie by ją pogłębili miłością bardziej erotyczną.;)
Samotność dla Rey? Ale przecież ona ma jej już dość.
Jaka wieloznaczność?? Ren w TLJ nie poczynił żadnych nowych kroków. Znów morduje ( zarówno jednego jak i drugiego starca/ swegomistrza), znów próbuje zabić Rey i zostaje z nią rozdzielony.
Gdzie Ty widzisz jakiś progres od TFA? To cały czas socjopata który zamorduje każdego kto mu nadepnie na odcisk. Jak widzę takie prostackie prowadzenie postaci to aż mnie mdli.
Nie żeby z innymi postaciami było tu lepiej.