Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Star Wars: Episode VII - The Force Awakens
2015
7,2 261 tys. ocen
7,2 10 1 261394
7,3 64 krytyków
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Zapraszam do obejrzenia

użytkownik usunięty

https://www.youtube.com/watch?v=ENc7e8g9kFI

Gościu masakruje beztalencie Lucasa i Zemste Sithów.

ocenił(a) film na 5

Ale nie zmienia to faktu, że nie podoba mi się koncepcja Hana Solo, który z powrotem zostaje szmuglerem. Tak nie powinno być... Ja widziałbym to tak: Leia zasiada w Senacie, Han jest jednym z dowódców Armii Republiki, A Luke szkoli Jedi w nowo powstałej świątyni Jedi. Ale twórcy popełnili ogromny błąd i wróciliśmy do punktu wyjścia, a trójka bohaterów zmarnowała sobie życie.

użytkownik usunięty
szymon0018

A mi właśnie przyszła taka myśl - czy to nie jest feministyczne (w złym tego słowa znaczeniu)?
Bo to też wychodzi tak, że "zły" samiec gdy przystało być zabawnie i kąśliwie i takie tam, umywa rączki i wraca do tego co lubi zostawiając "biedną" kobietę z jej problemami?

Jeśli tak, to jest to paskudne. Nie wspominając już o tym co napisałeś.

użytkownik usunięty

miało być "przestało być zabawnie..." ;)

ocenił(a) film na 5

Choć film jest wypełniony poprawnością polityczną, to akurat w tym wątku nie doszukiwałbym się propagandy. Po prostu twórcy chcieli mieć takiego samego Solo jak w IV.

Rian Johnson pozytywnie wypowiada się na temat prequeli. Oby wziął z tych filmów co najlepsze i umieścił to w VIII, dzięki temu może spojrzymy na TFA łaskawszym okiem.

użytkownik usunięty
szymon0018

wiesz, to moje odczucie,może i dzielenie włosa na 4.

Ja już wiem, że moja ostateczna ocena tego co robi Disney w kwestii epizodów zależeć będzie do tego co zobaczę w 8-ce.

ocenił(a) film na 5

Ósemka ma potencjał na najlepszą część tej trylogii. W XIX nie wierzę, może dlatego, że spodziewam się powtórki schematu z VI - Kylo Ren przechodzi na jasną stronę mocy i zabija Snoke'a.

użytkownik usunięty
szymon0018

Też się tego spodziewam. Niestety. A tego nie chcę.
Ja chcę zobaczyć coś nowego co będzie kontynuować tradycję polegającą na tym, że SW to opowieść oparta na mitach, mitologiach. Opowiadająca o naszych wyborach czy to prywatnych czy politycznych, które się powtarzają , z lekka moralizatorska, dająca do myślenia. Tym jest dla mnie SW i za to je pokochałam.
Ale nie na zasadzie kopiuj wklej. W końcu o chociażby obecna sytuacja polityczna na całym świecie - przyznać trzeba, że przypomina to, co miało miejsce wiele razy wcześniej ale jednocześnie jest inaczej. My także popełniamy często te same błędy co nasi przodkowie bo np. mamy do tego predyspozycje (jest duże prawdopodobieństwo, że kobieta z rodziny alkoholików wybierze za męża alkoholika, facet wychowany po wojskowemu będzie to samo robić w rodzinie przez siebie założonej itd) ale nigdy nie robimy identycznie jak nasi przodkowie, nigdy sytuacja nie wygląda jak kalka sprzed lat.

użytkownik usunięty
cloe4

trzymajcie mnie... nigdy nie czytałem większego bełkotu...

ocenił(a) film na 5

No ale dlaczego wy "prawdziwi fani" bronicie TFA nie przedstawiając żadnych kontrargumentów? Powiedzcie coś więcej... Kiedyś taka starsza pani na znanym nagraniu krzyczała "super partia ku*wo!", z tego co widzę prezentujecie podobną mentalność :P "Super film i tyle, takie były stare Gwiezdne Wojny!"

użytkownik usunięty
szymon0018

Stare SW nie były remakiem! Były czymś nowym na tle reszty filmów, nawet przygodówek. Swoją drogą to kpina, że George został uwzględniony w napisach tylko jako twórca postaci, a fabuły już nie.

ocenił(a) film na 5

Oczywiście się zgadzam, stare SW stworzyły ten świat i były czymś nowym, świeżym, jedynie "Powrót Jedi" trochę rozczarował.

użytkownik usunięty
szymon0018

nie bronię TFA stwierdzam że jest lepsze od zakichanych do bólu prequeli... nawet moja mama która jest fanką OLD SW i widziała Powrót Jedi na wielkim ekranie. Jest jakby w marzeniach zakochana w Marku Hamillu jak oglądała ostatnio prequele stwierdziła że te filmy są słabe... natomiast jako fanka OLD Trylogii wzruszyła się oglądając TFA. Ja miałem tak samo... oczywiście TFA ma wady np. Gwiazda śmierci ale w porównaniu do prequeli te wady nie wpływają jakoś szczególnie na jakość filmu.

Nie pozdrawiam

użytkownik usunięty

Twoja mama musi być wielkim autorytetem w świecie filmoznawstwa i w ogóle wielką fanką uniwersum, w które zalicza się także Extended Universe...
Skoro stwierdzasz, że jest lepsze, to musisz się odnieść do prequeli, a co za tym idzie porównać je z "Przebudzeniem Mocy". Reasumując, tak, to nazywa się "obrona TFA".
TFA ma mnóstwo wad, większość wymieniona jest w tym wideo i artykułach.
http://youtu.be/8g9cJ5WKZeU
http://www.huffingtonpost.com/seth-abramson/40-unforgivable-plot-holes-in-star-w ars-the-force-awakens_b_8850324.html?
http://www.huffingtonpost.com/seth-abramson/20-more-plot-holes-from-s_b_8856844. html?
i to na szczęście bez znamion plinkettowskiego trollingu. Każda wada wpływa na sens filmu, a ten determinuje o jego jakości.
Nie ma nic uwłaczającego w przyznaniu, że czerpie się z takich filmów przyjemność, za to w próbie bronienia ich rzekomej niegłupoty - jak najbardziej.

użytkownik usunięty

Tu też masz krytykę prequeli bez "plinkettowskiego trollingu"
https://www.youtube.com/watch?v=qa2R374Y1Zw
https://www.youtube.com/watch?v=msgtEkTH6d8
https://www.youtube.com/watch?v=bFjK3N1rxMA

użytkownik usunięty

Jeżeli w ogóle, to mam tu krótkie opinie poparte szczątkowymi argumentami. Nie wspominając już o tym, że wcale nie są "masakrujące".

użytkownik usunięty

Gościu podaje sensowne argumenty zarówno za jak i przeciw. Nie pisałem, że te filmiki są "masakrujące", ale na pewno nie można odmówić im merytoryki.

użytkownik usunięty

A EU z tego co mi wiadomo zostało wywalone do kosza. I bardzo dobrze !

Osobnik, który pisze tak jak ty najwidoczniej nie miał ani jednej książki EU w rękach... Natomiast większość osób, którzy przeczytali choć minimum z 5 książek EU ci z wiadomych powodów herezji Disneya nie będą w żaden sposób akceptowali.
http://demotywatory.pl/4649015/Quo-vadis-Star-War

Najeżdżasz na EU, najeżdżasz na ep 1-3, ale one nie były przynajmniej plagiatem. Ba, one rozwinęły świat SW do wielkich możliwości! Ale dla Disney'a liczy się jedynie kasa od fanatyków, więc mają wyj*bane na coś takiego jak ROZWÓJ ŚWIATA PRZEDSTAWIONEGO!

TFA jest plagiatem filmu Lucasa (którego tak nienawidzisz) z 1977r. Ba, sam film do tego mocno ogranicza uniwersum, bo jest właśnie kopią jednego z poprzedników i pokazuje non stop to samo! Ziemski klimat, protagonista znowu z pustyni...

użytkownik usunięty
cloe4

Dalej tam szczekasz ? Nie napisałem, że EU jest złe. Po prostu zostało wywalone aby dać większe pole do manewru dla Disneya. TFA nie jest plagiatem, bo nie można plagiatować czegoś do czego ma się prawa.

Szczekam? ;D Ja tylko odpowiadam w takim stylu jakiego się nauczyłam od szanownych fanatyków OT przez lata obserwując ich komenty. To na mnie zwykle szczekano, bo ośmieliłam się mieć odmienne zdanie niż owi ludziska. Bo jak wiadomo tylko oni są "prawdziwymi fanami": ich słowo wręcz staje się ciałem i prawdą objawioną, a reszta to wiadomo, że motłoch. XD

Jeśli cię kiedykolwiek obraziłam to wybacz. Nie zamierzam się kłócić o takie pierdoły, jakby co. ;)

Dwa razy napisałeś, że Disney zrobił dobrze, iż usunął świat rozszerzony Star Wars. Uznałam to za negatywny wydźwięk do EU... Akurat ja Disney jestem w stanie jak najbardziej zrozumieć. Usunął EU, by nie ograniczać sobie pracy w tworzeniu własnego świata SW... OK, tyle, że bardziej ograniczać tego świata już się nie da jak tworząc filmy w taki sposób jak TFA nam pokazało. Oni strzelają w stopę własnemu uniwersum! Plagiat to złe słowo? To niech będzie to: imitacja, kalka, podróbka, popłuczyny, kopia... Już OK? ;D

TFA oceniłeś 10/10. Masz do tego święte prawo, uwielbiasz film i nie bronię ci tego... Ale mam do ciebie jedną prośbę. ;)

"Jeśli TFA nie sprofanowało zakończenia Powrotu Jedi, jeśli twoim zdaniem stara trójka nie zmarnowała sobie życia przez ep 7, to udowodnij mi to, dobra?"

Bądź dobrym człowiekiem i użyj odpowiednich argumentów by obronić swoją tezę. Bo jestem ciekawa jak fani ep 7 to widzą, a żaden dotąd nie był łaskaw na to pytanie mi odpowiedzieć, tylko uciekał. Ty bądź od nich inny i obroń TFA jak należy. Tylko bez głupawych "Bo Prequele były gorsze" czy "wyjaśni się w kolejnej części", bo to żadna argumentacja... Po prostu obroń swoje zdanie odpowiadając na pytanie zadane w cudzysłowie, a będę szczęśliwa... ;)

użytkownik usunięty
cloe4

Zawsze musi być jakiś powód aby kontynuować historie :)

użytkownik usunięty

Ja także czekam na obronienie "Jeśli TFA nie sprofanowało zakończenia Powrotu Jedi, jeśli twoim zdaniem stara trójka nie zmarnowała sobie życia przez ep 7, to udowodnij mi to, dobra?"
I to logiczne bez tekstów mieszczących się w jednym zdaniu w stylu "Bo prequele sa do bani" itp. Byłoby miło.

ocenił(a) film na 5

Po części prawda, EU zostało wywalone, żeby dać większe pole do manewru dla Disneya. Dzięki temu zabiegowi możliwości były olbrzymie. I zostały KOMPLETNIE zmarnowane, bo dostaliśmy taką samą opowieść jak 30 lat temu, nie zmieniła się nawet sceneria ani technologia. Inna, nowa wersja tej samej historii.

użytkownik usunięty

Przyznaję, że nie czytałam wszystkich książek z EU ale to co czytałam było naprawdę dobre. Miało sens, rozszerzało to co widzimy w filmie, pokazywało bohaterów z innej perspektywy.
Także nie do końca super się stało.

użytkownik usunięty
szymon0018

Czyli ogólnie to TFA ssie, ale film Ci się podobał ?

ocenił(a) film na 5

To jest dobry film, podobał mi się, głównie za sprawą nostalgii, ale jednocześnie jest on bezczelnym zlepkiem motywów z poprzednich części i nie wpływa na rozwój wspaniałego uniwersum. Zauważ, że duża część osób krytykujących TFA wystawiła mu oceny 6-7-8/10. Rozumieją one, że jako film wypada ok, ale jako część serii - fatalnie.

ocenił(a) film na 9

Zemsta Sithów była na poziomie PM, czyli świetnym

ocenił(a) film na 3

Raz obejrzałem reckę Epizodu 1 tego jegomościa, ale tak uważnie, jednocześnie porównując sceny o których mówi z właściwym Mrocznym Widmem. Jak się to ogląda ze zrozumieniem, to widać że gość manipuluje materiałem źródłowym.
*albo przekręca gdzieś kolejność scen
*albo pomija te które łatwo mogą odeprzeć jego zarzuty
*a w innych miejscach stosuje podwójne standardy tzn. czepia się i takich rzeczy których w starej trylogii nigdy by się pewnie nie czepił
*a do tego cała masa pierdół jak marudzenie na to że mu się statek w kształcie pączka nie podoba. :D

Był nawet taki gość który napisał 100 tron eseju na temat tej recenzji. Łatwo ją znaleźć w necie. 100 stron! Tyle mu zajęło odkręcanie głupot wymyślonych przez Plinketta.

Plinkett to co najwyżej komedyjka momentami, nawet śmieszna i pewnie dlatego dla niektórych (a właściwie wielu) tak chwytliwa. Chociaż głos to gość ma straszny, przy nim nawet Jar Jar brzmi kojąco. Jak komuś może sprawiać przyjemność słuchanie takiego jęczącego marudy?

Także miej dystans do Plinketta, bo wyrocznia z niego słaba.

użytkownik usunięty
Kenobi66

Ja kompletnie nie rozumiem uwielbienia dla tego gościa gadającego jakby miał napchaną mordeczkę kluchami.

Kpi z Prequeli... To już niektórym wystarczy...

użytkownik usunięty
cloe4

Najwyraźniej.

Plinkett to robi w tak mądry sposób, że nawet ja "psychofanka Prequeli" się z tego śmieje... Cóż poradzić, socjotechnikę gościu ma mistrzowską. Nie dziwota, że ludziska nielubiący 1-3 tak go wielbią. ;)

użytkownik usunięty
cloe4

Cóż ja jestem odporna na przynajmniej większość takich zagrywek ;) Dość szybko wyłapuję fałsz i próbę manipulowania mną. Być może dlatego wyszłam z Przebudzenia tak zniesmaczona.

Też ją wyłapałam, wystarczyło odświeżyć sobie raz te filmy by wyczuć jaki fałsz idzie od jego "pseudo recenzji"...

TFA to manipulacja, ale na szczęście niedziałająca na nas, bo w nas nie wymierzona. My, fani wszystkich epizodów 1-6 nie byliśmy targetem tego filmu, dlatego na nas nie zadziałał. My tylko mogliśmy się zawieść, bo oczekiwaliśmy kontynuacji, czegoś nowego, a nie pseudo-reboota...

To fani OT mieli być zmanipulowani, i producentom jak widać udało się to zrobić. Fanatycy ep 7 nawet nie potrafią zauważyć widocznych wad w tym filmie, nie odpowiedzią na żadne argumenty, a i tak będą takie coś ubóstwiać, "Bo Prequele były gorsze"... Masakra jakaś...

ocenił(a) film na 5
cloe4

Nie chcę się kłócić, więc nie będę pisał która ze stron ma rację. Chciałbym się tylko podzielić swoimi spostrzeżeniami. Każdy z fanów musi sobie odpowiedzieć na pytanie: Co w filmie sprawia, że czuje się klimat Gwiezdnych Wojen? Pewnie dla jednych to będzie muzyka, dla innych efekty specjalne, a jeszcze dla innych zupełnie coś innego. Dla mnie jest to scenariusz, wszystkie filmy oceniam przede wszystkim pod względem scenariusza. No i z prequelami mam niestety problem pod tym względem, bo scenariusz jest w nich tragiczny. Lucas jest niesamowitym wizjonerem, lecz nie potrafi pisać scenariuszy. Głównym problemem prequeli było to, że Lucas był sam sobie panem. Nikt go nie poprawiał ani nie nadzorował jego pracy jak to było w przypadku "Nowej Nadziei", która jest tylko w 25% taka, jaką sobie Lucas wyobrażał. Natomiast "Mroczne Widmo" spełnia jego oczekiwania w 90%. Nie będę teraz używał zwrotów typu WTF?! Ponieważ każdy ma inne odczucia. Na pewno są na świecie ludzie (choć pewnie niewielu), którzy uważają Mroczne Widmo za najlepszą odsłonę serii. Ja się jednak do nich nie zaliczam. Mimo, że moją ulubioną częścią jest Imperium kontratakuje to nie uważam by Nowej Nadziei czegoś brakowało. Teraz pojawia się pytanie skoro Nowa Nadzieja film który jest na 64 miejscu w rankingu filmweba spełnia oczekiwania tylko w 25% to czego mogło w nim brakować, czyż nie jest to film idealny? Odpowiedź brzmi: Lucasowi brakowało tam po prostu bąków, gadania o miłości i wielu innych takich pierdół. Skąd to wiem, bo Mroczne Widmo spełnia jego oczekiwania w 90% a tam to wszystko jest! Mamy Jara Jara, który wącha kosmiczne bąki, wpada w galaktyczne odchody używa słów takich jak: pośmierduje, bum buma, lub wpadłem dziś w duże kaka. Nie wiem jak innych, ale mnie to całkowicie pozbawia gwiezdno-wojennego klimatu. Oczywiście jest kilka dobrych scen jak wyścig ścigaczy, czy pojedynek na Naboo. Lecz to nie wymazuje tych bzdur, których uświadczyliśmy przez cały film. Nawet jak już człowiek zaczyna się wczuwać Darth Maul zapala miecz świetlny, w tle leci Duel of the Fates, to nagle trach! Wyskakuje Jar Jar, który ucieka przed wielkim bum bumami, bo niestety sceny pojedynku są przeplatane z bitwą Gunganów. Więc nawet choćbyś nie wiem jak się starał to nie poczujesz klimatu jaki towarzyszy Gwiezdnym Wojnom bo Lucas skutecznie Ci to uniemożliwia. O Ataku klonów szkoda w ogóle wspominać, zapodam tylko kilka cytatów:

„Nie lubię piasku…”
„Mam nadzieję, że ten pocałunek nie zamieni się w bliznę”
„Jesteś częścią mojej duszy dręczysz mnie”
„Im bardziej się do ciebie zbliżam tym bardziej cierpię”
„Myślałem, że zdecydowaliśmy się nie kochać”
"Miał na imię Paulo, był trochę starszy, bardzo słodki. Włosy kręcone, błyszczące oczy"

Powyższe cytaty mają prawo pojawiać się w takich filmach jak "Zmierzch" czy "Dary Anioła", ale nie w Gwiezdnych Wojnach.
Przypomnijcie sobie scenę z Imperium kontratakuje w której Vader udusił Kapitana Needa wypowiadając kultowe: "Apology accepted, Captain Needa.", a teraz wyobraźcie sobie, że Mroczny Lord mu wybacza, a gdy Needa pyta go o powód to ten odpowiada: "Ponieważ przypominasz mi Paolo, on też miał błyszczące oczy."

Nie mam zamiaru bronić Abramsa, bo zdaję sobie sprawę, że Przebudzenie Mocy przypomina Nową Nadzieję, niektórzy uważają, że jest wręcz jej wierną kopią. Ok załóżmy, ze to prawda, jednak jest to kopia Gwiezdnych Wojen, bo Przebudzenie nie przypomina ani Ojca Chrzestnego, ani Zielonej Mili, są to w 100% Gwiezdne Wojny choć skopiowane. Teraz dochodzimy do najważniejszego pytania czy prequele to Gwiezdne Wojny, odpowiedź brzmi NIE! Logo na samym początku niby się zgadza, muzyka też, ale słodki Paolo o błyszczących oczach może występować tylko w Zmierzchu. Nawet jeśli się z tym nie zgadzacie to i tak nic nie zmienia, bo choć nie lubicie Przebudzenia to i tak porównuje go do Nowej Nadziej (czyli Gwiezdnych Wojen) My natomiast prequele porównujemy do Zmierzchu (a to nie są Gwiezdne Wojny) Jest to nawet zabawna ironia :)

Abrams nie popisał się oryginalnością, ale jestem pewien, że gdyby za Przebudzenie Mocy odpowiadał Lucas to sprawy wyglądałyby jeszcze gorzej.
Fabuła pewnie byłaby oryginalna, ale scenariusz, no właśnie. Oto kilka przykładowych scen:

Rey i Finn zwierzają się sobie:

Rey: Wiesz ja nie bardzo lubię piasek, jest strasznie drażniący.
Finn: Wiem co czujesz, ja nie lubię wody.
Rey: A to dlaczego?
Finn: Jak byłem młodszy podczas snu inni kadeci wylali na mnie wiadro zimnej wody, od tamtego czasu budzę się z krzykiem i panicznie boję się wody.
Rey: Nie martw się, nie będziemy odwiedzać ani Manaan, ani Kamino.
Finn" Dziękuje Ci Rey, jesteś moją najlepszą przyjaciółką od serca.

Han I Chewie w kokpicie Sokoła:

Han: Chewie! Co za smród, mówiłem CI, że masz nie kończyć tego tacos bo było przeterminowane!
Chewie: Reeeeeeeeeeeeeeereer!
Han: Nie kłóć się ze mną, dobrze wiesz, że przez to twoje gęste futro pierdy się potęgują!
Chewie: Reeeeeeeeeeeeeereeer!
Han: Ach tak, to przypomnij mi kiedy ostatnio tak śmierdziało w kokpicie?
Chewie: Reeeeeeeeeeeeeereeer!
Han: To co innego, skąd mogłem wiedzieć, że ta Bantha była chora? Poza tym miałeś o tym nigdy nie wspominać!

Powyższe dialogi są może zmyślone, ale śmiało możemy założyć, że tak Przebudzenie by wyglądało gdyby to Lucas usiadł za kamerą.
Podsumowując, oryginalność jest bardzo ważna, jednak dla mnie to scenariusz gra pierwsze skrzypce, jeśli on jest do du** to cały film również.

Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 5
matysek150

Patrzysz na serię z perspektywy osoby, która bardzo lubiła starą trylogię, a następnie poszła do kina na "Mroczne Widmo" i się strasznie rozczarowała, bo to, co zobaczyła, nie odpowiadało jej wyobrażeniom i nie przypominało filmów dzieciństwa. Ale przez te prawie 40 lat od początku Star Wars wyrosły też inne typy fanów serii. Pierwszymi filmami z serii, które oglądała ogromna część współczesnych nastolatków były właśnie prequele (zgodnie z kolejnością I-VI). I Gwiezdne Wojny dla tych ludzi to w pierwszej kolejności Mroczne Widmo, Atak Klonów i Zemsta Sithów. Ba, pomyśl o tym, że część tej grupy nie lubi Oryginalnej Trylogii, bo... nie przypomina im "tych nowych Gwiezdnych Wojen"! Występuje tu taka sama sytuacja, jak w przypadku fanów OT, tylko w drugą stronę. Moja konkluzja w tym temacie jest taka, żeby się nie wypowiadać co jest/nie jest "prawdziwymi Gwiezdnymi Wojnami", bo coś takiego nie istnieje. Kwestią osobistą jest odbiór poszczególnych filmów z tego świata.

Co do "Mrocznego Widma" to niestety, ale muszę się zgodzić. Jest to najsłabsza część, która ma ogromne błędy konstrukcyjne. Brakuje głównego protagonisty, bohaterowie są niewyraziści i pozbawienie charakteru (pozytywnie wyróżnia się jedynie Qui-Gon), a mały Anakin irytuje. Choć jestem zwolennikiem polityki w Star Wars, to w tej części jest jej za dużo, w konsekwencji epizod I jest po prostu... nudny i przegadany. Jedyną dużą sceną akcji jest rozbudowany finał, ale przyjemność z jego oglądania psuje Jar-Jar. Ale teraz z drugiej strony: kiedy byłem dzieckiem lubiłem Jar-Jara, a wiesz dlaczego? Bo był śmieszny :) Postać stworzona dla dzieci i dzieciom się podobała.

Ale mimo tych wszystkich wad, epizod I wciąż ma sens w perspektywie całej serii i wspaniale rozbudowuje historię i świat Gwiezdnych Wojen, czego nie można powiedzieć o "Przebudzeniu Mocy". Może jest to średni film, ale bardzo potrzebny dla serii i dający perspektywy znacznie lepszej kontynuacji, co się moim zdaniem udało.

Wspominasz kilka kiepskich cytatów o miłości, tylko że sceny z tymi cytatami to jest może 5% filmu i wystarczy kliknąć strzałkę na pilocie, przewinąć i po kłopocie :P Ja tak robię od lat i nie psuję sobie przyjemności oglądania kiepskimi scenami. Nie można skreślać całego filmu dlatego, że ma słabsze momenty, można co najwyżej obniżyć jego ocenę. Wątek miłosny w tej części jest tak słaby nie tylko przez aktorstwo i dialogi, ale również sytuację fabularną. W każdym filmie przygodowym/s-fi wątek miłosny rozwijał się wraz z akcją, tutaj natomiast występuje sam w sobie - Anakin i Padme spędzają czas razem i to cały wątek :/

Tylko, że to nie wszystko w "Ataku Klonów". Głównym motywem jest zlecenie morderstwa senator Amidali z przyczyn politycznych, poszukiwanie łowcy nagród, odkrycie armii klonów, spisku separatystów, armii droidów i początek wojny klonów. To jest bardzo dużo i jest po prostu dobre. Mi w Ataku Klonów najbardziej podobają się proste, krótkie, ale klimatyczne sceny, przykład:
https://www.youtube.com/watch?v=sIdb-et-6sM
Scenografia, muzyka, idealnie. Atmosfera mroku i tajemnicy. Takich scen jest dużo w tym filmie, ale brakuje ich w TFA.

Gdyby Lucas stanął za kamerą TFA to przede wszystkim nie stworzył by kalki fabularnej z IV, tylko pokazałby zupełnie nową, świeżą historię pięknie uzupełniającą świat Star Wars.

ocenił(a) film na 5
szymon0018

Dlatego napisałem: "dla mnie", jest to moja subiektywna ocena. Przykro mi, ale scenariusz w wielu miejscach zawodzi nie tylko w tych kilku przykładach. Wiem, że nie traktujecie "Złotych Malin" serio, ale nie wzięły się one znikąd. Nie zabraniam nikomu lubić prequeli, jeśli komuś się podobają to spoko. Ja natomiast pozostanę przy Starej Trylogii.

Napisałem przecież, że Lucas na pewno stworzyłby oryginalną fabułę, ale jestem też pewny, że ponownie popełniłby wiele baboli. Tak jak wspominałem już wcześniej, każdy ocenia filmy wedle własnego uznania i według własnych kryteriów. DLA MNIE scenariusz to podstawa, a Lucas niestety nie potrafi ich pisać. Dlatego wolę kopię z przyzwoitym scenariuszem, niż twórczą oryginalność pełną pierdów, odchodów i innych bzdur.

Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 3
matysek150

Jestem fanem obydwu trylogii SW, ale jeśli chodzi o prequele, to trzeba uczciwie przyznać, że te gastrożarty są durne, a sceny Padme-Anakin pretensjonalne. Jednak są to wyjątki, jako całość ep. I - III bronią się w moich oczach.

NT nie ma złej fabuły - ma dłużyzny, ale fabuła jest dobra. Z pewnością jest bardziej rozbudowana niż w OT. Serio, ep.IV to nic innego jak klasyczne, oklepane wręcz ratowanie księżniczki ( księżniczki Lei ) z wieży (death star ) z rąk okrutnego czarnego rycerza ( Darth'a Vader'a ). Główny bohater to dzielny chłopak znikąd, który jest tak kryształowy, że tylko on może dzierżyć excalibur ( miecz świetlny ). Oczywiście stoi za nim wielka historia, jest namaszczony przez swoje dziedzictwo do wielkich rzeczy, a wspomaga go ekipa rodem z RPG-a : Han Solo ( łotrzyk ), Chewbacca ( troglodyta ), Obi-Wan Kenobi ( mag/mnich ), i oczywiście księżniczka... Jest zły władca ( Palpatine ), zgraja thugów ( szturmowcy ), i oczywiście "plecy" naszego wspaniałego Luke'a czyli rebelia. Lubię SW, OT to coś co pokochałem od pierwszego obejrzenia, ale serio, fabuła sama w sobie jest prostsza niż linijka.... Za to w NT mamy odwróconą sytuację - niejednoznaczne sojusze, brak kryształowych ludzi, a nawet jeśli są - to im się nie wiedzie ( Obi-Wan właśnie jest taki kryształowy, a jednak nie upilnował ucznia, i poniósł porażkę jako Jedi i mistrz ), jest różnorodność w faunie i florze, technologia jak nie z tego świata, i wreszcie - dobrzy kolesie na koniec zostają poskładani przez mistrza intryg Sidiousa. Plan Kanclerza, który grał na dwa fonty to najlepsza fabuła z dotychczasowych filmów z sagi.

Co do ep. VII, jestem przeciwnikiem tej części. Nie dlatego, że śmiała być inna od NT ( to, że NT było inne niż OT to ulubiony argument ultrasów, najlepiej by było gdyby każda scena w NT była kopią OT ich zdaniem ), tylko dlatego, że właśnie nie była niczym nowym. To tak jak z dowcipem - raz wypowiedziany żart bawi, powtórzony już nudzi. W star wars jest podobnie. Jedna Death Star ciekawi, druga jest na siłę, a trzecia...to już wiadomo. Sequel nie jest w ogóle odkrywczy, twórczy, nie poszerza uniwersum tak solidnie jak właśnie NT.
jest jak suma elementów sentymentalnych, które mają sprawić, by ultrasy przestały być obrażone na markę, i dostały kopię Nowej Nadziei by Disney mógł im się podlizać , nawet za cenę zżerania własnego ogona... A jeśli jest coś nowego - to jest to Kylo Ren, który jest jeszcze bardziej nielogiczny, niedojrzały i głupi niż Anakin w NT, ale że Kylo to część składowa "epizodu-przeprosin" dla ultrasów, to jest OK...

Moim zdaniem najlepiej było by dać co-nieco z NT i OT, plus oczywiście jakieś nowości. Technologia powinna być równie zaawansowana jak w NT, ale brudna i zrypana jak w OT. Fabuła może nawiązywać do wydarzeń z OT ( w końcu sequel to ciąg dalszy poprzednika ), ale być samodzielną nową historią, nie zrzyną fabularną, ewentualnie nawiązywać do wydarzeń z NT i OT tak, by widz miał świadomość, że wciąż jest to to samo uniwersum, ale nowa odkrywcza historia. Postaci powinny być bardziej charyzmatyczne, ale nie podważające dokonań poprzedników, oraz nie będące echem archetypu Wielkiej Trójki. Kylo powinien być badassem, ale nie od razu na miarę Vader'a, powinien się uczyć, ale i budzić strach, a nie zniesmaczenie swoimi fochami rurkowca. Jednak jak na razie SW to bardziej efekt kalkulatora w grubych łapach producenta z cygarem w mordzie, niż faktyczna twórczość artystyczna...

ocenił(a) film na 5
sznapsiarz

Dobrze napisane, zgadzam się :) Przymknął bym oko na kopiowanie fabuły, gdyby pokazano nam ogrom nowości w świecie przedstawionym. Albo odwrotnie: nowa historia w starej stylistyce. Ale nie... oba aspekty zostały skopiowane, a to już nie jest fajną nostalgią, to jest tragedia. Pierwszy seans był niezwykle udany, ale teraz właściwie trudno jest mi odnaleźć scenę, którą mógłbym w kółko oglądać, a takie sceny były do tej pory w każdej części serii. W VII nie ma ani porządnej bitwy lądowej lub kosmicznej, ani walki na miecze... Nawet soundtrack rozczarował, a to był jedyny element serii, który zawsze stał na niezwykle wysokim poziomie.

ocenił(a) film na 3
szymon0018

Wiesz, Force Awakens każdy widział, ale jako osobny film. Jeżeli ktoś skusił by się na maraton 1-6 + 7, zobaczył by, jak niepotrzebny jest to film. A raczej, jak nic nie wnosząca jest jego fabuła. Ep. I - III to całość, która została zamknięta w Revenge of the SIth. OT to stara - nowa historia ( stare filmy, ale dzieje się po NT ), więc teoretycznie to później dopiero pojawiła się gwiazda śmierci, mimo, że po raz pierwszy widziano ją w 1977 roku. Chronologicznie więc wygląda to tak:

NT - upadek Republiki, zwycięstwo Sidious'a, potem jest walka rebelii z imperium, zniszczenie gwiazdy śmierci 1.0 , potem znowu walka rebelii z imperium i zniszczenie obozu rebelii, potem znowu walka rebelii z imperium i zniszczenie gwiazdy śmierci 2.0, potem znowu walka rebel...sory ruchu oporu z imper... pardon Najwyższego porządku i zniszczenie starki... gwiazdy śmierci 3.0.....

bohaterowie: NT -pół sierota z pustyni, OT - totalna sierota z pustyni ( oficjalnie ), sequele - totalna ( chyba ) sierota z pustyni...

Kur*wa no sory, ale im bardziej drążę The Force Awakens tym bardziej mam wrażenie że żadnego przebudzenia nie było, a wręcz odwrotnie - SW zapadło w śpiączkę i śni w kółko ten sam sen XD

ocenił(a) film na 3
sznapsiarz

Sorry zapomniałem - po filmie opowiadającym o zniszczeniu gwiazdy śmierci 3.0 wracamy do początku, czyli w RO oglądamy narodziny gwiazdy śmierci 1.0


to już jest dno dna.

sznapsiarz

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/a5/8c/dd/a58cdd066bc06cdaa2a91a3261767 4f6.jpg
;D

To zamarznięcie serii w karbonicie, a nie śpiączka. XD

użytkownik usunięty
sznapsiarz

Wydaje mi się, czy też obniżyłeś ocenę Przebudzenia?

On zawsze dawał 3.

ocenił(a) film na 3

Eee nie przypominam sobie. U mnie TFA nigdy nie było mile widziane i wysoko oceniane... Film widziałem wielokrotnie, i za każdym razem starałem się zobaczyć w nim coś fajnego ( nie chciałem być jak ci hejterzy prequeli, bo raz im się film nie spodobał, więc bedą go cisnąć do upadłego... ) Sekwencja na Jakku mi się podobała, i do momentu odlotu z planety film ma u mnie 6/10, ale potem to jakaś bida z nędzą, i całokształt oceniam na te 3/10.

użytkownik usunięty
sznapsiarz

Mam tak samo. To w końcu moje ukochane SW, więc naprawdę ktoś tutaj się ostro postarał abym oceniła ten epizod tak źle.
Przypomniałam sobie niedawno swoje odczucia po obejrzeniu pierwszy raz Mrocznego widma. Byłam zawiedziona ale nie wkurzona jak w przypadku Przebudzenia Mocy.
Mroczne widmo zyskało u mnie wyższą ocenę po kilkukrotnym obejrzeniu a Przebudzenie Mocy straciło u mnie - początkowo oceniłam na 6 tyle samo dałam Atakowi klonów i tą ocenę utrzymuję cały czas, mimo iż w tym epizodzie jest jedna z moich ulubionych scen.

I to nie jest tak, że w Przebudzeniu Mocy absolutnie nic mi się nie podoba - np. ta scena ucieczki z Jakku jest naprawdę fajna, scena początkowa w wiosce też niczego sobie. Podoba mi się to, jak rozegrano związek Hana i Lei - tak po ludzku i to jest chyba najbardziej dorosły wątek w Przebudzeniu. W końcu okazało się, że to nie są kryształowe postacie do zwymiotowania. Gra aktorska nie jest zła ale często zbyt przesadzona (tu się kłania Rey czy Hux wannabe Hitler z jego karykaturalną przemową) czy niezbyt przekonująca (Leia i Kylo) oraz totalnie nie wiem po co, na co i w ogóle rola Phasmy (jeśli ona jest tym samym co Boba w OT, to gdyby on ją zobaczył to by sam wleciał do Sarlaca i błagałby aby go strawiono w expresowym tempie).
Atak na DS 3.0 no niby spoko ale już to gdzieś widzieliśmy. Podobała mi się scena bitwy na Takodanie, szczególnie sekwencje z pozycji pilota.
Ale niestety... im więcej razy oglądałam Przebudzenie tym bardziej się nudziłam - dla porównania Przebudzenie widziałam 4 razy a wspomniany Atak klonów jakieś 30-40.
Po 4-tym seansie Przebudzenia byłam tak totalnie znudzona, że nawet to co mi się podobało już mi oblatuje. Więc nie zgadzam się z jednym postem na forum, że nie ważna jest fabuła - ona jest najważniejsza. Inaczej gra aktorów z czasem spowszednieje i nie ma niczego do odkrywania.

użytkownik usunięty
sznapsiarz

Wiesz co? Nawet te powtarzalności w OT i NT są bardzo spoko bo są logicznie przedstawione (sierota na pustynnej planecie, 2 gwiazdy śmierci). Pozostałe są prawie nie widoczne, chyba że ileś tam razy zrobisz sobie maraton raz za razem - z resztą....Star Wars Poetry się tu kłania.

ocenił(a) film na 5
sznapsiarz

Dzięki za ten ciekawy post, jednak przede wszystkim dziękuję za kulturę, bo niektórzy tutaj o niej zapomnieli. Ogólnie z wieloma rzeczami się z Tobą zgadzam. Ja również lubię fabułę z prequeli, bo jest naprawdę ciekawa, a już Palpatine to najbardziej przebiegła i inteligentna postać jaką znam. Mało tego książkę "Darth Plagueis" uważam za najlepszą z uniwersum SW. Jest w niej nie tylko szkolenie Palpatine'a, ale też i cała polityczna intryga, która jest po prostu genialna.

To nie tak, że ja nienawidzę prequeli, po prostu przy ocenianiu filmu na piedestale zawsze stawiam scenariusz, a każdy wie jaki on w Nowej Trylogii jest. Nie wiem czy oglądałeś kreskówkę "Clone Wars" Gendy'ego Tartakovsky'ego (nie mylić z żałosną animacją "The Clone Wars"), która klimatem i wykonaniem zjada prequele na śniadanie. Szkoda, ze NT właśnie tak nie wyglądała.

Zgadzam się również co do tego, że TFA nie jest niczym nowym. Moja ocena jest tak wysoka ponieważ świetnie się bawię oglądając ją, a to chyba najważniejsze :)

Pozdrawiam!

matysek150

Czyli coś nas jednak łączy, bo ja też wolę kreskówkową animację Clone Wars. A nie znoszę TCW. ;D

Szkoda, że Disney uważa inaczej...

ocenił(a) film na 3
matysek150

CLone Wars Tartakovsky'ego to najlepsza rzecz, jaką widziałem/czytałem z EU. A przynajmniej z okresu prequeli.
To prawda, fabuła z NT jest ciekawa, ale kiedy streści się ją w wyobraźni, bo scenariusz który uwzględnia nawijkę o piasku i inne głupie rzeczy wybitny nie jest. Jeżeli pozbyć się z filmów tych rzeczy, albo przynajmniej przedstawić je nieco inaczej ( wiadomo, że Anakin musiał zarywać do Padme, w końcu bliźniaki nie wzięły się znikąd ), to NT byłoby inaczej widziane.
TFA akurat Tobie podchodzi i spoko, ja liczę na to że dalsze epizody z kolei rozwiną potencjał SW, i wtedy każdy będzie zadowolony.

Również pozdrawiam :D