wszystko to co w tej wersji było piękne skopiowano do amerykańskiej.
ujęcia, muzyka...
niestety amerykańska wersja w pogoni za pieniądzem, uprościła historię, zmieniła ją...
przecież ten pies żył na prawdę! jak można niszczyć te sceny?! tą historię?! tą prawdziwą historię tęsknoty?!
jak można niszczyć taki piękny hołd?! takie piękne opiewanie historii tego psa?!
ludzie chwalą wersję amerykańską. ktoś sięga po oryginał? nie... ludzi nie interesuje to, jak było na prawdę. liczy się tylko ckliwy film. a przecież ta historia jest sama w sobie tak smutna i piękna, że nie trzeba jej upraszczać i zmieniać na potrzeby zbyt prostego i pustego kina amerykańskiego...
za to chwalę sobie właśnie filmy nie pochodzące z ameryki. wraca się do nich wiele razy. japońskie do tego otwierają nie tylko oczy, ale i serca. otwierają umysły. bo to nie są produkcje dla byle kogo. to produkcje dla ludzi oglądających film a nie tylko patrzących w ekran, bo wszystko nie jest podane jak na tacy...
ten ma w sobie jeszcze coś. mówi prawdę. opowiada prawdziwą historię. pokazuje to, jak było... a nie to, jak każdy sobie marzy... dlatego jest jeszcze piękniejszy...
Wersja USA to nie DNO i nie wprowadzaj potencjalnych widzów w błąd , bo zachowujesz się jak dziecko, któremu zabrano lizaka.
Tobie bardziej podobała się japońska wersja filmu, Twoje prawo, ale pisać o filmie z USA, który u największych twardzieli powoduje wyciek z oczu jest co najmniej żenujące.
Mnie przykładowo bardziej przypadł do gustu film z Richardem Gere, cale nie oznacza to,że japoński film jest słaby. Kwestia gustu.
W ogóle przeczytaj co wypisujesz. Piszesz: "oryginał jak zwykle najlepszy. wersja USA to dno ", żeby na końcu wypowiedzi napisać: "ten ma w sobie jeszcze coś. mówi prawdę. opowiada prawdziwą historię. pokazuje to, jak było... a nie to, jak każdy sobie marzy... dlatego jest jeszcze piękniejszy..."
Czyli wersja USA jest piękna , tak?Skoro japońska jest piękniejsza?
Imo "Piękny GNIOT", tyle , że z Twojej wypowiedzi..
Pozdrawiam
gizi poprostu fascynuje się japonska kultura i jej sasiadow nie lubi a mimo to je w mc donaldsie :D.
oba filmy są wzruszające,amerykanską wersje ogladalam 3 razy i chetnie obejrze raz jeszcze..ale przyznaje, ze wersja japonska jest bardziej realistyczna,pokazuje jak naprawde hachiko znalazl się u swojego wlasciciela,w amerykanskiej wersji w jakis tajemniczy sposob,nie wiadomo przez kogo wyslany znalazl sie na dworu..
Japońska historia musiała być realistyczna. Nie ma co do tego wątpliwości. Amerykanie wolą zawsze robić swoje wersje - owiane niby boska tajemniczością i przeznaczeniem. Hachiko ma niesamowitą historię. Szczególnie lepsze są po jego odejściu z ziemskiego padołu - wybudowanie pomnika czy słuchanie jego szczekania w radiu. Można pomyśleć, ze ludziom chyba nie chodzi o jego lojalność i wierność a o strach przed starością i towarzyszącą temu samotnością. Heh... oka, trzymajmy się tej wersji o lojalności i wierności. Brzmi ludzko :).
Wersja USA to nie dno, a poprawny remake (inne realia), który morał całej historii przekazuje w ten sam sposób...
To że parę rzeczy zostało zmienionych, wcale nie oznacza, iż film nazywać mamy "dnem". W japońskiej wg. mnie lepiej pokazano relację przyjacielską człowiek-pies... Czy zgodzicie się z naukowcami, że psa nie może człowiek "pokochać"?
Jak to "nie może"?! Są takie teorie? Ja kocham swojego psa absolutnie prawdziwie! A DVD z "Hachiko" kupiłam w prezencie mojej przyjaciółce. Skończyło się morzem łez i ....kupnem psa. Teraz moja sunia ma przyjaciółkę, która ma na imię Hachiko (oczywiście!).
To nie byla teoria tylko badania naukowcow opublikowane... artykuł bodajże z "Focusa", ale nie pamiętam, z którego miesiąca (jak znajdę to streszczę lub zacytuję Ci na PW). Pozdr
Fajnie... choć chyba i tak im nie uwierzę :) A tak btw czy wersję japońską "Hachiko" można gdzieś zobaczyć? Pozdr
chyba tylko przez VOD lub jak sobie sprowadzisz DVD z zagranicy ;) btw tu masz fajnie zmontowane video 3 minutowe: http://youtu.be/P3s11acb7Z8
odstaw dopalacze prosze Cie....
moze ci sie podobac jap wersja,ok ale wersja amerykanska jest swietna i nawet na sile niczego nie mozna u niej sie zlego dopatrywac
Obie produkcje są równie dobre. Tylko zwyczajnie inne (tak, wiem, sedno jest to samo, jednak osobiście uważam, że podejście i klimat reżyserów/scenarzystów jest diametralnie inne). Ja tak to odebrałam. Co mi się w oryginale najbardziej podobało? Zdecydowanie muzyka! Nie obrażając fanów Kaczmarka - może on się schować przy azjatyckiej linii melodycznej. Plusem jest też dłuższe i bardziej dosadne niż u 'Zjednoczeńców' ukazanie nawiązywania więzi między panem a psiakiem. Znalazło się tu też więcej szczegółów nakręcających fabułę - dla jednych pewnie zbędnych, dla drugich zbawiennych by nie utonąć w nudzie (to dla tych mniej uczuciowych). Największy minus? - uderzyła a nawet zszokowała mnie znieczulica Japońców względem swojego podopiecznego. Mowa oczywiscie o samej rodzinie właściciela - pies to istota żywa i adoptujący go winni są być wobec tej istoty odpowiedzialni. W amerykańcu oczywistym było, że po śmierci głównego bohatera psina zostaje wśród najbliższej rodziny (że pies wybrał inna drogę to już odmienna kwestia). A tutaj? Żonka wyjeżdża bez psa po tym, jak przestaje mieszkać z córką, a sama córka? No ludzie - nie chce go zaadoptować bo - o ironio - "za bardzo przypomina jej ojca". Po pierwsze - chyba dobrze że prócz pamięci i wspomnień pozostaje po człowieku coś fizycznego, namacalnego. Po drugie - aż nazbyt wymowne i logiczne jest to, że sam ów nieboszczyk życzyłby sobie aby Hachi jak najmniej dotkliwie przeżył rozstanie z nim - chyba az nazbyt wiele się juz zmieniło w jego małym-wielkim swiecie zeby jeszcze bardziej wywracac jego życie do góry nogami. Po trzecie - zwykła ludzka empatia, której tu najwyraźniej zabrakło. Nie ma męża/ojca - to ch*j z psem. Tak jakby to był WYŁĄCZNIE pies profesorka. "Niech se sam radzi". Nie ma co - przerzucany z rąk do rąk na pewno lepiej zniesie rozłąkę i zmianę miejsca. Mam nadz, że nie walnęłam w tym pospiechu za dużego spojlera. Jesli tak, to szczerze przepraszam :)
Amerykanskie dno? czytajac takie teksty mysle sobie czy po drugiej stronie nie siedzi jakiś debilowaty islamski radykalista. Dnem jestes ty piszac takie teksty. Zostaw je dla siebie. ja ogladałem wersje japonska i amerykanską i nidgy nie przyszło by mi do głowy aby wersje usa nazwać dnem. Lepiej nie komentuj jak masz robic to jak zwykły filoman kretyn