Nie ma co tu się doszukiwać oryginalności czy świeżego podejścia do tematu, przemysł filmowy niestety rządzi się swoimi prawami. Film ma zarobić, a czy będzie to głęboka metafizyczna produkcja skłaniająca do refleksji, czy kolejny odgrzany setny raz kotlet, nie ma znaczenia. I tak jesteśmy raczeni co jakiś czas kolejną częścią kultowego slashera, który absolutnie nic nie wnosi do serii, powiela znane od dekad schematy i bezlitośnie żeruje na fanach. Przyznam że seans nie był dla mnie totalną torturą, podobała mi się scena rozprawienia się ze strażakami czy nawiązania do klasyka w postaci chociażby tytułowej czcionki. Ale na litość szatańską - kiedy ci bohaterowie się opamiętają, kiedy zrozumieją że "złego" trzeba zmasakrować i rozczłonkować zamiast palnąć w łeb i cieszyć się z wygranej, za chwile tracąc życie z ręki chwilowo tylko nieprzytomnego Myersa. Kiedy zapiszą się na kurs biegania, żeby nie przewracać się na prostej drodze po kilkunastu sekundach sprintu. Kiedy policja nauczy się celnie strzelać... Niestety chciwość ludzka nie zna granic i jeszcze pewnie wiele niewinnej krwi zostanie przelane na ekranie zanim seria zostanie zarżnięta na śmierć i umrze w glorii niesławy, jak wiele innych. Co tam kult, co tam fani, kasa musi się zgadzać.