Na początku babka rodzi dziecko-mutanta/diabła. Po latach kilka telefonów i dwóch ziomów
ląduje na zadupiu i spotykają tego właśnie mutanta (jest już duży). Fabuła do pewnego czasu,
pomimo, iż nie dzieje się wiele, jest jeszcze jako tako ciekawa. Jak na SOV, film całkiem
zjadliwie zrealizowany: mnogość ujęć, praca kamery, montaż - wszystko tu stara się jakoś
załagodzić fakt, że kręcono to kamerą video. Ale o ile pod względem technicznym bracia
Polonia zrobili pewne postępy od czasy niesławnego "Splatter Farm", o tyle już o sprawach
takich jak gore najwyraźniej zapomnieli. Sam diabłem może i z początku nieco bawi, podobnie
jak płonący resorak w scenie wypadku, ale brak scen gore był dla mnie rozczarowaniem.
Ogólnie ostatnie pół godziny obi się męczące, ale całość, jak na SOV, da się przełknąć.