Spodziewałem się kompletnego gniotu, a po obejrzeniu w sumie stwierdzam , że nie jest taki zły.
Fakt, że jest to całkiem odmienne od tego co w latach 90 serwował nam Kevin Sorbo, ale z jednej strony ciekawie przedstawiono tutaj Herculesa, że jednak jest śmiertelny a tylko odziedziczył wyższą siłę.
Podobało mi się też to, że wszystkie jego wyczyny to tylko mistyfikacja.
Sam początek z tymi piratami wg mnie świetny.
Takie zaskoczenie, że to jednak nie jego czyny sprawiły to kim jest w oczach ludzi.
takie solidne 6/10