W zasadzie od początku można było się domyślać, że zabójca pochodzi z kręgu tej rodziny. Rola tytułowego hipnotyzera powinna zostać mocno rozbudowana a nie przytłumiona - ale zapewne nazbyt szybko prawda wyszłaby na jaw. Nie - trzeba ciągnąć akcję jak flaki z olejem, pogłębiając w sumie nieistotne wątki psychologiczne w rodzinie tytułowego hipnotyzera a zapominając o fabule filmu. Szkoda, że zmarnowano potencjał na naprawdę dobry film