Po obejrzeniu filmu - który oczywiście bardzo mi się podobał ;) - przyszło mi do głowy, że jego klimat przypomina mi ten z powieści Astrid Lindgren czy nawet w porywach Tove Janson... taki... taki... skandynawski do głębi ;]
Też to zauważyliście?
Astrid Lindgren znam tylko z Pippi L?ngstrump, więc trudno mi się wypowiadac (polec mi jakąś inną jej książkę, chętnie przeczytam:-), ale co do Tove Jansson - masz absolutną rację, w filmie jest takie coś, co mogło powstac tylko w Skandynawii, chociaż trudno by mi było wymienic jakieś konkretne elementy, które się składają na ten specyficzny klimat; wydaje mi się, że mógłbym tu dodac jeszcze islandzką grupę múm, ich muzyka też tworzy podobny (chociaż nie taki sam) klimat, bardzo nostalgiczny i melancholijny...:)