to jest po prostu misiowaty film ...klimatyczny, ciepły, dziwaczny ( w znaczeniu pozytywnych wibracji:) jak na Skandynawów przystało (i kto powiedział że są oziębli?:). Z doszukiwaniem się w nim głębi nie wiadomo jakiej i treści egzystencjalnej czy teorii naukowej Poppera czy Kuhna bym nie przesadzała. Chodzi tu, z grubsza film ujmując, o więzi miedzyludzkie - pokazane w sposób przenikliwy i sugestywny. Na pewno warto zobaczyć i "wygrzać" się w tym "cieple":)
godne polecenia jak gorąca francuska bułczeka z rana na Montmare
w imieniu "kuchennych" pozdrawiam wszystkich ludzi