Zobaczyłem dzisiaj "Hiszpankę" Barczyka i jestem nad wyraz zachwycony! Nie, żebym był zaskoczony. Wiem, że Barczyk jest świetnym reżyserem i to nie od dziś. Wiem też, że nikt tak nie potrafi psioczyć na polskość jak Polacy, w tym jesteśmy numer jeden, nie dziwi więc mnie i reakcja krytyki jak zwykle w tajnej służbie pieniądza. A co zabawne, właśnie o tym też ten film metaforycznie opowiada. O tym, że od kilku wieków historią kierują pieniądze, albo Ci, którzy tych pieniędzy mają za dużo. Ale jest też w nim coś niesamowitego, ponieważ jest bardzo patriotycznym filmem (chyba najbardziej jaki kiedykolwiek zrealizowano w polskiej kinematografii). On pokazuje bowiem, że polskość to nie truskawki ze śmietaną, ale właśnie, gdy wszystkie narody walczą tylko o władzę i pieniądze my Polacy wyróżniamy się na tle tych zepsutych krajów, bo walczymy dla naszego narodu, dla kraju! Dla nas liczy się Polska, choćbyśmy musieli wylać nie wiadomo ile krwi staniemy do walki i będziemy bronić jej honoru. I cieszy mnie to, że tym filmem, przypomniano czym się wyróżnia nasz kraj na tle innych. Niestety jak widzę mało kto to docenia, już ktoś zapłacił i wykreował w naszym kraju propagandę, żeby objeżdżać wszystko co związane z polskością, bo przecież "polskość to nienormalność" jak twierdzą nasi politycy, tylko czy to są politycy, czy może to są prusacy?
Ale nie tylko dlatego z powodu patriotyzmu jest filmem genialnym. Jest nim ponieważ Barczyk nie zrezygnował ze swojej stylistyki, że bawi się konwencjami, że jest opowiedziany z dystansem i humorem. Jest też świetnie wyreżyserowanym i zebrano wspaniałą ekipą aktorską. Ten film jest genialną alegorią dzisiejszego świata polityki, jeśli w ogóle ktoś zrozumiał końcowe przesłanie z jo-jo. Jeden z najlepszych filmów roku! (obojętne czy 2014, czy 2015;p).
Może nie powiedziałabym, że Hiszpanka to najbardziej patriotyczny film ever, ale coś w tym jest. Tzn. forma filmu jest dość nieoczywista i udziwniona, tak jak nieoczywista i dziwna jest forma, jaką obrali rodacy do obrony Ojczyzny (przy pomocy medium). ALE ja to kupuję. Mimo kilku niedociągnięć i lekkich dłużyzn uważam, że to jedno z większych pozytywnych zaskoczeń początku roku.
Dla kontrastu mogę powiedzieć, że jednym z większych negatywnych zaskoczeń był Birdman, któremu dałam taką samą ocenę.
Mnie również film bardzo się podobał. Zgaduję kilka powodów, dla których krytycy oceniają go tak nisko:
- nie opowiada o martyrolo, tylko o zwycięskim zrywie, pokazującym, że jak jest się zorganizowanym oraz kieruje się rozumem, nie sercem, to można wygrać powstanie z niewielką liczbą ofiar,
- Barczyk wydaje się być persona non grata wśród krytyków,
- oczekiwany był chyba jakiś paradokument, bo przecież o polskiej historii można mówić tylko z patosem i pieśnią,
- film nie jest o Warszawie,
- krótka scena z Warszawą w tle mogła wywołać ból u "Warszawki".
zupełnie się zgadzam, czasami zastanawiam się, jak patetyczny i nudny jakiś film musi być żeby dostać dobre opinie w tym kraju, ten hejt zżera nas od środka - cichych wielbicieli tasiemców z tvp i paradokumentów z tvn, w których wszystko jest wyłożone łopatologicznie, tak żeby gawiedź zrozumiała
No właśnie, czy każdy film z kawałkiem polskiej historii musi być patetyczną ,nadętą wydmuszką? Przecież można robić filmy z przymrużeniem oka, trochę inaczej interpretować dobrze znane fakty. Jest mi tak smutno,że ludzie nie są w stanie przyjąć Hiszpanki. Pamiętam, że na Bękarty Wojny też był hejt za to,że inaczej Tarantino pokazał historię.
Dobrze wiedzieć, że w szpitalach psychiatrycznych pacjenci mają dostęp do Internetu. Aczkolwiek pozbawiłbym was klawiatury...
Człowieku, ty tak na serio?
Monomotapo, ale z czym się tu zgadzać? To dosyć zabawne i naiwne, co napisałeś. No bo sam zobacz:
- film Powstanie 44 jest o 'martyrolo', a również wzbudził nie lada kontrowersje, a zwłaszcza nie podszedł krytykom;
- pan Barczyk zdobył już jakieś dwie nagrody i miał w sumie dziewięć nominacji, całkiem dobry wynik, jak na 40 lat;
- polska historia w filmie to nie tylko 'patos i pieśń', potrafimy się również z niej śmiać, vide PRL, czy ostatnio naziole i Ambassada, albo wprowadzić nietypową 'pieśń' w postaci dubstepu w '44'; paradokumentów też się u nas raczej nie kręci, bardzo często pojawia się przecież jakiś wątek miłosny;
- Ziarno prawdy dzieje się w Sandomierzu, Carte Blanche w Lublinie, a Wałęsa w Gdańsku ;), Warszawa nie ma monopolu na jedyne, prawilne miejsce akcji, wtedy Kac Wawa miałaby wyśmienite recenzje, a było zgoła odmiennie.
A tak w ogóle to sprawdź ocenę na tym portalu, to po prostu ludziom film się nie podoba, a nie, że jakiś spisek krytyków.
Dla niektórych ludzi to sposób na radzenie sobie z rzeczywistością- spiski są winne wszystkiemu, i świat staje się prosty, oparty na konkrecie ;)