Wiadomo że nie dorównuje Powrotowi Króla ale przynajmniej na 2 statuetki zasłużył. Jakby to ode mnie zależało, Oscary powędrowałyby do:
- Martina Freemana - najlepszy aktor,
- Richarda Armitage - najlepsza męska rola drugoplanowa,
- Evangeline Lilly - najlepsza żeńska rola drugoplanowa.
May it Be Enyi no jasne, to juz klasyk :)
a ta piosenke Hanging Tree słyszałem pierwszy raz czoraj i jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła, ale zła tez nie jest... może to dlatego że filmu nie widziałem.
Nie widziałeś Igrzyska Śmierci Kosogłos część 1 a film oceniasz 1/10 nie żebym zaglądał w twoje oceny, ale w takim wypadku, nie mogę wykluczyć trollingu...
a to z pierwszej części jest? to widziałem. nie widziałem kolejnych... które mogłem z rozpędu też ocenić. :] po prostu nie trafił do mnie ten film i to bardzo... ale zastanowię się czy ocena 1/10 nie jest zaniżona... (pewnie zirytowały mnie ochy i achy nad tym filmem, podobnie jak z Avengers)
pozdrawiam
aj pomyłka Kosogłos cześć 1 to drugi film z serii. :)
poprawiłem się :) tj. skasowałem oceny tych co nie widziałem ostatnich dwóch części.
przemyślałem, podnoszę na 4/10 (Avengers dałem 3/10, a ten uważam za minimalnie lepszy) ale i tak uważam, że ilość głupot w tym filmie jest spora.
kolejność jest taka
Igrzyska Śmierci
Igrzyska Śmierci w Pierścieniu Ognia
Igrzyska Śmierci Kosogłos część 1
Igrzyska Śmierci Kosogłos część 2 listopad 2015
Aktorstwo w hobbicie jest bardzo przeciętne, tylko Freeman się wybił ponad tą przeciętność - ale nie był wybitny, wyróżnia się tylko tym, że był lepszy od pozostałych (którzy byli słabi-przeciętni) ale to nie jest żaden popis umiejętności aktorskich. Ian McKellan był słabiutki - piszę o nim z tego względu, że tylko on jako jedyny dostał z obsady LOTR nominację. Nikt w Hobbicie nie zasługiwał z obsady na nominację do najważniejszych nagród. Armitage był poniżej tej przeciętnej nawet. Zagrał niesamowicie sztucznie, aktorzyna z niego marna, jeszcze gorzej niż w Pustkowiu Smauga (scena, gdzie tarza się po ziemi bo smaug go podpalił ogniem jest śmieszna) wstaje i "LET'S GO!!!" parsknąłem śmiechem tak to widać. W trzeciej części jedna twarz, niczym Wilson z Cast Away.
Za to Lilly, Bloom i Cate Blanchett powinni dostać nominację do Złotej maliny, z czego pierwsza dwójka powinna ją zdobyć.
Piosenka była przeciętna w Hobbicie. W porównaniu do potencjalnej konkurencji wypada blado. Dziwię się, że Igrzyska Śmierci nie dostały nominacji bo "Hanging Tree" było śpiewane przez aktorkę i naprawdę wpada w ucho.
Wytłumacz, jakim cudem WP nie dostał Oscara w kategoriach aktorskich (i tylko jedną nominację i na te oscary oczywiscie nie zasłużył) a Hobbit miał dostać? Przecież to świętokradztwo.
Zgodzę się z tobą, ale nie do Cate Blanchett, to oscarowa aktorka, więc złota malina, nie ;/ fakt najlepiej nie zagrała, a jej postać została zniszczona, ale przez nią, czy aktorka w sumie tego sobie życzyła, nie wiemy, ale ja jedno mogę wnioskować, że Jackson zabił tę postać "dosłownie" gdzie w Hobbit Niezwykła Podróż zagrała z klasą, to w BPA szkoda mi słów. Hanging Tree powinno dostać... co do The Last Goodbye, nie jest to zła piosenka, uważam że Bily Boyd zaśpiewał do właściwie, do spapranego filmu ;p
Sandra Bullock, Ben Affleck, Halle Berry - Oscarowi, Bullock nawet dostała w tym samym roku Oscara (oraz dwie nominacje do złotych globów miała o ile dobrze pamietam za role pierwszo- i drugoplanową). Affleck miał oscara za Butnownika z wyboru (wspólnie z Damonem za scenariusz) i Berry za Czekając na wyrok w 2003 albo 2004 roku. WIęc o co chodzi? To nie ma znaczenia, nie ma korelacji żadnej. Liczy się "performance" w danym roku rozliczeniowym, a w tym Blanchett była naprawdę śmieszna (Hobbit)
no może i tak ;p ale uważam że wina Jacksona jest że ośmieszył Galadrielę, bo przyznam to co z nią zrobił jest tragedią.
Jack$on w tej części wiele rzeczy zrobił źle (przykład z Galadrielą między innymi). Oglądając ten film czuje, że pomysł na dwie części byłby lepszy :D
Niestety bardzo mało są na to szanse. Chociaż jakoś bardzo na tą trylogię też nie narzekam. Ogólnie to tylko BPA mnie rozczarowało (cały czas czuje, że zbyt wysoko oceniłem ten film jednak to jest pewnie przez sentyment do książki lub coś innego. Ciężko powiedzieć ale wiem, że zawyżyłem ocenę). "Niezwykła Podróż" to świetny film w moim odczuciu. "Pustkowie Smauga" nieco gorsze ale również dawało radę. Największym problemem jest tutaj to pójście na kasę oraz czasami słabe efekty przy których w niektórych momentach nawet na pierwszy rzut oka czuć było, że coś tu jest nienaturalne. Ogółem cała trylogia jest naprawdę w porządku. Niestety ostatnia część zawiodła. Takie mam odczucia :P
Zgadzam się z tobą ja mam podobnie.
Hobbit Niezwykła Podróż, najlepsza część moim zdaniem
pustkowie dużo gorsza...
BPA to ostatecznie wyrażę się po EE, a szkoda liczyłem że obejrzę ten film nie raz nie dwa w wersji kinowej, nawet, chciałem kupić na dvd ale po tym co zobaczyłem skreślam wersję kinową. To też czekam na wersję rozszerzoną. Jako całość jest bdb preludium do Lotra co zauważył pan obleh użytkownika, może znasz? :) jak fantasy też się broni co zauważył pan Ryloth ale zauważył też że jako zwieńczenie trylogii jest słaby. Ja też czuję że moja ocena jest niesprawiedliwia i zawyżona, ale jeśli EE, też mnie zawiedzie, to dam 1 bez względu na to czy dadzą tam samego Donalda Tuska i go zabiją...
Kojarzę Obleha. Chyba mam go nawet w znajomych ;) Też myślałem, że tak jak w poprzednich częściach EE będzie zawierało tylko takie smaczki dla fanów a wersja kinowa zupełnie do szczęścia wystarczy. W tym przypadku jednak okazało się, że prawdopodobnie aby dowiedzieć się co się stało ze złotem lub kto został królem pod Górą to będę musiał poczekać na EE (to jest bardzo nie w porządku). No nic oby EE choć trochę naprawiło film jednak i tak to nie zmieni faktu, że twórcy filmu poszli na kasę.
Hah Obleha chyba każdy kojarzy :)
każdy tak myślał, i się zawiódł, mam nadzięję też że EE zmieni ten film o 180 stopni, i inne spojrzenie, szkoda że na kasę polecieli... no ale z czegoś muszą żyć.
On to wie, twój post jest bardzo czytelny, po prostu nudzi mu się i odpowiada na nasze posty...
Z tego co słyszałem o Saving Christmas to nie mieli najmniejszych szans z Kirkiem i jego ego :D
Ale przecież Armitage świetnie oddał postać Thorina i jego wewnętrzne przemiany:
- najpierw chciał odzyskać królestwo i pomścić ojca i dziadka,
- miał cechy przywódcze, krasnoludy skoczyłyby za nim w ogień,
- pogardzał Bagginsem,
- później przekonał się do Bilba, zostali nawet przyjaciółmi,
- w końcu opętała go żądza posiadania Arcyklejnotu,
- przestał ufać przyjaciołom, nie tylko Bilbowi, ale też krasnoludom,
- w obliczu śmierci przyznał się do błędu.
Taką wielowymiarową postać trudno zagrać, moim zdaniem Armitage dał radę.
Tylko, że on zagrał przeciętnie. Zobacz jak podobną postać zagrał Javier Bardem w To nie kraj dla starszych ludzi albo w Skyfall, Cumberbatch w Star Trek: Into Darkness. Oni grali, świetna dykcja, mimika, "movement" albo Daniel-Day Lewis w Gangach z Nowego Jorku! To jest aktorstwo. Armitage jedna mina przez cały film, drewniane ruchy, sztuczne, przesadzone, zero wyczucia powagi - wszystko jest sztywne. To co Ty wypisałeś to rozpisana postać na podstawie filmu. Coś w rodzaju skryptu ze scenariusza... Nie opisałeś jego umiejętności aktorskich.
PS EDIT: Joe Pesci w Chłopcach z ferajny! To są postacie wielowymiarowe/wielopłaszczyznowe.
Co do przedostatniego punktu, nie zgodzę się do końca, bo w pewnym momencie Thorin ufał właśnie tylko i wyłącznie Bagginsowi i jak wiadomo, trochę się na tym "przejechał" :)
Władca nie dostał, bo tam nie było jednego głównego bohatera, tylko cała plejada, która zagrała świetnie ( w dużej większości), ale w końcu niepełnosprawnego czy chorego psychicznie tam nikt nie zagrał...
17 Oscarów dla Władcy, w tym 11 dla Powrotu. Tyle w tym temacie.
Hobbit nie zasłużył na żadną nominację, przy czym Smaug bije całą Grawitację na głowę. Oczywiście WEDŁUG MNIE. Ale i tak Oscar dla efektów to czysta kpina ostatnio. Nie dostają tej nagrody najlepsze efekty, tylko filmy, które poruszają "poważniejsze" tematy. Widać to było np. przy Interstellarze. Jego czterej konkurenci to były typowe blockbustery, choć świetne:) I każdy z nich miał lepsze efekty. Kapitan na równi. Ale film Nolana dotykał "innych sfer". Ciekawe czy w dzisiejszych czasach Władca dostałby tyle nagród.
Nie mogę znaleźć screen shota, gdzie w Interstellarze bohaterowie wiszą na linach (był taki jeden screen ze sceny w tesserakcie jak Cooper wisi na linach). Nie użyto green-screena. Wszystko realnie kręcono - aby wyglądało realistycznie.
http://cdn.collider.com/wp-content/uploads/interstellar-movie-image1.jpg - śnieg naturalny albo coś imitującego. W innych filmach greenscreen i tony efektów (terabajtów) specjalnych. Pamietasz screena jak smutny i rozczarowany Ian McKellan siedzi w domku Bilba, na green screenie, samotnie? Bo na dwa razy nagrywali tą scenę, właśnie przez blue-screena. Sorry, ale blockbustery to sam komputer. Wygląda to efekciarsko, a w Interstellarze efektownie. Kurde ostatnio jechałem Interstellara i Zimmera, a teraz bronie go :D
Dzięki, tradycyjne i "old schoolowe" metody wciaż są lepsze od green screena i masy CGI.
Jak zrobiłbyś Smauga old schoolowymi metodami, żeby nie wzbudzał politowania jakością wykonania?
A jak zrobili Obcego? Obcy>Smaug. Jak zrobili T-Rexa w Parku Jurajskim? T-Rex > Smaug.
Obcego grał koleś w gumowym kostiumie. Pewnie wszyscy byliby wniebowzięci, gdyby Smauga grał przebrany krokodyl.
Chodziło o to, że robił i robi nadal większe wrażenie stary Obcy niż cyfrowy Smaug w CGI... - do motion capture nic nie mam. Nie potrafisz nic uargumentować, tylko próbujesz chwytać za słówka...
Porównywanie Obcego ze Smaugiem... Godzilla też lepsza w kostiumie niż ta z 2014??? No bez przesady... Obcy, którego na ekranie widzimy przez chwilkę ma być niby lepszy od najlepszego smoka w historii kina?