Wróciłam z maratonu Hobbita, wyspałam się a teraz podzielę się z wami moimi wrażeniami, bo jak sugeruje tytuł tematu…no mam jakiś problem do filmu.
Liczyłam na ryk i łzy, miałam nadzieję, że wyjdę z kina z rozdartym sercem, że to już koniec … a niczego takiego nie doświadczyłam. Nie wiem czy to dlatego, że człowiek o 6 rano po całej nocy w kinie funkcjonuje z lekka inaczej, czy faktycznie coś z tym filmem jest nie tak…myślałam, że dam 10/10...ale nie.
1) SMOK
Jestem, byłam i chyba nadal będę głęboko zawiedziona, tym jak szybko Smaug został zabity. Ja rozumiem, jego wątek i tak zbliżał się ku schyłkowi ale zdecydowanie jego krótka obecność i mało efektowna śmierć to był dla mnie strzał w policzek. Szczerze stwierdzam, że sam Tolkien na 1 stronie książki bardziej „epicko” zaznaczył śmierć gada niż zrobił to reżyser. Przyznam, może i fajnie „zastygł”, ale to było zdecydowanie za mało! Gniew Smoka miał zniszczyć całe miasto, wody miały wystąpić z Jeziora …. A tu spadł i to by było na tyle (a liczyłam na jakiś dobry podkład muzyczny i ujęcie upadku coś w stylu -> „lot” ku śmierci Balroga z WP) Jedyne co mogę powiedzieć na „plus” to fakt, że Smok grasujący w samym mieście był naprawdę fajny. Ale to nie ratuje całego motywu. Ah, dodam tylko, że nie raził mnie sposób zabicia Smoka. Rozumiem chęć wykorzystania motywu zaufania ojciec/syn to poświęcenie i wieź między nimi.
2) BARD – LUDZIE Z MIASTA I ALFRID
Tutaj jest OK, (odnoszę się w pamięci do całego filmu) Los tych ludzi, tego jak się „organizowali”, zmiana Barda w lidera (świetnie to wyszło – szczególnie rozmowa z Thorinem), naprawdę było zrobione w porządku jedyne do czego muszę sie przyczepić to Alfird. Ok, rozumiem rolę tej postaci w filmie, sceny z nim były fajne, zabawne ( Alfird z tekstem do Gandalfa wymiata) ;), śmiałam się i bardzo miło to będę wspominać ale … kurczę, ten facet dostał więcej czasu niż powinien! To mnie denerwowało, kim on jest dla fabuły?! Nie mam pretensji, mogli zostawić z nim 2 sceny – motyw „przespania” armii elfów i jak wyzywał Gandalfa, ale tego Pana było zdecydowanie za dużo, owszem bawił…ale ja nie przyszłam na ten film się „bawić” i chichotać, przyszłam na Bitwę i pożegnanie ze Śródziemiem!
3) SZALEŃSTWO THORINA I BILBO
To jest chyba jedyny motyw w filmie który absolutnie pokochałam, uważam, że jest perfekcyjny i będę go bronić zaciekle. Bałam się ogromnie tego co Richard Armitage, może zrobić przy chorobie Thorina, ale fenomenalnie wczuł się w rolę i nadal jestem zachwycona! Bilbo, nasz mały hobbit odzyskał większość czasu w filmie z czego ogromnie się cieszę, jego relacja z Thorinem, sprawa samego Arcyklejnotu – majstersztyk!
Scena rozmowy Bilbo i Thorin kiedy hobbit pokazuje mu żołędzia i mówi, że zasadzi go w domu jako wspomnienie mnie rozwaliła, z tego względu, że mina Thorina i jego spojrzenie gdy Bilbo to mówił pełne było takich ciepłych emocji dla hobbita, patrzył na niego z pewną radością i szacunkiem, że Bilba nie interesują skarby dla niego ważny i najcenniejszy na świecie (w tym momencie) jest ta mała rzecz i daje mu tyle radości, jest dla niego tak ważna, że pilnował jej przez całą podróż jak najcenniejszego klejnotu. Dobra rozpisałam się w tej kwestii ale naprawdę, motyw Thorin-Bilbo scen z nimi są chyba jedynymi z całego filmu, które bardzo mnie poruszyły!
4) DOL GULDUR
Faktycznie bardzo krótki moment w filmie ale bynajmniej nie słaby! Dol Guldur chyba najbardziej przypomina mi (ujęciami kamery/stylem) Władcę Pierścieni. Widać, że chyba PJ czuł się najlepiej w tych scenach bo są wg. mnie dopracowane i nie mam do czego się przyczepić. Ogromny PLUS! ;) Tym bardziej, że można porządnie zrobić krótki motyw w filmie, szkoda, że Smauga ten zaszczyt ominął.
5) THRANDUIL
Nie będę ukrywać mam słabość do tej postaci choć kreowana jest na dość oziębłą i wredną. Z pewnością nie uratowali jego wizerunku ale troszeczkę go poprawili w moich oczach, ale tylko odrobinkę…co nie znaczy, że jego sceny były złe.. co to, to nie! Na początku pragnę przywołać scenę rozmowy króla z hobbitem, który przyznaje się mu, że to on ukradł klucze do więzienia w jego królestwie i uwolnił krasnoludy – mina Bilba, bezcenna ;) Thranduil, ma starcie emocjonalne z synem, ogólnie wszystko było by pięknie gdyby nie 2 sprawy -> scena gdy jego jeleń/łoś (?) nabija na siebie wrogów a król odcina im głowy gdy wiszą na porożu zwierzaka, oraz jego wstawka „Legolas matka cię kochała” ( czy jak to szło). Kompletnie wyrwane z kontekstu, wyleciał z tym jak filip z konopi! Ta scena wywołała u mnie prawie (zaznaczam, prawie) śmiech niż jakieś współczucie względem relacji tych postaci + wątek z szukaniem Aragorna, taki na siłę. Ale żeby nie było zachował się bardzo miło wobec Tauriel na koniec.
( P.S. – czy ktoś ma podobne odczucia, że ktoś w tym filmie chciała sprzedać bardzo nachalnie motyw „miłości”? Broń boże nie śmieję się z tego, to było w jakiś sposób wzruszające bardzo i w sumie przemyślane słowa, ale znów tak absurdalnie wyrwane z nie wiem już sama z czego…)
Jesteśmy w połowie, groźba śmierci Thorina wobec Bilba, przygotowanie do Bitwy wszystko pięknie fajnie. To jest właśnie ta część filmu która mi się podobała i dawała nadzieję…no ale przyszła
BITWA PIĘCIU ARMII.
-Dain, ma ujęcia z 2 wersji. 1 wersja to komputerowa – nie widać perfidnie, że to komputer ale zauważycie różnice wobec ujęć z samej walki, gdzie jest przybliżenie na twarz Daina przy rozmowie z Thorinem i widać, że wtedy to już jest charakteryzacja. Także Komputerowy/ żywy Dain to mieszanka 50/50.
- Z pewnością spodobają wam się „teksty” Daina ;)
- Azog i Bolg to dla mnie komputerowa pomyłka oraz kreacja ich udziału w walce, nie podoba mi się.
-Wiatraki sygnalizacyjne – NIE! Wiem, że znajdzie się masa usprawiedliwień dla istnienia i zastosowania tego motywu w filmie ale mnie zwyczajnie, po ludzku … nie podobało się.
- KONIE NIE BYŁY KOMPUTEROWE! (albo nie było widać) – mając w pamięci wasze dyskusje na temat konia Legolasa ;)
-MUFLON BOJOWY – zajebisty! Niech świnia Daina się schowa, muflon bojowy z wyglądu był genialny, gorzej z poruszaniem się, to jak to zwierzątko skakało sobie po pionowej prawie ścianie z krasnoludami na grzbiecie to był śmiech na sali i bardzo nienaturalne. Wiem co potrafią kozice choćby w Tatrach, ale to nie był „wolny” muflon ale zbrojny z istotą na grzbiecie, która z pewnością była ciężka, a one skakały sobie jakby grawitacji nie miały.
-Skoro jesteśmy przy grawitacji – SCENA LEGOLAS – „LEWITUJĄCE” KAMIENNE SCHODKI – niech ktoś mi powie, matko co to było ?!?!?! Szczerze to już ten lot na nietoperzu był przyzwoity wobec tej sceny.
-Moje ulubione ( i znane wam) stworzonka z „plecakami” – pomyłka jak dla mnie, i co to był za stwor który nie miał nóg i rąk??? Znaczy miał ale zastąpione jakimiś widełkami/żelastwem. To było już niesmaczne po prostu.
-Przemarsz wojsk (już ogólnie wszystkich z całego filmu) bardzo fajny – oprócz jednej rzeczy. Mam pytanie czy tylko mi wydawało się dziwne to co zrobiła armia elfów przeskakująca nad armią krasnoludów? ;(
-Co mi się BARDZO NIE PODOBAŁO – BITWA PIĘCIU ARMII ta mieszanka scen komputerowych, chaotycznych z takimi dobrze wyważonymi, z efektem spowolnienia itd.– jak sceny bitewne z WP. Dlaczego nie mógł CAŁEJ Bitwy tak zrobić? Bardzo wyraźnie widać, kiedy scena ataku (czegokolwiek) była kręcona w zbudowanych makietach itd. a kiedy na zielonym ekranie ;/ i to boli mnie, bardzo boli.
Sama bitwa jak już powyżej napisałam, jest bardzo „rozwalona”, nie ma takiej fajnej ciągłości zdarzeń i tego odczucia trwania w bitwie jak w przypadku choćby ataku na Minas Tirith. Poza tym myślała, że będzie większe „wow” a było po prostu fajnie. No i Bilbo skończył trochę jak w książce, dostał w głowę i „przespał” resztę bitwy ;) to taka mała scenka a byłam ciekawa czy ją pokażą no i proszę, jest!
STARCIE Z ODWIECZNYM WROGIEM -> Kili i Fili, ich śmierć nie wywoła u mnie żadnych emocji w kategoriach -> wielki płacz. Zrobiła mi się tak zwyczajnie przykro ale nic ponad to. Przechodząc do jednego z ważniejszych motywów.
AZOG vs. THORIN – najgorszy pojedynek ! Już chyba lepsza była scena Bolg vs. Kili&Tauriel.
Ja pier* co ja oglądałam?!?!?!?!?! Jak można zniszczyć taki moment w filmie?! Dlaczego? ;(
( Przepraszam bardzo, ale minęło parę godzin a ja nadal jestem rozwalona absurdalnością tego pojedynku i tego nie da się inaczej wyrazić na tę chwilę).
Jak już zobaczyłam ich na tym lodzie, który zaczął pękać … myślę, sobie yhm... albo razem albo któryś pójdzie na dno…w ogóle …ta scena rani po prostu. Jeszcze siedząc w kinie mówiłam ->” Thorin to idiota, zamiast go dobić, to patrzy sobie jak Azog płynie pod lodem i patrzy na niego, zaraz wyskoczy i go zabije”. – I co? No i nie pomyliłam się, parę sekund później było po sprawie.
Dzięki ci Panie Martin, że przybyłeś i chociaż śmierć Thorina „uratowałeś”! Bo to był jedyny moment gdzie śmierć jednego z bohaterów przyniosła mi smutek. ( No właśnie przez cały film miałam wrażenie, że najlepsze sceny są w wydaniu relacji Thorin-Bilbo, to oni skradli moje serce w tym filmie)
UWAGA – co mi nie przeszkadzało? Wątek Kili- Tauriel. Dlaczego? A no może dlatego, że widząc tyle dziwacznych rzeczy podczas bitwy ich scena wydawała się bardziej „normalna”.
ZAKOŃCZENIE / LICYTACJA – liczyłam, na bardziej emocjonujące pożegnanie z krasnoludami, owszem to było widać, że Bilbo unika pożegnania, i ciężko mu się wysłowić itd. ale skoro oni już za nim poszli a on próbowała im czmychnąć to liczyłam, że skończy się to inaczej niż schyleniem głowy i zaproszeniem na podwieczorek jeżeli będą kiedyś w pobliżu.
Sama licytacja- to było świetne! Tak sobie to wyobrażałam, sznur hobbitów idących ścieżką z rzeczami z domku Bilba, i jeszcze ta absurdalność, udowodnienia, że „jestem, żywy i to ja”. Gdy Bilbo wszedł do pustego domu, to wtedy dopiero poczułam taka pustkę, i że to koniec….to już teraz, za chwilę. I choć szczerzę przyznam wyobrażałam sobie absolutnie inne zakończenie filmu teraz po paru godzinach od maratonu gdy przemyślałam sobie zakończenie dochodzę do wniosku, że PJ genialnie wybrnął z tego jak pożegnać się ze Śródziemiem.
Wiecie jak? No właśnie chodzi o to, że nie żegnamy się ;) Jak to?! Ostania scena jest przedstawieniem początkowej sceny z WP gdy Bilbo z wnętrza domku krzyczy, że nie chce, żadnych gości a wtedy odzywa się Gandalf (znamy te scenę z perspektywy czarodzieja czekającego przed drzwiami) w Hobbicie znamy tę scenę teraz z perspektywy Starego Bilba który siedzi rozmyślając o Thorinie, dawnej przygodzie, siedzi smutny … po czym pojawia się Gandalf … przygoda się nie kończy, ona trwa dalej. Zdałam sobie sprawę , że PJ zamknął Hobbita i Władcę w takim nieskończonym kole, i możemy ciągle do tego wracać, bo gdy w kinie zobaczycie tę scenę, i pomyślicie, że to „koniec” to pojawia się nawiązanie do sceny z WP i pojawia się wtedy myśl w głowie…zaraz to nie koniec, wrócę do domu i zacznę znów od tej samej sceny, tyko że obejrzę sobie Władcę Pierścieni. ;)
-------------------------------------------------------------------------------- ------
Ogólnie powie tak, świeżo po maratonie daje 8/10
Pierwsza połowa filmu bardzo mi się podobała, druga połowa zniszczyła mój optymizm.
Ale nie poddaje się, ponieważ Hobbit nie daje mi spokoju, a też byłam trochę zmęczona. 26 grudnia idę ponownie do kina na Hobbita i wtedy po tym seansie zdecyduję czy faktycznie 8/10 czy może nie (?)
+ Nie mogę się doczekać wersji EE! Widać, że film jest pocięty itd. kinowa wersja to nie jest to. Jestem przekonana, że podobnie jak przy poprzednich częściach wersja EE sprawi, że dostanę to czego chcę. Podsumowując, liczyłam, że szczęka mi opadnie do podłogi i będzie wielkie „wow” a było po prostu bardzo fajnie i tyle.
-----------------------------------------------------------------------------
No to trochę się rozpisałam a jestem pewna, że za chwilę jeszcze coś mi się przypomni, a jakie są wasze wrażenia, bo z komentarzy na forum wyczuwam dość zróżnicowaną atmosferę.
(Jak są jakieś błędy to przepraszam, sprawdzałam ale przy takim tekście za którymś razem to już roi się w oczach).
Pozdrawiam!
Kolejna osoba która widzi jak druga godzina zniszczyłą ten film. Bitwa jest ukazana ale po prostu tragicznie.
Bitwa była widowiskowa.To fakt.Tylko była przedstawiona zbyt ogólnie.Mało szczegółów.Pojedynków jeden na jeden w wirze bitwy mi brakowało.No i była za krótka.Gdzie te 45 min bitwy???? Do bitwy w Powrocie króla to startu nie ma.A taki były zapowiedzi szumne...
A u mnie na odwrót, serio. Ja bym wolał jeszcze wiecej tych bardziej rozległych scen niż pojedynków. Chociaż myślę, ze i tak PJ zachował równowagę :)
Troszeczkę to zderzenie nie wyszło, elfy mogły wyskoczyć dopiero po tym jak pierwsze rzędy orków odbiją się od ściany krasnoudów..
Ja miałam to samo po wyjściu. Spodziewałam się jakiegoś płaczu w trakcie, jakiejś refleksji że to już koniec, a tymczasem po prostu obejrzałem, wstałam zaraz po skończeniu i poszłam. Tak jakby do mnie nie docierało że skończyła sie moja najukochańsza seria, i obejrzałam kolejnego z rzędu Marvela a nie Hobbita. Nie tak to sobie wyobrażałam.
Dokładnie tak miałam o godzinie 6.30 ! Choć teraz wieczorem zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy. Może o to chodziło? Przez ostatnie tygodnie budowali nastrój marketingowy "to już koniec" a tak naprawdę ostatnia scena buduje emocje w kategoriach - przygoda zatacza koło, trwa przecież dalej, w ostatniej scenie Hobbita mamy początek sceny z WP ... może o to chodzi, o takie "przejście" i trwanie między Hobbitem a WP (?) a nie o świadomość, to już jest koniec...nie ma nic? Odnoszę teraz po jakimś czasie takie wrażenie po prostu.
Ale się rozpisałaś :) Fajna recenzja:) czytam to co napisałaś i tym potwierdziłaś moje obawy o film ,twórcy filmu tworzyli atmosferę epickiego końca hobbita a tu takie głupie wpadki z ich strony ehhh ....
No tak wszyło, że miała być taka powaga, podniosłość a ja coś często się śmiałam, to co robi Legolas podczas pojedynku z Bolgiem przechodzi wszelkie możliwości i zabija grawitacje, zamiast płaczu nad śmiercią kogoś, śmiałam się z Alfrida (którego było za dużo!!! ) który krzyczał na Gandalfa - hej ty w szpiczastym kapeluszu! Albo jak przebrał się za babę aby nie walczyć i ukradł złoto i zrobił sobie z tego stanik i uciekał. No błagam .... ;/ ok to było śmieszne, dobrze zagrane aktorsko ale ja nie na to czekałam. Jak dla mnie film ratuje Bilbo i szaleństwo Thoirna oraz Dol Guldur.
Czyli do kina szybko się nie wybiorę :( ehhh porażka :( mam nadzieje że jak będzie kiedyś taka bitwa w Star Wars np z kilkoma tysiącami Jedi i Sith jak baran za przeproszeniem nie będzie tańczył na polu bitwy ehh ale hobbita obejrzę z ciekawości ale jak widać bez żadnych emocji ....
To nie tak, bitwa jest kiepska (dla mnie) ale naprawdę warto zobaczyć film dla szaleństwa Thorina i działań Bilba, a nie trwa ten wątek 5 minut tylko przewija się przez calutki film. :) Ogólnie Hobbit jest bardzo przyjemny ale to nie jest taka "epickość" jaka była kreowana. Ale obejrzeć warto, ja idę 2 raz;)
wez stąd wyjdz ta dziewczyna cię ma dosyć, żałosny hejterze. Jesteś cieciem nie facetem. Masz ciężkie życie a w internecie robisz z siebie błazna. Ty nie masz kolegów więc stąd twoje zachowanie. Każdy ma gdzieś co ty myślisz. A teraz żegnam!!!
Przyznam, że odniosłam dokładnie takie samo wrażenie - z miejsca Radagast i Alfrid przypomnieli mi Jar Jar Binksa. ;) Wiadomo, elementy komediowe mają dawać chwilę wytchnienia w filmach ciężkich, pełnych patosu, ale w Hobbicie było ich zdecydowanie za dużo.
Nie ma to jak sanie z zaprzęgiem z królików (czy tam zajęcy...)... :)
Niestety serio, według mnie film jest świetny do momentu kiedy do akcji wchodzi Legolas, jego ruchy i akrobacje to jest juz przegięcie. Gdyby z filmu wyciąć postać Alfreda, powrócić do normalnej fizyki i pociąć trochę wątki miłosne i inne to byłby majstersztyk. Inna sprawa, że po obejrzeniu 2 części na maratonie juz dopada takie zmęcznie, że inaczej sie troche odbiera film, dlatego tak jak reszta wybieram sie po premierze jeszcze raz.
Wreszcie calays. Nawet nie wiesz jak czekałam na Twoją recenzję :)
Czyli posumować można tak:
Śmierć smoka mało efektowna.
Wciąż postacie mało istotne dostają za dużo czasu.
Cieszy mnie za to, że "Bilbo, nasz mały hobbit odzyskał większość czasu w filmie". Pozytywnie też nastawia postać Thorina.
"scena gdy jego jeleń/łoś (?) nabija na siebie wrogów a król odcina im głowy gdy wiszą na porożu zwierzaka"
Widziałam tą scenę (ktoś tu wrzycał) to jest okropne. Jakże się cieszę, że ta scena to tylko jedna z dwóch tych gorszych.
"P.S. – czy ktoś ma podobne odczucia, że ktoś w tym filmie chciała sprzedać bardzo nachalnie motyw „miłości”?"
Tak, kwosek2 tylko ujął to nieco dosadniej :D "Jackson zrobił po części melodramat gdzie wszyscy się kochają, a miłość dodaje nadludzkich sił (...) Ale kołek w serce wbił mi Thranduil mówiąc, że Legolasa matka kochała, a sala parsknęła śmiechem."
Widzę, że nie tylko Legolas zapomniał czym jest grawitacja. Muflony również.
"AZOG vs. THORIN – najgorszy pojedynek !"
A tak tu zachwalali :/
"UWAGA – co mi nie przeszkadzało? Wątek Kili- Tauriel. Dlaczego? A no może dlatego, że widząc tyle dziwacznych rzeczy podczas bitwy ich scena wydawała się bardziej „normalna”."
Teraz to mnie przestraszyłaś. O_o
"Sama licytacja- to było świetne!"
Przynajmniej to miałaś udane :). Ja tyle szczęścia nie miałam :( i Rivendell nie mam :(.
Dzięki za recenzję. Najlepsza jaka do tej pory się pojawiła :). Prawdę mówiąc to ona trochę nie zachęca do filmu. Chciałam się zapytać czy warto iść do kina, ale fakt, że wybierasz się drugi raz dał mi odpowiedź :).
Naprawdę będziesz zadowolona z Bilbo-Thorin, te sceny są po prostu piękne a szaleństwo Thorina w pewnych momentach kojarzyło mi się ze scenami z Denethorem, ale jak najbardziej to pasowało i bardzo pozytywnie odbieram to porównanie! Mega jest moment gdy Dwalin wygarnia Thorinowi, że może ma królewskie szaty ale jest nędznikiem a Bilbo miał co do niego racje a wtedy Thorin wyciąga miecz i mu grozi .... naprawdę super!!!
Ja się przyznam, ja się zaśmiałam jak on to powiedział do Legolasa, nie powinnam ale ta scena jest tak dziwna...co do wątku kili-tauriel, też się zdziwiłam, że to akceptuję ale po prostu podczas bitwy zobaczyłaś tyle dziwnych rzeczy....że oni byli takim powrotem do "normalności" w tym chaosie....
Zresztą kochana jak zobaczysz robaki giganty to watek elfka-krasnolud wyda ci się najnormalniejszy na świecie :P
Pojedynek Azog-Thorin to żart na całego, zobaczysz sama ocenisz.
Wiesz co nie zależało mi na zachęcaniu ślepo - idźcie do kina, chciałam bardziej wykazać, że mimo tych "problemów" ja nadal chcę film zobaczyć, bo coś w nim jest co nie daje mi spokoju. Chodziło mi o to, że ten film jest problemem, jak go ocenić, odebrać...bo raz jest zajebiście zrobiony a za chwilę "coś" się dzieje. No ja mam "problem".
Od samego początku nastawiałam się na Bilba i Thorina, więc dobrze, że tego nie schrzanili :). Od samego początku też NIE nastawiałam się na Bitwę, ale jak musi być źle, skoro wątek Kili i Tauriel wydaje się być normalny. Co do "robaków gigantów" nie muszę ich widzieć, aby wiedzieć, że to poroniony pomysł.
"Pojedynek Azog-Thorin to żart na całego, zobaczysz sama ocenisz."
Widziałam w słabej jakości bez dźwięku i zastanawiałam się gdzie on jest fajny. Ale zwaliłam to na jakość i wciąż liczę, że to tylko kwestia jakości :]
Szkoda mi tylko bardzo tego Thranduila. Tak na niego liczyłam.
Ogólnie Thranduil walczy świetnie, scena gdy niszczy tauriel łuk jest bardzo w porządku, jego mina gdy słucha "rad" Gandalfa jest bezcenna.
Ogólnie Thorin i jego szaleństwo to majstersztyk, będę to powtarzać w kółko, dla niego i tych scen tak naprawdę idę jeszcze raz do kina. Przy scenach z szaleństwem widać powrót do stylu z WP. szkoda , że tylko tam ;/
Wiesz Thranduil musi walczyć świetnie. A ja wczoraj doczytałam, że Dol Guldur to pierwotna siedziba Ortophera jego ojca, tylko wtedy nazwa była inna Amon Lanc (coś podobnego) :D
"jego mina gdy słucha "rad" Gandalfa jest bezcenna"
Ale to nie jest ta scena gdy każe za chwile zamordować krasnoludy? Mówię o tym oficjalnym klipie co tu chodził.
nie widziałam jej przepraszam ale to jest ten moment tylko wcześniej tzn. Alfrid przegania Gandalfa, który na niego się kurza przychodzi Bard i zabiera go do Thranduila, i pierwsze co Gandalf zaczyna swoją gadkę a on robi taką minę dwuznaczną do Barda, potem wychodzą na taras, Gandalf mówi o "dawnym wrogu" wracają do namiotu i wtedy dopiero Thranduil każde strzelać jak co. nie wiem jak na tym filmiku to wyglądało, równie dobrze może tam jest ta scena ale wlepiona w innym momencie niż w samym filmie.
Prawdopodobnie gdzieś na początku stycznia, może później. Niech te tłumy dzieciaków przejdą. :)
Jak zobaczyłam te robaki .... oo to, to jest chyba to o czym an forum mówiliśmy ! :P hahah nie te robaki to kosmos jakiś.
Ale te robaki są ponoć wspomniane u Tolkiena na takiej zasadzie, jak Skalne Olbrzymy.
Robakołaki - W opowieściach Hobbitów pojawiają się istoty zwane robakołakami, porównywane do smoków albo węży. Żyły one ponoć na Najdalszej Pustyni na Wschodzie Śródziemia. Nie wspomina o nich żaden przekaz z Trzeciej Ery, można wręcz przypuszczać, że były dla Hobbitów jedynie wspomnieniem o stworach, jakie istniały na Ziemi podczas Wojen o Beleriand w Pierwszej Erze Słońca.
David Day, " Bestiariusz Tolkienowski "
Tak, :) rozmawialiśmy o nich dosłownie na parę dni przed premierą. Trochę głupich żartów było, no bo te robaki tak do tej konwencji Śródziemia w naszych wizjach średnio pasowały ..... nie sądziłam, że zostaną faktycznie wykorzystane...a tu proszę, oglądam sobie i bam, faktycznie są! :)
Bardzo fajna recenzja:)Chyba najbardziej przerażające jest wbieganie Legolasa po rozpadających się schodkach O.o Widziałam fragmenty walki Azoga z Thorinem i najbardziej rozwaliło mnie, jak Thorin patrzył na płynącego niczym Michael Phelps Azoga pod lodem.
Hahah tak, mam tak samo! Patrzył na niego jakby specjalnie czekał jak on wyskoczy...to było tak dziwne eh ;/
Dokładnie! Jak Thorin zaczął "podążać" jego śladem, to po prostu miałam nadzieję, że nie zginie w tak głupi sposób, a tu proszę... Właściwie patrząc na tę scenę to można dojść do wniosku, że Thorin zginął przez swoją lekkomyślność, bo zamiast zabić swojego największego wroga, on pozwala mu płynąć pod taflą lodu.
To było głupie, już chyba wolałabym zmienioną historię i to aby Thorin przeżył, bo wydanie w jakim zginął psuje jego wizerunek.
Zgadzam się w 100%. Tak samo, nie pasowała mi scena w Pustkowiu Smauga, gdy krasnoludy nie mogły dostać się do Samotnej Góry i po chwili zrezygnowały i zniknęły. Bardzo mnie to zastanawiało, bo patrząc na to ile poświęcili na tę wyprawę, było to po prostu strasznie nielogicznie. Cały czas było uświadamiane widzowi, że Thorin zrobi wszystko by odzyskać ojczyznę, a tu chwila moment, krasnoludy nie mogą dostać się do góry i odchodzą.
Właśnie, bardzo dobre porównanie. Oberyn był tak pewny swojego zwycięstwa, że opuścił go zdrowy rozsądek tak samo jak w przypadku Thorina.
jak on pod tym lodem płynął to ja wiedziałam że zaraz wyskoczy i thorina dziabnie. jakbym była thorinem to albo bym uciekła jak już by był pod tym lodem albo bym go jakoś próbowała dobić, nie wiem ;D
Dokładnie! Ja oglądałam tę scenę i się zastanawiałam, co bym zrobiła w takiej sytuacji, czy uciekła gdzieś na drugi koniec Śródziemia, czy może ostatecznie dobiła wroga. W moim przypadku chyba jednak bieg niczym Usain Bolt by wygrał:D
Dzięki za recenzje jest naprawdę świetna :) ale trochę mnie zmartwiłaś tym Legolasem i jego "wyczynami" (jestem szczególnie uczulony na tym punkcie) boje się, że jak zobaczę tą scenę ze "spadającymi kamieniami" to wyjdę z kina i nie obejrzę filmu do końca.
P.S. Naprawdę pojedynek Azoga z Thorinem jest taki tragiczny?
Na szczęście wyczyny Legolasa są pod koniec filmu i już można wytrzymać do końca c:
To jest dziwne, jest warownia/wieża kamienna którą Legolas obalił za pomocą trolla(?) nie wiem co to było któremu wsadził miecz w czaszkę i on biegnąc obalił na wieżę, która spadła i stworzył się taki "most" i on po nim biegł aby uratować swoją rudą koleżankę bo Bolg tam był. no i on w sumie nie dobiega bo Bolg wychodzi na spotkanie, walczą, walczą...wiadomo kamienna wieża zniszczona...kamienie spadają, a on po tych kamieniach które się osuwają tak jakby po schodach wbiega ku górze aby dowalić Bolgowi... tak to wygląda.
Co do pojedynku Thorin vs. Azog, on był fajny do momentu w którym nie zniszczyli tafli lodowej i nie zaczęli balansować na pływających krach lodu .... i wtedy zaczyna się komedia.
Ale nie wychodź z kina! Licytacja domu Bilba jest przednia :)
"jest warownia/wieża kamienna którą Legolas obalił za pomocą trolla(?) nie wiem co to było któremu wsadził miecz w czaszkę i on biegnąc obalił na wieżę, która spadła i stworzył się taki "most" i on po nim biegł aby uratować swoją rudą koleżankę bo Bolg tam był. no i on w sumie nie dobiega bo Bolg wychodzi na spotkanie, walczą, walczą...wiadomo kamienna wieża zniszczona...kamienie spadają, a on po tych kamieniach które się osuwają tak jakby po schodach wbiega ku górze aby dowalić Bolgowi..." - Żartujesz, prawda?
"Co do pojedynku Thorin vs. Azog, on był fajny do momentu w którym nie zniszczyli tafli lodowej i nie zaczęli balansować na pływających krach lodu .... i wtedy zaczyna się komedia." - Dzięki, przynajmniej wiem w którym momencie mam zasłonić oczy :)
Nie a czemu mam żartować ? ;) wiesz z czym mi się to skojarzyło? Jest taka gra z GW inspirowana tym małym serialem animowanym co Anakin ma ucznia itd. i oni jak chcą kontrolować drony to muszą na nie wskoczyć i miecz świetlny w łeb im wsadzić ( o ile dobrze pamiętam) tak to wyglądało, Legolas, skoczył na tego trolla (przyjmijmy, że to troll, bo to był jakiś mutant i nie wiem) wsadził mu miecz w głowę, a ten potem przebiegł parę metrów i wsadził głową w tą wieżę, która się obaliła i zrobił się "most" ;)
Licytacja i tak jest najfajniejsza jeżeli patrzymy na koniec filmu :) ten sznur hobbitów z rzeczami Bilba pod pachami :) haha! Mega!
"wiesz z czym mi się to skojarzyło? Jest taka gra z GW inspirowana tym małym serialem animowanym co Anakin ma ucznia itd. i oni jak chcą kontrolować drony to muszą na nie wskoczyć i miecz świetlny w łeb im wsadzić ( o ile dobrze pamiętam) tak to wyglądało, Legolas, skoczył na tego trolla (przyjmijmy, że to troll, bo to był jakiś mutant i nie wiem) wsadził mu miecz w głowę, a ten potem przebiegł parę metrów i wsadził głową w tą wieżę, która się obaliła i zrobił się "most" ;)" - Hahaha, świetne porównanie! Oglądałem ten serial także wiem o co chodzi :)
"Licytacja i tak jest najfajniejsza jeżeli patrzymy na koniec filmu :) ten sznur hobbitów z rzeczami Bilba pod pachami :) haha! Mega!" - Nie martw się, na pewno obejrzę film do końca choćby dla tej sceny i nawet Legolas mnie nie zniechęci :)