Niestety, ale opinie na tym forum pokazują jak bardzo leży poziom ocen na tym portalu, który z założenia był fantastyczny.
Najpierw apel: Jeśli po czytaniu opinii na filmwebie zacząłeś się wahać czy na pewno iść do kina - pójdź.
A teraz meritum: Właśnie wróciłem, nie zdążyłem jeszcze kurtki dobrze odwiesić. I apeluję:
Ludzie, co jest z wami nie tak?
ja się zgadzam - Władca jest genialny, postawił wysokie wymagania Hobbitowi, ale według zebranych tu opinii yo Hobbit mógłby dostać 1-2 albo 10. Opamiętajcie się, a może będzie jeszcze jakaś nadzieja. Nie możecie filmowi dawać ocenę 2 'bo Legolas nie potrzebuje grawitacji'. Film to nie tylko takie sytuacje, trzeba jednak patrzeć całokształtem.
Sam film oceniam na 9 - tak, nie uważam za arcydzieło, ale jest to film wysoce ponad przeciętny. Owszem - muzyka nie rzuca na kolana jak w pierwszej części Władcy, ale jest idealnie dobrana do filmu, słucha się jej również przyjemnie (tak, przesłuchiwałem przed seansem).
Dalej - krajobrazy i scenerie. Tak zwany ból d toczy się że za dużo CGI, green screeny - a nie zastanowiło was może kiedyś jak powstaje tło na takim GS? Nie zawsze musi to być wygenerowane komputerowo, nakładanie warstw jest również używane. Ja nie odczułem żadnego przesytu, a wręcz przeciwnie - byłem urzeczony obrazem.
Scenariusz? Słysze głosy, że Smauga zabili przed początkiem filmu - czyli mieli odrzucić fabułę książki i polecieć na nim obalić Gondor, jasne. Panie Jackson, dziękuję za tyle wątków i odniesień z innych dzieł Tolkiena. Natomiast z drugiej strony - głosy że za dużo dodanych wątków, nie zgodzę się. Miłość krasnoluda i elfki? Legolas? Thranduil na jeleniu? Te wątki dodały filmowi życia. Chciałbym zobaczyć reakcję szanownego forum, gdybyśmy widzieli bitwę z perspektywy Bilba.
I na koniec - jako wisienka - Legolas i grawitacja. Zgoda, lekko przesadzona scena, ACZKOLWIEK! Elfy cechowała od zawsze ponad ludzka zwinność i gracja. Jeśli Legolas potrafił w pięknym stylu zjechać ze schodów na tarczy, zabić Mumakila, czy wspiąć się na konia w galopie - to mnie ta scena nie boli.
Dlatego osobiście dałem mu ocenę rewelacyjny - owszem, jestem fanbojem, ale rozumiem też oceny 8 i 7. Natomiast oceny poniżej 4 - zapraszam tych oceniających do obejrzenia filmów naprawdę słabych. Nie chcę rzucać tytułami, bo wszystko jest oczywiście obiektywne - ale jeśli ktoś uważa że Hobbit jest gorszy od 7 części akademii policyjnej (wg średniej oceny filmwebu)... to już pozostawię do waszej interpretacji.
Prawdopodobnie mogę zostać za ten post ostro zbluzgany, ale hej - forum publiczne, każdy może się wypowiedzieć!
I jeszcze na PS - jeśli ma postać film (trylogia!) z bitwy o północ, ze zniszczenia Numenoru, czy pokonania Morgotha - Jackson ma mój miecz łuk i topór.
"Nie możecie filmowi dawać ocenę 2 'bo Legolas nie potrzebuje grawitacji'."
Dlatego dałem 4, więcej nie muszę.
Bardziej szanuję ocenę 5 niż 1-2 na filmwebie. Jedynki są naprawdę wystawiane z hejtu i chęci pokazania "jak bardzo nie podobał mi się ten film".
Dokładnie, a to pokazuje jakie (nie boję się użyć stwierdzenia) bezmózgie osoby żyją na tym świecie.
Jak na bezmózgą osobę czuję się naprawdę nieźle.
Dobrze że na świecie są takie odważne osoby jak Ty, niosące prawdę i pouczające innych co mają myśleć.
Prowadź, przywódco.
Tak a teraz wstałem z zaświatów by komentować hobbita.
Dopiero niedawno dowiedziałem się o tych wyznaniach Poli Kinskiej... założyłem nowe konto i czekam aż mi zdejmą limit postów (6 na dobę to barbarzyństwo).
Wyobraź sobie moje zażenowanie gdy dowiedziałem się że ten wybitny aktor którym nazwałem konto na fw zrobił coś takiego... -_-
Zgadzam się :) Uważam, że LOTR był o wiele lepszy, ale Hobbit mi się też podoba. Piękniejsze we Władcy były krajobrazy to fakt- bardziej realistyczne, przyjemniejsze dla oka. Nie można jednak mówić, że w Hobbicie się nie postarali. Dodane wątki? Sorry, za dużo filmowi nie odjęły. Co do zwinności i lekkości Legolasa- racja troszkę przesadzone, ale to przecież film fantasy :) Nie zabolało mnie to za mocno. Ja uporem maniaka pododaję mu punktów. Pozdrawiam!
Właśnie trochę przegieli z Legolasa wyglądem i "lekkością". I dziwna troche była ta scena w której Legolas skakał bo upadających kamieniach ( Bitwa Pięciu Armii ) i jak skakał po głowach krasnoludów ( Pustkowie Smauga ).
To po prostu cechy elfów. Nawet w LOTR była scena kiedy przedzierając się przez góry wszyscy brodzili w śniegu, a Legolas sobie na nim chodził nie zostawiając śladu.
Oki już zobaczyłam :) Myślałam że to będzie film :) Jak wyjdzie Hobbit : Bitwa Pięciu Armii to z tatą sobie zrobimy maraton Hobbita i LOTR :)
Od ciebie miecz łuk i topór..... jednak od Christophera Tolkiena to Jackson podobno może co najwyżej dostać kopa w d....
I nie piszę to po to, żeby hejtować, czy tym podobne bzdury.... po prostu rozumiem, że stopień zawodu tymi pseudoekranizacjami może powodować, że ludzie dają niższe oceny niż 4... w końcu sam to tak oceniam
jasna sprawa! Film jest jednak utworem który zawsze jest odbierany obiektywnie.
Jednak powiedz - Jeśli wszystkie filmy oceniasz według jednej skali, to czy Hobbit na prawdę wydał ci się tak zły by dać mu ocenę 2? Wymyśl najgorszy film jaki kiedykolwiek widziałeś - chociażby nagrywany skarpetą film zawierający autobiografię 17 letniej miss Venezueli - 2/10 to film tylko odrobinę lepszy ;)
Bo rozumiem - są ludzie którzy nienawidzą gdy filmy choć trochę odejdą od książki, ale film to nie tylko scenariusz :)
Odpowiem Ci tak.... Pierwszą część wyceniłem na 7 gwiazdeczek (czyli nawet więcej niż dostał u mnie "Powrót Króla"). Film miał oczywiście swoje lepsze i gorsze momenty, ale całość oglądało się w miarę przyjemnie, miało to wszystko swój specyficzny, bajkowy klimat.... Natomiast nie cierpię jak się zaczyna traktować widzów jak idiotów i zaczyna się im serwować coraz większą ilość kretynizmów, w które w miarę upływu czasu zaczynają obfitować kolejne części.
Tak, film wydał mi się aż tak zły... i stąd właśnie (aż) 2 gwiazdki za część trzecią ... i za Legolasa :(
Autobiografii 17 letniej miss Wenezueli nie widziałem :):)
ps. Ja się zgodzę z Eridorem, że przyznawanie takiemu filmowi np. 2 gwiazdek to ciężko uznać za jakąś obiektywną i wyważoną ocenę.... ale przecież to samo można powiedzieć o przyznaniu mu 9 czy 10 gwiazdek...
No właśnie nie, bo 9 można dać chociaż za efekty, jak ktoś tylko na to liczy. I chociażby za same efekty ten film powinien dostać co najmniej 3. Nie znam drugiego filmu fantasy zrobionego z takim rozmachem. Oprócz lotr, ale te pozycję pomijam.
"9 można dać chociaż za efekty, jak ktoś tylko na to liczy"...
...to 2 już dać nie można, jeśli ktoś liczył na znacznie (naprawdę znacznie) więcej i zamiast tego po seansie poczuł jedynie gorzkie rozczarowanie....
No cóż, trudno, inne standardy oceny po prostu mamy
Ja nie oceniłem 9 za same efekty, mówię że ktoś kto tylko liczył na sieczkę z efektami to ją dostał. Ja przyznaję, że nie oceniam tego w sposób obiektywny, ponieważ za bardzo lubię świat Tolkienowski, żeby ocenić niżej. A akurat efekty w tym filmie stoją na najwyższym poziomie. Jeśli Twoim zdaniem Smaug był zrobiony na 2/10 albo biały ork czy inne efekty, to uważam że nigdy nikt Cie nie zadowoli. Piszę tutaj tylko o jednym aspekcie, wiadomo że poza efektami są też inne, ale akurat ocenianie efektów jest prawie zawsze obiektywne.
Ok :) ja doskonale rozumiem, że nie dałeś mu 9 gwiazdek tylko i wyłącznie za efekty, ale na pewno znalazłeś inne odpowiadające Ci pozytywy.
Natomiast co do mojej oceny - mógłbym np. też dać 9 za efekty, 8 za muzykę, 7 za scenografię i kostiumy, 6 za sam nakład pracy itd. itd. ...
i wyszłoby mi, że film ma ocenę 30/10 lub 40/10 :) Ale gdzie w takim razie miejsce na ocenę stron negatywnych filmu ?
Parafrazując Stanisława Tyma z "Misia" - "ja wiem, że ma to może i swoje plusy, ale chodzi o to, by te plusy nie przesłoniły Wam jego minusów" (czy jakoś tak to leciało).
I dlatego jednak tak niską notę wystawiam.
Ja tam wolę zachować ocenę 9 dla naprawdę dobrych i wartościowych filmów.
Jak dajesz 9 "no chociażby za efekty" to jak rozróżniasz lepsze filmy? Te naprawdę dobre dostają 10? A te rewelacyjne co? A te wybitne?
Po co cała ta skala pod 9 skoro "no chociażby za efekty" pozwala ją dostać.
No ja też tego nie rozumiem klaus, niektórzy tak po prostu oceniają, chodzi mi o to że w moim przekonaniu efekty w tym filmie powinny podnieść ocenę chociaż o 1, a może o 2 z uwagi na to że stoją na wysokim poziomie. Jak ktoś daje hobbitowi 2 to właśnie to jest to o czym mówisz klaus, jak odróżnić Hobbita od naprawdę słabego filmu. Na przykład Dungeon Siege: W imię króla - to dopiero był badziew. Ocena 4 to też nie za wysoka nota. Ja staram się oceniać jak najróżnorodniej, nie zero-jedynkowo.
W moim rozumieniu ocena od 6 w górę jest skalą tego jak dobry był film.
5 to jeszcze taki przeciętniak, ale niekoniecznie zły film.
Ocena od 4 w dół jest skalą tego jak zły był film.
No i w moim odczuciu Bitwa PIęciu Armii była bardzo zła, zbyt głupia żeby dostać 4.
A takie gnioty jak Dungeon Siege mają u mnie 0, bo nie zasługują na żaden punkt. :)
Tu mnie trochę filmweb ogranicza bo mogę dać conajmniej 1, no ale co poradzić.
Przyznaję że 2 jest odrobinę zaniżona - powinna być trójka, no może czwórka za wątek Thorina i Bilba czy rozmach produkcji. Ale to już moje subiektywne odczucie, zawód jaki mi sprawił film i żal do Petera Jacksona.
No ja się staram dostosować do skali filmwebu, szkoda, że nie wprowadzą połówek ocen.
A co jeśli ktoś z zasady nie ogląda gniotów, dla których przydałaby się skala ujemna? Nie przyszłoby mi do głowy ani oglądać ani [tym bardziej] oceniać jakiegoś "M jak mdłości" odcinek 645465654646476546744. Oglądam i oceniam tylko te filmy, na które mi nie szkoda poświęcić czasu - ergo nie powinnam wystawiać ocen poniżej 6?
Większość ludzi dawno przeczytała książkę, więc idiotę można zrobić z gościa, który uwierzy, że w literaturze pojawił się Legolas czy Touriel i będzie pociskał takie kity wszem i wobec. Skoro czytałeś i wiesz jaki był oryginał, to po co się spinasz? Obejrzałam film z przyjemnościom, bo widoki zapierały dech w piersiach (nałożone na siebie, czy nakręcone na zielonym ekranie, co za różnica?) był klimat fantasy. Tego rodzaju filmy to już od dawna pokaz efektów specjalnych i rozmachu z jakim kręci się te produkcje.
Zawsze powtarzam, że nie ma idealnej ekranizacji. Znam pierwowzór i porównuje moją wizje z reżysera. Dla mnie to zabawa, bo potrafię wyłapać zmienione fragmenty. Ktoś kto nie potrafi podejść do tego lajtowo, będzie zawsze niezadowolony.
Jak już to film zawsze odbierany jest subiektywnie a obiektywne sa jedynie kryteria oceny. Ogólnie czysty obiektywizm istnieje jedynie w teorii, ja dlatego to jak się bawiłem na filmie zawieram w formie dodania lub odjęcia jednej/dwóch gwiazdek.
bullshit, stopień zawodu a wykonanie filmu to dwie różne rzeczy, czyli ty się zawodzisz na treści, ale co z innymi aspektami filmu, muzyka, gra aktorska, efekty specjalne itp. Kolejna bezmózga osoba, która szuka usprawiedliwienia swojej oceny.
Pozostałe aspekty filmu mogą być przyćmione przez wady.
Wrzuć do Kac Wawy wybitne efekty specjalne i wspaniałą muzykę. Film nadal będzie do d.
Christopher Tolkien jak dostanie odpowiednio dużą sumę pieniędzy, to pocałuje Jaksona w tyłek.
Zdecydowanie pójść na film, aby samemu mieć punkt odniesienia i wyrobić sobie opinię.
Ad meritum - tez byłam dzisiaj, acz przed południem. Hobbita oceniłam na 4. Właśnie dlatego, że patrzyłam na całokształt.
Muzyka - w najlepszym razie przeciętna, ani jeden "kawałek" nie zwala z nóg, no, może poza "tematem z Gondoru", kiedy jest nawiązanie do Aragorna, ale to temat muzyczny z Władcy, a nie z Hobbita.
Krajobrazy i scenerie. Być może CGI i GS są wymagające blablabla, ale w wykonaniu PJ te słodziutko - landrynkowe kolory aż kłują w oczy [Shire] - jakoś we Władcy pan reżyser umiał nakręcić Shire jasne, słoneczne i "pastelowe" bez komputerowego kolorowania. Plus w Hobbicie każdym kadrem PJ krzyczy "Patrzcie, umiem robić CGI!", nawet tam, gdzie spokojnie obyłoby się bez tego. Była zmęczone efektami, efektami i jeszcze raz efektami, zwłaszcza przy świadomości, że Nowa Zelandia świetnie broni się jako Śródziemie bez tego.
Scenariusz. Biorąc pod uwagę, że PJ już dawno książką Tolkiena sobie buty wytarł, faktycznie nie ma o co kruszyć kopii. Dodawanie romansów elficko - krasnoludzkich w stylu Mniszkówny, przeinaczanie i zmienianie wymowy zdarzeń... Nie, na prawdę nie ma co się czepiac smoka. Acz szkoda, bo Smaug był na prawdę rewelacyjnie zrobiony. Miłość krasnoluda i elfki nie dodała niczego poza kiczowatością Zmierzchu, Thranduil - rogacz mi się skojarzył wyłącznie z sugestią co do prowadzenia się mamusi Legolasa. Sam Legolas - kompletnie zbędny, plus mimo tony makijażu wyraźnie widać, że starszy od swojego filmowego tatusia. I [w przeciwieństwie do niektórych] nie protestowałam, gdy pojawił się w drugiej części, wiadomo, że był już wówczas na świecie, GDZIEŚ w końcu być musiał więc logiczne, że był dowódcą straży. Z tym, że swobodnie można było ograniczyć jego występ do pojmania ekipy krasnoludów i sprowadzenia ich do siedziby elfów - byłby to ładny "uśmiech" w stronę miłośników "Władcy". A tak? Wyszło jak wyszło...
I na koniec - jako wisienka - Legolas i grawitacja. Zgoda. Elfy cechowała ponad ludzka zwinność i gracja. W sumie masz rację, biorąc pod uwagę jazdy na tarczy, piruety na łbach krasnoludzkich i inne akcje jakie Jackson sobie wymyślił - to tez pasuje. Tylko nijak się ma do tego, co o Śródziemiu napisał jego TWÓRCA, czyli J.R.R. Tolkien. Bo wszystkie te akcje narodziły się w zmartwiałym mózgu Jacksona...
Dlatego osobiście dałam mu ocenę "Ujdzie". Może dlatego, że z zasady nie oglądam kretyńskich filmów, więc i takowych nie oceniam? Podobnie jak w nosie mam ranking Filmwebu, a 7 części Akademii Policyjnej nie oglądałam i nie mam zamiaru. Oceniam filmy [wszystkie, którym w ogóle wystawiłam noty] wyłącznie według własnego gustu i opinii, niezależnie od komentarzy innych.
Nie widzę powodów, by cię zbluzgać - wyrażasz swoje zdanie w sposób kulturalny i zrównoważony, czego się czepiać?
I jeszcze P.S. Na szczęście Christopher Tolkien, syn i spadkobierca Mistrza, oraz fundacja opiekująca się spuścizną literacką pisarza zapowiedzieli, że nie przewidują sprzedaży jakichkolwiek innych utworów Tolkiena. I chwała Bogu, bo zapewne przy filmowaniu historii Berena i Luthien otrzymalibyśmy jakiegoś metroseksualnego wymoczka i starzejącą się, kompletnie "dzisiejszą" babkę jako wiośnianą Luthien...
Jeśli moge skomentować :)
- Muzyka - musze na spokojnie przesłuchać soundtrack, lecz w filmie komponowała się na prawdę dobrze. Ale postawię śmiałą tezę - muzyka nie może być lepsza od WP :) Hobbit jest jednak preludium, wspomnieniem. Wiele jest motywów muzycznych, które - jak to dobrze ująłeś - nie powalają na kolana. Lecz stanową bazę (proste melodie) do sztandarowych motywów Władcy - w ten sposób bardziej związane są obie trylogie (czasem wydawało mi się że najważniejszym elementem 3 części było tworzenie tego pomostu do Drużyny). Ale też ta nieśmiała muzyka pozwoliła ładnie uwypuklić motyw Aragorna, oraz Pierścienia. Zabieg ryzykowny!
- Cukierkowatość Shire - a tu będę bronił :) Jest to kraina która ma być ostoją, domem, miejscem bezpiecznym. Prześwietlenie wyróżnia te ujęcia od mrocznej większości filmu. We Władcy na końcu taki zabieg nie mógł zostać przeprowadzony - na końcu mieliśmy szary powrót do rzeczywistości, nie mógł być tak wyróżniony (inna sprawa każe zapytać o ile trudniej wtedy było taki efekt zrobić). Ale i tak - scena ze ślubu Sama była mocno podkreślona http://prntscr.com/5lyycf
- Scenariusz - Wiesz, Legolasa nie było w książce, ale jako syn króla musiał stawić się u jego boku. Owszem, PJ zawojował z wyobraźnią, ale gdyby ograniczył się do samej książki - wydaje mi się że film stracił by dużo głębi. Miłość elfki i krasnoluda kiczowata.. czemu? Ludzie kochali się w elfach, dlaczego więc po tylu tysiącach lat wrogości między tymi dwoma rasami nie mógłby się przydażyć taki epizod? Czepiałbym się (O i to srogo!) Gdyby zakończyło się to pomyślnie. Ale taki sposób rozwiązania - mi odpowiadał.
- Wisienka :) - Tak! To się urodziło w PJa, bo film jest wizją reżysera, a nie wiernym oddaniem książki! Film w moim przekonaniu powinien zachęcić by sięgnąć po lekturę, a nie zastąpić ją!
Cieszę się że można normalnie jeszcze podyskutować. Natomiast myślę, że trzeba nam parę miechów na ochłodzenie głów przy powtórnym seansie z płyty - wtedy będzie można dokładnie po analizować :)
Czwarty myślnik napisałeś idealnie ! Zgadzam się z " wisienką " w 100 % :) To wizja reżysera a nie książka :)
Ja też lubię wizję Boyens i Jacksona, a takie smaczki jak żołędź Bilba, z którego wyrasta drzewo urodzinowe obecne w Drużynie to majstersztyk.
A! Tu muszę przeszukać źródła :) Bo to może być jak dla mnie duży byk w filmie, choć.... hmm..
Drzewo urodzinowe było jednak dosyć duże, a dąb jednak rośnie dosyć długo - W 60 lat nie wyrósłby tak wspaniale.. .. .. no ale można bronić tym że jest od Beorna, więc nie jest to zwykłe nasionko... dobra, cofam :)
Ale fragment mocno przypominający scenę z solą z Shire, ostatecznie może będą mogli zjeść pieczonego kurczaka :)
- Muzyka - Jest... Poprawna. Zabrakło mi jakiejś melodii, która by mnie wgniotła w fotel, i która dźwięczałaby mi w uszach długo po wyjściu z kina. W pierwszej części - taką była "The Misty Mountains Cold" - miałam ją w głowie przez kilka dni, słuchałam w kółko i za każdym razem miałam dreszcze. Tutaj zabrakło nawet jednorazowego dreszczu, acz, przyznaję, jako tło filmowe - akuratna. Nawiązania muzyczne do Władcy ładne, ale to nie jest muzyka z Hobbita, a z Władcy.
- Cukierkowość - Przypomnij sobie jak zaczyna się Drużyna Pierścienia... Shire jest słoneczny, sielankowy... Nie ma jeszcze śladu wojny. Szykują się urodziny Bilba... Ale kolory są bardziej pastelowe, a mniej cukierkowe niż w koniecznie poprawianym Hobbicie. I widzisz, ja nie pytam "o ile trudniej było o taki efekt wówczas?". Ja stwierdzam "Skoro wówczas dał radę, czemu teraz spieprzył?".
- Scenariusz - Wiem, że Legolasa nie było w książce. I, jak pisałam, dodanie go w jednej czy dwóch scenach byłoby miłym "perskim oczkiem" do miłośników Władcy. Rozbudowywanie tej postaci doprowadziło do absurdów w rodzaju baletu na głowach krasnoludów, skakania po spadających cegiełkach itp. Plus nie da się ukryć, że blisko czterdziestka Orlando Blooma rzuca się w oczy - w tym mocniejszym kontraście do jego 25 lat z Drużyny Pierścienia... Miłość jako taka nie jest kiczowata. Kiczowate jest jej przedstawienie, ta wykrzywiona buźka [mina rodem z kina niemego wyrażająca rozpacz] kwękająca, że ona nie chce i żeby Thranduil "zabrał jej cierpienie" [niby jak?]... Dialogi "romantyczne" jak z "Trędowatej" zgapione... Plus... Krasnoludy były specyficznym gatunkiem. W kontekście fizycznym uznawali za atrakcyjne wyłącznie krasnoludki. Bo nawet fascynacja Gimlego Galadrielą nie miała cienia podtekstu "związku" - była raczej mieszanką podziwu i szacunku. Ludzie i Elfowie byli sobie "gatunkowo" bliżsi. Plus za żadnych Bogów nie pojmuję czemu niby ma być "wzruszające", że Kili dał się zaszlachtować dla spódniczki. W oryginale oddał życie za swojego króla, ród i honor. Scena opisana jest tak, że dławi. Tymczasem u PJ otrzymujemy scenkę z Bonda, w której sensu tyle co przyjemności w połknięciu łyżki mielonego cynamonu [jeśli nie próbowałeś - odradzam!].
- Wisienka - W moich oczach [i oczach większości moich znajomych] właśnie ów film zdecydowanie zniechęca do sięgnięcia po lekturę. Plus PJ mógłby zaznaczyć, że to nie adaptacja, a raczej "film inspirowany książką Tolkiena" - wówczas byłoby to bliższe prawdy. Film jest wizją reżysera. Ale nie powinien zmieniać sensu i treści książki, na której się [podobno] opiera.
Też lubię normalne dyskusje. I zgadzam się z tobą, że być może za jakiś czas, po ostygnięciu emocji, zdania też będą bardziej wyważone. Acz na temat dwójki moje zdanie po obejrzeniu powtórnym spadło jeszcze niżej...
Oj nie zgodzę się z pierwszym :) Last goodbye - nie wgniata w fotel lecz powinien być dla osób szczególnie związanych z serią kopem emocjonalnym. Wykonanie filmowego Pipa jest genialne. Ale zwróć uwagę na analogię - we Władcy mieliśmy Into the West - o podobnej spokojniej konwencji
- Dlatego Drużyna ma u mnie 10/10, a Hobbit 9 ;) Może wolałbym by było to bardziej naturalne, ale to dlatego że nie lubię tak mocno zmian. Jednakże nie sprawiło to, by film naraz stał się dla mnie zły :)
- Niestety! Zastąpienie Blooma innym aktorem nie wchodziło w grę, a jak pisałem - jego brak byłby bardziej dotkliwy. Dramat Tauriel po śmierci krasnoluda - kwestia gustu! :) A Gimlii gdyby tylko podziwiał Galadielę, to nie prosił by jej o jeden włos :)
Natomiast kwestia śmierci Kiliego - mogło być, że Bilbo wpada a tam trup króla i jego 2 kuzynów - scena rodem z ostatniego sezonu gry o tron. A tak postacie nie zostały puste, było można nad nimi popracować, wycisnąć z aktorów trochę soków.
ad. 1. Toteż się nie upieram - mówię tylko o moim osobistym odbiorze. Muzyka jako taka poprawna, ale bez prawdziwego kopa. I nie chodzi mi o to, że "kop" to musi być kawałek rockowy! Ale po prostu żadna nuta mnie nie urzekła.
ad. 2. Samo "pocukierkowanie" - nie sprawiłoby, żeby film od razu ocenić kiepsko. Ale jest jednym z istotnych [w moich oczach] elementów, które zaniżają ocenę. A tych elementów "zaniżających" jest sporo...
ad. 3. Wiem, że zastąpienie Blooma kimś innym nie wchodziło w grę. Dlatego, w związku z zaistniałymi okolicznościami należało ograniczyć jego występ do minimum, jednej, dwóch scen. Wystarczyłoby, by widzowie wiedzieli, że Lego żyje, ma się dobrze w Puszczy tatusia i dość - jego akrobatyka i popisy kaskaderskie tudzież często pokazywana zagipsowana buźka - zbędne. Zapewne sposób przeżywania tragedii to kwestia gustu, ale fakt, że pół kina ryczało ze śmiechu o czymś świadczy. I raczej nie o tym, że ktokolwiek przejął się jej "cierpieniem". W kwestii Gimlego zauważ subtelną różnicę - prosi o włos na pamiątkę, a nie proponuje niefrasobliwie "Wiesz, Galli, jak już przewalimy ten bajzel, to przyjadę, rzucisz w diabły tego swojego facecika i pojedziesz ze mną do mojego świata - fajnie będzie!". Włos na pamiątkę - to trochę jak w naszej rzeczywistości zrobienie zdjęcia cudownego okazu w oranżerii - utrwalona pamiątka i wspomnienie. Propozycja "Chodź ze mną" zaś, to odpowiednik "Mam na ciebie ochotę i w sumie czemu nie".
Mogło być. A mogłoby być i tak, że pan reżyser przeczytałby książkę i się jej czasem trzymał...