Niestety, ale opinie na tym forum pokazują jak bardzo leży poziom ocen na tym portalu, który z założenia był fantastyczny.
Najpierw apel: Jeśli po czytaniu opinii na filmwebie zacząłeś się wahać czy na pewno iść do kina - pójdź.
A teraz meritum: Właśnie wróciłem, nie zdążyłem jeszcze kurtki dobrze odwiesić. I apeluję:
Ludzie, co jest z wami nie tak?
ja się zgadzam - Władca jest genialny, postawił wysokie wymagania Hobbitowi, ale według zebranych tu opinii yo Hobbit mógłby dostać 1-2 albo 10. Opamiętajcie się, a może będzie jeszcze jakaś nadzieja. Nie możecie filmowi dawać ocenę 2 'bo Legolas nie potrzebuje grawitacji'. Film to nie tylko takie sytuacje, trzeba jednak patrzeć całokształtem.
Sam film oceniam na 9 - tak, nie uważam za arcydzieło, ale jest to film wysoce ponad przeciętny. Owszem - muzyka nie rzuca na kolana jak w pierwszej części Władcy, ale jest idealnie dobrana do filmu, słucha się jej również przyjemnie (tak, przesłuchiwałem przed seansem).
Dalej - krajobrazy i scenerie. Tak zwany ból d toczy się że za dużo CGI, green screeny - a nie zastanowiło was może kiedyś jak powstaje tło na takim GS? Nie zawsze musi to być wygenerowane komputerowo, nakładanie warstw jest również używane. Ja nie odczułem żadnego przesytu, a wręcz przeciwnie - byłem urzeczony obrazem.
Scenariusz? Słysze głosy, że Smauga zabili przed początkiem filmu - czyli mieli odrzucić fabułę książki i polecieć na nim obalić Gondor, jasne. Panie Jackson, dziękuję za tyle wątków i odniesień z innych dzieł Tolkiena. Natomiast z drugiej strony - głosy że za dużo dodanych wątków, nie zgodzę się. Miłość krasnoluda i elfki? Legolas? Thranduil na jeleniu? Te wątki dodały filmowi życia. Chciałbym zobaczyć reakcję szanownego forum, gdybyśmy widzieli bitwę z perspektywy Bilba.
I na koniec - jako wisienka - Legolas i grawitacja. Zgoda, lekko przesadzona scena, ACZKOLWIEK! Elfy cechowała od zawsze ponad ludzka zwinność i gracja. Jeśli Legolas potrafił w pięknym stylu zjechać ze schodów na tarczy, zabić Mumakila, czy wspiąć się na konia w galopie - to mnie ta scena nie boli.
Dlatego osobiście dałem mu ocenę rewelacyjny - owszem, jestem fanbojem, ale rozumiem też oceny 8 i 7. Natomiast oceny poniżej 4 - zapraszam tych oceniających do obejrzenia filmów naprawdę słabych. Nie chcę rzucać tytułami, bo wszystko jest oczywiście obiektywne - ale jeśli ktoś uważa że Hobbit jest gorszy od 7 części akademii policyjnej (wg średniej oceny filmwebu)... to już pozostawię do waszej interpretacji.
Prawdopodobnie mogę zostać za ten post ostro zbluzgany, ale hej - forum publiczne, każdy może się wypowiedzieć!
I jeszcze na PS - jeśli ma postać film (trylogia!) z bitwy o północ, ze zniszczenia Numenoru, czy pokonania Morgotha - Jackson ma mój miecz łuk i topór.
Zgadzam się co do romansu. W trakcie tych rzewnych scen rozglądałam się po sali i wyraźnie było widać, że nie tylko ja uważam to za żenujące. Część ludzi się śmiała, inni facepalmowali, jeszcze inni rozglądali się jak ja. Napotykając swój wzrok tylko się porozumiewawczo uśmiechaliśmy.
Wątek romantyczny to największy problem filmów nieromantycznych. Ten był beznadziejny począwszy od samego pomysłu, scenariusza po aktorstwo i wszystko inne razem wzięte. Nie widzieć tego to znaczy, że ktoś nie chce widzieć oczywistości.
A scena szaleństwa Thorina - zamiast polegać na aktorze, że zagra obłęd, trzeba widzowi pokazywać obłęd dosłownie - ech, blockbustery ...
Właśnie nie, bo jak ktos się skupi na filmie a nie co chwile ma jakies problemy ( w dzisiejszych czasach jest to bol dupy) to na oglądanie sprawia wielka przyjemność.
Ale Ty chyba nie rozumiesz, albo nie wiele w życiu widziałeś filmów. Jest cała masa filmów z gatunku czysta rozrywka (do której zaliczam Hobbita) gdzie są one zrobione tak z pomyślunkiem i ciekawie, że nawet jak pojawiają się typowe dla gatunku głupoty, to człowiek macha na nie ręką i dobrze się bawi. Tak było np. w Niezwykłej Podróży. Tam klimat i przygoda przysłaniały błędy scenariusza. W Bitwie Pięciu Armii to się nie udało. Uwielbiam świat LOTR i mam duży sentyment do tych filmów. Chciałabym zachwycać się Hobbitem, ale nie mogę. Widziałam za dużo dobrych filmów, których twórców teraz bym obrażała, gdybym BPA stawiała ocenę 8 i wyżej i zachwycała się brakiem logiki. Każdą głupotę można mi sprzedać, uwierz. Więcej, im coś bardziej absurdalnego i kampowego, tym lepiej. Ale niech będzie czuć w tym pasję twórcy. Tutaj czuję tylko moją kieszeń opróżniającą się na rzecz kieszeni PJa. A i tak jestem dość powściągliwa, bo jak pisałam - uwielbiam ten świat i jego bohaterów. Gdyby to było coś ze stajni Marvela czy innego DC to dopiero miałabym używanie.
No to właśnie dlatego trzeba oceniac filmy wg ich kategorii, jak zreszta sama napisalas. Ocena 6/10, czyli niezły ma prawo być odpowiednia do filmu.
Problem jest taki, że dziś ciężko o dobry film niezobowiązujący, bo twórcy ładują tyle upiększaczy, że zapominają o najważniejszym - scenariuszu! a pelikany łykają z zachwytem wielogodzinne sekwencje komputerowo wytworzonych pojedynków, postaci i plenerów. To boli. Temu też takie "dzieło" jak Battleship ma u mnie zawyżone 3. Hobbit wypada lepiej od wspomnianego, ale z każdą częścią niebezpiecznie się do niego zbliżał, stąd cieszę się, że to koniec.
No niestety, takie filmy jak co najmniej 10 lat temu już nie powstaną...nawet drugi "Władca pierścieni" czy inne filmy, które są epickie, a jedną z przyczyn jest niestety technika komputerowa, gdzie zajmuje on coraz więcej miejsca w filmach.
Wciąż powstaje masa dobrych filmów. I to opartych na scenariuszu a nie upiększaczach, gdzie główne role grają dobrzy i zdolni aktorzy, a nie komputer i aktorzy, których talent się nam wmawia. Ale takie filmy trzeba samemu odnaleźć. Razem z Hobbitem skończyła się moja przygoda z blockbusterami :)
Ja tylko co do Last Goodbye. To byl istotnie tak ogromny kopniak emocjonalny, ze nawet nastepnego dnia po obejrzeniu Hobbita mialem totalny Weltschmerz ;P
Bardzo ciekawe podsumowanie. Niestety muszę się z tym zgodzić. Pastelowe kolory i te dziadowskie filtry psują całą frajdę z oglądania. Owszem w pierwszej części to jeszcze dało się przeboleć, ale im dalej tym gorzej. Do tego jeszcze komputerowo generowany biały ork, litości... Z ciekawości obejrzałem krótki fragment Władcy Pierścieni i tam jakoś nie potrzeba było tych cudów, byle jaki ork np. ten który gonił Merryego i Pippina w Dwóch Wieżach miał w sobie więcej życia i osobowości niż biały ork. Dialogi też są dość mizerne ale przede wszystkim przeszkadza mi ta 'epickość' którą zupełnie niepotrzebnie Jackson tutaj wprowadza. To Władca Pierścieni był historią znacznie bardziej epicką i 'światową', a Hobbit do momentu bitwy był tylko opisem wyprawy kilku krasnoludów do domu. Hobbita oceniłbym na 6/10, jestem niestety zawiedziony.
W koncu ktoś mówi do rzeczy :) No niestety, sa na tym forum osoby, które dały Hobbitowi identyczne oceny jak Transformersom 4. To swiadczy tylko o ich zaslepieniu tym, ze Hobbit posiada tylko mase efektów. Nie prosze Państwa. Efektów jest duzo, stoją one na bardzo wysokim poziomie, ale prócz efektów mamy takze ogrom innych zalet.
Genialne aktorstwo - od Freemana i Armitage'a, który przechodzi w tej części samego siebie, po sir Iana McKellena, Cate Blanchett, Lee Pace'a czy Evangeline Lilly.
Świetna scenografia - czego przykładem jest chociażby Dale, Dol Guldur, skarbiec Ereboru czy Krucze Wzgórze.
Wspaniałe kostiumy, zbroje elfów i krasnoludów oraz charakteryzacja.
Piękna muzyka - chociazby takie utwory jak Guardians of the Three, Sons of Durin, Battle for the Mountain, Mithril czy To the Death. To tylko kilka przykładów.
Niesamowita piosenka Billy'ego Boyda.
Chwytajęce za serce dialogi i sceny - od śmierci Smauga i sekwencji w Laketown, od ataku białej Rady na Dol Guldur i przybycia Daina, przez marsze orków, obleżenie Dale, chorobę Thorina, śmierci poszczegółnych krasnoludów, sceny z orłami, aż po pozegnanie i zakończenie. A to równiez tylko pare przykładów.
Nie wspomnę juz o pieknych zdjeciach i plenerach.
To wszystko sa dowody na fenomen tej czesci Hobbita.
Aktorstwo! Wiedziałem że zapomniałem o czymś wspomnieć :D
Zgadza się - najwyższych lotów. Wydaje mi się że Bilbo zachowuje się lepiej od Froda! Ha!m To dopiero bluźnierstwo? ;) Ale - Frodo wyruszył wyrwany, przerażony, ale pojawiła się w nim.. rycerskość? odwaga? Bilbo natomiast cały czas jest wyrwanym z domu bez chusteczki Hobbitem :) nawet w scenach walki - walczy jak powinien - widać że jest nowicjuszem i porusza czasem mieczem jak rusztem :) Brawa za to!
Bilbo - zagrany rzetelnie, bez dwóch zdań. Niewiele mógł, skoro wg. scenariusza głównym bohaterem jest nie wiadomo kto. Acz całkowicie się zgodzę, że bije Froda na głowę.
Thorin - mimika jak z kina niemego, zdecydowanie przesadzona scena "smoczego obłędu", poza tym cały czas jedna mina, nadęta i taka... Contra świat.
Gandalf - bez zastrzeżeń, choć upływ czasu jest wyraźny i niełaskawy.
Kili - śliczny chłopak i poza tym nic więcej się nie da powiedzieć.
Innych krasnoludów właściwie nie ma - równie dobrze mogłyby robić za nich manekiny sklepowe.
Thranduil - lepszy niż w drugiej części, Lee pokazał, że mimo tapety usztywniającej rysy twarzy jak świeżutko wstrzyknięty botoks potrafi grać - duży plus.
Tauriel - żenua. Ładna babka, ale aktorsko zerowa.
Galadriela - jak Gandalf.
Zaiste, genialne...
Bilbo nie mógł za dużo! Według książki :) Ale nadal - jego chód z cyklu 'nie chcę przeszkadzać' zabija, jak masa min :)
Thorin - w jakiś sposób było trzeba pokazać jak wpłynęło na niego złoto. Ale zgodzę się tylko na to, że scena obłędu była za długa o jakieś 15s - faktycznie mogło to zacząć męczyć - ale to tylko w sali ze złotą posadzką. Reszta sytuacji z głosem smoka - bardzo mi się ten pomysł podobał. natomiast całokształtowo - Thorin w tej części w całości był Thorinem-królem. Dlatego wyzbył się emocji, no i choroba złota. Dopiero wrócił przy wypadzie z twierdzy. Nie zaliczyłbym tego do braków aktorskich, a do celowego zabiegu.
Gandalf świetnie odegrał :). Nie jest tu tak ważną postacią jak we Władcy - trzeba pamiętać że jest 'tylko' Szarym Pielgrzymem
Kili - muszę raz jeszcze obejrzeć, ale nie widziałem nic złego w jego grze
Thranduil - prawda, poprawił się
Saruman - 92 lata... wielki szacunek dla niego :)
Tauriel - a ja nic złegop o niej powiedzieć nie mogę, bardziej podoba mi się ta postać od mistycznej Arweny, której hamulce puszczają dopiero w ostatniej scenie ;)
Dodam jeszcze, ze płacz Tauriel był niezwykle dobrze zagrany. Naprawdę naturalnie. Szacun dla Evangeline za pokazanie emocji tak naturalnie :)
No jasne przecież to Oscarowa rola. :D
A tak na serio to nie zdziwię się jeśli dostanie nominację do Złotej Maliny.
Thorin, Bilbo - świetnie zagrani. Balin i Dwalin dobrze, Bard i Gandalf przyzwoicie - choć Ian McKellen wyraźnie jechał na autopilocie.
Dla Christophera Lee wielki szacunek - 92 latek wywijający w scenie akcji.
Reszta niczym się nie wybijała oprócz beznadziejnego Orlando Blooma i słabej Evangeline Lilly.
Zaznaczam - Thorin i Bilbo świetnie zagrani jak na popcornowe kino.
Bo mieli dość przerysowaną manierę i wiele tegorocznych blockbusterów biło ich aktorsko na głowę - choćby duet McAvoy i Fassbender w X-Menach (to już zupełnie inna liga), albo Andy Serkis w Ewolucji Planety Małp (wiadomo - mistrz), czy Chris Pratt w Strażnikach Galaktyki.
Bez przesady. Chris Pratt był co najwyzej b. dobry, na pewno nie rewelacyjny. Pozostali, których wymieniłes - owszem! Byli świetni, ale na pewno nie lepsi niż Armitage czy Freeman. Z tym sie w życiu nie zgodze.
Bilbo - Trochę szkoda, że nie mógł w sumie nic pokazać, bo to dobry aktor. To co mógł - zagrał świetnie.
Thorin - Aaa... To wcześniej okazywał jakieś emocje? No patrz, a mnie nabrał, że nie... :D No, nic nie poradzę, że paradowanie z jedną miną w prawie każdym ujęciu to dla mnie mierne aktorstwo.
Smaug - wstawki z jego głosem genialne. Ale to już po pierwszym odezwaniu się smoka pisałam, że Benedict mógłby kłamać, a i tak każda kobieta chętnie zadzwoni, żeby być oszukiwaną takim głosem... :D Smaug to w ogóle najmocniejszy element tego filmu.
Gandalf - Toteż nie mam zastrzeżeń. Szkoda tylko, że czas jest nieubłagany i nieżyczliwy, no, rzuca się w oczy różnica wieku, mimo, że Gandalf młodzieńcem we Władcy nie był.
Kili - no nie żeby grał źle. Po prostu jego rola sprowadza się do bycia ślicznym, a to cholernie ogranicza możliwości aktorskie. Szkoda, zwłaszcza, że Aidan Turner to nie tylko "śłicznota", ale całkiem dobry aktor - wystarczy go zobaczyć w "nie Hobbicie".
Tauriel - cała jej postać mi się nie podoba, poczynając od wyglądu zewnętrznego a kończąc na zachowaniu. Plus aktorstwo - mierne.
Saruman - szacun, acz też znów ten nieszczęsny czas... Z tym, że i tak nie wyobrażam sobie kogokolwiek innego w tej roli!
Chwalić film za scenografie i plenery gdzie 80% filmu to Green Screen, Avatar to w takim wypadku arcydzieło w tych kategoriach :P
Czemu zbluzgany piszesz do rzeczy. Ja dałem 7 ale zastanawiam się nad 6. Widać, że szanujesz zdanie innych co tutaj fanbojom rzadko się zdarza więc nie ma absolutnie żadnego powodu by Cię bluzgać. Na film zawsze warto się wybrać chociaż jest to tak naprawdę przeciętny film. Pozdrawiam:)
Drużyna Pierścienia 10/10
Dwie Wieże 9+/10
Powrót Króla 8/10
Niezwykła Podróż 7/10
Pustkowie Smauga 7/10
Bitwa Pięciu Armii 2/10
Film jest głupi na poziomie The Room. Co trzecia scena nie ma logicznego sensu.
Możnaby powiedzieć "no ale wątek Thorina i Bilba jest świetny, no i dobra muzyka, świetne efekty".
Ale jak wstawić do The Room jedną scenę z Ojca Chrzestnego, poprawić w paru miejscach muzykę i zrobić dobre efekty specjalne to film nadal będzie głupi.
Tutaj rozpisałem dokładnie czemu aż tak nisko:
http://www.filmweb.pl/film/Hobbit%3A+Bitwa+Pięciu+Armii-2014-662242/discussion/Ł adny+i+niewiarygodnie+głupi+film,2570643
A tak, czytałem przed filmem twoją ocenę :) Jeśli chodzi o przykłady:
- Powrót Bilba do shire - chodzi tu o uwypuklenie jak bardzo Bilbo zmienił się podczas swojej wędrówki - kto by przypuszczał że ktoś kto idzie z barczą na ramieniu może być tym samym Bilbem który pił herbatę codziennie o 16:30? No i jednak rok go nie było - tu bym się nie czepiał. Kwestia pokazania podpisu - zgoda, inaczej bym to rozwiązał. Ale pozwoliło to pokazać jak cenił sobie Bilbo przyjaźń Thorina.
Ale najważniejsze - tam krzyczy jego kuzynka Lobelia, która go nie lubi i czai się na łyżki - fantastyczne spojenie z Władcą!
- Krasnoludy miały się według ciebie wycofać? Miały za sobą w pełnym sprincie armię orków, a same nie miały za dużo broni dystansowej, zresztą krasnoludy najbardziej cenią porządny topór. Oczywiście że zostały na przedpolu, zamiast próbować się dostać do Thorina, co by nie wyszło! brama została zamknięta, czekała by na nich rzeź. Natomiast z Bilbem - ja bym tutaj rzucił o Thrandzie tekst 'nie chcem, ale muszem'. Skok zza krasnoludów - no teraz już się czepiasz ;) To tylko zabieg budujący napięcie sceny - czy elfy pomoga, czy znowu opuszczą w potrzebie? Nie było tu miejsca na epicką szarże Rohhirimów!
- Alfred - ciekawy jestem czy już pojawiły się spekulacje o tym że jest przodkiem Grimy :) Ale zgodze się - trochę za dużo go było. Miał dać oddech i uśmiech, ale nei powinien pojawiać się za każdym razem gdy mamy scenę z miasta
- Azog i lód - Materiałoznawca by się przydał. Przeanalizuje to przy kolejnym seansie, dzięki za zwrócenie uwagi
- Kiczowaty ork by zabić gandalfa? A kogo byś wysłał do starca siedzącego wiele dni w klatce, bez różdżki, mocy i nadziei? Sauron jest okrutny, i nie będzie swoich najlepszych ludzi oddawał do takiej roboty, kiedy idzie bitwa. natomiast scena Galadrieli jest bardzo ważna - pokazuje że Sauron ma moc, lecz nawet jeden z pomniejszych pierścieni może po z łatwością pokonać.
Opętanie Sarumana przez Saurona? Niczego takiego nigdy nie było. Saruman pragnął władzy dla siebie.
- Bilbo i kamyczki - Merry i Pippin? zreszą poproś by ktoś cię rzucił mocno kamieniem ;)
- Legolasa już wystarczająco w temacie opisałem. A że nieśmiertelny - no nie mógł zginąć przed Władcą ;)
- Beorn - sytuacja identyczna jak z Tomem Bombadilem - ale tu mam nadzieję że w rozszerzonej wersji coś więcej o nim zobaczymy
- Bitwa - tak było w książceeeeeee - zwiad? Thranduil nie spodziewał się by cokolwiek ich napadło - koncentrował się tylko na tym by dopaśc do środka góry - przez to został zaskoczony
- Zabicie Smauga było piękne - miłość i zaufanie w rodzinie
"- Powrót Bilba do shire - chodzi tu o uwypuklenie jak bardzo Bilbo zmienił się podczas swojej wędrówki - kto by przypuszczał że ktoś kto idzie z barczą na ramieniu może być tym samym Bilbem który pił herbatę codziennie o 16:30? No i jednak rok go nie było - tu bym się nie czepiał. Kwestia pokazania podpisu - zgoda, inaczej bym to rozwiązał. Ale pozwoliło to pokazać jak cenił sobie Bilbo przyjaźń Thorina."
Ktoś powinien go rozpoznać przecież mieszkał tam 50 lat. W dodatku nikt nie cieszy się na powrót Bilba, każdy mu życzy śmierci i chce go okraść. Prawdziwa wylęgarnia zła.
"- Krasnoludy miały się według ciebie wycofać? Miały za sobą w pełnym sprincie armię orków, a same nie miały za dużo broni dystansowej, zresztą krasnoludy najbardziej cenią porządny topór. Oczywiście że zostały na przedpolu, zamiast próbować się dostać do Thorina, co by nie wyszło! brama została zamknięta, czekała by na nich rzeź. Natomiast z Bilbem"
Toć pisałem o tym że Bilbo NIE WIDZIAŁ ODDZIAŁÓW ELFÓW BIEGNĄCYCH NA ODSIECZ KRASNOLUDOM.
"Opętanie Sarumana przez Saurona? Niczego takiego nigdy nie było. Saruman pragnął władzy dla siebie."
Jeden z fanów filmu zarzucił mi taki argument - że Saruman został opętany. Stąd na niego odpowiedziałem, że to niemożliwe. :)
"- Bilbo i kamyczki - Merry i Pippin? zreszą poproś by ktoś cię rzucił mocno kamieniem ;)"
Na szczęście w wersji kinowej tej sceny nie było w Drużynie Pierścieni. Była bardzo głupia ale tak to jest - jak głupich scen jest bardzo niewiele a film fajny to się je wybaczy. Jak te bardzo głupie sceny zajmują połowę filmu to już nie za bardzo...
"- Bitwa - tak było w książceeeeeee - zwiad? Thranduil nie spodziewał się by cokolwiek ich napadło - koncentrował się tylko na tym by dopaśc do środka góry - przez to został zaskoczony"
W takim razie Thranduil jest nieprzeciętnym idiotą. Całe wojsko skoncentrowane w jednym miejscu i nikt nie sprawdza czy ktoś aby nie idzie na odsiecz Thorinowi? Nie wiedział o Dainie? Nie pomyślał że np orkowie lub gobliny mogą chcieć przejąć opustoszały po smoku skarbiec?
Ryzykował wyrżnięcie całej armii.
Ale dobra, już pomijając taktykę wojenną. Bo to nie jest duży problem. Najgorsze że w tym filmie ciągle ktoś wyskakuje zza rogu prosto w twarz widza. Bard wychodzi zza murku a tam kilkanaście tysięcy elfów w szyku bojowym czeka stojąc na baczność. Skąd oni się tam wzięli? Długo tak tam stali?
10 krasnoludów zakrada się Bilbowi tuż za plecy i ten też tego nie zauważył.
Krasnoludy wyskakują zza pagórka, potem orkowie wyskakują zza drugiego.
"- Kiczowaty ork by zabić gandalfa? A kogo byś wysłał do starca siedzącego wiele dni w klatce, bez różdżki, mocy i nadziei?"
Film ustalił że niziołek który nie ma pojęcia o walce może rozwalać 5 orków w 5 sekund mając do dyspozycj kamyki leżące w okolicy. Że 10latek może ubić bez problemu orka. Że banda rybaków rozwala orków.
Czy ork miał jakiś wykrywacz many?
Z różdżką to ciekawa sprawa bo niby w tamtej scenie jej nie ma, ale wracając z Radagastem już ma różdżkę.
Czyżby Radagast zdążył w króliczych saniach wbić do zbrojowni Saurona, zabrać różdżkę?
Nie kapujesz dalej jednej rzeczy. Kwestia powrotu Bilba do domu była zrozumiała. ONI GO OD RAZU ROZPOZNALI!!! Byli po prostu w trakcie licytowania jego rzeczy. Bagginsowie byli poważani w całym Shire, jego dom był bardzo cenny i to co w nim miał. To było oczywiste, że go poznali tylko nie chcieli się przyznać bo straciliby wszystko co wylicytowali. Czy wy naprawdę od razu nie wiedzieliście o co chodzi?
Co stawia gros hobbitów z Shire w jednym rzędzie ze złodziejami i parszywcami. Gratuluję pomysłu. Jacksonowi, nie Tolkienowi. U Tolkiena było ciut inaczej...
Ile razy bym nie tłumaczył to i tak nadal niektórzy nie rozumieją.
W książce większość niziołków ucieszyła się na powrót Bilba. Nie życzyli mu śmierci tylko z tego powodu by móc zakosić zestaw łyżek, pastę do butów albo drewniany półmisek.
Trafiło się parę świń które uciekły z jego rzeczami i później nie chciały oddać.
W filmie WSZYSCY chcą go okraść, WSZYSCY udają że go nie znają. Shire, oaza spokoju okazuje się być wylęgarnią złodziei i bezlitosnych niziołków.
A dowód w postaci podpisu pod świstkiem to już wisienka na torcie.
"- Zabicie Smauga było piękne - miłość i zaufanie w rodzinie"
Szkoda że kiczowato pokazane a do tego... Smaug ma idealnie odsłoniętą na widoku ranę, trafienie w którą automatycznie powoduje jego śmierć (z jakichkolwiek względów). Widzi że Bard celuje w niego 3 metrowym krasnoludzkim bełtem i zamiast łupnąć ogniem, wzbić się w powietrze albo lekko schylić... idzie idealnie odsłonięty praktycznie skazując się na śmierć.
Może to był smok - samobójca? Może się nieszczęśliwie kochał w Evange... Tej, Tauriel? A może uznał, że jeśli się da zastrzelić to Pidżej skończy wymyślać i zakończy film i chciał nas, widzów oszczędzić?
No tak, może Smaug miał depresję i specjalnie dał się zabić.
W książce ten moment był bardzo głupi (to najgorsza rzecz jaką napisał Tolkien - ta jedna scena gdy Bard wyskakuje znikąd, przedstawia się i PUF! - zabija smoka jedną strzałą).
Liczyłem że zostanie wykorzystana balista, zamiast strzały ten wielki krasnoludzki bełt, smok ranny zacznie robić demolkę w mieście i wtedy wszyscy się na niego rzucą, zasypując strzałami, bełtami, pociskami balist, może jakiejś katapulty, oszczepami, zaczną wbiegać na niego i uderzać włóczniami i tak dalej.
To by miało ręce i nogi.
A nie:
"Zobacz, prosto przed Twoimi oczami ta wielka odsłonięta rana odkrywająca dostęp do witalnej części ciała, której trafienie mnie zabije. A teraz celuj dokładnie, a ja dam Ci 5 minut zanim dojdę do wiezy. Teraz będę szeeeedł baaaardzo pooowooooli, grooożąąąąc czeeegooo to jaaa nieee zroooobięęę" - ŚWIST!
Smok wzbija się w powietrze nie mogąc uwierzyć że Bard wykorzystał swoją szansę.
No co? Chwilowo się zamienił na mózgi z Azogiem, co poskutkowało
- Smok zdurnowaciał kompletnie, [w dwójce] chwali się super wyczulonymi zmysłami, a mimo to daje się robić w bambuko grupce krasnoludów z hobbitem, w tróce już bez komentarzy, bo co było do powiedzenia - powiedziałeś.
- Azog nie dał się zabić i został mistrzem strategii wśród orków.
:D
Wyobrażam sobie rozmowę orkowego Generała z Azogiem:
G "Panie, robakołaki sa już 100 metrów od Ereboru"
A "Niech przerwą kopanie tunelu"
G "Ależ Panie, jeśli wykopią tunel do wnętrza Ereboru wygramy bitwę!"
A "Bez dyskusji"
G "Yy dobrze. Czy użyjesz ich do walki na samym początku bitwy?"
A "W ogóle ich nie użyję. Każ im wracać. Nie będą nam potrzebni. Nasi orkowi żołnierze są potężni - elfy i krasnoludy nie mają z nimi szans."
G "Czy chcesz walczyć z elfami i krasnoludami w otwartym polu?"
A "Nie. Rozkaż armii atakować miasto na wzgórzu."
G "Ależ Panie, przecież oblegjąc miasto stracimy 10 razy tyle żołnierzy!"
A "Bez dyskusji."
G "Panie, krasnoludzka falanga idzie w naszą stronę! Rozkażę okrążyć ich niewielki oddział by zaatakować z obu flank i od tyłu."
A "Absolutnie na to nie pozwalam. Tylko tchórze atakują od tyłu."
(Generał patrzy jak elfy wskakują na głowy krasnoludów z ich obronnej falangi, przeskakując w sam środek setek orków. Zaczyna odczuwać nadzieję - być może przywódca elfów jest równie głupi co Azog)
G "Yyyy... (generał przełyka ślinę)... rozkażę przygotować katapulty, tarany i balisty do oblężenia"
A "Nie będzie takiej potrzeby. Mam lepszy pomysł. Przywiąż cegłę do głowy trolla a on niech wbiegnie głową w mur."
G "Eee... to doskonały pomysł Panie!... czy poczekasz z atakiem na nadejście armii Bolga?"
A "Nie, atakujemy pierwsi, jak Bolg przyjdzie to przyjdzie"
G "A co jeśli przegramy zanim on zdąży nadejść z armią?"
A "Powiedziałem bez dyskusji. A teraz najważniejszy rozkaz. Jeśli jakiś ork się przewróci albo otrzyma dowololny cios - ma zakaz wstawania."
G "... (generał zrezygnowany) czy osobiście poprowadzisz atak?"
A "Nie, zostanę na tych ruinach na wzgórzu, pozwalając ich najpotężniejszym wojownikom by poszli moim tropem."
G "Ależ panie, jeśli zginiesz armia będzie w rozsypce!"
A "Spokojnie, przygotowałem specjalny fortel. Będę walczył na lodzie - rozbiję jego powłokę i wpadnę do środka fingując własną śmierć, a gdy wróg nie będzie się spodziewał wyskoczę spod lodu i zadam mu ostateczny cios."
G "Ależ Panie... to nie ma sensu!"
A " Generale, to bez znaczenia. Przecież tu nic nie ma sensu."
Rzuć temat Jacksonowi. Może jeszcze zdąży dokręcić zanim wyda wersję reżyserską.
Uzasadniona krytyka to nie hejt.
Z drugiej strony możnaby powiedzieć "To już nie Filmweb to Fanboyweb", bo to fanboje są tutaj najgłośniejsi.
Oczywiście że istnieje.
http://www.filmweb.pl/film/Hobbit%3A+Bitwa+Pięciu+Armii-2014-662242/discussion/Ł adny+i+niewiarygodnie+głupi+film,2570643
Włąśnie tak piszą fanboje. Każda krytyka dla nich jest nieuzasadniona. A te ich ochy i achy oczywiście są podparte "argumentami".
Hejterzy swoje oceny typu 2/10 bronią paroma scenami które im się niespodobały,jeżeli tak ma wyglądać krytyka,to mogę dać Zielonej Mili 3/10 z powodu paru głupich scen (które w rzeczywistości nie są takie złe) i stwierdzić że jest to uzasadniona krytyka.
Nie możesz bo Zielona Mila nie ma tylu głupich scen (jeśli w ogóle jakieś ma).
Zresztą Zielona Mila to jest dobre kino, jak można w ogóle ją porównywać do Bitwy Pięciu Armii.
Nowy Hobbit jest wylęgarnią kiczu i głupoty, z romansami i dialogami na poziomie Sagi Zmierzch, z dramatyzmem tak nietrafionym że powoduje śmiech widowni zamiast wzruszeń, z brakiem jakiejkolwiek logiki w co trzeciej scenie. Całość zaś jest poucinana bo PJ chciał do jednego kotła wrzucić wszystko naraz. No i dużo czasu dostał Alfrid i Legolas a zabrakło go dla ważniejszych wątków.
Hobbit może sobie mieć ładne efekty czy dobrą scenografię - co jest oczywiste przy tak dużym budżecie - ale to jest tylko ładne błyszczące opakowanie... a w środku jest zgniły cukierek.