PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=343217}

Hobbit: Niezwykła podróż

The Hobbit: An Unexpected Journey
7,6 400 446
ocen
7,6 10 1 400446
6,5 33
oceny krytyków
Hobbit: Niezwykła podróż
powrót do forum filmu Hobbit: Niezwykła podróż

Z artystycznego punktu widzenia filmowy Hobbit już na starcie skazany był na porażkę. Jak tu bowiem przedstawić widzom atrakcyjną i inteligentną produkcję, którą wszyscy i tak zestawiać będą z dekadę wcześniejszym Władcą Pierścieni, pomimo rosłego pomostu dzielącego oba literackie pierwowzory? Spójrzmy prawdzie w oczy - napisany niedługo przed wybuchem najstraszliwszej z wojen Hobbit jest skromną, nieskomplikowaną książeczką zaadresowaną do młodego czytelnika, ochoczo wkraczającego w świat baśniowej beletrystyki. Późniejszy Władca Pierścieni to już coś zgoła innego. J.R.R. Tolkien przez kilkadziesiąt lat pobytu na literackim rynku doprowadził tu swój pełny opisów styl do perfekcji i zarzucił sieć na głębsze wody. Jego sześciotomowa monumentalna lektura to współczesna przypowieść o ludzkiej naturze, przyprawiona o wątki Opatrzności i dążenia do Absolutu, utrzymana w duchu powrotu do naszych własnych, zapomnianych korzeni. Tolkien nie stawał jednak w szranki i nie negował wartości cywilizacji, odszedł od zgubnej tradycji zaczerpniętej z pism Jean-Jacques Rousseau i skupił się na tworzeniu własnej, praźródłowej utopii. Utopii, w której zło co chwila odradza się w coraz to potężniejszej formie, a relacje międzyludzkie owinięte są płaszczem przemijania i zanikania dawnych tradycji i wartości. Czy wciąż można nazywać to utopią? Tolkien udowodnił, że można. I choć w filmowym Władcy Pierścieni filozoficzne wątki zostały okraszone do minimum, to jednak zabieranie się za wcześniejszego Hobbita, nawet jedynie po kinowej lekturze, jest zadaniem przerastającym ludzkie możliwości. Owszem, można było zrobić z Hobbita dzieło skromne, unikatowe, będące doskonałym prologiem obszernego Władcy. Jednak reguły Hollywood są stałe i nastawione na maksymalny finansowy sukces. Warstwa fabularna została więc przyduszona tabunem bezlitosnego efekciarstwa, profanując meritum Tolkienowskiego świata.

Ciekawi fakt, iż nic nie jest tu wtórne w porównaniu z poprzednią trylogią Petera Jacksona. Oglądamy na nowo namalowane Shire, stepy Eriadoru i rozległe przestrzenie Śródziemia. Tylko Bag End przypomina jeszcze glorię dawnej produkcji. Świat przedstawiony jest patologicznie egzaltowany, przerysowany nienaturalnie ciepłymi barwami, astronomicznie niedopracowany. Praca scenografów budzi podziw, jednak magicy efektów specjalnych ze studia Weta popełnili chyba jedyny i najpoważniejszy dotąd błąd w swoim życiu. Wargowie trącą fałszem, wyglądają niczym wyświechtane karykatury niegdysiejszych wilków z Dwóch Wież. Shire zakrawa o absurd – w Drużynie Pierścienia oglądaliśmy piękną, winną krainę sportretowaną realistycznie dzięki minimalizmowi i stylizowaniu świata na obrazy Alana Lee. W Hobbicie realizm uległ efekciarskiej fuszerce. Docierające do nas zdjęcia rażą sztucznością, przesadzoną wrażliwością i przejaskrawioną głębią. Erebor skrojony jest na kształt miernego prototypu z gier RPG. Podobnie zresztą jak postacie goblinów, w szczególności ich tłustego króla (wyglądającego zresztą bardziej jak Jabba z Gwiezdnych Wojen, niż indywiduum zainspirowane piórem Tolkiena) oraz słynny już Azog, który jest największą porażką twórców. We Władcy Pierścieni efekty specjalne służyły opowieści i wybrzmiewały dokładnie wtedy, gdy były potrzebne. W Hobbicie zaś historia oddaje usługi masie kabotynizmu.

Jednak w każdej produkcji można znaleźć coś dobrego. Nie będę się rozpisywał nad marnościami scenariusza i próżnością niektórych scen (jak pojedynek z trollami, walczące góry, Sauron jako czarny płomienny bohomaz i ostatnie czterdzieści minut), gdyż serce tolkienowskiego fana lamentuje na samo wspomnienie. Pora przejść do zalet. Paradoksalnie w filmie mamy wiele momentów, z których każdy fan Tolkienowskiej prozy powinien być w pełni zadowolony. Pierwsza godzina produkcji, nie licząc prologu w Ereborze, to mistrzowskie przeniesienie języka powieści na mowę ekranu. Mrugnięcia okiem do fanów literackiego pierwowzoru koją duszę, gorzej już z tymi skierowanymi do fanów filmowej trylogii. Zdecydowanie najlepszą jest scena odśpiewania „Misty Mountains” przez grupę trzynastu krasnoludów. Strach, tajemniczość i nostalgia zbliżającej się wyprawy maluje się tu nowym, zaskakującym dyskursem.

Godny zauważenia jest także aktorski pojedynek Martina Freemana i Andy’ego Serkisa w kultowej już scenie z zagadkami. Na krótką chwilę powraca znajomy duch, otula i elektryzuje, po czym ulatnia się wraz z ostatnim cięciem. Dla takich momentów warto wybrać się do kina, choćby po to, aby docenić jedno z niewielu cudów magików z Wety – odmłodzonego golluma, jeszcze bardziej tajemniczego i przyciągającego, niż to miało miejsce we Władcy.

Niejednego ciarki mogą przejść także podczas wspomnień Balina, gdy opowiada o wypieraniu orków z kopalni Moria przez słynnego Thorina Dębową Tarczę i jego ojca, Thráina. I chociaż przeszkadza tu nadmierny patos i przejawiająca się przez kinową płachtę postać Azoga, kwitnie tu przebłysk dusznego, krwawego czaru. Trzeba także pochwalić przesłanie zarysowane w produkcji – może zrobione odrobinę dziecinnie, jednak emanujące autentycznością. Osobliwy fakt, że postać Thorina zarysowana jest lepiej, niż sam Bilbo.

Wszystko jednak rozmywa się i ginie jak wiatr, a rozpacz chwyta serce. W uszach wciąż słyszę Twój głos, Gandalfie, silny, uspokajający, cichy: „Szukam kogoś, kto zechciałby uczestniczyć w przygodzie”. Niestety, Gandalfie, nic z tego nie wyszło. Na zachód odeszły dni, wszystko się zatrzymało i oddaliło jeszcze tego poranka, gdy wyruszyliśmy. Przykro mi, tak bardzo mi przykro. Jednak jak sam mówiłeś, kto szuka, ten najczęściej coś znajduje, niestety czasem zgoła nie to, czego mu potrzeba.

A dla Was, drodzy czytelnicy, mała rada – w spokoju opuście salę po scenie z zagadkami. A w trakcie zdarzeń w kopalni goblinów wyjdźcie po colę i popcorn.

Powyższa recenzja pochodzi z serwisu: http://zissou.pl

użytkownik usunięty
ravaell

Jak chcesz opuszczać salę, prosze bardzo...ale ludzi do tego nie namawiaj.
A te zissou już czytałem. Serwis za przeproszeniem całkowicie do D***.

Przedszkole ? Ja natomiast nie lubię haterów. Nie podoba się to uargumentuj, bo póki co czcze gadanie. Z twórcą recenzją muszę niestety wielu kwestiach zgodzić się - film, mając w pamieci LOTR, ZAWODZI imo - przede wszystkim cieżar jest przesunięty na warstwę wizualną, piękny ale pusty. Każde może mieć swoje zdanie. Tylko czemu nie można prowadzić dyskusji kulturalnej - z uargumentowaną wymianą zdań ? Pozdrawia Dinozaur :)

użytkownik usunięty
skromnykinoman

Uargumentować?? Wszystkie te recenzje to same hejty. A podobno nie lubisz "HATERÓW"

użytkownik usunięty
skromnykinoman

Swoją drogą, spójrz niżej. Oni też są z przedszkola i są "HATERAMI" ?

użytkownik usunięty

Nooo i przede wszystkim, coś mi się zdaje, że skromnykinoman = ravaell , albo przynajmniej się znacie. Tak nagle dziś założyłeś konto, nie uzupełniając danych i przyszedłeś tu komentując mój wpis, a nie oceniając nawet filmu.

Po pierwsze oceny mam wyłączone, żeby ktoś mi nie zarzucał jak to na tym forum bywa, że oceniłeś ten film na 10 a ten na 1, itd. Dwa, czytałem ten cały serwis Zissou i nie uważam, że jest to hate w recenzjach, ja bym to nazwał słusznym czepialstwem, przede wszystkim różni się to od Twojej wypowiedzi, że są podane jakieś argumenty a nie, że np. serwis jest do dupy i tyle; Spodobał mi się ich sposób wypowiedzi a w przypadku innych recenzji też mam analogiczne odczucia np. gangstera. Fakt tym kontem debiutuję na fmb, to jest moja pierwsza dyskusja. Poprzednie stało się atakiem oskarżycieli bez argumentów, dałem sobie spokój, widocznie niczego nie uczę się na błędach :) Co do tych poniżej to np. lelen_lis podał jakieś przykłady, które są na niekorzyść recenzji ale się z nimi zgadzam, zapewne dlatego, że jestem jej twórcą :D Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 8
ravaell

Kiepska recenzja, zwłaszcza gdy ktoś pisze takie bzdury:

" Wargowie trącą fałszem, wyglądają niczym wyświechtane karykatury niegdysiejszych wilków z Dwóch Wież. '

w DW mamy karykaturę Wargów pod postacią wielkich hien i to Wargowie z " Hobbita " wyglądają tak, jak powinny one wyglądać już w WP
poza tym, prolog w Ereborze jest świetny.

użytkownik usunięty
lelen_lis

Wargowie w Dwóch Wieżach wyglądali realistycznie (jak na fantastyczne stworzenia). Można było uwierzyć, że takie stwory gdzieś tam żyją. W Hobbicie są tak perfidnie komputerowe, że aż boli.

ocenił(a) film na 5
lelen_lis

A mi wargowie z hobbita skojarzyli się natychmiast z pluszakami ze Zmierzchu - tylko czekałam, aż któryś przemieni się w Taylora Lautnera...

ocenił(a) film na 9
ravaell

Pomijając wydźwięk recenzji i nieznajomość literatury autora, to strasznie kole w oczy, że napisał ją licealista. Nie żeby licealista to coś złego, tylko śmiesznie wyszło. Zwłaszcza kolą w oczy tzw "trudne słowa" używania na końcu akapitów w celu podkreślania Ęlokwencji. :D

użytkownik usunięty
vater_r

AMEN

ocenił(a) film na 9
vater_r

Dokładnie, to samo wrażenie :D autorze, nagromadzenie tych wyrafinowanych słów naprawdę jest śmieszne, naprawdę. Twój tekst nie wygląda na inteligentny. Naprawdę.

ocenił(a) film na 8
ravaell

Wow, jaka ta recenzja alternatywna i głęboka...
Uważam siebie za wielkiego fana dzieł Tolkiena (i nie mówię tu tylko o Hobbicie) i wcale nie przeszkadzała mi scena ukazująca Erebor - wręcz przeciwnie, moim zdaniem był to jeden z lepszych fragmentów (i tak świetnego) filmu. Zarzut "efekciarstwa" skierowany w stronę Shire jest moim zdaniem dość śmieszny, bo nie mam najmniejszego pojęcia gdzie ono się ujawnia.
W jednym punkcie mogę się zgodzić, tym dotyczącym Króla goblinów - tutaj ewidentnie Jackson przedobrzył.

ravaell

"A dla Was, drodzy czytelnicy, mała rada – w spokoju opuście salę po scenie z zagadkami. A w trakcie zdarzeń w kopalni goblinów wyjdźcie po colę i popcorn."

Zawsze mnie zastanawiało co kieruje "opiniotwórcami", że autorytatywnie decydują za innych odbiorców, które sceny mają im się podobać, a które nie. Chętnie się dowiem, w jakim to stanie emocjonalnym autor topiku stwierdził, że ma prawo wysyłać mnie po popcorn w tym i konkretnie tym czasie.

ocenił(a) film na 8
Treehouse

Tak na chłopski rozum to jeżeli ktoś wyjdzie z kina po scenie z zagadkami to już nie będzie musiał iść po colę " w trakcie zdarzeń w kopalni gobllinów ", gdyż ta scena jest już PO scenie z zagadkami ;)
poza tym, to nie były kopalnie tylko miasto ;)

ocenił(a) film na 10
ravaell

ech, jak ja uwielbiam czytać te "wymóżdżone" na maxa, pseudoprofesjonalne recenzje, wskazujące mi kiedy mam wyjść z kina... aż się łza w oku kręci.. no i rozwala mnie to używanie wysublimowanych słów, żeby dodać sobie elokwencji i profesjonalizmu, żeby nie powiedzieć kabotynizmu :) pozdrawiam autora tej recenzji, bo gość ma naprawdę pomysł na siebie :D

Bouddica

Właśnie tego się czepiałem wcześniej do Logana-Y2J. Zarzuty są lecz argumenty ? Są mądre słówka, może to jest efekciarstwo ale z drugiej strony czy to nie dowodzi szerokiej znajomości słownictwa przez autora recenzji ? Czy są złe te słowa, skoro je zrozumiałeś ? Gdzie jest to "wymóżdżenie". Twój post póki co rozumiem jako entuzjazm ograniczania się do podstawowych słówek typu: jeść, spać itd. Bez żadnych zgryźliwości pozdrawia nieobiektywny jak reszta, któremu niepodobnie do reszty wypowiadających się na jej temat, recenzja podobała :)

ocenił(a) film na 10
skromnykinoman

zadałbyś sobie przynajmniej trud sprawdzenia czy "zrozumiałeś" jest poprawne, a nie jest niestety:( ; co do recenzji i słownictwa, świetnie, że autor tematu używa wysublimowanego i barwnego słowa do wyrażania swoich myśli, tylko uważam to za zupełnie niepotrzebne - bo tak jak napisałam sprawia wrażenie pseudoprofesjonalnej paplaniny; poza tym zawsze denerwuje mnie, jak ktoś mi każe (wg jego skromnego zdania oczywiście) opuścić salę kinową, bo wg niego reszta filmu jest do bani, również pozdrawiam (pozdrawiam jako osoba zazwyczaj nie czytająca recenzji, bo nie ma to najmniejszego sensu - ilu ludzi - tyle zdań, a oceniać każdemu wolno)

Bouddica

Oczywiście zgadzam się, że odbiór dzieła to sprawa subiektywna. Tylko dalej nie rozumiem tej kwestii z "rozumieniem" - myślałem, że skoro używasz słowa "kabotynizm" wyśmiewasz coś co zrozumiałeś i wypowiadasz się jako osoba stająca, powiedzmy to obrazowo, ponad tą recenzją. Być może ja nie zrozumiałem :) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
skromnykinoman

chodzi o to, że zamiast "zrozumiałeś" powinno być "zrozumiałaś" :) a w kwestii kabotynizmu to miałam na myśli to, że autor używa takich słów by jego wypowiedź była bardziej efekciarska niż rzeczowa, ot co, pozdrawiam :)

Bouddica

Wybacz moje przeoczenie :) Być może taki jest zabieg żeby być "cool", ja jednak wierzę w ludzi a może to też kwestia, że recenzja mi się podoba, jest zgodna z moim zdaniem, więc upieram się, że to swobodna "akrobatyka" bogactwem języka :D Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam :)

Bouddica

Kabotynizm, dyskurs. Pominąłem nieznaczny kęs tego tekstu (a przez ten znaczniejszy przebrnąłem z trudem), określonego mianem recenzji , bo zauważyłem, że po nawet krytycznym wstępie zaczęto lać strumieniami wodę szczególików ze scen filmowych. Jaki sens ma opisywanie - zwłaszcza niewtajemniczonym, którzy najczęściej są odbiorcami recenzji - wyrwanych z kontekstu wydarzeń? To jest fuszerka, do tego nieudolne i nieodpowiedzialne rozpylanie na lewo i prawo potencjalnych spoilerów. "Nie będę się rozpisywał nad marnościami scenariusza i próżnością niektórych scen" - ale jednak przytoczę tutaj kilka, tak żeby pokazać, że wiem. Kaszana, partactwo. Bez sensu. Tekst tego autora powinien zniknąć z internetu tak samo szybko, jak się pojawił.

Co do "trudnych słów", rzeczywiście widnieją na końcach akapitów i chyboczą się wręcz jak wańka wstańka albo łebek plastikowego psa za tylną szybą samochodu, wołając: hej, spójrz na te wyrazy, aj! ;-)
No, ale popcorn i cola z pewnością niwelują balansujący na krawędzi pretensjonalności wywód autora.

Filmu nie oglądałem, a książkę przeczytałem dosyć dawno temu. Bardzo mi się podobała, bo rozpalała wyobraźnię niemal jak W pustyni i w puszczy. Pozdrawiam. :-)

ocenił(a) film na 9
70R

Świetny opis recenzji. ;)

użytkownik usunięty
buszasz

Niestety recenzja sama w sobie bardzo trafna.

ocenił(a) film na 9

Hm, nie zgadzam się. Pomijając śmieszność jej formy, która - jak dla mnie - sama w sobie dyskredytuje recenzję, nie zgadzam się z argumentami w niej zawartymi. Po prostu nie widzę w filmie żadnego nadmiernego efekciarstwa (wiadomo, że niektóre sceny są przerysowane, ale tego się można było spodziewać po WP i Jacksonie) - jest on wg mnie utrzymany w klimacie baśni, gładko prowadzony, mamy czas na poznanie i oswojenie się z co ważniejszymi bohaterami itd. Co do charakteryzacji - może faktycznie mnie nie urzekła, wg mnie można by przyczepić się do samych krasnoludów (w WP byli bardziej "krasnoludzcy", wiadomo o co chodzi) - w szczególności Thorin i Kili odbiegają od stereotypowego wyglądu przedstawiciela tej rasy, ale sądzę, że nie jest to rażący błąd; faktycznie, król goblinów i Azog wyglądają może nie najszczęśliwiej, ale nie widzę powodu, by wieszać na nich psy i rozładowywać niepowodzenia dnia codziennego... Ogólnie jest to czepianie się szczegółów przy jednoczesnym pominięciu ważniejszych rzeczy (które znowu są atakowane dziecinnymi argumentami). W zasadzie nie ma co więcej się rozpisywać nt. recenzji, bo nic więcej w niej nie ma. Wg mnie, autor totalnie pominął kwestię aktorstwa, bąknął o niej tylko przy okazji pojedynku na zagadki i dygresji o zarysowaniu postaci Thorina i Bilba - zupełnie niemerytorycznie, ale cóż. Tyle jest do opisania w tej kwestii - niekoniecznie w superlatywach, ale tak czy siak brak tu jakiejkolwiek konstruktywnej krytyki w ogóle. Naprawdę, nie wiem, jak można bronić tej recenzji - pomijając to, że jest napisana "patologicznie egzaltowanym" stylem, to nie doszukamy się tu żadnych argumentów, na których można by się zawiesić i podyskutować. To tyle, skoro zostałam wywołana do odpowiedzi.

użytkownik usunięty
buszasz

Nadmierne efekciarstwo widoczne jest w niemal każdej scenie - podczas oglądania Władcy Pierścieni byłem gotów uwierzyć, że te miejsca naprawdę istnieją, tak realnie wyglądały. Tutaj każdy widoczek jest tak perfidnie komputerowy, że nie mogę się wczuć w historię- ciągle widzę tylko te efekty. Inną dużą wadą filmu są kretyńskie sceny dodane przez Jacksona - m.in wątek Azoga czy wycieczka Radagasta do Dol Guldur (Król Nazguli, którego WIDAĆ).

ocenił(a) film na 9

No cóż, kwestia odbierania efektów specjalnych to kwestia indywidualna i subiektywna, tak samo jak "idiotyczne wątki" - dla mnie nie były idiotyczne, tylko ubogacały opowieść, choć z tego, co kojarzę, Tolkien uśmiercił Azoga w bitwie o Morię? Nie wiem, nie pamiętam dokładnie, tak czy siak - dla mnie nie jest to nic zasługującego na tak haniebną opinię i takie wywnętrzanie się, choćby było rzeczywiście chybione i niepotrzebne.

użytkownik usunięty
buszasz

O wszystkim można powiedzieć, że jest kwestią indywidualną. Z tym, że wątki są kretyńskie, bo zupełnie nie zgadzają się z fabułą i niszczą spójność świata Tolkiena (nawet tego filmowego).

ocenił(a) film na 9

Ok, wyczuwam złe nastawienie, wyczuwam :) pozdrawiam.

użytkownik usunięty
buszasz

Nie skomentuję tego:)

buszasz

A najśmieszniejsze jest to, co od razu mi się rzuciło w oczy, że autor cytuje samego siebie w temacie... Wygląda to jak zadufana autoreklama. :) Jak by tego było mało, mimo iż ravaell nieśmiało podkreślił, że tekst pochodzi z jakiegoś portalu, wprowadzając tą sugestią niejako w błąd, jakoby recenzja nie była jego autorstwa, jak się jednak okazało, była to przemycona promocja własnego omówienia i "skromna" pochwała splendoru, jakiego dodatkowo nadaje fakt, iż recenzja ma zaszczyt gościć na niejakiej witrynie zissou.pl. ;) Hahaha. Generalnie, żenada. Jeszcze pan ravaell się oburza, że recenzja spotkała się z tak dużą krytyką - a przecież nikt nie użył tutaj choćby słowa zaczynającego się na literę D pod jego adresem. Jak można oczekiwać oklasków, skoro jest się totalnym laikiem w dziedzinie. To już zakrawa na megalomanię. Ale mimo wszystko pozdrawiam gorąco i życzę sukcesów, może na jakiejś innej drodze.

buszasz

Lecz widać wszystko jak na tacy, że chodzi tutaj głównie o reklamę dziewiczego serwisu, pozwolę posłużyć się żargonem zissou - wdupczoną w maksymalnie chamski sposób. ;) Przy jednoczesnym umniejszeniu/wydupczeniu społeczności filmwebowej, że nie można tutaj się doczekać miłej i kulturalnej dyskusji.
Chyba nie w taki sposób szuka się redaktora do swojego portalu.

70R

70R- oklaski! I to zupełnie bez ironii ;-)

aidualk1

Fajny kot, ale widać, że już wiekowy. ;) Choć pozory mogą mylić...

70R

3 lata- sam oceń czy wiekowa ;-). Jak dla mnie wiecznie młoda...

aidualk1

Oczy młode, ale zdjęcie z bliska zniekształciło, powodując lekki efekt rybiego oka... I głowa sprawia wrażenie większej, niż pewnie jest w rzeczywistości. Przypomina mi mojego starego kota, który już nie żyje.
No chyba, że ta kotka ma tak skośne oczy. ;-)

ocenił(a) film na 8
70R

Od Pustyni i W Puszczy rozpocząłem czytanie książek ;) Rozsadziło mi głowę....

ravaell

Cóż za fantastyczny przykład onanizmu intelektualnego.

Xoxoxox

To krótkie zdanie, jak dla mnie, ma większą wartość niż powyższe wypociny.

Pozdrawiam

Xoxoxox

najlepsze zdanie w całej tej dyskusyjce :))) pozdrawiam :*

ocenił(a) film na 2
ravaell

100% prawdy w drugim akapicie...

ocenił(a) film na 9
ravaell

Cóż za kompleksy... Tekst bardziej ma poprawiać ego autora niż recenzować film. Śmieszne zmiany szyku, celowe stosowanie synonimów, bezsensowne metafory i to wszystko tylko dla efekciarstwa (które zresztą autor zarzuca filmowi). Przejrzystość wypowiedzi jest żenująca... Autor sam nie wie co pisze np. "jedyny i najpoważniejszy dotąd błąd w swoim życiu" - to jaki jedyny czy najpoważniejszy i co ma całe życie do produkcji filmowej?:P .Każdy średnio inteligentny krytyk/dziennikarz/ recenzent dba przede wszystkim o rzetelność i jasność przekazu. Po co pisać recenzję z której czytelnicy nic nie mają ? Ewidentnie autor miał gdzieś to czy ktoś będzie zwracał uwagę na jego opinie, inaczej jego elokwencja dała by pokaz jasnej i czytelnej wypowiedzi. Szkoda że autor tak nisko ocenia wartość swojej opinii:(

Tyle co do formy. Teraz co do treści:
Śmieszy mnie stwierdzenie o próżności sceny z walczącymi górami. Jest to chyba najbardziej ambitne ukazanie treści książki jakie miałem okazję oglądać. Można oskarżać tutaj jacksona o przejaskrawienie. Można mówić o przesadzie i nadinterpretacji. Można mówić że to niepotrzebne i niezrozumiałe dla widza. Ale noszzzzzz KU.WA - trzeba mieć jaja by w poważnym filmie pokazać metaforę burzy w górach w postaci olbrzymów !! Użycie takiego opisu jest stosowne w książce ale chyba nikt się nie spodziewał że ktoś pokusi się o odtworzenie tego na ekranie. Słusznie czy nie słusznie o to można się spierać ale mówić że to jest mało ambitne... pffff
Niestety autor wykazał się także bardzo niewielką wiedzą na temat książki jak i produkcji filmu. Tym bardziej że deklaruje się jako fana Tolkiena.... Błędy można wyliczać i wyliczać;/ szkoda czasu...

Dla mnie jako kinomana, miłośnika fantasy i zagorzałego fana Tolkiena, więcej warta jest pełna błędów ale prosta i szczera opinia, niż taka pseudo recenzja

Parmek

To propos, dyskusji z Loganem_Y2J. Parmek przedstawił zarówno własne zarzuty zarówno do formy i do treści i konsekwentnie przeprowadził argumentację Mogę się nie zgadzać z jego zdaniem ale zrobił to profesjonalnie. Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
skromnykinoman

To, że nie wypisałem swoich argumentów, nie znaczy, że ich nie mam.
Po prostu bez sensu wypisywać co chwile te same argumenty, jak za chwilę podoba recenzja pojawi się na forum.

Mi tylko się rozchodziło się o argumenty, nie przeczę że ich nie masz, tylko ich nie przedstawiasz, tyle :) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
ravaell

Odpadłam już przy rosłym pomoście który dzieli. Nie wiem na jakim towarze jedzie autor tego tekstu, ale lepiej niech odstawi, bo to jakieś straszne świństwo.

ravaell

Wow. Niesamowicie egzaltowana i przerysowana recenzja. A te 'niegdysiejsze wilki z Dwóch Wież' to wargowie ;) Wilki to miały być w Hobbicie, ale jak wiemy ( albo nie wiemy?!) ich nie było.

ocenił(a) film na 8
redpinkbunny

Wargowie to przerośnięte wilki, mające własną mowę, bardziej inteligentne, złeee. Byli i w Hobbicie i w DW, jednak w DW wyglądały jak ktoś napisał, jak hieny, nie jak wilki, jak to już jest bardziej poprawnie w tym filmie. Ale widać na tym przykładzie 'profesjonalizm' recenzji. Jedyna rzecz, z jaką się zgodzę, to sprawa króla goblinów. Rozwaliło mnie szczególnie zdanie "Erebor skrojony jest na kształt miernego prototypu z gier RPG" - z tym, że to była retrospekcja i została pokazana tak samo jak bitwa Ostatniego Sojuszu w "Drużynie" - pod względem efektów - takie przyciemnienie, lekki blur. I właśnie dlatego to jest super scena.

ocenił(a) film na 6
ravaell

Powiem tak - z wieloma zarzutami się zgadzam i dziękuję za nie, postaram się wziąć je pod uwagę, sam zresztą nie uważam recenzji za idealnej. Jednak niektórych rzeczy nie potrafię zrozumieć.

"w DW mamy karykaturę Wargów pod postacią wielkich hien i to Wargowie z " Hobbita " wyglądają tak, jak powinny one wyglądać już w WP
poza tym, prolog w Ereborze jest świetny."

Nie rozumiem przykładowo atakowania w ten sposób. Recenzja jest to subiektywny pogląd autora na temat danego dzieła sztuki, nie ma więc sensu do każdego zdania dodawać wyrażenia: "według mnie", "sądzę", "myślę". Każdy ma swoje zdanie na jakiś temat, po co więc krytykować gusta innych nazywając je bzdurą? To samo tyczy się Ereboru i Shire - "moim zdaniem" wszystko wygląda tu sztucznie i pretensjonalnie. Scena z walczącymi górami także była dla mnie patetyczna, ckliwa i za bardzo efekciarska. Jednak tak widać niektórzy nie potrafią uszanować zdania innych. A wargowie to dla mnie synonim wilków.
Nie rozumiem także argumentu zarzucającego, iż owa recenzja miała na celu jedynie poprawienie ego autora. Gdyby rzeczywiście tak było, nie publikowałbym jej na forum serwisu, gdzie 99% użytkowników jest niemal bezgranicznie zakochana w filmie. Starałem się być szczery i w krótkim tekście oddać uczucia po seansie.

"Jaki sens ma opisywanie - zwłaszcza niewtajemniczonym, którzy najczęściej są odbiorcami recenzji - wyrwanych z kontekstu wydarzeń? To jest fuszerka, do tego nieudolne i nieodpowiedzialne rozpylanie na lewo i prawo potencjalnych spoilerów. "

Ja tu nie widzę żadnego spoilera. Idąc Twoim tokiem myślenia wszelkie opisy filmów powinny być ocenzurowane, gdyż zdradzają zarys fabuły.

""Nie będę się rozpisywał nad marnościami scenariusza i próżnością niektórych scen" - ale jednak przytoczę tutaj kilka, tak żeby pokazać, że wiem. Kaszana, partactwo. Bez sensu. Tekst tego autora powinien zniknąć z internetu tak samo szybko, jak się pojawił."

Jest sens - nie będę się rozpisywał, ale je wymienię. I raczej każdy po seansie może określić, która scena jest dla niego mierna i próżna.

"Cóż za kompleksy... Tekst bardziej ma poprawiać ego autora niż recenzować film. Śmieszne zmiany szyku, celowe stosowanie synonimów, bezsensowne metafory i to wszystko tylko dla efekciarstwa (które zresztą autor zarzuca filmowi). "

Zarzut o stosowanie trudnych słów jest jak najbardziej słuszny, jednak każdy lubi co innego. Synonimy z definicji służą unikaniu powtórzeń, więc zamiast po raz kolejny nie używać słów: "sztuczny", "egzaltowany", "przerysowany", można porównać to zjawisko do kabotynizmu.

"Niestety autor wykazał się także bardzo niewielką wiedzą na temat książki jak i produkcji filmu. Tym bardziej że deklaruje się jako fana Tolkiena.... "

Tego argumentu w ogóle nie rozumiem. Poprosiłbym o przykład.

Co do zarzutów o ostatnie zdanie recenzji - istnieje znacząca różnica pomiędzy "radą" a "nakazem".

Niestety, liczyłem na miłą i dobrze uargumentowaną wymianę zdań, niestety na tym serwisie chyba nigdy się tego nie doczekam.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
ravaell

" "w DW mamy karykaturę Wargów pod postacią wielkich hien i to Wargowie z " Hobbita " wyglądają tak, jak powinny one wyglądać już w WP
poza tym, prolog w Ereborze jest świetny."

Nie rozumiem przykładowo atakowania w ten sposób. Recenzja jest to subiektywny pogląd autora na temat danego dzieła sztuki, nie ma więc sensu do każdego zdania dodawać wyrażenia: "według mnie", "sądzę", "myślę". Każdy ma swoje zdanie na jakiś temat, po co więc krytykować gusta innych nazywając je bzdurą? To samo tyczy się Ereboru i Shire - "moim zdaniem" wszystko wygląda tu sztucznie i pretensjonalnie. Scena z walczącymi górami także była dla mnie patetyczna, ckliwa i za bardzo efekciarska. Jednak tak widać niektórzy nie potrafią uszanować zdania innych. A wargowie to dla mnie synonim wilków.
Nie rozumiem także argumentu zarzucającego, iż owa recenzja miała na celu jedynie poprawienie ego autora. Gdyby rzeczywiście tak było, nie publikowałbym jej na forum serwisu, gdzie 99% użytkowników jest niemal bezgranicznie zakochana w filmie. Starałem się być szczery i w krótkim tekście oddać uczucia po seansie. "

Ja nie rozumiem jednej rzeczy: czy to Twoja recenzja czy bliżej nieokreślonego autora? ( do linku nie zaglądałem ), jeżeli nie jest ona Twoim dziełem to po co ją tu zamieszczasz?, autor nie mógł tego sam zrobić?.
P.S; co jest " ckliwego " w scenie z kamiennymi olbrzymami? - ja tam ckliwości nie zauważyłem ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones