Uwielbiałem postać Legolasa w trylogii, ponieważ był zawsze opanowany, dostojny i swoją szlachetnością oczarowywał nie tylko inne postaci, ale także mnie...nawet Orlando Bloom w filmie grał swojego bohatera świetnie! Zabijał orków z zimną krwią, ze stoickim spokojem i nawet podczas siekania na lewo i prawo nie drgnął mu żaden mięsień twarzy...
W Hobbicie jest pewnym siebie, pysznym księciem Mrocznej Puszczy, który kompletnie nie przypomina swojej postaci z Władcy Pierścieni Jacksona. Ciągle strzela jakieś głupie miny, albo niepotrzebnie pokazuje emocje...jeszcze te retuszowane, matowe oczy i mamy całkowicie nieudany powrót Blooma do roli elfickiego łucznika. Co oni z nim zrobili?
w Hobbicie Legolas pierwszy raz w historii oberwał, bo we Władcy... Aragorna tłukli kilka razy, Gimliego przygniotły trupy wrogów, a ten rozwalał Olifanty bez zadyszki ;)
no tak szczerze to w tym hobbicie to mało kto obrywa przy WP dużo więcej "krwi" było.. a w Hobbicie to właściwie tyle że thorin na koniec 1 części był trochę pokiereszowany no ale w sumie jakoś magicznie ozdrowiał by kontynuować swoją zacną wyprawę a w 2 części to już prędzej no ale też szału nie było ( Legolas czy Kili).....nie żebym jakiś żądnym krwi widzem była czy coś takiego ale po prostu wydaje mi się ta podróz jeszcze bardziej nieprawdopodobna....
w ogóle scena gdy jeden z krasnoludów turlając się w beczce zabił hordę orków to było przegięcie-chyba, że to miało być komediowe
Młodszy przecież był. Może przez te ponad 50 lat się nauczył być opanowany ;P
A zresztą wtedy opanowany był przez miłość do tej Rudej, więc emocje nim targały:D
Może nastąpi w nim przemiana, dostanie traumy po Bitwie Pięciu Armii...albo lekarz mu coś zapisze, bo od tego CGI niewyraźnie wygląda...
W sumie to chyba już mu coś lekarz przepisał, bo ma ciągle nienaturalnie małe źrenice... Wcale mu się nie rozszerzały.
Nie wiem, czy komputerowo czy przez soczewki, ale tutaj mu zrobili niebieskie oczy, żeby miał jak w książce ... może więc dlatego
no w sumie ja mam tak samo tutaj to nie ten sam Legolas no w sumie jest 10 lat różnicy i człowiek - aktor tez się zmnienia....no co do tego charakteru w książce podobno też się tak zachowywał... liczę na to jak ktoś tutaj wspomniał, że się trochę człowiek opanuje... w zasadzie elf..
W tym momencie, nie wiem, o jaką książkę Ci chodzi, bo na pewno nie o Hobbita. Bo zdajesz sobie sprawę, że w książce Legolasa nie ma, prawda...?
mój brat mi powiedział, że jest a sama książki nie czytałam....no widać chyba mu się dokładnie pomyliło ;/ no ale mimo wszystko wole Legolasa z WP....:P
O w mordę. No teraz to mnie zgasiło. A tak liczyłam że Zielony Liść powróci w godny sposób...
Przecież wydarzenia z Hobbita toczą się wcześniej, niż te z Trylogii, więc chyba możemy wybaczyć mu kilka pokazów emocji^^ Po za tym, który facet może być opanowany, skoro jego ukochana na jego oczach flirtuje z krasnoludem;p myślę, że dla niego było to poniekąd upokorzenie^^
A mi się podoba taki Legolas i gdyby taki był w LOTR to już wtedy lubiłabym go dużo bardziej. On był taki za delikatny, przez pół trylogii gdzieś był, ale jakoś nigdy nie zwróciłam na niego uwagi. A tutaj proszę- na ekranie był może z 15 minut, a dla mnie to były najlepsze sceny. Szkoda, że prędzej nie wpadli na to, że Legolas może być bardziej zadziorny, trochę mniej kryształowy, może mieć wypasioną zbroję i miecze, a nie wyglądać jak Włóczykij z Muminków. Dla mnie, jeśli patrzę według wydarzeń chronologicznie, to Legolas cofnął się w rozwoju i zamknął się w sobie. Nagle zaczął podziwiać księżyc i zniknął gdzieś wśród drużyny pierścienia.
Powiedzmy sobie szczerze... Czlowiek dojrzewa i zmienia sie praktycznie przez cale swoje zycie (nawet jesli jest to zycie elfa) - za 10 lat mozesz nabrac wiekszej dojrzalosci, przezornosci, itp. Nie inaczej jest z Legoasem, ktory w tym filmie wyraznie byl pod wplywem swojego boskiego tatusia :)
Hej! Włóczykija nie obrażaj, bo to jest przykład totalnego badassa!
A ja wole Legolasa z WP. Tamten pokazywał że można być awesome (zarzynając setki orków, surfując na tarczy czy szlachtując wielkiego olifanta) a przy tym nie być totalnym dupkiem z kijkiem wsadzonym w odbyt. Ten legolas jest nieprzyjemny i zachowuje się jakby był z SS
Jezu alien, jak ja się cieszę że ktoś uważa podobnie jak ja...A że to właśnie Ty jesteś tą osobą, cieszę się podwójnie:*
"Szkoda, że prędzej nie wpadli na to, że Legolas może być bardziej zadziorny, trochę mniej kryształowy, może mieć wypasioną zbroję i miecze, a nie wyglądać jak Włóczykij z Muminków"
Dokładnie tak.
Mimo że od zawsze uwielbiałam Zielonego Liścia;) choć może taki trochę za bardzo był lalusiem, ale w końcu elf, to mu było wolno:P
Po tych wszystkich narzekaniach bałam się że faktycznie go popsuli w tej części. Uważam że nic podobnego! Legolas pozbawiony tej delikatności znanej z WP wydaje mi się jeszcze bardziej interesujący. Podoba mi się ta hardość jaką teraz reprezentuje, żadne lelum polelum tylko wojownik z krwi i kości...Choć przezabawny był moment "kontemplacji" jego przyszłej miłości czyli Gimlego, albo jak sie zdziwił że krwawi bo potyczce z Bolgiem, zajebiste biczfejsy strzelał:)
Jeeej, cieszę się, że się zgadzamy:D Nie to, że ja nie lubię Włóczykija, to moja pierwsza miłość, ale taki Legolas zdecydowanie mi się bardziej podoba. Wcześniej Legolas był dla nie niezauważalny, a teraz będzie moim ulubionym bohaterem. I pomyśl jaka ja byłam rozczarowana, jak poleciałam do biblioteki po Hobbita, czytam i czytam, dochodzę do końca, a Legolasa tam nie ma! Wybaczam Tolkienowi rozczarowanie z Hobbitem, po sesji biorę się za Władcę pierścieni.
Aaa no, Włóczyki to też moja pierwsza ekranowa love, spoko loko;)) ale już wiesz co dalej bo myślę tak samo, hehe.
Bierz się za WP, to zajebista sprawa jest:))
PS. Na pewno będzie szipować Legolcia z Gimlym, gwarantuję, jeśli już tego nie robisz po samych seansach WP:)
Ej no uwielbiam ich razem:D Zwłaszcza w Powrocie króla jak licytują się kto więcej zabije. I nie wiem czy widziałaś wyciętą scenę jak razem pili i Legolas przepił krasnoluda:D
Byłam na maratonie wersji reżyserskich (12 godzin w kinie, masaaakraa:D) ale tej sceny nie pamiętam:D
Zazdraszczam, ja nigdy jakoś nie miałam szczęścia żeby się wybrać na taki konkret...;)
Wyciągnęła mnie kuzynka, okazja była dobra, bo zaraz miała być premiera pierwszego Hobbita. Nigdy nie byłam na maratonie, a Władca pierścieni zdecydowanie się nadaje. Zaczęło się o 22 i trwało do 10. 1 część spoko, zleciało. Na 2 już się kręciłam, nie wiedziałam jak usiąść wygodnie, chciało mi się spać, pić, zdejmowałam sweter bo gorąco było. Na 3 już powiedziałam kuzynce żeby obudziła mnie na bitwie:D No myślałam, że zejdę z tego świata. 3 mam na DVD więc tą część najlepiej znam i mogłam oddać się snom:) Wyszliśmy o 10 rano, ludzie robili zakupy (bo kino było w dużej galerii handlowej), a my wyglądaliśmy jak zombie- po 12 godzinach w kinie:D Ale ja to ja, miałam 22 lata, ale na tym maratonie były dzieci, całkiem male:D Film z napisami, a obok siedział chłopiec, który miał może z 4-5 lat. Zasnął oczywiście już na 1 części. Widocznie rodzice byli wielkimi fanami, a nie mieli z kim go zostawić:D
Wygląda że to jednak duże poświęcenie było;) może jednak niewiele straciłam heh.
Kuzynka była zachwycona, ale ja jestem leniem, nie lubię nie przesypiać całej nocy, potem reguluję spanie przez tydzień:) Z drugiej strony, fantastycznie było zobaczyć bitwę o Helmowy Jar w kinie:D i ostatni przemarsz drzewców.
Również uważam, że postać Legolasa w Hobbicie jest gorsza niż w LOTR. Moim zdaniem jest zbyt sztuczna, zarozumiała. W LOTR był dostojny, szlachetny, mniej zadziorny i nawet się uśmiechał kilka razy, co nadawało mu wyrazu lekkości, beztorski, którą w sumie charakteryzowały się elfy. Jedynie złośliwości w stosunku do krasnoludów się nie zmieniły, co uważam za plus.
Zaraz... AKTOR nie zagrał idealnie, bo ma problemy rodzinne? A co to ma do rzeczy?
Wiesz, jeśli człowiek ma problemy nie daje z siebie wszystkiego, daje się trawić emocjom i smutkowi, jest przygaszony, etc.
nie wymagam od ciebie rozumienia uczuć.
ale on się wtedy jeszcze nie rozwodził z Miranda jak to kręcili. W każdym razie po filmikach z planu nie było widać, że mu smutno, wręcz przeciwnie.
Nie, nie, nie... Ja to rozumiem. Ale tutaj nie ma się nijak do rzeczy... zagrał dobrze. Zagrał dobrze. ale dupka. Nie ma możliwości żeby ktokolwiek (a napewno nie Orlando, którym jest dobrym aktorem) wziął i przez emocje i "Zaraz... ja miałem grać Harryego Pottera czy Voldemorta"? Bo tak to wygląda - jakby zagrał inną, zupełnie inną postać... To nie jest wina aktora, który dał z siebie wszystko. Jeśli ktoś chce kogoś winić, to scenariusz i reżyserię. Zamysł twórców zrobił z Legolasa dupka, nie tylko Orlando...
Wiesz dlaczego tak jest? Bo dzieje się to przed akcją w Drużynie. Tam Legolas był taki sam jak teraz w Hobbicie. jego postać ewoluowała w Dwóch Wieżach i tyle.
Mi się wydaje że w Drużynie już był taki... Prędzej mi się wydaje że przyjażń z Aragornem go zmieniła
Bez przesady!
Jest tu jeszcze młody i zakochany w Tauriel, która jest poza jego zasiegeim, na pwno zdaje sobie z tego sprawę.
moim zdaniem, było w nim więcej faceta, w ekranizacji trylogi był zniewieściały. (moim zdaniem )
Moim zdaniem czuł za duży pociąg do Tauriel a ona nie chciała i przez to przez cały film był niezadowolony. W 3 części widać mu się odda, bo w Lotrze jak nie ma powodu do złości cały czas się uśmiecha pod nosem.
Jak na mój gust to w WP zbyt bardzo ginął na tle Aragorna, a jako długowieczny elf zapewne miał dużo więcej do zaoferowania niż tylko bycie przydupasem. Jakoś tak brakowało mi jego elfiej mądrości. Teraz z kolei w druga stronę przesadzili. Owszem, kiedy czytałam Hobbita to właśnie tak wyobrażałam sobie niezbyt przyjazne elfy, nie mam nic przeciwko, że jest chamowaty, ale chyba jednak trochę zbyt sztuczny. Uważam, że trochę zmarnowali potencjał postaci Legolasa. Mógł to być naprawdę dostojny i mądry elf, nie wyróżniający się nadto, ale tez nie będący jedynie cieniem Aragorna w WP, a w Hobbicie Schwarzenegerem. Niestety wyszło na to, że Legolas stał się pośmiewiskiem jako ten plastikowy, zniewieściały, mający minę kota srającego na pustyni. Krzywda dla tej postaci. Jednak mimo wszystko i tak zawsze go lubiłam.