- spływ kajakowy : w niezatapialnych (dosłownie ) beczkach
- pływanie na misce po roztopionym złocie
- smok idiota
- Zakończenie : żeby nie spojlerować ujme to tak "czułem się jakbym w ryj dostał" :/
- Elfy robiły niezniszczalne liny, niezniszczalne bramy itd. Beczki też nie mogą mieć magicznej wytrzymałości?
- Są akurat metale, które mają wyższą temperaturę topnienia niż złoto
- Smok był przede wszystkim sadystą. W dodatku był arogancki, pewny siebie. Po co zabijać krasnoludy od razu, skoro nic mu nie zrobią (jak wierzył), skoro można się nimi pobawić? Zabije od razu i po zabawie na kolejne x lat, bo nikt do góry nie chciał wejść. A smok był inteligentny - dawał Bilbo nadzieję na zabranie arcyklejnotu i zawsze w ostatniej chwili mu to uniemożliwiał (nawet mówi, że kusi go, aby pozwolić mu go zabrać)
- No tak [uwaga spoilery]
Drużyna Pierścienia kończy się śmiercią Boromira, Dwie Wieże zapowiedzią "ostatecznej bitwy", ale to wylot smoka z Góry jest złym momentem na zakończenie środkowej części filmu, czyli BEZ nominalnego zakończenia...
- chodziło mi bardziej o wyporność niż o wytrzymałość
- wiem że są metale mające wyższą temperature topnienia mimo wszystko jednak temperatura topnienia złota i tak wynosi około 1000 stopni C , podejrzewam że do takiej ilosci roztopionego złota nawet byś się nie zbliżył a co dopiero po nim pływał
( na misce ;)
- przecież nie spojleruje :-D
To akurat było zabawne. Ta taczka nie musiała sie stopic. W rzeczywistosci nagrzała by się bardzo szybko do temperatury zblizonej do temperatury zlota.
W rzeczywistości.
W filmowej rzeczywistości są pierścienie, które po wrzuceniu w zwykły ogień są nadal chłodne, a te taczki w krasnoludzkiej kuźni (!) do czegoś służyły. Miały operować w pewnych warunkach.
Naprawdę, odrobinę powagi. Krytyka jest wskazana, ale czepianie się na siłę to po prostu ślepy hejt.
3 pierścienie dla elfów
7 dla krasnoludów
9 dla ludzi
i jeden dla Władcy Ciemności
Ale tylko dzisiaj specjalna promocja: za pół ceny do powyższego zestawu dorzucimy 700 taczek wykonanych z takiego samego superduper materiału! Niesamowita okazja!!! NIE PRZEGAP!!!
Ja rozumiem bronienie ukochanego filmu do ostatniej kropli krwi, ale w ten sposób doszedłeś do piramidalnych wręcz idiotyzmów. Z tą nieszczęsną taczką jest jak ze strzelbą która wisiała, wisiała i nie wystrzeliła. Nie pojawiła się żadna informacja,tłumacząca, co się stało, więc należy uznać to za babol. Konstruowanie opowieści się kłania.
OMG, czy tu wszystko trzeba pisać wprost?
Nie stwierdziłem nigdzie, że taczka jest wykonana z tego samego materiału, co pierścienie. Wspomnienie o zimnym pierścieniu wrzuconym w ogień ma świadczyć jedynie, że rzeczywistość, a filmowe realia to nie to samo (co powinno być oczywiste dla każdego). W filmie fantasy może być przecież tyle pierwiastków, że nie zmieszczą się na trzech Tablicach Mendelejewa. Pierwiastków o dowolnych właściwościach dodajmy.
Nie wyjaśniali nic o taczkach, bo pojawia się w jednej zasadniczo nieistotnej, a jedynie widowiskowej, scenie i to byłoby jedynie marnowanie czasu w filmie.I nie, tego nie należy uznać za babol. Babolem byłoby, gdyby była jeszcze jakaś analogiczna sytuacja, w której taczka by się stopiła/bohater poparzył.
Dlatego podtrzymuje swoje - kto czepia się takich pierdół jak żaroodporna taczka jest zwykłym sfrustrowanym hejterem.
Rozumiem, jakby ktoś marudził, że Bloom i Liily to drewna, a nie aktorzy, że film jest za krótki/za długi, ogień Smauga ma za małą prędkość i w dodatku zmienną czy że za mało miejsca poświęcono Mrocznej Puszczy, ale robić aferę o taką bzdurę?
Chłód Pierścienia wynikał z jego natury, egzotycznej zresztą. Tutaj mamy natomiast zwykłą taczkę.
Tak, jestem hejterem Hobbita, nie, nie czepiam się każdego drobiazgu, by pokazać jak bardzo ten film jest beznadziejny. Bardziej mierziły mnie inne rzeczy.
Scena z taczką jest najdurniejszą z tych drobnych, ale to nie jej się czepiam. Irytuje mnie po prostu takie łatanie dziur logicznych na siłę. Jak sama wspomniałaś, to jest świat fantasy, więc wszystkie odstępstwa od reguł naszego winny być wyjaśnione. Niektóre rozumie się same przez się, inne tłumaczy się mniej lub bardziej bezpośrednio, ot sposób na zabicie smoka: tylko specjalna strzała i tylko specjalny przyrząd. I tyle wystarczy. Mieści się to w ramach zasad świata przedstawionego.
I potem pojawia się ta scena z taczką. Wbrew pozorom, było wystarczająco dużo powodów, by widz uznał, że fizyka naszego świata obowiązuje tam, gdzie nie jest powiedziane, że jest inaczej. Ogień parzy, złoto topi się, mamy lasy jak u nas, ludzi takich jak my. Wszystko wydaje się być na swoim miejscu, aż tu pojawia się zwykła zużyta METALOWA taczka, która nie przewodzi ciepła. I od razu wielkie WTF?! Dodam też, że Thorin trzymał łapki dosłownie dwa mm nad powierzchnią złota, więc palce powinny mu skwierczeć, jak kiełbaski na grillu.
dodajmy jeszcze, że wg Tolkiena Śródziemie to nasz świat.
A ty cuda na kiju starasz się wymyślić na obronę nie zastanawiając się nawet jaki mogłyby one mieć na świat przedstawiony.
Rozumiesz już, o co biega?
Nie, nie rozumiem.
W ten sposób można przyczepić do większości detali w większości filmach fantasy. Klinga "Żądła" świeci na niebiesko w obecności orków. Dlaczego tylko ta klinga? Co to za materiał? Dlaczego tylko przy orkach?
Jak Frodo zakładał pierścień, to Nazgule i Sauron to wyczuwali, ale jak Bilbo zakładał to już nie (oba przypadki w Drużynie Pierścienia). Dlaczego?
Kolczugi z mithrillu nie można przebić, ale dlaczego Froda nie połamało jak oberwał od trolla?
Tak pewnie można dłużej, ale mnie się nie chce szukać w pamięci kolejnych motywów.
Dla mnie scena z taczką jest skrajnie nieistotna, bez żadnej wagi. Jackson bawił się konwencjami już we Władcy i tam jest jest ubicie olifanta w pojedynkę, zjazd na tarczy po schodach, itd. Ot chwilowa przygodowa wstawka, jako przerywnik między konkretami. Dlatego czepianie się AKURAT tego jest niepoważne.
A tak w ogóle, to jeżeli w filmach fantasy nie można nagiąć praw fizyki (i to w nieistotnej dla fabuły scenie!), to wszystkie nie-fantasy trzeba z urzędu gnoić, bo są analogicznymi absurdami przepełnione.
Tak, faktycznie nie rozumiesz.
To może jeszcze bardziej łopatologicznie: mam gdzieś tę taczkę, przyczepiłem się do niej tylko ze względu na twoje usilne próby tłumaczenia jej. Nie staram się za wszelką cenę pogrążyć tej sceny, tylko staram się pokazać ci, dlaczego twoje tłumaczenia nie mają sensu, nie są spójne ze światem przedstawionym i wprowadzają jeszcze większe zamieszanie.
Natomiast dlaczego ludzi tak boli ta taczka, a inne uproszczenia, nielogiczności już nie - tego nie wiem.
Być może czasem decyduje potrzeba chwili, tak jak było to z Frodem i mithrilową kolczugą, dalsze komplikacje psułyby dramatyzm. Kwestia Pierścieni, magii, nadzwyczajnego osprzętu tłumaczy się konwencją fantasy, a żeby nie było zbyt cukierkowo, dodaje się, że jest to baaaaardzo rzadkie zjawisko. Skile Legolasa zawsze były brane w nawias, swoją absurdalnością miały rozbawić, a dodatkowo można było je wytłumaczyć jego elfim pochodzeniem. Te tłumaczenia są dla mnie wystarczające, akceptowalne. Co w takim razie było z tym nieszczęsnym płynnym złotem i taczką, że nijak nie potrafiłem tego znieść? Chyba właśnie to, że wiarygodność sypie się jak nigdy wcześniej, a jednocześnie reżyser nie oferuje żadnego wyjaśnienia, powodu, czy pretekstu, który pozwoliłby to przeboleć.
Krasnoludy osiągnęły mistrzostwo w metalurgii, więc może w tej wielkiej hucie używały metali niepodatnych na olbrzymie temperatury. ;)
Pomijając już odporność tej taczki na temperaturę, którą ostatecznie można jakoś naciąganie wyjaśnić to nie rozumiem jak Thorin trzymając palce tuż nad płynnym złotem nawet nie poczuł tej temperatury. Pominę fakt, że jest mało prawdopodobne, że sie nie chlapnął tym złotem. Przecież to miało ponad 1000 stopni. Spróbuj przytrzymać rękę nad gotującą się wodą w czajniku, która ma tylko 100 stopni.
Tak, oczywiście masz rację ;) Tego nie można wyjaśnić nawet wyjątkową odpornością tej rasy (no bo bez przesady). Scena jest z dupy.
No na pewno. Wiarygodność filmu sypie się z powodu taczki, która jest może przez 3 minuty w filmie i nijak nie wpływa na całą konstrukcję fabularną... Brak słów...
Czytaj ze zrozumieniem. Nie napisałem, że sie sypie wiarygodność fabularna filmu, tylko tej jednej konkretnej sceny.
Wiarygodność filmu sypie się w wielu innych scenach, które już mają wpływ na fabułę. Między innymi spływ beczkami i akrobacje Bombura, sanie Radagasta, orkowie w Esgaroth (Bard mówi, że miasto jest strzeżone z każdej strony, po czym za pół dnia na dachach jest oddział orków i 2 elfy), Thranduil w rozmowie z Thorinem robiący sobie dziurę w policzku. To tylko przykłady, które najbardziej zostały mi w pamięci, ale pamiętam, ze podczas oglądanie filmu co chwilę widzieliśmy sceny, które psuły klimat tego filmu i przyjemność oglądania.
Miałam z tego nie mała bekę , po prostu moja opinia to :głupi amerykanie czego ich ucza w tych szkołach o.O" gdyby nie to film byłby o wiele lepszy a tak ta scena budzi niesmak jak po zjedzeniu pysznego jabłka nagle przegryzamy pestkę niby jabłko bylo dobre , ale pestka zepsuła miły smak w ustach
Niby tak, choć po [SPOILER ALERT] [SPOILER ALERT] [SPOILER ALERT] zabiciu Smauga też jest sporo materiału - szaleństwo Thorina, bitwa pięciu armii. W sam raz na jakieś max 2h filmu. A tak, pewnie dostaniemy przeciągnięte monstrum - półtorej godziny będą ubijać smoka, drugie półtorej będzie zbieranie się do bitwy i sama bitwa. Niby fajnie, więc czemu tak wieje nudą i naciąganiem?
Najsłabsze w tej części były wymyślone od podstaw i dodane do historii elementy. Zalewanie smoka złotem? Ganianina krasnoludów po Ereborze? Legolas i elficko-krasnoludzkie lovestory?! W pierwszej części argumentowano, że film ma dodatkowe sceny zaczerpnięte z dodatków z Władcy Pierścieni i innych książek - to miało sens. Tutaj jest masa ganiania bez sensu, pourywanych lub kompletnie niepotrzebnych treści, przeinaczanie książki.
Ogólnie - miałem wrażenie straszliwego chaosu, ale nie w opowiadanej historii a w montażu i scenariuszu. Do obejrzenia, ale w żadnym przypadku bym nie polecał.
Nie czepiam się , po prostu uważam że dało by się to wszystko zrobić bardziej wiarygodnie nawet jak na bajke, ale tak to już jest jedni zwracają na to uwagę a innym to nie przeszkadza
Zawsze można było pokazać 14 zamkniętych beczek płynących sobie spokojnie rzeką jak w książce :) Pytanie do książkowych purystów, czy na pewno by tego chcieli :)
Dla zamkniętych w środku krasnoludów to wcale nie był spokojny spływ. Mogli się roztrzaskać, utopić i rozchorować. W książce czuło się, że im coś zagraża. Natomiast w filmie to było raczej jak wesołe miasteczko z asekuracją niezniszczalnych mega-robo-elfów.
Zgadzam się, w filmie akrobacje Elfów były przesadzone, aczkolwiek, widok płynących zamkniętych beczek nie byłby dla widza zbyt wciągający :)
Dodam, że Legolas wsiadający na konia w biegu albo zjeżdżający na tarczy ze schodów z Dwóch Wież, albo Legolas zabijający Olifanta to sceny równie przesadzone co skakanie po beczkach :)
W LOTR Elfy ginęły tylko w bitwach, a nie w potyczkach. tak samo bedzie w there and back Again.
Nie chcę wchodzić za bardzo w ocenianie LOTRa, bo musiałbym sobie filmy odświeżyć. W Hobbicie mi się to po prostu nie spodobało.
PS Sorry, za poczwórny post, ale coś nie chciało zaskoczyć na Filmwebie.
Akurat scena ze spływem beczkami byłą jedną z moich ulubionych. Tak świetnych efektów specjalnych i wartkiej akcji dawno nie widziałem. Dodatkowo w 3D robiło to tak piorunujący efekt, że oglądałem tą scenę niczym dziecko ekspozycje sklepy z zabawkami ;) A w momencie kiedy Bombur (?) wyciągnął ręce z beczki i zaczął niczym Juggernaut napieprzać orki, mało nie popłakałem się ze śmiechu ;D Ogółem te 2,5 godziny przeleciały jak z bicza strzelił ;) Tak że nie spinaj się, bo tak jak już ktoś wyżej wspomniał w LoTRze również było dużo nagięć rzeczywistości i tutaj również się taki zdarzą. To nie paradokument tylko film fantasy, trzeba przymknąć oko i delektować się widokiem :)
A propozycji zamknięcia krasnoludów w beczkach i zrobienia jakże dramatycznych "ujęć z wnętrza beczek" nie skomentuję nawet ;) Chyba na siłę chciałbyś nas zanudzić tym filmem :)
Nie od dziś wiadomo, że nieważne co, ale ważne jak się to pokazuje. Nie zamierzam stawać się reżyserem, więc nie udowodnię osobom bez wyobraźni, że dałoby się. Zresztą nie jest powiedziane, że spływ beczkami ma trwać pół godziny.
Tyle, że nie trzeba było pokazywać 30 minut spokojnego spływu beczkami. Wystarczyłoby 5, po których bohaterowie by z nich wyszli i akcja toczyłaby się dalej. Hobbit jest na tyle rozbudowany, że nie trzeba wstawiać swoich pomysłów, żeby nakręcić 3 godzinny film. Mi się akurat nie podoba to co zrobiono z tej powieści. To film fantasy, na podstawie książki, początkowo skierowanej do dzieci. Tylko początkowo, bo czytałem, że sam Tolkien chciał nieco przerobić Hobbita, tak by pasował to Władcy Pierścieni. Sama historia już raczej typowo dla dzieci nie jest, szczególnie gdy dodano sceny z w Dol Guldur. Moim zdaniem reżyser sam nie wiedział czy zrobić z tego filmu coś w rodzaju baśni dla dzieci czy filmu, który ukazuje wydarzenia przed Władcą Pierścieni. Bo momentami film jest klimatycznie zbliżony do Władcy, by później zaskoczyć nas jakąś dla mnie żenującą sceną, która może podobać się młodszym widzom. Mam wrażenie, że reżyser chciał zrobić film dla każdego, a wiadomo, że to nigdy nie wyjdzie. Należało skupić się bardziej na jednej wersji - albo dla dzieci, albo dla wielbicieli fantasy i Władcy Pierścieni. Bo tak jak mówię film nie jest bardzo zły, ale ja oczekiwałem czegoś znacznie lepszego, czegoś na miarę poprzedniej trylogii, zwłaszcza po zapowiedziach, a otrzymałem nie wiadomo co. Do tego te wszechobecne efekty specjalne. We Władcy Pierścieni efekty też były, ale z umiarem, stanowiły świetny dodatek do fabuły. Tutaj miałem wrażenie, że scenariusz został napisany wyłącznie pod efekty specjalne i mi się to nie podobało. Oglądając ten film nie czułem klimatu świata Tolkiena, który był obecny we Władcy Pierścieni.
Jakim cudem po swoim występie Bombur mógł dalej płynąć w beczce? Gdy wypływali z mrocznej puszczy nie wystarczyło nawet beczki dla Bilba,a następnie Bombur zniszczył swoją beczkę, i wszedł do następnej, która nie powinna być w tym strumieniu.
Dla zamkniętych w środku krasnoludów to wcale nie był spokojny spływ. Mogli się roztrzaskać, utopić lub rozchorować. W książce czuło się, że im coś zagraża. Natomiast w filmie to było raczej jak wesołe miasteczko z asekuracją niezniszczalnych mega-robo-elfów.
Ja rozumiem że film mógł nie być ok, ale dać mu 3/10 ? To już Polskie filmy które są tak bardzo do dupy że aż strach są oceniane lepiej... To jest, argh...
Ja nie rozumiem jak można postawić mu tak wysoką ocenę. Tutaj jest uzasadnienie mojej oceny: http://www.filmweb.pl/film/Hobbit%3A+Pustkowie+Smauga-2013-469867/discussion/Fil m+TOTALNIE+o+niczym%2C+okraszony+pi%C4%99knymi+efektami+specjalnymi.,2362884#pos t_11387451
Czyli zasługuje na 3 - "Jest to wielkie dno, bez sensu, 0 osiągnięć. Nie zobaczę następnej części, buuu... "
Koniec.
Nie, ale potrafię zobaczyć kiedy ktoś się myli. A postawienie takiej oceny to moim zdaniem kompletne głupstwo.
Ale na chwilę obecną uważam, że ten film jest słaby. Rozumiesz? I nie pomaga mu aktorstwo, efekty specjalne itd. Być może podwyższę ocenę po ponownym obejrzeniu, ale to dopiero będzie miało sens za jakiś czas.
Ja za to widzę, że film nie zasługuje na więcej niż 7. Wielu ludzi powinno tak samo odstawić na bok emocje i popatrzyć na film chłodnym okiem. Ewentualnie "serduszkiem" poinformować świat, że mimo wad film bardzo lubią.
Wydaje mi się, że taki był zamysł. Ten film jest troche jak komiks albo legenda. Wszystko jest przerysowane.
" ale tak to już jest jedni zwracają na to uwagę a innym to nie przeszkadza"
U mnie to zależy od filmu. W tego typu filmie mi to nie przeszkadza, ale np "Gravity" z Sandrą Bullock było dla mnie nie do wytrzymania.
Sam spływ nie byłby taki zły gdyby w koło nie fruwał turbo Legolas z Tauriel wycinając w pień setkę orków. Co do reszty zgadzam się.
1. Beczki nie toną. W ksiażce tez nie tonęły. LUDZIE PRZECIEŻ TO TYLKO FILM. PRZECIEZ NIE MOGA NAGLE ZATOPIĆ WSZYSTKICH BECZEK Z BOHATERAMI.
2. To nie miska tylko taczka. I Thorin nie pływał.
3. To sobie chyba wymyśliłes. Smaug był bardzo inteligentny co widac w rozmowie z Bilbem. Po prostu "bawił się" z nimi, zeby miec pretekst do uderzenia na Laketown.
4. Zakończenie bardzo klimatyczne, słowa Smauga wywołują ciary na plechach. Aż chce się już 3 części.
1. Scena z beczkami było po porostu głupia. Bombur i jego akrobacje? W całym filmie zrobił mniej niż w tej scenie. I Legolas skaczący po krasnoludach. Dzieciom mogło się to podobać, fanom Tolkiena raczej nie.
2. Taczka, a pod nią złoto o temperaturze 1000 stopni. Ja nie chciałbym się tam znaleźć, nawet odporniejszy na ciepło krasnolud powinien się przypiec w takiej temperaturze.
3. Smaug był taki inteligentny ale nie domyślił się, że krasnoludy szykują jakiś podstęp. A scena jak krasnoludy wyskakują w grupkach z ukrycia i go wołają, a on od razu przestaje ścigać tych co ścigał i odwraca się do tych co go wołają już totalnie przeczy jego inteligencji. Tak to można oszukać trolla, a nie książkowego Smauga.
4. Zakończenie dobre jak każde inne, jeśli zdecydowano podzielić Hobbita na 3 części to jest to jeden z lepszych momentów na zakończenie cz. 2.
1. Chyba sam jestes dzieckiem.
2, A co mierzyłes tempertaurę?
3. On o podstepie wiedziałe od poczatku. Przecież sam powiedział Bilbowi.
1. To brak argumentów
2. W około tylu topi się złoto
3. Może i tak było ale nie widać tego
Masz chyba dużą wiedzę na temat "Hobbita", więc mam prośbę mógłbyś mi wytłumaczyć ostatnie 3 punkty:
1) Trójkąt miłosny (dobrze, że Tolkien tego nie widzi),
2) Komputerowy koń Legolasa (bo żyjemy w czasach, gdzie nie tylko nie ma smoków, ale też koni i musimy je w filmie ukazać za pomocą efektów specjalnych),
3) Spływ beczek (chodzi mi o scenę z Bomburem, jakim cudem wskakuje on do pustej beczki, skoro beczek było 13 a on swoją rozwalił? Skoro miał ukrytą drugą beczkę w kieszeni mógł się nią podzielić z Bilbem, biedny hobbit przez cały spływ się topił),
4) Orkowie, którzy przemieszczają się w świetle dnia (Po co Saruman ich ulepszał w "Drużynie Pierścienia", skoro oni w "Hobbicie" byli już doskonali).
Pozdrawiam!