Hobbit: Pustkowie Smauga

The Hobbit: The Desolation of Smaug
2013
7,6 329 tys. ocen
7,6 10 1 328945
6,4 50 krytyków
Hobbit: Pustkowie Smauga
powrót do forum filmu Hobbit: Pustkowie Smauga

Zacznę od plusów:
- obsada [przyzwoite role krasnoludów, bardzo dobrzy Bilbo i Gandalf - acz po tym ostatnim już widac upływ tych 10 lat od Władcy], rewelacyjny Smaug [głos, oczywiście, i animacja];
- efekty [właściwie wszystkie - walka Gandalfa z Nekromantą, pająki, Erebor...];
I to właściwie na tyle...
A minusy [no, tu gęściej będzie :( ]:
- wątek trójkąta miłosnego: Kili-Tauriel-Legolas [dzięki Bogom Olimpu, że PJ zarysował to dość delikatnie, ale i tak wątek wymyślony przez niego i całkowicie zbędny];
- Thranduil jako Barbie w gorsecie [wbrew temu co o elfach pisał Tolkien: tchórzliwy, fałszywy, zdrajca i traktujący z pogardą i wyższością każdego, kto stoi [jego zdaniem] niżej - dziw, że Legolas zachował zdrowie psychiczne przy tak popapranym tatusiu]...
- poprawianie WSZYSTKIEGO komputerowo [rozumiem, że potrzeba było "wygładzić" i odmłodzić buźki niektórych, ale tak jak i w pierwszej części przesadzono;
- Bieg przez płotki Smauga za krasnoludami, Thorin w taczce pływający rzeką roztopionego złota;
- Scena ucieczki krasnoludów z siedziby elfów [nie chodzi o same beczki tylko o kretyński balet Legolasa, skaczącego po łbach krasnoludzkich i siekącego przy tym orków na kopy....];
- Czarne Ostrze, które zraniło Kiliego, to taka sama broń, jak ta, która ugodziła Frodo? I wówczas Elrond potrzebował całej swej wiedzy i mocy [a nie zapominajmy, że on nosił jeden z trzech pierscieni Elfów - Vilyę, najpotężniejszy pierścień, prócz Jedynego. Athelas jedynie spowolniło wsączanie się jadu do krwi. A tu jakaś przeciętna elfka, bez właściwie żadnej mocy nie tylko wie, jak to zioło stosować [niechby taką wiedzę posiadała] ale za jego pomocą LECZY Kiliego! I nie potrzebuje do tego ani mocy ani wiedzy Elronda! Brak logiki?
- wszystkich niezgodności z książką się nie da wymienić, bo za dużo miejsca by zajęło...
- muzyka [w najlepszym razie średnia - nie wpadł mi w ucho ANI JEDEN utwór];
Ogólnie oceniłabym na 5 gwiazdek z minusem, ale minusów nie ma... Słabiej niż pierwsza część, jeszcze mniej z Tolkiena a więcej holiłudzkiego gadżeciarstwa... Szkoda, bo potencjał był.
Coraz bardziej utwierdzam się w opinii, że Peter Jackson jest miernym reżyserem, ale mistrzem PR, reklamy i promocji...

Carmina

Hahahah przy minusach takie szczegóły a przy plusach takie ogólniki? Wex nie świruj. Gdzie ocena muzyki, scenografii i całej reszty?

Carmina

I to nie było żadne czarne ostrze. Weź ty się nie odzywaj w ogóle.

ocenił(a) film na 5
kamilxxx09

Muzykę opisałam na minus, bo żaden utwór nie wpadł mi w ucho. Czyli nie było nic, co zaparłoby mi dech, jak np. w pierwszej części "the Misty Mountains Cold". Czegoś zabrakło, stanowiła poprawne tło dla akcji, ale poprawność to trochę za mało, żeby liczyć na plus. O scenografii trudno mówić, bo prawie wszystko było "poprawione" komputerowo. Co rozumiesz pod pojęciem "całej reszty"? Podczas przesłuchania przez elfy ork, którego pojmali mówi, że Kili nie ma szans, bo to co go zraniło, to było ostrze Morgulu. Oglądaj uważnie. Zresztą gdyby został zraniony zwykłą strzałą, nie "rozłożyło" by go to tak ostro...
Na marginesie: to forum dyskusyjne i każdy ma prawo wypowiadac swoje zdanie. Sugerowałabym jednak, byś panował nieco nad językiem - obrażanie innych forumowiczów tylko dlatego, że śmią nie uważać Hobbita za arcydzieło nie wzbudza dla ciebie sympatiii...

ocenił(a) film na 8
Carmina

Dla mnie trochę się dłużyła ta cała walka ze smokiem w pewnym momęcie myślałem że go tam zabiją i będzie po sprawie. I jeszcze słabe było zakończenie według mnie.

ocenił(a) film na 5
darkigor

Też wymieniłam to jako minus [czwarty myślnik - bieg przez płotki Smauga za krasnoludami]. Za inteligentny ten smok nie był... Abstrahując od tego, że jakiś czas wcześniej rozpieprzył w dym całe miasto i niemal wytłukł bitne wszak plemię krasnoludów, a teraz daje się kilku krasnoludom robić w bambuko jak dziecko.

ocenił(a) film na 7
darkigor

Zgadzam się smoka mogli by skrucić a dodać więcej mrocznej puszczy.

ocenił(a) film na 8
SZYM33

O właśnie tak.

darkigor

Walka ze smokiem i spływ beczkami - obie te sekwencje mi się dłużyły. Pewnie dlatego, że obie doszły do momentu, kiedy akcja stała się ewidentnie nierealistyczna.

latelamb

nierealistyczna ?? to jest bajka ! opowiesc, basn. elfy to mitrzowie w walce, lekkie, zwinne, Legolas po sniegu chodzil nie zostawiajac sladow. a smaug - byl zaslepiony, nie przypuszczal w ogole ze ktos moze mu zagrazac i czul sie pewnie. jak Bilbo go chwalil to az mu sie zrenice rozszarzaly. wtedy popelnia sie bledy i nie docenia przeciwnika. ta akcja ze złotym smokiem to bylo dla mnie mistrzostwo. potem Smaug wykazal sie okrucienstwem - na beczkach ? a wiec miasto. polecial je spalic i zabic wszystkich. ciekawa jestem co bedzie w 3 czesci !

brzask_8

Dla mnie nierealistyczna. Bo nawet w tej bajce beczki były drewniane i nie wytrzymałyby trzydziestu uderzeń o skały z naprzemiennym wpadaniem do wody. Nigdzie nie jest też w tej bajce wspomniane, że krasnoludy (choć możemy założyć, że plan wnętrza góry miały wyryty w pamięci) potrafiły z gracją (i wręcz elfią zręcznością) wytopić ogromny złoty monument w starej, dawno nie używanej kuźni jednocześnie walcząc ze smokiem monstrualnych rozmiarów. Nawet w tej bajce w opisach elfów nie natknęłam się na ich możliwość wykonywania piruetów w powietrzu i biegania po ścianie podczas walki. Jest różnica między stąpaniem tak lekkim, że Legolas nie zapadał się w śnieg, a balansowaniem na głowach dwóch krasnoludów, w beczkach, w rwącym strumieniu (to jak życzenia świąteczne Chucka Norrisa na yt - polecam!). Elfy Tolkiena nie były żyjątkami ze skrzydełkami, czyniącymi dziwaczne ewolucje przy każdym kroku, ich niezwykłość u PJ jest karykatura tego, co opisał autor książek.

latelamb

Łodzie Elfów były niezawodne - ciało Boromira przepłynęło Wodogrzmoty w nienaruszonym stanie i łódź się nie wywróciła. Beczki to też robota Elfów, więc były równie wytrzymałe. A Krasnoludy - oczywiście, że znały Górę jak własną kieszeń ! Przecież to był ich dom i miejsce pracy ! Thorin na pewno wiedział, czym zajmowano się w jego Królestwie podczas napadu Smauga - forma na wielkiego złotego Króla była przygotowana już wcześniej - wystarczyło tylko podgrzać kotły, pociągnąć za dźwignię i złoto już pędziło wyżłobionymi rynnami do formy, potem tylko pociągnąć za łańcuchy i statua gotowa. Nie widzę w tym niczego niezwykłego. Do tego robota Krasnoludów to mistrzostwo samo w sobie - wszystko w idealnym stanie do ostatniego centymetra, więc nie ma co się dziwić, że po kilkudziesięciu latach wszystko grało i huczało. Skoro ludzkie np. stare maszyny do pisania działają po 100 lat (kiedyś wszystko było staranniej wykonywane), to dlaczego wielkie kotły genialnych, BAJKOWYCH Krasnoludów miałyby nie działać ? Tam nic nie rdzewiało, elementy były ogromnych rozmiarów, więc nie mogły poodpadać od siebie (Krasnoludy to mistrzowie obróbki kamienia i metali). Tym bardziej, że były głęboko pod ziemią, gdzie nie dochodzi normalny ruch powietrza wraz ze swoimi destrukcyjnymi pyłami, wiatrami i wilgocią. A smok był ociężały i powolny - właśnie ze względu na swoje rozmiary. Zwykły słoń też w jednej sekundzie nie obróci się w miejscu. Przecież Jackie Chan też biega po ścianach w filmach i jest to jak najbardziej możliwe (wystarczy poszukać na youtube filmów z Brucem Lee i zobaczyć, co on wyprawiał), a przecież Elfy były mistrzami walk. Skoro mogą pływać po niebie kierując Słońcem i Księżycem, to mogą też walczyć w najbardziej niewiarygodny sposób - choć dla mnie jest przyjemnością po prostu patrzeć i chłonąć cudowną wyobraźnię twórców. Elfy miały magiczną moc i już. Do tego są bardzo lekkie - np. owady w naszym świecie mogą spadać z niewiarygodnych wysokości i nic im się nie dzieje, a skoro Elfy są lekkie, mogą skakać i po głowach Krasnoludów, do tego potrafią zachować idealną równowagę. My jesteśmy tylko ludźmi nie ogarniającymi ich wspaniałości. Mam wrażenie, że ci co krytykują takie błahostki po prostu nie mają wyobraźni, również tej emocjonalnej - nie potrafią wczuć się w klimat, zapomnieć o całym świecie i podziwiać z zapartym tchem cudów dzisiejszej kinematografii (;

brzask_8

Może i były niezawodne, ale wszystko ma swoje granice. Niezawodne nie oznacza niezniszczalne. Te beczki odbijały się jak kauczukowe piłeczki.

Wielu z krasnoludów z kompanii Thorina było zaledwie dziećmi, kiedy Smaug zaatakował Erebor. Balin (w filmie wygląda na najstarszego z ekipy) miał siedem lat. Sam sobie możesz odpowiedzieć, jak dobrze mógłby znać czy pamiętać Erebor jako"miejsce pracy". Postawienie tego złotego posągu można wytłumaczyć tylko chęcią popisania się przez twórców ich umiejętnościami w CGI. I chęcią pokazania próby zatopienia Smauga rozżarzonym złotem. Nie wierzę, że w całej tej maszynerii, podczas plądrowania przez olbrzymiego smoka nie został zerwany choćby jeden łańcuch i wszystko miało szans zadziałać bezbłędnie. Na seansie zwróciłam nawet uwagę, że to wyjątkowo wygodne, że kamiennych filarów w scenie wytapiania posągu było dokładnie tyle, zeby kazdy z krasnoludów mógł się ukryć przez ogniem z paszczy smoka. Wiem, może się czepiam, ale ta sekwencja jest niepotrzebna i wydłuża film zupelnie bez sensu.

Porównanie wyczynów Jackie Chana i elfich wojowników ...hm... no ja właśnie takiego wizerunku elfów chciąłabym uniknąc, więc drażnią mnie niemiłosiernie te 'wyrafinowane' popisy.

Elfy nie płyną po niebie kierując Słońcem i Księżycem. Tym zajmują się zupełnie inne, potężniejsze istoty. Polecam zerknąć do Silmarillionu.

Elfy u Tolkiena nie są istotami magicznymi, a przynajmniej nie w takim sensie jak to widzi PJ. Dlatego ludzie się czepiają, kiedy z magii i klimatu książek, które znają tworzy się widowiskową sieczkę z popisowymi akrobacjami sztucznie wygenerowanych stworków. Przynajmniej takie jest moje zdanie.

latelamb

To magia (: Magia nie zna granic (: poza tym zawsze beczki były splawiane rzeka, teraz razem z krasnoludami były cięższe wiec się poobijaly co widać gdy Bard się im przygląda.
To że tylko Balin i Thorin pamiętali Erebor jeszcze nic nie znaczy i kuznie w Górach Błękitnych zbudowali na pewno na ten sam wzór, każdy Krasnolud wie jak działają miechy i piece. Poza tym Fili mówił do Thorina że wychowali się na zek łegoopowieściach, to by wyjaśniało skąd Balinwwiedział gdzie jest magazyn z materiałami wybuchowymi. Poza tym to film - złoty Smok robi genialne wrażenie. Po prostu (: jeszcze chyba w żadnym filmie czegoś takiego nie było. Współczuję jeśli chodzisz na filmy tylko po to żeby szukać scen które twoim zdaniem są minusem.
Silmarillion czytałam, to ojciec i matka Elronda żegluja po niebie z jednym z Silmalirow, co do księżyca to tez jakiś Elf się tym zajmuje - cos było ze księżyc dlatego nieregularnie się pojawia, bo ten Elf goni jakaś Elfke i zaniedbuje swoją pracę z księżycem (jakoś tak, nie pamiętam dokładnie).
P.J. stworzył dobra wizję moim zdaniem -jak można mówić że Elfy nie są magiczne, uczyły się magii na Zachodzie, oprócz Elfów Leśnych, te nie znaly tak potężnych czarów jak Galadriela, ale znają inne czary. Nawet Krasnoludy je znają - ich niewidoczne drzwi.
Poza tym wszystkim Hobbit nafaszerowany jest dydaktycznych rodzynkami - odnośnikami do tego jacy są ludzie - np. Saruman tylko wszystko negowal i kpil, był zrozumiałym typem. Mnóstwo jest takich ludzi. 2 razy było też mówione, że nieładnie jest przerywać innym itp. Hobbit jest bardzo wartościowy sam w sobie - pokazuje różne wzorce osobowe, ludzi dobrych i złych i różne niuanse ich zachowań. Ekranizacje ksiązek Tolkiena zachowuja ten niesamowicie jasny wymiar etyczny i dają przykład jak należy się zachowywać a jak nie. I to jest najważniejsze. A złoty smok czy jakieś beczki - nie jest to ważne. Spójrz uważnym okiem, sama zrób napisy do filmu, wtedy wychwycisz mnóstwo przesłan jakie ma ten film.

brzask_8

Przede wszystkim nie masz mi czego współczuć :)
Gdyby magia (przynajmniej u Tolkiena) nie miała granic, jaki byłby sens całej historii z Władcy Pierścieni? Wystarczyłoby postawić Gandalfa naprzeciwko Saurona i hejże hola, magia nie zna granic.
Wierzę, że Silmarillionu rzeczywiście nie pamiętasz, bo wymieniasz mi akurat argumenty, które są po prostu niezgodne z tym, co jest w książce. Ojciec i matka Elronda akurat ze Słońcem i Księżycem nie mają nic wspólnego, silmaril stał się jedną z gwiazd. Wróć do książki i sprawdź, jeśli chcesz się przy tym upierać, bo jestem pewna, że mam rację. Swoją drogą, Earendil i Elwinga oboje są półelfami.
Jeśli chodzi o przesłania, nie szukam ich w hollywoodzkich filmach. Te, o których piszesz nie zostały wymyślone przez Jacksona, tylko zaimplementowane z książki. To, że są jest plusem, ale to, że zostają przyćmione przez niezniszczalne beczki już nie.

latelamb

hahaha ((: beczki byly zniszczalne - Bombura sie rozleciala. Napisalam przeciez, ze Silmaril to Silmaril, a Ksiezycem kieruje inny Elf, wiec nie wkrecaj, bo sama nie umiesz czytac ze zrozumieniem i zdaje sie ze to ty niewiele pamietasz z tej ksiazki. Reszty nie chce mi sie komentowac.

brzask_8

Whatever...

Przeczytałam inne Twoje posty, już mi wystarczy.

ocenił(a) film na 8
latelamb

Nierealistyczna sekwencja w filmie fantasy to jakieś nowe pojęcie. Spływ beczkami jak dla mnie bomba.

baoon

Jeśli w filmie fantasy obowiązuje grawitacja i drewno robi się z drewna, to oczekuję, że drewno zachowa się jak drewno, a grawitacja jak grawitacja.

Carmina

1. Może zanim zaczniesz mówić o muzyce wysłuchasz soundtracku np. na You Tube
2. Scenografii jest bardzo dużo i nie obronisz się tym, ze była poprawiana. W każdym filmie jest, zeby ją dopasowac do ogólnego tła. Akurat scenografia stoi na najwyższym poziomie.

ocenił(a) film na 7
kamilxxx09

scenografii jest bardzo duzo? niby gdzie? : D z 80% otoczenia zostalo albo stworzone od zera albo zostalo bardzo mocno poprawione. i mam tu na mysli np. las, krolestwo thranduila, mirkwood. jedynie laketwon bylo w duzej mierze zrobione i beczki tez czesciowo byly nagrywane 'normalnie'. ale i tak przy lotrze to zero.

Carmina

I nie zadne Ostrze Morgulu, bo akurat one jest w posiadaniu Gandalfa.

ocenił(a) film na 5
kamilxxx09

Czyli twoim zdaniem jest tylko jedno, jedyne ostrze Morgulu? Ok, czym w takim razie Nazgul zranił Froda we Władcy? Ach, pewnie Radagast popylając w turbosankach zgubił rzeczony artefakt... Nie, no miał je Gandalf. No to może Szary upalony fajkowym zielem zawieruszył gdzieś ten kawał blachy, a Nazgul go znalazł i podniósł, bo ładnie błyszczało? Czekam na inne możliwości... :D
Nie twierdzę, że muzyka jest zła czy słaba. Jest... Poprawna. Czyli dobrze dopasowana do tego co akurat jest na ekranie, nie przeszkadzająca w oglądaniu... Ale oczekiwałam czegoś więcej niż poprawności! Zabrakło mi choć jednego "mocniejszego" kawałka! Tak jak w kilku dyskusjach broniłam muzyki z pierwszej części, tak tutaj byłoby mi trudno, bo nie zapamietałam ani jednego utworu. Ok, scenografia jest. Detal, że kazdy widok przepięknej Nowej Zelandii "docukrzony" komputerowo do urzygu. Nie twierdziłam, że scenografii NIE MA wogóle. Tylko jest tak "popoprawiana" [czyli skopana] przez zabiegi techniczne, że trudno coś o niej powiedzieć.

Carmina

z tego co pamiętam a wyszedłem z kina trochę ponad godzinę temu to Kili dostał strzałą z trucizną jak otwierał bramę wodną, skoro tak uważnie oglądałeś film to nie zabieraj się za wyciąganie plusów i minusów.

ocenił(a) film na 5
bychester

Ork ujęty pod śluzą wodną przez elfy podczas przesłuchania mówi coś w rodzaju [to nie cytat, na pamięć się tego nie uczyłam i nie zamierzam!], że Kili nie ma szans na przeżycie, bo został zraniony ostrzem Morgulu. Dla doprecyzowania, ostrze Morgulu to broń biała wykuta w Minas Morgul. Ja to w każdym razie tak rozumiem. Czyli nie zatrute jakimś jadem, zanurzone w truciźnie, a z klątwą "wewnętrzną", naznaczone "czarną magią". I nie ma zbytniej różnicy czy to nóż, sztylet, miecz czy strzała.
Inna kwestia, że jeśli by przyjąć, iż określenie "ostrze Morgulu" to nazwa własna jednego, konkretnego ostrza, które jest w posiadaniu Gandalfa, to czym wódz Nazguli zranił Froda we Władcy?

Carmina

Kili został trafiony strzałą wykutą w Minas Morgul, ta strzała została wyjęta, zostało tylko zaklęcie w nim. Frodo został ugodzony sztyletem, kawałki sztyletu zostały w nim, zaklęcie zostało bodajże wzmocnione wpływem jedynego pierścienia(bodajże wspomniane w książce, nie pamiętam za dokładnie, kilka lat minęło odkąd czytałem). Poza tym nie porównujmy ataku Czarnoksiężnika z Angmaru do strzały z łuku byle orka... Co do elfiej magii, to o ile dobrze pamiętam, niemalże każdy elf posiada wielką wiedzę na temat ziół i magii leczniczej( informacje z Silmarillionu).

ocenił(a) film na 5
Crazitt

Czyli ty przynajmniej przyznajesz, że ostrze morgulu to po prostu ostrze wykute w Minas Mogul a nie jeden konkretny sztylet. to już coś... Elfy nie były istotami władającymi magią, nawet Elrond. Jego moc pochodziła z pierścienia, który nosił [Vilyi], a nie z przynależności do rasy. Miały ogromną wiedzę o Śródziemiu, mogły tez posługiwać się niektórymi magicznymi artefaktami, ale nie władały magią. Wiedzę na temat ziół i ziołolecznictwa umieszczam w ogólnekj wiedzy o Śródziemiu, którą jako rasa, elfy miały ogromną.
Wiem, że w ciele Froda utkwił odłamek ostrza [w tej kwestii w przypadku Kiliego nie mamy danych - jako że wg Tolkiena nie został ranny w takich okolicznościach]. Na pewno "bycie" powiernikiem Jedynego mogło przyspieszyć przenikanie toksyn. Ale skoro typ ostrza był ten sam, toksyna zapewne również, do podkurowania Froda potrzebna była cała wiedza i moc Elronda [a przypomnijmy - Elrond NIE ULECZYŁ hobbita! Jedynie usunął odłamek i "zaleczył" ranę, która jednak odzywała się często, a w rocznicę zranienia wyjątkowo dotkliwie!], a tu do WYLECZENIA Kiliego wystaczy elficka strażniczka to mi tu coś nie gra...

Carmina

Nie byłbym taki pochopny z tą magią, skoro sami mieszkańcy Śródziemia mieli problemy ze zdefiniowaniem tego słowa:

"'For this is what your folk would call magic, I believe: though I do not understand clearly what they mean; and they seem to use the same word of the deceits of the Enemy. But this, if you will, is the magic of Galadriel. Did you not say that you wished to see Elf-magic?'"

Współczesne fantasy przyzwyczaiło nas, że magia to jakaś mistyczna energia za pomocą której czarodzieje rzucają fireballe. Czegoś takiego oczywiście u Tolkiena nie ma. Są natomiast istoty, których wrodzona moc pozwala na dokonywanie rzeczy niezwykłych i nadnaturalnych. Inni widząc to wrzucają to do jednego worka z napisem "magia". Wszystko to oczywiście w genialny sposób pozostawione przez Tolkiena w sferze domysłów i niedomówień. Opis pojedynku Finroda z Sauronem na pieśni mocy przedstawiony w Silmarillionie jest tego najpiękniejszym przykładem.

ocenił(a) film na 5
Xoxoxox

Niech będzie, że twoje na wierzchu. Ale to i tak nie wyjaśnia, dlaczego do usunięcia kawałka ostrza i ZALECZENIA [nie wyleczenia!] Froda Elrond potrzebował całej swej mocy [zwiększonej o moc Vilyi] i wiedzy, a do WYLECZENI Kiliego wystarczyła przeciętna elfka, bez specjalnej wiedzy, doświadczenia i mocy?

Carmina

Byłam na seansie z dwie godziny temu. Ork na przesłuchaniu powiedział, że ostrze strzały jest zatrute - po prostu zatrute, bez wdawania się w szczegóły. Podejrzewam, że ta trucizna polegała właśnie na zanurzeniu ostrza czy czymś takim. Bo niby skąd orkowie mieliby mieć magiczną broń? o ile jej, oczywiście, nie ukradli. A nawet jeśli, to nie wydaje mi się, by każdy zwyczajny ork biegał sobie z naręczem zaklętych strzał. W nagrodę zapewnię że mi się nie podobało ;)

Carmina

"Radagast w turbosankach" mną autentycznie wstrząsnął! :D

ocenił(a) film na 5
Carmina

A odnośnie muzyki się zgadzam. Tez kompletnie nic nie 'rzuciło mię się' na uszy. W pierwszej części powielanie melodii (nawet jeśli częściowo uzasadnione) mi przeszkadzało. W tej muzyka była tak nienachalna, że w ogóle zapomniałam, że powinna tam być.

ocenił(a) film na 5
latelamb

Ja w pierwszej części blisko początku usłyszałam "The Misty Mountains Cold" - i później długo nie słyszałam żadnej innej muzyki. Urzekająca, przejmująca dreszczem melodia i genialne wykonanie. W tym filmie [drugiej części] nie było ani jednego fragmentu muzycznego, który by mnie w jakikolwiek [nie mówię, że od razu tak silny] sposób poruszył...

ocenił(a) film na 7
kamilxxx09

Gandalf posiada miecz Glamdring wykuty przez elfy a nie żadne Ostrze Morgulu... Lekko zaleciało trolem ;]

ocenił(a) film na 5
I_Manveru_I

Nie, Kamilek po prostu chciał powiedzieć, że JEDYNE ostrze Morgulu to to, co przywlókł na Białą Radę [w pierwszej części Hobbita filmowego] Radagast, i ten złom by ć może pozostaje w posiadaniu Gandalfa. Nie miał, zapewne, na myśli tego, że Gandalf posługuje się ostrzem Morgulu. Kamil czasem zachowuje się jak dzieciak, czasem jak troll, ale o kompletną głupotę go nie podejrzewam... :D

ocenił(a) film na 7
Carmina

Już zapomniałem, że coś takiego tam było ;)

ocenił(a) film na 8
kamilxxx09

Faktycznie to była strzała, ale też z Morgulu, więc chyba ma taką samą moc

przemeknowak

Alez skąd! To była zwykła strzała tyle ze z trucizną. Ostrze Morgulu miało 100 razy wieksza moc.

ocenił(a) film na 8
Carmina

Czarne ostrze które raniło Kiliego to inna broń niż ta którą zraniono Froda. Sztylet raczej łatwo odróżnić od Strzały. Nigdy nie zrozumiem nazywania zmian względem książki błędami/minusami, akurat tutaj wychodzą na dobre. Postać Thranduila świetna jak dla mnie.

ocenił(a) film na 5
mareczekp2

Jeżeli zmiany względem książki są przemyślane i dostosowane do szeroko pojętej "poetyki" pierwowzoru literackiego, bądź są podyktowane trudnością z przeniesieniem języka słowa na język obrazu - nikt rozsądny nie nazwie ich minusem. Jeśli jednak są głupie [jak wklejenie Zeus wie po co] Radagasta, niczemu nie służące [jak wątek rudej idiotki, która nie jest pewna czy leci na krasnoluda czy na spiczastouche książątko], bądź naruszają w sposób znaczący reguły zawarte w dziele literackim [np. tchórzliwa i pełna fałszu postawa Thrandiula] - są minusami.
A w kwestii ostrza: inna broń w kontekście kształtu bądź sposobu posługiwania się. Ale czy nie pozostająca wciąż ostrzem Morgulu? W końcu gdyby to była zwykła strzała Kiliego by tak nie "rozłożyło". Poza tym pozostaje faktem, że zastosowano to samo zioło do leczenia - tyle, że aby ocalić Froda potrzebna była cała moc i wiedza, jaką dysponował Elrond, a żeby uleczyć Kiliego wystarczyła ruda pannica. Nie jestem tylko pewna, czy Piotruś Dżekson chciał przez to powiedzieć, że ruda pannica nie jest przeciętną elfką, czy tez że Elrond wcale nie miał wiedzy i mocy wyjątkowej?

ocenił(a) film na 3
Carmina

Komentarz kogoś z sali- gdyby Władcę Pierścieni tak rozciągali, to nakręciliby 20 filmów po 4 godziny każdy.
Błędy które mi utkwiły w pamięci to przede wszystkim sceny Akcji, które zamiast przyśpieszać i posuwać akcję do przodu, mnie osobiści nużyły i męczyły oko. W tych momentach montaż był zbyt szybki a wygibasy elfów i krasnoludów jak z kreskówek Warner Brothers (struś pędziwiatr, itd.). To dziwne, że Piotrek Dżekson uparł się z większości krasnoludów, bo podobnie było z Gimlim, zrobić nierozgarniętych i nieokrzesanych głupków. Pamiętam, że jak byłem na Zemście Sithów, przed laty, znajomy po seansie powiedział- teraz narobią gierek platformówek i trzeba będzie skakać i skakać.
Plus dla twórców to połączeni fabuły hobbita z dodatkami do Władcy Pierścieni.
Zgadzam się- muzyka nie porywa i niestety często kompletnie nie pasuje do sceny- rozmowa Bilba z Balinem przed zejściem do podziemi- sama scena też była cokolwiek dziwna, Dżakson nie wie kiedy powinien pojawić się humorystyczny wątek, a kiedy nie.

ocenił(a) film na 5
luka_grobl

Coś w tym jest. Z Władcy powycinali materiału na co najmniej trzy filmy, prócz tych, które nakręcono. A do cieniutkiej, dziecinnej bajeczki jaką jest Hobbit, Piotruś Dżekson dokłada wszystko co mu do łba przyjdzie, niezależnie od sensu. Też miałam wrażenie oglądając np. scenę z Legolasem skaczącym po głowach krasnoludów, że patrzę na [kiepską!] grę komputerową, a nie [dobry] film...

ocenił(a) film na 3
Carmina

Żaden szanujący się krasnolud nie pozwoliłby na to, aby mu ktoś po głowie skakał. A propo przedłużania- scena z drzwiami powinna trwać minutę a trwała z 10 i w tym czasie nic się nie działo- nic co miałoby wpływ na dalszą fabułę. Drzwi miałybyc odnalezione i zostały a pośrodku dużo nudnej muzyki, szarych zdjęć i jęczenia.

luka_grobl

Ja po jakimś czasie marzyłam, żeby film się kończył. Jeśli się czeka na coś rok, a potem w trakcie seansu czeka się na napisy, to coś jest nie tak. Albo ze mną, albo z filmem. Sceny, które powinny być dłuższe (bo wnoszą coś do historii, bo mają sens, bo są spójne z książką) zastąpione zostały rąbanką i to dość irytującą. Sceny walki to duży minus, choć sceneria piękna, animacje zjawiskowe i fabuła z pomysłem.

Wygląd krasnoludów to osobna historia. Nie podobał mi się od początku. Zamiast krasnoludów ja tam widzę Asterixy i Obelixy w kilku konfiguracjach.

Carmina

Nawet gdybym bardzo chciała, nie dam rady się nie zgodzić. Zwłaszcza, że nie umiałabym tak zabawnie ubrać tego w słowa.

A jak Ci się podobały podteksty w scenie gdzie Kili siedzi w celi i sugeruje elfce, że powinien zostać przeszukany?

Btw - Vilya był najpotężniejszym z trzech pierścieni? Wydawało mi się, że wszystkie miały porównywalna moc.

ocenił(a) film na 5
latelamb

:D
W większości poczucie humoru PJ jest na poziomie "dowcipów" Conana Barbarzyńcy [nie autora, a samego "herosa"]. I tak powinniśmy się cieszyć, że jednak PJ nie pokazał, jak to ruda elfica się natychmiast rzuca sprawdzać, co tez ten Kili ma w spodniach...
Nie było dwóch takich samych pierścieni - każdy miał nieco inną moc, a pierścień, noszony początkowo przez Gil-galada, potem przez Elronda uważany był za najpotężniejszy. Po upadku Saurona jego moc zanikła i Elrond zabrał go ze sobą odpływając ze Śródziemia.

Carmina

Ja rozumiem gluty u trolli w pierwszej części, powiedzmy, że ten rodzaj humoru jeszcze się wpisał w konwencję bajki (dzieci pewnie były zachwycone, zresztą co tam - ja też się pośmiałam), ale tekst o spodniach to już cios poniżej pasa ;)

Tak, wiem, że każdy służył trochę innemu celowi, ale jakoś informacja o tym, że ten był najpotężniejszy mi umknęła. Muszę chyba poszperać w źródłach ;)

ocenił(a) film na 3
latelamb

Te dowcipy są niewyważone- to już wyżej wspomniałem, że elementy komiczne pojawiają się wtedy gdy w sumie nie pasują.

ocenił(a) film na 5
latelamb

Miłego szperania. Do Tolkiena zawsze warto wrócić, nawet, jeśli się przeczytało raz, albo i8 więcej... :D

Carmina

Owszem, owszem :)