Oglądając co najmniej 10 razy pierwszą część oraz drugą, stwierdziłem że tym razem Howard Shore zbytnio się nie popisał. Jedyny tak naprawdę dobry utwór, który zapada w pamięć to "Girion, Lord of Dale". Niestety jest on krótki i nigdy nie mogę się nim nacieszyć. Pod tym względem pierwsza część wygrywa. Miała ona swój świetny, charakterystyczny i klimatyczny motyw przewodni. Dwójka niestety tego nie ma, szkoda że nie puścili ani razu tej melodii.
Zgadza się. Z poprzednich filmów (wszystkie LOTRy i AUJ) zawsze pamiętałem jakieś kawałki po samym wyjściu z kina, a tu?
Ani po kinie, ani po trzykrotnym przesłuchaniu soundtracku nie pamiętam NIC, poza piosenką z napisów końcowych. Słabo, panie Shore, oj słabo.