Najbardziej mnie boli spłycenie podróży która jest główna osią Władcy i Hobbita. Jeżeli z powodu ograniczenia
czasowego by zmieścić główne wątki w ramach filmu można to wybaczyć we władcy, to w hobbicie który został
rozwleczony na trzy części (co dawało nadzieje, że będzie więcej elementów podróży po świecie) zastąpienie tych
elementów łupanką jest niewybaczalne. Tutaj cały element podróży sprowadza się do ładnego widoczku na 3
sekundy, potem kolejnego ze zmianą krajobrazu i powraca łapanka. Parodniowe postoje mieszczą się w krótkim
ujęciu. Miło by było jednak zostać w obozie z bohaterami czy wspólnie z nimi eksplorować świat. Zamiast tego
dostajemy żałośnie wyglądając walkę. Z jednej strony jak na baśniową otoczkę brutalną, a z drugiej zupełnie
odrealnioną. We władcy w której walka też cierpiała poprzez wygląd kojarzący się z grą komputerową mimo wszystko
istniał dramatyzm. Było czuć zagrożenie i silę oręża, choćby we scenie w której Boromir pada. W hobbicie postacie
rzucają między sobą bronią jak zabawką, nawet się nie zamachną, nie ubrudzą, a tuziny wrogów pajdą.
Lokacje filmu tez rozczarowują. Reżyser wielkość lokacji od czasu władcy podkreśla głownie przez wiele kondygnacji.
Każda lokacja musi mieć wiele poziomów, cienkich schodów i być zasrana niewiadomo po co wąskimi kładkami czy
mostami bez barierek wiszącymi sobie nad przepaścią. Nawet Mroczna Puszcza miała wielopoziomowa ścieżkę.
Lokacja z tak ogromnym potencjałem jaki ma puszczą została zdegradowana do kiepskiej walki. Ani przez chwilę
bohaterowie nie zatrzymują się na dłużej w żadnej lokacji by przyjrzeć się szczegółom, tylko biegają po kładkach,
cienkich schodach itp. Wyobraźcie sobie żyć w takich miejscach, codziennie wdrapywanie się na schody z których
można się zwalić w przepaść i chodzenie po kładkach bez barierek prowadzących niewodomo gdzie. Wyjątkiem jest
miasto na jeziorze całkiem fajne, ale licencja na połów ryb czy barkę trochę razi.
Wątki dodatkowe kiepsko zrealizowane. Nie jestem fanatykiem co wymaga zachowania wszystkiego jak w książce,
wprowadzenie czegoś nowego może fajnie rozbudować resztę. Tutaj tylko wątek Brada jest w porządku. Wątek
Gandalfa i Radagasta kiepsko zrealizowany. A wyczyny Smauga totalna porażka. Znów zamiast eksploracji lokacji
mamy tylko tyło do biegania po kładkach za smokiem.
Do tego kiczowaty Beorn, Radagast, każdy nowy potwór ma zbliżenie na otwartą paszczę.. itp Zdaję sobie sprawę, że
to film fantasy, trzeba przymknąć oko na wiele rzeczy i cieszyć się całością. Tylko tutaj ta wizja reżysera sypię się jak
domek z kart i niedociągnięcia na które się nie zwraca się uwagi tutaj wyłażą. Np straż pojawiająca się w ułamek
sekundy po upadku Kiliego, koń Legolasa od razu przy nim w środku miasta, itp
tobie bez kitu przydałyby sie psychotropy..wypowiadasz sie nie obejrzawszy 1rwszej czesci:D..prawda jest taka,zescie sie rozbestwili..P.J podniosł lotrem wysoko poprzeczke i oczekujecie tego samego w hobbicie..a to niestety jest luzniutka bajeczka z ktorej zrobil zajebisty film..powiem wiecej..przeszedł samego siebie...ksiazka ma niecałe 300 stron(de facto na 1,5h) a dostaliscie 5 godzin zabawy.przykladowo :splyw beczkami to zaledwie 3 strony,a w filmie trwa nieco dłuzej;) itd. ten film jest zamknieciem szafy..ksiazka nieco nudniejsza..
Książka jest tutaj czymś do czegho wracam co jakiś czas I to ona jest meritum rozrywki. W filmie natomiast dostaje tandetny romans I głupiego smoka.
Zgadzam się niemal w pełni. Właśnie tej podróży mi zabrakło w filmie, jakiejś tajemnicy. Inni mówią, że byłoby to nudne. W LOTRze te powolne wędrówki to znaczna częśc filmu. Budowało to wspaniały klimat Śródziemia. A filmy swoje zarobiły. W "Niezwykłej podróży" jest też fajnie dopóki nie dostajemy Radagasta i koszmarnej CG-Mrocznej Puszczy. Potem to już niemal ciągła akcja. I właśnie te akcja uczyniła film nudnym. Była nieciekawa, bez klimatu, bez emocji i za dużo.
Ja też się zgadzam. Film piękny wizualnie i dźwiękowo, ale scenariusz bardzo nędzny, brakuje klimatu i oryginalności. 5/10
Świetna recenzja, dużo trafnych uwag. Przychylam się do stwierdzenia, że Jackson zupełnie nie wykorzystał możliwości ponownego odkrywania Śródziemia wraz z bohaterami, a przecież biorąc na warsztat "Hobbita" aż się o to prosiło - przygody Bilba i krasnoludów toczyły się w znacznej mierze w lokalizacjach, których nie było nam dane zobaczyć we "Władcy...". Szkoda, że film w tak małym stopniu to wykorzystuje. Zamiast podróży przez kolejne fantastyczne krainy Śródziemia Jackson postanowił napakować film kretyńską akcją, która ani nie posuwa fabuły naprzód, ani nie jest też szczególnie interesująca pod względem wizualnym i technicznym - całość opiera się na szalonych jazdach kamery i absurdalnej wręcz choreografii walk, wszystko oczywiście w 100% oparte na CGI. Efekt końcowy jest dosłownie tandetny. W pierwszej części też było trochę efekciarstwa, ale jednak proporcje zostały dużo lepiej rozłożone pomiędzy akcję i fragmenty poświęcone na rozbudowanie uniwersum Śródziemia i na relacje między bohaterami.
I tu pojawia się drugi zarzut pod adresem "Pustkowia Smauga" - bohaterowie zostali zdegradowani do roli statystów. Zupełnie zabrakło pogłębienia charakterystyki postaci. Jedyna namiastka relacji to żenujący pseudo-romans Killiego i elfki, który jest zresztą totalnie z d...y wzięty. Gdzie się podział rewelacyjny Bilbo z pierwszej części? Gdzie ten dumny, charyzmatyczny Thorin? Nie mówiąc już o reszcie krasnoludów, których rola sprowadza się do biegania za przywódcą. W trzech niemal 3-godzinnych filmach powinno się znaleźć miejsce, by każdy z bohaterów wyprawy miał szansę zaistnieć, choć na chwilę wyjść z tła i dać się zapamiętać. Ilu do tej pory miało taką szansę? Zamiast tego Jackson na siłę wciska gdzie może postacie z "Władcy..." albo jeszcze jakieś totalnie wymyślone.
Na koniec coś co mnie osobiście najbardziej irytuje, a mianowicie fakt, że Jackson uparł się zrobić z "Hobbita" drugiego "Władcę Pierścieni". I nie chodzi tu o stylistykę, czy drobne smaczki wrzucane tu i ówdzie - to jest ok. Wkurza mnie to, że wyprawa krasnoludów jest wpleciona w jakąś wielką rozgrywkę pomiędzy siłami dobra i zła, że nad głowami bohaterów ważą się losy całego Śródziemia. Po co to wszystko? "Hobbit" Tolkiena miał zupełnie inną konwencję. To była lekka, przygodowa opowieść, bez całego tego zadęcia, powagi i patosu, które towarzyszą ekranizacji. Przez to cała ta wyprawa bohaterów staje się właściwie pozbawiona znaczenia. Nie rozumiem tego tym bardziej, że przecież we "Władcy..." mieliśmy opowiedzianą całą historię odradzania się zła, walki z nim i jego ostatecznego upadku. Na cholerę więc Jackson znowu straszy Sauronem, który - co już wszyscy wiedzą - zostanie pokonany? Czy bez tych nachalnych odniesień do poprzedniej trylogii jej fani nie poszliby na "Hobbita"? Oczywiście, że by poszli - po to, by na chwilę móc powrócić do Śródziemia, a niekoniecznie po to, by oglądać to samo, co ostatnim razem.
Wyprawa krasnoludów po utracone królestwo jak najbardziej zasługiwała na swą własną opowieść. Można z niej było zrobić swoiste kino drogi w świecie fantasy, pełne przygód, ale też kładące akcent na to jak podróż ta zmienia jej uczestników z Bilbem na czele. Fajnie się coś takiego zaczęło rysować w pierwszej części, a tu nastąpiła jakaś totalna zamuła. Jakieś poboczne wątki totalnie od czapy, bohaterowie znikający na długie minuty z ekranu - to wszystko rozwala film, który powinien mieć klarowną, jednowątkową konstrukcję. Obawiam się, że trzecia część będzie niestety brnąć w to dalej - w patos, w wielką walkę ze złem, w całkowite odjechanie od treści i klimatu książki.
Dzieki za trafne wypowiedzi.
Dla mnie glownym problemem jest to, ze film jest totalnie niezdecydowany.
Mimo tego, ze jest bardzo dlugi, to wszystko jest przedstawione bardzo powierzchownie.
Ktos kto jest nastawiony na bajke - dostanie tylko jej momenty.
Tak samo bedzie z tymi, ktorzy chca 'wycieczki po Srodziemiu', poznania legend krasnoludow i elfow - to wszystko jest co najwyzej 'wspomniane'.
Ci ktorzy chca poznac geneze Saurona, dostana nie lepiaca sie z cala reszta filmu szczatkowa opowiesc. Zreszta ten watek jest tak bardzo doszyty na sile, ze gdyby byl umieszczony w oddzielnym filmie, staloby sie tylko duzo dobrego.
Nawet Ci ktorzy nastawieni sa na film akcji, moga wybrzydzac, bo ta oscyluje miedzy kreskowka a skrajnym patosem.
Do tego, sami bohaterowie sa przedstawieni bardzo powierzchownie.
Nie sposob z zadnym (moze poza smokiem ;) emocjonalnie sie zwiazac. A bohaterow wcale nie jest wielu wiecej niz w Wladcy Pierscieni.
Ogolnie, wydaje mi sie, ze ten film jest idealny do rozwazan na temat tego, czy agresywna promocja moze zaczarowac percepcje wielu widzow ;)
Ten brak zdecydowania wynika moim zdaniem z decyzji Jacksona, by zrobić z "Hobbita" taką samą kobyłę, jaką był "Władca..." W związku z tym, że materiał literacki nie zapełniłby trzech niemal 3-godzinnych filmów, trzeba było coś dodać od siebie. A w pisaniu Jackson niestety za dobry nie jest i wyszło to, co wyszło - kompletny bałagan. Wątki z książki przeplatane czymś w rodzaju prequela "Władcy..." i radosną twórczością samego Jacksona. Dlatego, jak zauważyłeś, film się rozłazi, żaden wątek nie jest do końca dopracowany i porządnie poprowadzony.
Po pierwszej części miałem nadzieję, że jednak fabuła książkowego "Hobbita" będzie główną osią filmu, a ewentualne nawiązania do "Władcy..." i rozbudowywanie wydarzeń o autorskie pomysły Jacksona będą co najwyżej uzupełniać całość. Tymczasem w "Pustkowiu..." wszystko się posypało. Wątki pourywane, postacie jakieś zagubione, błąkają się w tle bez celu.
Najwyraźniej jednak ta wspomniana "agresywna promocja" swoje zrobiła, bo "ochy" i "achy" sypią się zewsząd i tylko co któryś głos zauważy przytomnie, że przecież pod względem scenariusza film jest po prostu nędzny. Ale masom to nie przeszkadza, ważne że dzieje się dużo i głośno.
Bardzo podoba mi się Twoja wypowiedź i jest zbliżona do mojej, którą napisałem tutaj: http://www.filmweb.pl/film/Hobbit%3A+Pustkowie+Smauga-2013-469867/discussion/O+t ym+jak+Peter+Jackson+pos%C5%82ucha%C5%82+ludu.,2359654
WielkiBob widzę podobieństwo w podejściu do ulubionych scen moje to: Gdy Galadiera wręcza prezenty drużynie (kapitalna muzyka w tle), śmierć Boromira, upadek Gandalfa w Morii, wiersz własnej kompozycji Drzewca w wersji rozszerzonej, Monolog Theodena gdy przywdziewa zbroje, Przybycie wojsk Rohanu i szarża na orków w Gondorze, Walka Gandalfa i Eowiny później z Królem Nazguli (Świetny głos Upiora) i wiele wiele innych. To się rozpisałem.