Zarówno uniwersum Tolkiena jak i "Gwiezdne Wojny" mają (a raczej będą mieć lub na razie mają) DWIE Trylogie. Starsza trylogia jest lepsza, bez/lub z małym użyciem CGI. Nowa trylogia natomiast jest prequelem, która ocieka sztucznością i komputerem, przez co piękny klimat uniwersów zostaje zniszczony...
Co wy o tym sądzicie?
Masz rację - wiele scenografii to majstersztyk. Takie Dale pokazali raptem 2 minuty w prologu NP i pół minuty we wspomnieniach Barda, a zbudowanie go kosztowało tygodnie pracy.
ALE.. jest też komputerowy koń, który wyglądał słabo i nikt nie potrafi wyjaśnić, czemu był z CGI.
Bolg i Azog, choć to CGI z najwyższej półki, to jednak mając wybór między nimi a pierwotnym pomysłem z czerwoną brodą i tradycyjną charakteryzacją, mało kto wybrałby wersję CGI.
Jest też mnóstwo niepotrzebnie sztucznej scenografii jak na przykład polanka, po której biegał sobie Radagast w Podróży. Nie było w Nowej zelandii kawałka lasu, w którym mogli by tę scenę nakręcić?
Albo miejsce, w którym krasnoludy wspominały Morię. No niestety, nawet jeśli człowiek cieszył się filmem w kinie, to na spokojnie w domu już mu to studio i sztuczności troszkę wadzą.
To dlatego tak dużo osób pisze, że jest "zbyt komputerowy" :)
Owszem, rozumiem, że sceny z szyszkami musiały być w studio, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie spaliłby lasu dla potrzeb filmu.
I nie myślcie że hejtuję film. Obie części bardzo mi się podobały. Po prostu przy LOTR byłem oszołomiony, tutaj muszę na sporo rzeczy przymykać oko.
No ok, nie chcieli podpaść ekologom i obrońcom zwierząt - niech. Ale czy wysokobudżetowy i [podobno] umiejący mistrzowsko posługiwać się CGI pan reżyser nie mógł dopilnować, by ten koń wyglądał lepiej? By tak nie raził sztucznością?
Nie chcieli, żeby znowu konie ginęły na planie... <facepalm> Idea słuszna, rzecz jasna zupełnie nie aprobuję męczenia zwierząt, choćby i dla celów sztuki. Moje pytanie jest jednak następujące: czy wysokobudżetowy, wielkoformatowy, genialny pan reżyser, naprawdę nie był w stanie zapewnić zwierzakom sensownych warunków "pracy"? Ludzie, serio, to było aż tak niewykonalne, że trzeba było podmienić konie na cyfrowe?
Wystarczy że zapoczątkował 48 fps. Rewolucja jest. Niedługo połowa filmów będzie w tej technologii tak jak było w przypadku 3D.
A czy ja tak powiedziałem? Ja mówie o rewolucji w kinematografii. Jest to nowośc i zapewne zostanie wkrótce rozpowszechniona.
Ok ale napisałeś że hobbit to arcydzieło a żeby to udowodnić wskazałeś 48 fps
To nie wystarczy by uznać hobbita za arcydzieło
Powiedziałeś, ze nie popisał sie niczym wybitnym to ja podałem przykład rewolucji. A co do arcydzieła to wystarczy zsumowac podstawowe elementy filmu.
No niekoniecznie bo np efekty specialne się nie liczą a hobbit startuje z gorszym materiałem źródłowym
Racja. Trzeba przyznać że sporo zbudowali, i to duży plus. Dale, chata Beorna, kawałek Miasta na Jeziorze, czy chociażby Mrocznej Puszczy. A wielu rzeczy nie dałoby rady zrobić bez komputera. Jednak są momenty w których przesadzono. Tak jak wspomniana przez Ciebie lokacja po której biegał Radagast, koń Legolasa (wtf) czy chociażby podczas walki Legolasa z Bolgiem jest taka sekwencja w której elf jest robiony w całości komputerowo i to widać... Jakby nie można było już całości zrobić bez komputera? Legolas nie robił tam jakichś specjalnych wygibasów... (nie mówię oczywiście o Bolgu, bo on w całości jest CGI. A szkoda bo początkowo miał lepiej wyglądać...) Czy chociażby końcówka jedynki, kiedy krasnoludy atakują wargów, są komputerowi, nie wiedzieć czemu...
Ten koń według mnie, jest najbardziej głupią rzeczą w tym filmie. Widać że był słabo dopracowany i wyglądał zupełnie nierealistycznie. Czy nawet prawdziwego, zwykłego konia nie mogli dać? Przecież we WP było ich tyle... To jest także dziwne, że Smaug tak dokładnie zrobiony, głos, animacja i jakość - majstersztyk, zaś konia to już dorobić nie mogli???
Dokładnie. Jak mogli w ogóle cos takiego przepuścić, przecież ten kon to jakas porażka :P
Obok Legolasa na koniu, najsłabsze CGI było jak krasnoludy z Gandalfem podjeżdżali konno pod Mroczną Puszczę.
W "Hobbitach" jest już w sumie ponad 4000 ujęc z VFX. Gdzie cały rozszerzony LOTR to cos koło 3500. Wiadomo, że LOTR nie jest doskonały, ale CGI używano tam gdzie było to konieczne. Tzn. był taki Legolas na olifancie, ale nie przypominam sobie cyfrowych koni w zbliżeniach, czy CG-goblinów. Widziałem gdzieś jakieś jakieś zdjęcie z planu z Radagastem i jeżem (nie wiem czy prawdziwy, czy kukła) i wyglądało to dobrze, a nie tandetne CGI (pomijając, że cała scena była tandetna). Wargowie może i mają lepszy design, ale jakośc wykonania jest chyba gorsza niż w LOTR. To trochę dziwi, bo przecież budżet sporo większy.
Przy okazji podzielę się taką małą wpadką z FOTR, którą ostatnio wyłapałem: http://screencapped.net/movie/lotr/albums/userpics/10002/fotrd2-004518.jpg Zauważyliście to wcześniej?
No ale to miało "grac" całe drzewo. Zresztą, myślisz że elfy by ścięły takie drzewo? A tu to samo drzewo w innym ujęciu: http://screencapped.net/movie/lotr/albums/userpics/10002/fotrd2-004580.jpg
Swoją drogą, co Boromir dostał od elfów?
No dobra, to rzeczywiście był błąd w CGI ;)
A Boromir, cóż, nie dość, że nic nie dostał, to jeszcze Garandiella doprowadziła go do łez ;)
A no. W LOTR CGI używano tam gdzie było to konieczne. Co do wargów, to bez przesady, bo w Hobbicie wyglądają lepiej niż w LOTR ;) Jednak te z WP nadal wyglądają dobrze.
Jestem mesjaszem tej teorii!!
Stara Trylogia osiągnęła pewien niedościgniony "Mistycyzm", którego nikt nigdy, nawet sam reżyser później nie doścignął. Kluczem to cieszenia się nowymi trylogiami jest umiejętność WYLUZOWANIA i nie szukania nieścisłości i porównywania każdego szczegółu. W obu przypadkach na nowe trylogie wydano więcej kasy i wykorzystano najnowsze technologie, które gdzieś po drodze gubią ta magiczność pierwowzoru.
Mroczne widno i Hobbit:NP są zbyt kolorowe i zbyt infantylne. Pojawia się pajacowata postać Jar Jara i Radagasta skierowana głównie do dzieci (patyczaki w ustach czy sparaliżowany język...)
W Ataku Klonów i Pustkowiu, akcja nabiera tempa i historia zaczyna iść w stronę starej trylogii. Jest więcej akcji i niestety mniej i klimatu. Jar jar i Radagast maja swoje krótkie występy, ale już tak nie pajacują. Niestety szramę na całości pozostawiają żenujące wątki miłosne (monologi Anakina to przy Kilim prawdziwe dno....)
Idąc tym wzorem, 3cia cześć będzie najbardziej widowiskowa i też najbardziej zbliży się do starej trylogii..
Chciałbym, aby Peter w starej trylogii umieścił dosłownie garstkę łączników - podmienił Bilba w prologu do Druzyny Pierścienia i książkę Bilba (w Drużynie mozna zobacyzc obrazki na przykład klucza do jaskini troli, czy harfy Thorina, kórych w Hobbicie jednak nie było). Możnaby też, lekko poprawić Gloina w Rivendell aby nie było wątpliwości, że to ten sam Gloin z kompanii Thirina. Nad grobem balina i zwłokami Oriego, możnaby też wrzucić 5 sekundowe wspomnienie tych postaci.
Dla poprawienia spójności :) Wstęp do Drużyny zrobił się troszeczkę nieaktualny.
https://www.youtube.com/watch?v=WW3MC7wJfCI
Jakbym miał stawiać kasę, to obstawiam, że producenci wprowadzą takie zmiany przy okazji wydania jakiegoś "EPIC ULTRA PLATINIUM 9 DVD MIDDLE-EARH SET" :)
Dla mnie to obojętne. To jest tylko opowiedziana historia przez Galadrielę, a nie żadne konkretne wydarzenie. Sam Gandalf powiedział, ze każda historię trzeba podkolorowac.
Tylko Lucas miał "odwagę" podmieniać postacie w swoich filmach w coraz to nowych wydaniach płytowych. Dobrze, że to nie w stylu Petera.
Dokłądnie :) Przypomniała mi się scena z sitcomu "Teoria Wielkiego Podrywu", w której bohaterowie mają oglądać Gwiezdne Wojny i jeden z nich mówi "Dalej, jeśli zaraz nie zaczniemy oglądać, to George Lucas zdąży coś znowu zmienić." :))
http://www.youtube.com/watch?v=qyZlIoQPFX0
Ja tam nie chcę żadnych zmian. Ze sceny z Bilbem w prologu wynika jakby nie doszło do spotkania z Gollumem, to tak jakby wizja Galadrieli. Co do książki Bilba to raczej "Hobbit" powinien się dostosowac. Gloin w Rivendell - nawet nie jest powiedziane, że to Gloin, więc nie widzę problemu. Co do wspomnienia tych dwóch krasnoludów to o co Ci chodzi? Jakiś monolog, czy retrospekcja? Tak czy tak nie potrzebne, nie ma jak tego wpleśc i tylko psuło by resztę. Za to wcześniej, też w Morii, jest wspomniany Thorin. Moim zdaniem to wystarczy.
"to tak jakby wizja Galadrieli" .. no właśnie jeśli PJ nie wprowadzi wspomnianych poprawek, to takie tłumaczenie będzie najlepsze. Aczkolwiek jest naciągane - Garandiella w swojej nieskończonej mądrości miałaby nie znać dokładniej tego epizodu i opowiadać swoją własną wersję?
"Co do książki Bilba to raczej "Hobbit" powinien się dostosowac." - jak widać Hobbit zaprzeczył temu, co było w Drużynie Pierścienia. Moim skromnym zdaniem należałoby to zmienić w wersji "super complete LOTR+HOBBIT 9 BR DVD platinum set " ;).
No ale taka wersja najbardziej pasuje do prologu. A różnice pomiędzy "Hobbitem" a LOTRem to problem "Hobbita".
Dla mnie i stare i nowe trylogie są super (i Hobbit/LOTR i Star Wars), mówię tu głównie o większości ludzi, którzy piszę komentarze na temat filmów.
Trochę się zgadzam. Z tym, że sfilmowanie "Hobbita" jest, że tak powiem, naturalną koleją rzeczy ( w sensie, został napisany wcześniej i jest logicznym wstępem do "Władcy"), więc nie powinno być w nim różnych na siłę wydumanych rzeczy. Nowa trylogia Lucasa chyba jednak jest większym skokiem na kasę i próbą poprawiania tego, co było najlepsze. Grzechem obu "nowych" trylogii jest brak umiaru i rozwydrzenie twórców. Powtarzam, makijażu nie nakłada się szpachlą ;)
Prawda, ale do nowych Gwiezdnych Wojen dodałbym jeszcze zaskakująco fatalną i "drewnianą" grę aktorską, takich osobowości jak Natalie Portman, Samuel L. Jackson i Ewan McGregor. Uważam, że cała trójka jest rewelacyjna w swym fachu, a tu taką niesamowitą klapę dali... Cóż, Hobbitowi można wiele zarzucić, ale obsadę to mają równie genialną jak w LOTR ;)
Zgadzam się. Co jak co, ale obsada "Hobbita" jest najwyższych lotów :D Szkoda tylko, że ich dokonania gubią się trochę we wpadkach fabularnych i natłoku tych nieszczęsnych efektów cyfrowych. Taki np. Martin Freeman, wspaniały aktor, który po prostu jest Bilbem, w "Pustkowiu" przemyka gdzieś na drugim planie - trudno uznać, że gra głównego bohatera, z którego perspektywy ukazywane są wydarzenia. Moim zdaniem to jest marnowanie potencjału aktorskiego.
E tam. Martin dostał sporo fajnych scen. Mamy pokazany coraz większy wpływ pierścienia na niego, świetna scena obrony skarbu w Mrocznej Puszczy ;) Jego uwolnienie krasnoludów, czy chociażby znalezienie wejścia do Ereboru i rozmowa ze smokiem. No i to Bilbo zauważa Beorna ;)
Jasne te sceny były super, bardzo mi się podobało zwłaszcza ukazanie wpływu, jaki pierścień zaczyna na niego wywierać. Ale i tak uważam, że Bilba było za mało ;)
A takie na przykład romanse w trójkącie, ranienia strzałą Mordoru, tudzież hurtowe powalanie orków beczką...
mnie się podobają nowe GWIEZDNE WOJNY o starych czasach a nie stare GWIEZDNE WOJNY o nowych czasach - czyli podoba mi się MROCZNE WIDMO/ATAK KLONÓW/ZEMSTA SITHÓW - bo podjęte tam wątki są ciekawsze a literacko w uniwersum STAR WARS to moim zdaniem to co po śmierci Vadera to totalna klapa - zaś wszystko to co co opowiada o dawnych Sithach i Jedi to jest naprawdę ciekawe - nie interesują mnie nieciekawe losy dzieci Hana i Lei i nowy zakon Jedi - nie widzę się w tym - to nie to co Bane chociażby......
Rzeczywiście, jest podobieństwo. Jednak trylogię Hobbita stawiam nad nową trylogią Gwiezdnych Wojen, w której dopiero 3 część reprezentowała poziom godny serii. Poza tym Jackson planował nakręcić Hobbita już od dawna, być może zanim jeszcze zekranizował Władcę Pierścieni.
Wracając do porównania serii Jacksona z serią Lucasa. Jak Wam się wydaje, czy możliwe jest, aby Jackson też zaczął maso odcinać kupony jak ten drugi? Filmy, seriale animowane, ponowne wyświetlanie dawnych filmów, ale w 3D itd?