Może nie oglądałam dość uważnie, a nawet pisząc to, już przysypiam.
Żona jest znudzona monotonnym, rodzinnym życiem. Oskarża innych o nieuczciwość, bo sama jest nieuczciwa - widzi w ludziach to, czego nie chce widzieć w sobie. Najpierw pada na opiekunkę, potem na męża. Wmawia sobie, że ją zdradza, bo tak naprawdę tego pragnie, aby z czystym sumieniem poszukać ekscytacji z kimś innym, a nie wciąż "ten nudny mąż". Także Nicole Kidman poszukuje dowodów na zdradę męża... jednocześnie zaczynając go zdradzać. I nagle na jaw wychodzi prawda - mąż jest mordercą, a nie czyimś kochankiem.
Pytanie - czy na pewno? W pubie mąż twierdzi, że nie zna kochasia Kidman, choć przyjmował go jako lekarz. Potem kochaś go rzekomo zabija, ale mąż nie znika z ekranu, a przecież nie ma brata bliźniaka z morderczymi skłonnościami (ani klona). Czyli mord męża to była jedynie fantazja kochasia? A może i mordy kobiet były fantazją - tych, którym istnienie męża zaczęło wadzić?
No bez jaj. Lekarz przyjmuje wiele pacjentów dziennie, więc logiczne jest że nie pamięta każdego. No i jakie fantazje z morderstwami? Przecież jak mąż w finale się pojawia to widać że ma ranę na brzuchu od noża kochasia - koszula jest zakrwawiona. Już nie zakładajmy czegoś czego nie ma. Jest to zwykły przeciętny film z niezłą obsadą i tyle.
Gdyby film cały czas był z punktu widzenia głównej bohaterki to może twój argument jeszcze by uszedł. Ale nie był, a ty się mylisz.
No bez jaj. Meksykanina, który pracuje w tej szkole co małżonka, raczej się pamięta po kilku dniach.
Co było w tej scenie? Przyznaję, samą końcówkę oglądałam bez żadnej uwagi prawie śpiąc, a film usunęłam już z dysku.
Ta scena może równie dobrze pokazywać, że na końcu została po prostu sama. Nie jest pokazane czyja figurka znika. Męża czy kochanka. Ale film na tyle słaby, że nie chce mi się nad tym głębiej zastanawiać.
Gdyby to nie była prawda, to fabuła nie ma w ogóle sensu, bo jest wiele scen, w których występuje Dave, a które nie są pokazane z punktu widzenia Nancy, a nawet ona w ogóle nie jest w tych scenach obecna. Chociażby właśnie jak był pacjentem Freda, i nawet gonił go policjant po wyjściu z gabinetu. No i kwestia obiektywnej fizyki ;) - zostawił wtedy otwarte okno w toalecie, żeby Nancy mogła wejść przeszukać gabinet Freda. Gdyby był tylko fantazją Nancy, to fizycznie by się to nie zdarzyło, okno pozostałoby zamknięte, a zatem Nancy nie mogłaby wejść do gabinetu - a przecież weszła...
Jeszcze raz powtarzam, że te zdarzenia są pokazane z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora, w scenach, w których ona w ogóle jest nieobecna. Pomysł, że mogą to być jej urojenia, nie trzyma się kupy.