„Jadą czterej jeźdźcy, jadą” śpiewał Kazik. Co dany jeździec ma przynieść nie ma sensu rozstrzygać, bo dla fabuły nie ma to najmniejszego znaczenia. Są tylko kolejne zbrodnie, do których doklejony został bełkotliwy scenariusz powołujący się na Apokalipsę. Sensu w tym nie ma za grosz…
Paradoksalnie, ogląda się to całkiem nieźle. Całkiem nieźle budowany klimat umiejętnie pokrywa krańcowa głupotę wybrzmiewająca z większości scen.
Swoja drogą to też kolejny dowód na to, że ‘Siedem” było, jest i będzie niedoścignionym arcydziełem…
Moja ocena - 4/10