Zupełnie nieudany pastisz, miał śmieszyć(?) i ośmieszać ale wyszło --- . Męczyłem się od pierwszej chwili do połowy filmu. Grzmot w tropikach to prawdziwy, naprawdę udany pastisz hollywoodzkich produkcji.
"Zupełnie nieudany pastisz, miał śmieszyć(?) i ośmieszać ale wyszło ---"
jak wyszło?
"Męczyłem się od pierwszej chwili do połowy filmu."
A co z drugą połową filmu? Byłeś już tak zmęczony, że wyłączyłeś?
--- to cenzurka, wstaw sobie co chcesz.
druga część przewijałem już do końca.
Wg mnie to zwykła strata czasu a filmów jest tak wiele. Wiem, że to twój ulubiony film, może zauważyłeś w nim coś wartościowego..
Powiem Ci tylko tyle - dla mnie durnotą jest ocenianie filmu na 1/10. Wypowiedzi nie będę rozwijał, bo Twoja też jakoś specjalnie rozbudowana nie była.
Jeśli jest taka ocena to dlaczego z niej nie skorzystać?
Tym bardziej, że czytałem nawet pozytywne opinie na ten temat - to spotęgowało moje rozczarowanie. Co to za film który dopiero od połowy daje się oglądać i to jeszcze niezbyt chętnie wg mnie. W tym filmie nie ma rzeczy pozytywnych za co można dać punkt. Scenariusz, aktorstwo, gagi, nieprzewidywalne zwroty akcji czy choćby ... no właśnie, czym tu się zachwycać ?
Oczywiście to moja opinia, może ktoś się z tym nie zgadzać, ale musi przyznać, że mam trochę racji.
Nowością nie będzie dla Ciebie, jeżeli napiszę, że nie zgadzam się z Twoją opinią, ale z tym "ale musi przyznać, że mam trochę racji." również się nie zgodzę.
Tu sie nie zgodze, film sie moze nie podobac itd. itp., ale jeden plus jest - doskonaly montaz zdjec, efekt moze sie nie wszystkim podobac, ale wykonene to zostalo bardzo profesjonalnie (o niebo lepiej niz np w najnowszym indianie jonesie)... wiec nawet jesli fil,m sie nie podobal, to uwazam, ze zasluguje na 2/10.
Osobiscie mi przypadl do gustu nawet bardziej niz Shaun of the Dead - lubie irracjonalne poczucie humoru...
Miałem takie same odczucia więc wyłączyłem. Przed tym jednak przewinąłem film i wydawał się robić ciekawszy. Tym nie mniej nie na tyle żebym chciał na niego tracić czas. Może i na 1/10 nie zasługuje, ale jest to raczej kiepski film. 30 min. oglądania i stypa, jak na komedię (nawet czarną) to niewypał.
ja dałem radę do końca. niezbyt śmieszny. reszta też raczej ssie. 1/10 to może nie, ale u mnie dostaje 4/10 - poniżej oczekiwań.
A może mieliście nieodpowiednie podejście do tego filmu? Dla mnie ten film to niemal rewelacja! Z jednej strony krwawe sceny śmierci a obok teksty, które powodują niekontrolowane wybuchy śmiechu. Niby poważne problemy, które potem zostają obrócone w groteskę. Wspaniały angielski humor na tematy bądź co bądź nieco poważne...
Nie zgadzam się z Tobą. Ten film jest bardzo śmieszny. To jest specyficzny brytyjski humor. Jednym się podoba, a inni go nie rozumieją.
Nie nie nie. Prawdopodobieństwo, że mi się podoba coś czego nie rozumiem jest mniejsze niż to, że tobie się nie podoba a rozumiesz.
Prawdopodobieństwo to nie argument, to że jest równe 0 nie oznacza że coś jest nieprawdopodobne. Ze świadomością ciężej się żyje aniżeli bez, więc może Ci się film podobać a Ty go nie rozumiesz :P pzdr
No mnie w szkole uczyli, że prawdopodobieństwo równe zero to brak prawdopodobieństwa. No ale cóż, czasy się zmieniają, oświata się zmienia...
Zostanę przy moim zdaniu. pzdr
A co to miala byc komedia? Miala was smieszyc jak jas fasola? Opanujie sie ludzie ten film wg mnie ARCYDZIEŁO i naprawdę fajny>>!!
Jestem bardzo tolerancyjny i wyrozumiały, ale po prostu nie mogę zrozumieć jak ten film nie mógł Ci się podobać :)
no ja tak samo uważam ale wiecie, o gustach ... i tak dalej - dla mnie to arcydzieło - a Simon z ta poważną miną - lodzio-miodzio :)))) Pozdrawiam :)
Właśnie skończyłem seans. Kapitalna, inteligentna, absurdalna parodia policyjnych filmów klasy B. Doskonały pomysł ze spiskującą społecznością, a świetne gagi gonią aż trudno nadążyć. Najbardziej podobało mi się rozwinięcie motywu imienia bohatera - Angel - kiedy zaczyna się jatka [ "skrzydła" i biały koń ], oraz znakomity pomysł na rozegranie decydującej walki na ulicach modelu miasteczka [ Godzilla? ]. Krótko mówiąc, bardzo dobry film. Dlatego 8.
Jeszcze w sprawie tej 1/10... pozwolę sobie spytać jakim cudem można w dziesięciopunktowej skali dać 1/10 takiemu filmowi? Nie chodzi mi o to, że musi się podobać, bo to jednak specyficzny humor, ale, do licha, choćbyś nie wiem jak go nie lubił, spójrz chwilę obiektywnym okiem i zobaczysz, że nie ma w tym filmie ani jednego elementu, który stałby na poziomie dna. Wyróżniłbyś chociaż efekty specjalne, wspomniany montaż, zgrabny scenariusz...
Może brakuje ci skali porównawczej? Widziałeś "BloodRayne" Uwe Bolla albo film "Frostbite"? Radzę trochę skalibrować swoje metody oceniania, albo w ogóle nie oceniać. Pomyśl przez chwilę i zastanów się, czy nie widziałeś gorszych filmów? Osobiście dałem, może trochę na wyrost, "BloodRayne" 3/10, więc jak widzę 1 dla Hot Fuzz, to mnie krew zalewa. W filmie Bolla kulało wszystko: toporny scenariusz, drewniane aktorstwo [nawet w wykonaniu Bena Kingsleya], niepewna praca kamery, fatalne sceny walk.
Powiesz, że masz pełne prawo dawać taką ocenę, jaką chcesz. Masz rację.
Ale trochę rozsądku, bo sztucznie windujesz film w dół.