55 miejsce w rankingu filmów. Leżę i kwiczę. Kogoś chyba pogięło. To "coś" ma być
lepsze niż "Papillion", "W imię ojca" czy "Full metal jacket" ? Wolne żarty.
Jak rozumiem, jeden z niedorozwiniętych gimnazjalistów i zarazem wielbiciel miernoty zalewającej ekrany zabrał głos ?
Filmy zaraz po premierze kinowej zawsze maja wysoką ocene, a potem spadają. Mi sie film podobał. Jako komercyjne kino rozrywkowe z jako taką treścią to się to bardzo dobrze ogląda, a fanem HG1 zdecydowanie nie jestem.
Przepraszam, ale nie powinieneś określać nas jako ,,miernotę zalewającą ekrany''. Zacznijmy od tego, że szufladkujesz wszystkich jak wlezie, bezpodstawnie.
Nie mogę sobie wyobrazić, dlaczego uważasz, że ,,Igrzyska...'' to film z dolnej półki, skoro niesie za sobą bogaty przekaz, na pewno wyróżnia się spośród ostatnich kinowych premier. W założeniu miał być dla młodzieży, ale wydaje mi się, iż zatacza szerszy krąg i dociera również do nieco starszych widzów.
W moim odbiorze, jego interpretacja i ocena będzie zależeć od oczekiwań i tego, co chciałoby się zobaczyć. Mnie np. obchodził aspekt psychologiczno-metaforyczny, w którym odnajduję współczesne tendencje ludzkie.
Co do metaforyki, spotkałam się z określeniem, że ten film/powieść jest ,,nieodpowiedni(a)''.
A ,,niewłaściwe'', to chyba dlatego, że powieść ośmiela się przekazywać prawdę. A wiadomo jak to jest, nikomu nie jest to na rękę. Rządzący woleliby mieć wokół niewykształconą, pełną stereotypów masę, którą łatwo manipulować. A czytając tego typu książki, kształtujemy światopogląd, wysuwamy masę wniosków i odczuwamy potrzebę zmienienia sytuacji, czy też uniknięcia losów postaci.
Metaforycznie, każdy z nas żyje w takim dystrykcie i tylko z pozoru mamy zapewnioną wolność. Zaś demokracja, to tylko słowo, które ładnie brzmi w podręcznikach do WOSu... Czasem mam wrażenie, że mamy o wiele gorzej jak niewolnik -> pracujemy ponad siły, 3/4 oddajemy państwu, na przeżycie zostaje tyle co nic, a władza skomle o podwyżki, większe prawa, zachęca do głosowania pod pozorem zmienienia realiów...
Wiele osób umiera, bo nie ma na lekarstwa, a przepracowało tyle lat. A tu podwyższają wiek emerytalny i co z tego będzie? A to, że prawdopodobnie mało kto dotrwa do emerytury i reszta powędruje do państwa. Bo przecież np. ZUS nie odda nawet części składek rodzinie - o ile przetrwa jeszcze te ,,n'' lat, bo już wisi na włosku.
Nasza egzystencja jest wypruta z emocji, żyjemy w trybie obowiązków, będąc wasalami państwa, które powinno nam służyć. Oni wszyscy powinni być naszym głosem. A mi się nie wydaje, żeby tak było. Nie wiem jak Wy na to patrzycie, ale ja nie widzę żadnej przyszłości dla siebie - a jak już, to ledwie zarys pracy, która nie zostanie doceniona...
Zresztą sama powieść powinna być lekturą, wg mnie....
Lista lektur została już okrojona, aczkolwiek wciąż pałęta się w niej sporo staroci, które może i mają wartość największych dzieł świata, ale nijako mają się do ludzi współczesnych. A męczenie się z kilkudziesięcioma stronami liryki, z której - jak czasem widzę - nikt niczego nie rozumie i korzystanie z opracowań, to bezsens. Według mnie zjawisko sięgania po gotowce o czymś świadczy. Myślę, że gdyby lektury były bardziej skierowane na młodzież - oczywiście prezentujące jakieś wartości, ale jednak biorące pod uwagę ich zainteresowania, książka nie byłaby odbierana jako zło konieczne, które trzeba wyplewić.
Widzę po ludziach w moim wieku, że została im niechęć jeszcze z podstawówki, kiedy nauczyciele kazali czytać to, czy tamto. Z jednej strony rozumiem - jednak sama jestem typem mola, więc mnie zmuszać nie trzeba. Lecz czasami mam wrażenie, że jednak męczę się z jakimś dziełem. A jest masa innych - porywających - powieści, które lepiej dotarłyby do ludzi. Nauczyciele też nie mają zbyt dużego pola do manewru, muszą zrealizować kanon lektur... 2 lata temu wprowadzili fantastykę do lektur - my np. czytaliśmy Tolkiena, wspólnie wybraliśmy ,,Powrót króla''. Osobiście wolę ,,Drużynę...'', ale 3. część również była ciekawa, jednak - jak dla mnie - zbyt dużo opisów bitew :).
,,Igrzyska...'' powinny być lekturą :), bo nie są pustą publikacją, romansidłem ku uciesze czytelnika, lecz powieścią, która pokazuje przykrą prawdę o tendencjach ludzkich. Dzieło poruszające, wnikliwe, wciąga od pierwszego akapitu :).
Akurat tutaj piszę w większości w aspekcie książki, ale równocześnie mam na myśli film :), który również posiada przedstawiony przekaz i jest on uchwycony po mistrzowsku :).
Wybacz ale jeśli cokolwiek o takiej tematyce miałoby kiedykolwiek być lekturą to "1984", a nie Igrzyska.
Ba w porónaniu do 1984 Igrzyska można uznać za pustą i niezwykle infantylną publikację:)
Z czystej ciekawości w jakim jesteś wieku? Bo Twoja wizja demokracji i otaczającego nas świata jest skrajnie uproszczona.
Czytałam wymienioną przez Ciebie utopię, czy raczej antyutopię, i również chciałabym, by znalazła się na liście lektur. Co do porównywania dwóch tylko z pozoru podobnych filmów/powieści (ze względu na temat) jest błędem. Na jednej szali stawiasz światowe dzieło (zupełnie inny kunszt, odmienna ekspresja) z nieco słabiej zarysowanym wątkiem utopijnym w postaci ,,Igrzysk'', które mają za zadanie dotrzeć do innej jak ,,1984'' grupy odbiorców.
Młodzież - wbrew powszechnemu zdaniu - nie jest głupią, pustą masą bez wartości, ale właśnie kształtującym się pokoleniem, któremu potrzeba wzorców i dydaktyzmu. Lecz nie jest prosto sprostać ich oczekiwaniom, bo chcą - w tym przypadku - porywającej, interesującej historii, w której się coś dzieje. Uważniejszy widz może zinterpretować obraz metaforycznie, a nie tylko jako ot taką opowiastkę o walczących ludziach.
,,Igrzyska'' nie są ani puste, ani dziecinne. Ale o gustach się nie dyskutuje.
Uproszczona, bo nie zabierałam się za pisanie pracy magisterskiej, a jednak chciałam lekko zarysować problem i jakoś uzasadnić swoje porównanie co do świata przedstawionego w filmie/książce z tym nas otaczającym. I mój wiek nie ma nic do tego, dlatego uchylę się od odpowiedzi. Zresztą kobiet o wiek się nie pyta :).
To jest wymówka. Fakt, że Igrzyska to książka młodzieżowa ze znacznie gorzej przedstawionymi wątkami typowo politycznymi to tylko oznaka, że jest gorsze od 1984.
Ta właśnie młodzież powinna się uczyć myśleć i poznawać najwartościowsze wzorce. Z Igrzysk większośc zapewne niewiele wyciągnie (pomijając fakt, że HG przedstawiają tylko problem w uproszczonej formie, nie proponują nic więcej). Może i 1984 jest znacznie trudniejszą lekturą ale po to jest nauczyciel, żeby pomóc prawda?
Nie napisałem, że Igrzyska są puste i dziecinne. Jedynie, że w porównaniu z Orwellem takie są. Tak samo w porównaniu do igrzysk Kubuś Puchatek jest dziecinny i pusty.
Chodziło mi o uproszczenie sposobu myślenia. Narzekasz na demokracje, ale czy znasz lepszą perspektywę? Stwierdzasz, że mamy gorzej niż niewolnik co jest kompletną głupotą, nawet jako parabola. Choć jeśli chcesz możesz zostać moim niewolnikiem skoro żyłoby Ci się lepiej (bez żadnych skojarzeń proszę), ja stratny na tym na pewno nie będę.
Po prostu patrzysz na demokracje w dość powiedziałbym dziecinny sposób. Mówisz głos ludu, a to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i nigdy nie miało mieć. Demokracja, w formie w jakiej powinna według Ciebie działać, może funkcjonować w społecznościach gdzie jest kilka setek mieszkańców, a nie kilka milionów.
Okej, ale ,,1984'' nie jest typowo dla młodzieży, a dojrzalszego odbiorcy. A ,,Igrzyska...'' mają pełnić funkcję rozrywkową, ale dają również do myślenia.
Nie można ich porównywać. Nie można. Wiek odbiorcy determinuje sposób przekazu, stąd różnica w poziomie. Przecież nikt nie ,,karmi'' dzieciaków z podstawówki ,,Folwarkiem zwierzęcym'' - one odebrały by go jako opowieść o zwierzątkach żyjących na farmie...
Nie chcesz wiedzieć jak wygląda obecnie omawianie lektur... :) Np. taki ,,Makbet'' zrealizowany na 5, czy nawet mniej lekcjach. W gimnazjum czasu było o wiele więcej - samych prac się tyle pisało, a opracowywanie trwało koło miesiąca i po zakończeniu miało się wrażenie, iż zna się książkę od deski do deski i niestraszna żadna metaforyka oraz wymowa.
Ewentualnie można iść w świat, zamknąć się w jaskini i odciąć od tego wszystkiego. Ale nie o to chodzi :).
System po prostu zawodzi. Nie twierdzę, że łatwo ogarnąć liczące tak wiele społeczeństwo, ale powinno się patrzeć realnie, a nie zawsze przez pryzmat pieniędzy. Znowu sobie wymyślili, by podwyższyć wiek emerytalny - normalnie ręce opadają. Fajnie być operowanym przez liczącego sobie 70 lat chirurga...
I znowu odniosę się do metaforyki, jeśli chodzi o nieszczęsnego niewolnika. Otóż miałam na myśli, że taki niewolnik u bogatszego pana miał bardzo dobre warunki życiowe (pomijając oczywiście brak wolności...): zapewnione lokum, wyżywienie, itd. Pracował - dostawał coś w zamian.
A u nas: pracujemy - dostajemy pieniądze, ale musimy je wykorzystać na inne potrzeby, usługi, itd, co sprawia, że portfel staje się oka mgnieniu pusty. Jest to trochę wina państwa i ludzi. Państwo ustala śmiesznej wysokości najniższą płacę, zaś ludzie w osobie pracodawców naginają przepisy, bawią się siłą roboczą, nie szanują jej.
To jak według Ciebie powinna wyglądać wzorcowa demokracja?
Może karmienie 7-latków Folwarkiem nie byłoby takie głupie...
Oczywiście masz rację. Odbiorca determinuje sposób przekazu, ale osobiście nie uważam, by Orwell miał być niezrozumiały dla licealisty, a gimnazjalista i tak nie posiada wystarczającej wiedzy i dojrzałości by zrozumieć takie zagadnienia. Wyciągnie z takich Igrzysk powiedzmy taką myśl "jeśli będzie tak dalej to nasz świat skończy jak ten z igrzysk". Jest w tym trochę prawdy, ale nic z tego nie wynika, gimnazjalista nie zrozumie dlaczego tak się dzieje, ani jak temu przeciwdziałać.
Szczerze mówiąc nie widzę sensu w omawianiu przez kilkanaście godzin jednej lektury. Większość, o ile zostały przeczytane w całości, można omówić i wytłumaczyć właśnie w przeciągu 5 lekcji. Byleby nie marnować czasu na pierdoły typu kartkówki sprawdzające kolor skarpetki na lewej nodze bohatera trzecioplanowego.
Znanie książki od deski do deski nie ma sensu. Ważne jest by przeczytać i zrozumieć.
Milenko, nie dziwi mnie złość na podniesiony wiek emerytalny, ale to jest problem który nie wynika z chciwości wbrew temu jak sądzisz. Powodem jest przede wszystkim niż demograficzny i starzejące się społeczeństwo. Warto też pamiętać o tym, że średnia długość życia również rośnie co nie jest bez znaczenia.
Podniesienie wieku emerytalnego było koniecznością już od lat i jedynym błędem polityków było podniesienie go tak późno (przy okazji wcale nie odstajemy tutaj od reszty Europy (średnia wynosi 66), za to w Stanach wiek emerytalny jest taki jak u nas, a na dalekim wschodzie jest jeszcze gorzej (średnia 70)).
Na przyszłość warto wgryźć się w temat:)
Życie niewolnika niestety nie było tak szczęśliwe jak sobie wyobrażasz:) Najprzydatniejsi niewolnicy nieraz żyli na nienajgorszym poziomie (często wyższym od niegdysiejszej biedoty), ale warto też pamiętać, że najprzydatniejsi wolni ludzie żyją jak królowie.
Jak powinna wyglądać wzorcowa demokracja? Nie powinna wcale bo nie istnieje i nigdy nie będzie. Demokracja jest systemem wadliwym, ale jednocześnie jest najlepszym jaki wymyślono. Demokracja nie jest dobra dlatego, że jest dobra, a dlatego, że jest najlepszą opcją:)
Może i nie, ale po co zaczynać od lektury na tym poziomie, skoro można znaleźć książki o podobnych wątkach, lecz ukazanych w innej formie. Nauka to stopniowanie wiedzy w zależności od wieku. To niczym matematyka: zaczyna się od prostych działań, by przejść do skomplikowanych operacji, których się nie wykona prawidłowo bez znania podstawy. Po to czyta (czy też powinno) dzieciom, które ledwo stanęły na nogi, puszcza bajki o odpowiedniej treści.
Orwell nie, ale obecnie mamy taki problem, że tylko skomercjalizowane produkcje mają szansę na dostrzeżenie przed odbiorcę - zwłaszcza w obecnym świecie, gdy każdy żyje obowiązkami. Dlatego atakuje się nas sloganami, billboardami, logach marek na produktach codziennego użytku. Mało jest takich dociekliwych, którzy zaczerpną z bibliotecznych źródeł, nieco poszperają i znajdą pierwowzory dla współczesnych filmów, czy książek. Trudno znaleźć temat, który nie został obrócony na ,,n'' sposobów i pokazany w ,,m'' odsłonach :).
Masz rację, ale pod warunkiem, że każdy przeczyta. A to jest problem wyższej wagi, bo przy pomyślnych wiatrach na 30 osób książkę przeczyta 5 - reszta skorzysta z gotowców, będących odtwórstwem pewnego rodzaju. Może i da się na nich ,,jechać'', ale odbiór nie ma charakteru indywidualnego; nici z wniosków.
Wiem, wiem. Jednakże moja dezaprobata jest spowodowana tym, że chce się utrzymać na stanowiskach ludzi starszych, a dla młodych nie ma pracy. Zresztą osobie w wieku 40+ już trudno znaleźć pracę, gdy straci obecną, bądź podejmie ją po długiej przerwie spowodowaną np. opieką nad dziećmi w domu, co jest spaloną ideą, bo utrzymanie domu to niewiarygodnie ciężkie zajęcie, praca 24/h, a jeśli odrzuci się karierę zawodową, to później brak potrzebnych lat do emerytury i umarł w butach.
Więc mamy dwa fronty: z jednej strony osoby w wieku przedprodukcyjnym i poprodukcyjnym, a z drugiej ludzi w wieku produkcyjnym muszące utrzymać te z grupy 1. Dla pierwszych nie ma pracy albo jest, ale pracodawca oraz pracownik nie mogą znaleźć się na rynku (błędne ustalenie predyspozycji, źle obrany kierunek, wcześniejsze zakończenie edukacji przed potencjalnego pracobiorcę, etc.). Zaś druga miałaby pracować, co nie jest do końca możliwe w niektórych branżach. Sportowcy również mają swoje ,,przeterminowanie'' i nikt tego nie neguje. Nawet najbardziej precyzyjny lekarz nie wygra z pogarszającym się wzrokiem, czy czuciem. Ratownik nie będzie tak sprawny fizycznie jak osoba młoda: doświadczony owszem, ale zdrowie nie te.
Słowo klucz: ,,najprzydatniejsi'' - sęk w tym, by znaleźć swoje miejsce i słusznie obrać cel zawodowy oraz posiadać szczęście; a to nie jest takie proste :).
Tylko, że ludziom wmawia się, że mają nad wszystkim kontrolę i determinują np. działania rządzących. Co jest z założenia nielogiczne :).
Dlatego właśnie pomogłoby gdybym znał w przybliżeniu Twój wiek.
Problemem stopniowania matematyki jest jej upraszczanie. Kończąc liceum coś o matematyce wiesz, ale pierwszą rzeczą którą dowiadujesz się na studiach (zakładając, że będziesz miał przedmiot dotyczący zaawansowanej matematyki), że większość to uproszczenia które są wręcz błędne.
Problemem jest odpowiednia treść. Temat Antyutopii jest według mnie zbyt skomplikowany dla gimnazjalisty, a już licealista powinien poradzić sobie z Orwellem:) Niektóre tematy przedstawione zbyt młodej/starej grupie odbiorców nie zostaną odpowiednio zrozumiane.
Heh komercjalizacja;) Tak w ramach ciekawostki wiesz jak dowiedzieć się najwięcej o danym społeczeństwie bądź grupie odbiorców? Poznać kierowane do nich reklamy.
Co do gotowców: Jeśli dany dzieciak przeczyta gotowca zamiast całej książki to nie ma najmniejszego znaczenia jaka książka będzie lekturą. Szczerze mówiąc sam czytałem streszczenia (nie licząc kilku przypadków typu Dostojewskiego, czy Tolkiena), woląc zabierać się za te książki które sam sobie wybrałem. Dodatkowo uczenie na pałę co znaczy jaka książka nie ma sensu. Nic nie wyniesiesz z tego, że ktoś Ci powie co to znaczy. Musisz sama to dostrzec.
Utrzymywanie takich a nie innych ludzi na stanowiskach, wymagania na rynku pracy itp to już nie jest kwestia polityki. Większość pracodawców boi się zatrudniać młodych ludzi których na początku trzeba wyszkolić. Tak robią tylko największe, najbardziej szanowane firmy, które mogą pozwolić sobie na taki wydatek. Jest to korzystne bo wychowują sobie młodych zdolnych, inwestują w przyszłość.
Ludzie mają kontrolę tylko nie w taki sposób jak ją rozumieją. W demokracji jeden przeciętny obywatel nie może nic. Milion obywateli może wszystko.
Przybliżenie? Proszę: x ∈ (15, 18) :).
Na matematyce powinno się uczyć przydatnych w późniejszym życiu rzeczy, a nie tylko ściśle rekreacyjnych: trygonometrii, ciągów, itd.
Chociaż świadomość, że przyswoiło się różnorakie tematy i można później operować wiedzą w dalszych zadaniach jest inspirująca :).
Mimo iż jestem akurat umysłem humanistycznym, z pewną radością zauważam, że mój wynik rozwiązania zgadza się z faktycznym.
Bo wszystko w życiu powinno być wyważone.
Mówili nam o tym na przedsiębiorczości :). Ale słuszna uwaga.
Ja nie potrafię przecierpieć, jak można nie przeczytać oryginału i bazować na samej teorii. Po pierwsze wiadomości z lektury szybko ulatują, a po drugie mamy głowę pełną teorii, ale nic - często - z tego nie rozumiemy :).
Tak jak myślałem licealistka;)
Na matematyce uczysz się rzeczy w takiej kolejności by móc rozumieć kolejne. Niestety matematyka ma to do siebie, że wszystko z czegoś wynika i często nie zrozumiesz jednego, jeśli wcześniej nie poznałaś innego. A co do przydatności to sama się zdziwisz ile może Ci się z tego przydać w przyszłości;)
Szeroki zakres wiedzy nigdy nie szkodzi, za to się przydaje. Teraz masz różne w zasadzie nie powiązane ze sobą przedmioty, ale z czasem na studiach zaczniesz je łączyć, wyciągać dodatkowe wnioski.
Dodatkowo warto pamiętać, że w zasadzie z każdego przedmiotu wyciągasz inne przydatne rzeczy, czy to umiejętność logicznego myślenia, czy czytania ze zrozumieniem itd.
Jakoś nie chce mi się wierzyć w przydatność niektórych zagadnień z matematyki :). Pytam po ludziach w zasadzie, to wszyscy chórem odpowiadają, że najważniejsze są najprostsze operacje :). Bez twierdzeń, trygonometrii, funkcji (w zależności od branży), czy podobnych.
W Polsce uczymy się dużo, prawda, ale często nauczyciele nie są wystarczająco kompetentni (nie mają doświadczenia, dyktują z książki, udając, że to wymyślają ;); brak im powołania). W zasadzie to na palcach jednej ręki mogę wymienić takich, dla których nauczanie jest pasją i robią to doskonale - lekcja nie jest nudna, można wiele wyciągnąć poprzez same słuchanie, pamięta się wiele (czy też kojarzy tematy bez zaglądania do zeszytu).
A i sposób nauki zostawia wiele do życzenia. Myślę, że powinno się zwrócić uwagę na naukę nauki, tj. jak się uczyć, by nie zapomnieć za te kilka dni :). Wiem po sobie, że ilość materiału nie pozwala za bardzo na naukę na bieżąco (wytrzymałam tak 2 tygodnie, a później totalne przemęczenie).
Czasem tematy się zazębiają i można się pochwalić już zdobytą wiedzą :).
Nie chce mi się wdawać w czcze pogaduszki. Powiem tylko tyle, jeżeli nie potrafisz czytać ze zrozumieniem i użyty zwrot "miernota zalewająca ekrany" interpretujesz jako określenie dotyczące bliżej nieokreślonej grupy ludzi, to "gratuluję".
,,miernota zalewająca ekrany'' - tyczy się filmów
zaś gimnazjaliści w Twoim odbiorze są najczęściej niedorozwinięci i oglądają ww miernotę. Gimnazjaliści pojmowani jako stan umysłu, jak sądzę, a nie wiek.
Umiem. A Ty potrafisz tylko wszystkich obrażać, rzucając na ślepo mięsem.
Twój pierwszy post zaprzecza zrozumienia tekstu. To po pierwsze. Po drugie, używasz zwrotów których znaczenia najwyrażniej nie rozumiesz (rzucanie mięsem). Wskaż chociaż jeden tego typu komentarz a przyznam ci rację.
Chyba po prostu chodzi o to, że to już któryś temat z kolei z hasłem „55 miejsce” i szczerze ? Wystarczy rozwinąć tematy i pisać w już istniejących , bo kurczę ma się już z lekka dość gdy widzi się po raz kolejny ten sam wątek. Jasne każdy ma prawo zakładać tyle tematów ile się podoba, tylko jeżeli oczekujesz jakiejś dyskusji pod założonym przez siebie wątkiem to tylko Ci powiem, że z reguły ludziom nie chce się pisać po raz setny znów tego samego co napisali chwilę wcześniej w innym podobnym temacie. To tyle.
Akurat jeżeli chodzi o osobnika powyżej, zamieścił grubo ponad 150 komentarzy pod tym filmem. Tak więc, najwyrażniej nie sprawia mu to kłopotu.
film jest bardzo dobry i tyle w temacie , nie porównuj do niego takich filmów bo są inne gatunkowo
Niestety kiedy mowa o ogólnym rankingu to ciężko oddzielać filmy różne gatunkowo. Oczywiście ocenia się je nieco inaczej, ale wciąż na tej samej skali.
Być może zauważyłeś, że ranking nie uwzględnia gatunków ? Wysoko oceniane pozycje powinny się cechować wyjątkowymi walorami: gra aktorska, scenariusz, nowatorskie techniki itp, itd. Natomiast omawiany tu obraz, to typowy blockbuster nastawiony na przygłupią publiczność która zapłaci kasę za bilet i zeżarty popcorn.
Ha ha ha! Mówisz serio, czy się zgrywasz?
W tym filmie nie ma za grosz gry aktorskiej? Zły scenariusz? Dla przygłupiej publiczności? To ja nie wiem co robiłeś na seansie i z kolei ja mogłabym spytać, jak wielką radość sprawia Ci taka ogólnikowa analiza, o charakterze pejoratywnym... Szanuję zdanie innych, aczkolwiek tutaj rzucasz oszczerstwami, więc nie mogę pozostać bierna.
Ile razy będą jeszcze tworzone takie tematy?.... Film jest w kinach i ma wysoką ocenę, nie bój się potem i tak trochę zmaleje. Moim zdaniem może ustabilizuje się w pobliżu 7.6-7.4
Ogarnij się. Z czym ja tu mam dyskutować? Z nazwaniem tego filmu "tym czymś"?? Pogięło cię? Zamiast zaśmiecać forum spróbuj podjąć się krytyki tego filmu, a ja z chęcią odpowiem. Na przyszłość trzy rady:
1. Śmieciowe opinie zamieszczaj w śmieciowych tematach, których jest tu pełno. Np. tu: http://www.filmweb.pl/film/Igrzyska+%C5%9Bmierci%3A+W+pier%C5%9Bcieniu+ognia-201 3-627599/discussion/,2337413
2. Przestań być hejterem. Już utworzyłeś jeden temat, w którym zwyzywałeś widownię tego filmu (kto dał ci prawo?): http://www.filmweb.pl/film/Igrzyska+%C5%9Bmierci%3A+W+pier%C5%9Bcieniu+ognia-201 3-627599/discussion/WTF,2337923
3. To najlepsza rada: najpierw film obejrzyj. Nie masz go w "ostatnio ocenionych", sądzę, że nie omieszkałbyś postawić mu jedynki (żeby zaniżyć średnią), gdybyś tylko film obejrzał.
Podsumowując: dorośnij, dzieciaku.
dokładnie dorośnij , wczoraj byłem w kinie i w porównaniu do 1 cz . dwójka jest o wiele lepsza , film jest dla mas ale nie jest rażąco głupi .
Daruj sobie te wypociny. Ktoś, kto daje 5 gwiazdek "Kasyno" i 10 gwiazdek knotowi "Don Jon" nie powinien w ogóle się wypowiadać na temat filmów.
Przepraszam cię ale to że ty lubisz filmy z lat 70, 80 i nie lubisz filmów dla młodych ludzi które w inny sposób pokazują historię, a ją mogą zrozumieć tylko ludzie którzy przeczytali książkę oraz zagłębili się w historię Panem to nie możesz krytykować oceny tego filmu, ponieważ nikt nie krytykuje tego jak oceniasz filmy z lat 80.
Hahah podejście godne politowania. Gdybyś miał trochę oleju w głowie, to domyślił byś się że na kontynuację filmu w pierwszej kolejności idą osoby, którym to pierwsza część się spodobała - a jako, że ta część jest o wiele lepsza, to i średnia ocen będzie wyższa zanim to film dotrze do osób, które szczególnymi fanami przygód Katniss nie są.
Oceny są subiektywne, pogódź się z tym. Jeśli chcesz znać oceny 'bardziej obiektywne' to zainteresuj się co o filmie mają do powiedzenia krytycy, którzy oceniają film pod innym kątem, niż przeciętny kowalski, bo ja osobiście nie jestem wybitnym kinomanem, i nie mam zamiaru analizować wielu aspektów filmu podczas seansu, a jedynie czerpać radość z jego oglądania. (Co nie oznacza, że nie doceniam fabuły, ukazania świata, gry aktorskiej, efektów czy chociażby muzyki - a to wszystko w tym filmie bardzo mi się podobało)
Odnośnie jeszcze blockbusterów - co za różnica, czy film jest ambitny, czy jest blockbusterem skoro jest to jeden z kilku filmów które podobały mi się najbardziej ze wszystkich które widziałem, i nie tylko ja jestem tego zdania? Mam zaniżać ocenkę, i udawać, że coś mi się nie podobało tylko dla tego, że jest zrobione dla mas? Zastanów się czasem co piszesz.
Najwyrażniej nie widzisz różnicy między kawiorem i kaszanką. Mam cichą nadzieję, że załapałeś analogię ?
Wolę pizze od Kawioru, i mam reakcję wymiotne po Homarze. To, że coś jest drogie i uznawane przez znawców za lepsze, to nie znaczy, że od razu każdemu będzie smakować - bo każdy ma inny gust. Załapałeś?
O gustach się nie dyskutuje. Każdy film dla kogoś będzie wybitny, a dla kogoś innego gniotem. I każdy ma prawo do wlasnej oceny. Ale wrzucanie i nazywanie czegokolwiek "tym czymś" dużo mówi o osobie, która takie słowa pisze, a konkretnie o braku poszanowania dla cudzych opinii. Też mi się zdarzało, ze wstydem przyznaję, ale już wyrosłam. Każde dzieło czy to filmowe, literackie itd. będzie miało wartość dla niektórych. Nawet jeśli nie dla mnie. I chyba czas się z tym wreszcie pogodzić, drogi autorze. I to, że kawior uchodzi za luksusowy, nie znaczy że każdy go będzie jadł z przyjemnością, bo może woli właśnie kaszankę.
I mu wolno, to jest piękne i straszne zarazem. Osobiście wystrzegam się dawania ocen 1-3, bo uważam, że nawet jeśli ja w tym filmie nie widzę niczego specjalnego, nie znaczy, że on czegoś sobą nie reprezentuje. No chyba, że moje odczucia są rzędu "Nie <<wyczymię>>, telewizor zaraz przez okno wywalę", to wtedy z bólem, ale daję nisko. Każdemu wolno dać i 1 i 10. Choć w tych skrajnych przypadkach zawsze bywam podejrzliwa xD
Czytam te Twoje komentarze i nie rozumiem Twojego toku myślenia... Masz prawo wyrazić swoje zdanie, kropka tyle w temacie, ale nie musisz hejtować, zawzięcie krytykować i wyzywać wszystkich, którzy odnoszą sie do Twojej opinii, bo jak wiadomo każdy gusta ma inne... Film jest nowy (nowych dobrych filmów jest mało). Apropo nie ma również wielce znakomitych filmów science-fiction, chyba że o tym nie wiesz bo dla Ciebie nowy film kategoryzuje sie do lat 80'. Nie wiem, nie moja sprawa. Kontynuując, film jest bardzo dobrą ekranizacją książki i zawiera to co powinien, fani serii książek są zachwyceni i trudno im się dziwić bo reżyser wykonał swoje zadanie na wysokim poziomie.. Ale co ja tu gadam, pewnie nawet nie wiesz, że istnieje taka bestsellerowa książka, na podstawie której jest owy film. Dziękuje, za uwagę.
Po co rozwodzić się na temat oczywisty? Filmweb to nie strona, w której konta zakładają jedynie wybitni krytycy filmowi, a oceniający zazwyczaj nie sugerują się grą aktorską, a wydają ją na podstawie tego, czy dobrze się bawili oglądając. I wiadomo, że "W pierścieniu ognia" jest nowe, więc ludzie tu zaglądają i oceniają cały czas.
Zamiast tracić czas na tworzenie tematów totalnie bezsensownych, obejrzyj sobie "W imię ojca" i tyle, może Ci złość przejdzie.
Po co sie tym przejmujesz,w top 100 jest moze z 5 filmow ktore zasluzyly na swoja pozycje
Eeee... daj spokój, te rankingi nigdy nie uwzględniają filmów absolutnie doskonałych, a tylko takie, które są spopularyzowane. "Papillion", "W imię ojca" - to kino dla wymagających, koneserów prawdziwej filmowej sztuki.