Moim zdaniem lepsza jest pierwsza część gdyż w drugiej wszystko za szybko się działo, może odniosłam takie wrażenie bo przed pójściem na w pierścieniu ognia czytałam książkę, a w książce zawsze jest pewien watek bardziej rozbudowany, niż w filmie, jednakże mogli to lepiej zrobić. W pierwszej częsci akcja koncentruje się na zmaganiach Katniss na arenie i wogle prawie cały film jest temu poświęcony, ale oprócz zmagań głównej bohaterki możemy obserwować reakcje jej najbliższych w dwójeczce tego nie było.Ponadto dialogi w 1 były bardziej dopracowane a wszystko bardziej naturalne.W 2 irytujące było jeszcze to że pewnych bardzo ważnych wątków nie pokazali choćby spotkanie Katniss w lesie dwóch kobiet które powiedziały jej o 13 dystrykcie do którego zmierzają.No ale po 2 godz 26 minutach dużej ilości wątków fajnie rozbudowanych trudno się spodziewać ;)
Z sympatii do aktorki Jen Lawrence i Josha Hutchersona , którzy zagrali w miarę dobrze i książki która była genialna oraz efektów specjalnych dałam 10
Zapraszam do komentowania ;)
Wg mnie 1 jest o wiele, wiele, wiele gorsza od 1. Było 2,5 h więc po co wprowadzać jeszcze jakieś wątki. Trzeba byłoby się tak męczyć jak przy Władcy Pierścieni czy Hobbicie.
No dobra może masz racje ale niektóre wątki powinny być bardziej rozbudowane a niestety tego nie było
I tak mieliśmy dość wątków, więc nie możemy aż tak narzekać :). Wiadomo, te kilka więcej dałyby nieco inny obraz, ale film jest logiczny, co świadczy o ich drugo-, trzeciorzędności :).
Zależy kto się męczy przy WP/Hobbicie. Sa tacy dla których filmy te sa za krótkie i mogłyby trwać 6 albo 12 godzin.
Dla takich maniaków jak ja zawsze LOTR będzie za krótki :P Ale odnosnie WPO sie zgadzam, czas filmu jest jak najbardziej odpowiedni. Zmieścili wszystko co powinni zmieścić bez jakiś irytujących cięć, jak np w HP 5.
2 o wiele lepsza! bardzo dobrze zekranizowali wątki z książki! to jak paliły im sie stroje na rydwanie, albo jak sukienka Katniss zamieniła się w kosogłosa... super! według mnie genialna adaptacja książki, tak samo sobie wyobrażałam motywy :)
No wiesz nie obraziłabym się gdyby była dłuższa ... ;) Chociaż jak ogląda się LOTRa na maratonie wersji rozszerzonych to po 12 h trzeba jednak trochę odpocząć.
To już zależy kto co lubi. Ja 2 razy byłam na takim maratonie i z chęcią ponownie bym poszła :) Chociaż najbardziej czekam, aż zrobią maraton rozszerzanych LOTR i Hobbita, chociaż pewnie rozbija to na 2 dni, jak zrobili kiedyś z Harrym Potterem.
co to LOTR ?
Ps. Wszystkie słowa wydają się być wyjęte z książki ! I to też jest piękne ♥
Lord of The Rings (Władca Pierścieni)
Mi się podobał zwłaszcza końcowy dialog, moment kiedy Gale mówi ze nie ma już dystryktu 12. Słowo, słowo jak w książce :) W ogóle Igrzyska to jedna z najwierniejszych ekranizacji książek jakie kiedykolwiek widziałam. Znajda się oczywiście drobne różnice, ale nie maja one większego znaczenia.
Tak, tak, II tom został bardzo wiernie przedstawiony :) - nie spodziewałam się nawet, że film aż tak mi się spodoba. Na razie czekam na dalsze fajerwerki, czy też bombę w postaci ,,Kosogłosa'' - mojej ulubionej części :).
Sądzę, że jeśli film jest dobry, to nie ma mowy o męczeniu :). U mnie 2,5 h zleciało bardzo szybko, czułam lekki niedosyt, zostałabym jeszcze na drugie tyle :D.
Mi stanowczo bardziej podobała się 2 część, była genialna, a 1 troche mnie zawiodła. :-)
Popieram cię całkowicie, 2 była tak świetna, że nie dało się oderwać oczu od ekranu, co chwile się coś działo. :-D
Chyba zmiana reżysera wyszła na dobre :). Film genialny, wszystko dopieszczone. Jedynie miłość Peety do Katniss gdzieś ulatuje - nie widać tego uczucia :).
Nie zgadzam się, że miłość Peety do Katniss ulatuje. Nie czytałam książek z tej serii (jeszcze!:), więc wypowiadam się tylko na podstawie tego co zobaczyłam. W pierwszej części było wyraźnie czuć, że to uczucie w nim kiełkuje albo właściwie, że jest od zawsze tylko nie dopuszczał go do głosu. A w drugiej części udowodnił tylko, że naprawdę bardzo ją kocha i jest dla niej zdolny do poświęceń. Nie grał tylko po to, aby przetrwać. Może się mylę w tym co piszę, przeczytam książki i wtedy być może lepiej zrozumiem to uczucie, ale jako zwykły widz.. bardzo odczułam ich zakochanie, przynajmniej z jego strony to jest niezwykle szczere i silne, bo jeśli chodzi o Katniss, to nie mogę jej rozgryźć ;)
A czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć co oznaczają te trzy palce skierowane w górę?? :)
Owszem, w pierwszej części było wiele ich wspólnych części, i jak pewnie zauważyłaś, Katniss nie grała fair - tylko udawała przed kamerami, co zresztą dostrzegł Snow :). Dlatego w drugiej części rzuca jej wyzwanie, żeby to on uwierzył w tą miłość, a nie jedynie tłum.
,,Igrzyska śmierci'' zostały przedstawione niemalże w całości z punktu widzenia Katniss, zaś w sequelu wydaje się, jakbyśmy byli nie uczestnikami zdarzeń, a jedynie ich obserwatorami.
Tylko, że problem jest taki, że Peeta jest głównym bohaterem, a na ekranie można naliczyć na palcu jednej ręki jego wystąpienia :). I właśnie to ulatuje, jego pogląd na sytuację. Zaś w książce uczucie było przedstawione w zupełnie inny sposób, grało bardzo dużą rolę. A tutaj jest jedynie rekwizytem.
Fragment z książki (zaznaczyłam sobie w książce ;D):
,,Najpierw jedna osoba, potem następna, a w końcu niemal wszyscy w tłumie dotykają ust wskazującym, środkowym i serdecznym palcem lewej dłoni i wyciągają ją ku mnie. To stary i rzadko spotykany gest naszego dystryktu, sporadycznie używany podczas pogrzebów. Oznacza podziękowanie, a także podziw. Tak żegna się kogoś drogiego sercu.'' -> monolog wewnętrzny Katniss, strona 28.
Dzięki za wyjaśnienie! :-) Szczerze mówiąc już nie mogę się doczekać kiedy znajdę trochę wolnego czasu i zacznę czytać Igrzyska. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję jeśli chodzi o uczucie pomiędzy Peeta a Katniss, bo szczerze powiedziawszy, to właśnie im "kibicuję". Bardzo podobało mi się jak została odegrana jego rola i uczucie, którym nią darzy. Jak dla mnie bardzo do siebie pasują, ale tak jak pisałam wyżej - to póki co jedynie odczucia na podstawie samego filmu :-)
Proszę :).
Nie zawiedziesz się na trylogii - wciąga już od pierwszego zdania, a jest mało takich powieści :). Plus za niespotykany gatunek (atyutopijny), realizację oraz przesłanie :). W dodatku czyta się szybciutko i ani się zobaczy, a już się otwiera usta z wrażenia przy ,,Kosogłosie'', który jest według mnie najlepszym tomem :) - nie dziwię się im, że podzielili tą część na dwie, bo dzieje się bardzo dużo, a i postaci na to zasługują. Czuję, iż za rok będziemy oglądali jeszcze więcej akcji :).
Co do uczuć, to zostały one lepiej wyeksponowane i nie ma niedomówień. Scenarzyści nie wzięli z tomu pierwszego kilku rzeczy, które lepiej wpłynęłyby na ukazanie uczuć Peety do Katniss. Cieszę się, że w WPO skorzystali z wyimaginowanego ,,dziecka'' ;).
Ja uważam że to druga część jest lepsza od pierwszej ;) Oczywiście żałuję że takie wątki jak spotkanie Bonnie i Twill w lesie czy Katniss, która utknęła za ogrodzeniem podpiętym do prądu nie zostały w filmie pokazane, ale tak czy siak nie zawiodłam się. W dwójce pełno jest scen, które chwyciły mnie za serce, jak na przykład Effie, która nie mogła opanować płaczu przy wyczytywaniu nazwiska Katniss, mowa do rodziców Rue, staruszek w jedenastce czy mała dziewczynka, która mówi do Kotny: "Jak dorosnę, zgłoszę się na ochotnika tak jak ty". Lubię kiedy film potrafi wzruszyć, a w pierwszej części wzruszyła mnie tylko śmierć Rue. No i gra Jennifer podobała mi się o wiele bardziej w Catching Fire, ale nie wiem od czego to zależy ;)
No tak wątek z tą dziewczynką też mi się podobał.Jeszcze jedną fajną rzeczą było to jak córka Snowa, powiedziała do niego że ona też by chciała kogoś tak mocno kochać jak Katniss Peetę ;)
Wczoraj oglądałam po raz 3 (:D) ,,Igrzyska śmierci'' i wyłapałam dlaczego gra Jennifer podoba mi się bardziej w II. części - podobnie jak i Tobie. Otóż pierwsza część nie obfituje w momentu, w których można się wykazać grą aktorską - w zasadzie taką możliwość dawała jedynie śmierć Rue, poszukiwania i znalezienie Peety po wybuchu armaty (gdy Katniss dostrzega łykołak), pożegnanie z Prim, moment, w którym Kotna ma wejść do tuby (scena z Cinną i przypinaniem broszki:) ). Zaś w drugiej non stop coś się dzieje, jest o wiele więcej dramatycznych zdarzeń, tudzież wzruszających.
Mnie rozwaliły jeszcze sceny: z Finnickiem ft. kostka cukru oraz Johanna w windzie i ,,Make him pay for it'' ;) Co do wzruszających, to zdecydowanie podziwiam grę Lynn Cohen (zero słów, jedynie mimika, gesty) - omal się z nie rozpłynęłam :).
Jak Mags umierała to się rozpłakałam dlatego że bardzo lubiłam tą postać, wzbudziła u mnie duży podziw gdy zgłosiła się na trybuta, za Annie którą Finnick kochał :)
Yhm, osoba Mags, to była jednym z kultowych punktów w filmie :). Czy tylko ja miałam wrażenie, że wszyscy aktorzy zostali idealnie obsadzeni? :)
Racja racja ;) aktorstwo na wysokim poziomie, wszyscy aktorzy albo wyglądem przypominali grającą przez siebie postać, albo swą grą
Rzadko kiedy widzi się taki poziom wczucia w rolę - omal zapomniałam, że jestem w sali kinowej (wszystko by się udało, gdyby nie szelest papierków, wychodzące i wracające osoby, śmiech, rozmowy, koleżanka pytająca mnie o coś non stop); a miałam lekkie wrażenie jakbym była naocznym światkiem wydarzeń.
Jennifer pokazała po raz kolejny na co ją stać - twarz wyrażała wszystkie targające emocje, np. po pobiciu Cinny [trochę nie pamiętam, ale wydaje mi się, że w książce ta scena oznaczała jego koniec jako postaci, w sensie śmierć], gdy była w szoku, rozpaczy, a i przewijała się złość.
Jen to świetna aktorka i pokazuje to w każdym filmie w jakim zagrała, już nie mogę się doczekać trzeciej części!!!
Pozdr
Póki co czekam na dobrą kopię w internecie, by obejrzeć ponownie ;). A do następnej części zleci, byle tylko nie odliczać czasu i nie stresować się :). Ja podchodzę do tego spokojnie, nie wariuję - miałam parę takich ekranizacji, o których myślałam non stop, by je dorwać, np. ,,Intruz'', który wyszedł jako tako ;/.
Ja planuję jeszcze raz przeczytać 3 część, a czas do kosogłosa pewnie zleci szybko, bo oprócz Igrzysk jest wiele innych fajnych filmów które na pewno oglądnę, choćby Divergent, też na podst książki
Co do Divergent, to czytałam dwa tomy :). Również ciekawe, ale jednak Igrzyska pozostają moimi bezkompromisowymi faworytami. Lubię jeszcze serie Cassadry Clare (zarówno Diabelskie Maszyny, jak i Dary Anioła) :).
Hm, poczytałabym chętnie, ale nie mam czasu - ostatnio ledwo co udało mi się pochłonąć ,,Cień wiatru'' Zafona, akurat chorowałam, więc czasu niemiara :D. Na półce leży bodajże ,,Więzień nieba'', ale na niego czasu na razie nie znajdę.
Ja uważam, że "W pierścieniu ognia" jest dużo lepsze. Jako pierwszą przeczytałam książkę i na filmie się bardzo zawiodłam. Bałam się, że podobnie będzie przy drugim filmie, ale o dziwo wyszedł genialnie. W porównaniu z pierwszą częścią, druga dużo bardziej nawiązuje do książki. Oczywiście brakuje mi sceny z Bonnie i Twill, no i zegarka z kosogłosem, no ale wszystkiego mieć nie można. Jak ktoś już wyżej napisał, gra Jennifer w W pierścieniu ognia jest lepsza. No i nie można zapomnieć o reżyserze, któremu należą się brawa za wspaniałą pracę.
Również miałam podobne do Twoich wrażenia, co do książki vs ekranizacja. Pierwowzór został mocniej pociągnięty od strony uczuciowej - relacje Katniss-Gale/Peeta/Prim zostały lepiej zarysowane. W filmie mamy jedynie ich posmak, mimo że taki Peeta jest głównym bohaterem - i jak już wspominałam - jego czas występowania w scenach powinien być o wiele dłuższy jak obecnie. A raczej nie zapowiada się na jakąś poprawę - teraz do akcji wkroczy Gale i piekarzyna straci.
Pierwsza część miała większy nacisk na ukazanie świata, jaki widziała Kotna (widać to było np. w scenie po ukąszeniu przez osy - manipulacja obrazem, jego lekkie drgania, jak przy przewijaniu do tyłu, czy po wysadzeniu zapasów - zupełna cisza, lekki pisk w uszach, symulacja tymczasowej głuchoty pourazowej), ogranicza się w sumie tylko do tego, reszta ucieka w tłumie. Chociażby nieszczęsny Peeta, który - de facto [SPOILER. SPOILER. SPOILER] powinien stracić nogę po bliskim spotkaniu z mieczem.
Wkurzyło mnie nieco, że nie dostał tej protezy - jakoś w książce wszystko nabrało po tym wydarzeniu rozpędu :).
Czy tylko mi się tak wydaje, czy w filmie było znacznie mniej Gale'a niż w książce?