Moim zdaniem lepsza jest pierwsza część gdyż w drugiej wszystko za szybko się działo, może odniosłam takie wrażenie bo przed pójściem na w pierścieniu ognia czytałam książkę, a w książce zawsze jest pewien watek bardziej rozbudowany, niż w filmie, jednakże mogli to lepiej zrobić. W pierwszej częsci akcja koncentruje się na zmaganiach Katniss na arenie i wogle prawie cały film jest temu poświęcony, ale oprócz zmagań głównej bohaterki możemy obserwować reakcje jej najbliższych w dwójeczce tego nie było.Ponadto dialogi w 1 były bardziej dopracowane a wszystko bardziej naturalne.W 2 irytujące było jeszcze to że pewnych bardzo ważnych wątków nie pokazali choćby spotkanie Katniss w lesie dwóch kobiet które powiedziały jej o 13 dystrykcie do którego zmierzają.No ale po 2 godz 26 minutach dużej ilości wątków fajnie rozbudowanych trudno się spodziewać ;)
Z sympatii do aktorki Jen Lawrence i Josha Hutchersona , którzy zagrali w miarę dobrze i książki która była genialna oraz efektów specjalnych dałam 10
Zapraszam do komentowania ;)
W pierwszej części wszystko wydaje się być bardziej naturalne i z tego co wyczytałam na różnych forach, nie są to tylko moje złudzenia. Mnie chodzi chociażby o uczucie Peety do Katniss. To według mnie wystarczający kontrargument do stwierdzenia, że to W pierścieniu ognia jest lepsze. Bardziej zżyłam się z postaciami w pierwszej części co nie oznacza, że w drugiej bohaterowie są bez wyrazu bo wręcz przeciwnie. Pierwsza cz. wg mnie jest lepsza ale nie zaś tak bardzo znacząco, po prostu, gdybym miała stwierdzić, która z części podobała mi się bardziej, oznajmiam, że jest to pierwsza :-).
Cóż. w pierwszej części skupiono się w zasadzie na bliskim otoczeniu Katniss, tudzież Dystrykcie 12. To wszystko nie wygląda na naciągane, jest idealnie odwzorcowane. Owszem, ten obraz nędzy wzbogaca nieco (ale w malusieńkiej drobince) obraz Kapitolu i jego inność, acz nie aż tak, by zdominować obraz.
,,Igrzyska....'' są o wiele bardziej spokojne, niemalże senne. Akcja toczy się powoli, sceny walki również następują mimochodem. Zaś w najnowszej odsłonie wszystko przybiera odwrotny obrót :).
Co do uczucia, to racja, ale były ku temu sceny, jakie pozwoliły na jego ukazanie (w jaskini, itd.).
To co mi się m.in. bardziej podoba w sequelu, to dynamiczność :).
Chodziło mi raczej o to, że w drugiej części to uczucie ulatuje, a ty zrozumiałaś chyba, że mam na myśli pierwszą.
Nie - w pierwszej miłość ukazana, w drugiej zaś jest nieobecna :). W Przedostatniej linijce trochę się pogubiłam, ale pisałam wtedy o 1. części :).
A zresztą, to było ponad tydzień temu, więc sama nie pamiętam o czym myślałam :D.