Polskie kino umarło lata świetlne temu, a może się nigdy nie narodziło? Zamiast tego co polskie, z myślą i pomysłem, byle jakim ale 'jakimś' mamy zaszczyt oglądać 'K jak koń trojański = c2'.
Idąc na polski film promowany dla hołoty przez elity nie miałem złudzeń, wybieram się na firmową szmirę Made In Poland zrobioną By Rywin & Company. Nie zawiodłem się oglądając po raz kolejny łzawy serial wenezuelski wylakierowany dolarami z szafy Michnika i Lesiaka.
W całym tym 2h koszmarze-komedio-pasztecie, przerywanym kilkoma gagami najsmutniejsza była jednak myśl jak wspaniały film mógłby nakręcić któryś polski 'rezyser', czy taki w ogóle dzisiaj żyje i coś kręci? Trudno o taki prezent skoro Talent tacy 'rezyserowie' jak: Wajda czy Machulski dawno temu rozmienili na drobne Drobnych. To co widz młodego pokolenia, do którego zaliczam się Ja, może dziś od nich dostać to tandetne opowiastki kręcone w ramach społecznej zrzuty na ich starcze emerytury.
Boże, chroń Polaków od takiego 'polskiego' kina a naszą młodzież już lepiej wychowujmy na Transformers'ach.