Dzisiaj byłem w kinie na filmie.
Początek trochę mdły, lecz później mi się bardzo podobało, najbardziej
nie udana scena to widok z daleka na samochody w 87 roku, jeździły już
nowsze samochody.
Film pokazał ile się zmieniło, że żyjemy dużo lepiej, kto wie czy gdyby
nie było rozpadu ZSRR to byśmy mieli komórki, komputery.
Wydaje mi się że Machulskiemu chodziło o pokazanie polityką że nie warto
się kłucić o "błachostki". Nie wiem, może to inaczej odbiera widz który
się urodził przed upadkiem komuny, jak na człowieka który się urodził 3
lata po upadku ZSRR film nauczył wiele co było.