Przy okazji spotkania na jakimś festiwalu filmowym - wśród moich znajomych kinomanów raczej nikt nie będzie chciał dołączyć, a piosenki z takiego In The Heights wymagają jednak wysiłku grupowego, w pojedynkę co najwyżej można pojedyncze wersy, bo nawet pierwsza i ostatnia piosenka bez chórków dużo tracą.
Śpiewać raczej nie umiem, więc dla mnie byłyby tylko partie Usnaviego, ale no, jestem otwarty. Chciałbym po prostu kiedyś brać udział w "Blackoutcie", śpiewanym ze znajomymi gdzieś na ulicy, przy okazji Nowych Horyzontów czy innym Filmweb Offline. Najlepiej z faktycznymi fajerwerkami.