Wprawdzie niewiele się po tym filmie spodziewałem, ale nie aż takiej szmiry... :/ Ogólnie nie mam nic przeciwko takim lajtowym dziełkom kręconym ku uciesze gawiedzi, ale jednak jakiś poziom wypada trzymać. Niestety, ale "Incredible Hulk" nawet tego minimum przyzwoitości nie gwarantuje. Sprawia wrażenie skleconego po najmniejszej linii oporu, metodą - bierzemy na warsztat jakiś popularny komiks, zatrudniamy kilku znanych aktorów, wpieprzamy w to dużo sieczki i efektów, a reszta się nie liczy - byle jakoś trzymało sie kupy.
Już schematyczność i drętwota fabuły byłyby wystarczającym powodem, by sobie darować ten film, bo jak tu się emocjonować takim odgrzewanym i w dodatku nieświeżym kotletem? Niestety, brak napięcia i nuda to jeszcze nie koniec "atrakcji", jakie zaserwowali nam twórcy. Kolejną jest żenująco słabe aktorstwo, co mówię z bólem, bo zaangażowało się w ten projekt (z nie zrozumiałych zresztą powodów) kilku naprawdę świetnych aktorów. Niestety, ich gra nie tylko nie ratuje filmu, co jeszcze bardziej go pogrąża. Norton to jakieś nieporozumienie. Zacznijmy od tego, że w ogóle do tej roli nie pasuje i nic dziwnego, że błąka się po planie jakby był zagubiony. W dodatku cały czas nim pomiatają, wciąż ktoś chce go dopaść, albo mu przyłożyć, dziewczyna prowadza się z innym, a jego jedyną reakcją na to wszystko jest mina zbitego psiaka. Wiem, że to jego alter ego jest tu tym niby superbohaterem, ale taka fajtłapa się na herosa po prostu nie nadaje. O Liv Tyler szkoda wspominać, bo jej występ ogranicza się do robienia krowich oczu i wydymania silikonowych ust. Hurt i Roth udają Bardzo Złych, ale widać, że nie bardzo im się chce i recytują po prostu kwestie z pamięci. Jednym słowem - tragedia.
Teraz kwestia, która powinna stanowić największy atut filmu, czyli akcja/strona wizualna ze szczególnym uwzględnieniem postaci Hulka. Cóż, tu też jest nie lepiej, czyli bardzo kiepsko. Efekty specjalne po prostu rażą sztucznością. Hulk wygląda jak trochę bardziej przypakowana wersja Shreka, w związku z czym jego grymasy i porykiwania mają tu efekt wręcz komiczny - ilekroć Hulk starał się wyglądać groźnie, miałem przed oczami bekającego ogra... Nie lepiej wypada jego przeciwnik i ich konfrontacja z demolką miasta w tle - strasznie to wszystko sztuczne i tandetne.
Dobrze, że momentami szło się z tego przynajmniej pośmiać. Ale ogólnie film słaby - wtórny, kiepsko wykonany. Strata czasu. Zwłaszcza jak się przywoła poprzednią wersję z 2003. Film Lee jest ogólnie mocno krytykowany, ale - choć rzeczywiście momentami nierówny - w porównaniu z tą padaką, to dzieło co najmniej bardzo dobre. Była tam jakaś myśl, jakiś pomysł na tą postać, próba odczytania jej w nowy, ciekawy sposób. Tu jest tylko ryczący animowany potworek i stek bzdur na dokładkę. No ale jest głośno, kolorowo i "fajnie" - czegóż chcieć więcej...
Bosze doczytałem do końca to coś.. Musisz być bardzo biedy mają w swoim słowniku jedynie słowo "tragedia" Zresztą chyba nie tylko w nim co wynika z Twojego tekstu. Tak się jeszcze zastanawiam bo zakładam, że jesteś tak wspaniały, że tego typu filmy "schematyczne i drętwe" są dla Ciebie obelgą.. Więc moje pytanie! Po co to oglądasz.. Jak chcesz Dramatów o nieprzeciętnej fabule to polecam "Aż poleje się krew" Tam na pewno zadowolisz swój popęd intelektualny.. Bądź z tego roku "Moon" A od tego typu produkcji trzymaj się z daleko, gdyż Twoje wytrawne oko raczej ich nie trawi.. Pozdrawiam i rozumu życzę w doborze filmów do oglądania.
Ktoś, kto pisze "Bosze", nie czyta ze zrozumieniem i nie potrafi sklecić paru linijek tekstu, żeby trzymały się jakoś kupy, jest ostatnią osobą, która mogłaby mnie pouczać.
Hmm o ile to słowo było takim powiedzmy eufemizmem.. To podaj mi jakikolwiek przykład na to, że nie potrafię czytać ze zrozumieniem.. Ogólnie wysnułeś jakąś teoryjkę, której nie będziesz w stanie obronić z racji braku argumentów. Pouczać Cię nie mam zamiaru bo i sensu w tym nie widzę.
Nie potrafisz czytać ze zrozumieniem, skoro wywnioskowałeś (nie wiem skąd), że szukam w tego typu filmach "dramatów o nieprzeciętnej fabule". Jedyne, czego oczekuję po takich stricte rozrywkowych, pozbawionych ambicji dziełkach, to że nie będę raczony tandetą i traktowany jak przygłup. Niestety, ale to właśnie miało miejsce w przypadku "Hulka". Więc twoją "teoryjkę" na temat zaspokajania przeze mnie "popędów intelektualnych" można o kant d... potłuc. Chcesz coś jeszcze popisać o mnie, czy zajmiemy się samym filmem?
Hulk jest złyy!!!!
Słuchaj Dwight. Nie wypowiadaj się na temat filmów tworzonych na podstawie komiksów, taka moja rada. Twoje zdanie "Jedyne, czego oczekuję po takich stricte rozrywkowych, pozbawionych ambicji dziełkach, to że nie będę raczony tandetą i traktowany jak przygłup" dobitnie dowodzi że Ty takie filmy dyskredytujesz przed obejrzeniem i dla Ciebie z góry są one dnem totalnym itp itd. Jak ci nie pasuje to nie oglądaj filmów typu Punisher, Hulk, Spider-man. W ogóle trzymaj się z dala od filmów z universum marvela. Oglądaj sobie filmy typu Angielski pacjent, Pożegnanie z Afryką, Żądło (moim zdaniem bardzo dobre filmy). Może te tytuły spełnią Twoje wysublimowane wymagania. A takie filmy jak Hulk zostaw w spokoju bo mamy dość takich pseudo krytyków jak Ty. A dla Twojej wiadomości jako wielki fan komiksów przeczytałem wszystkie tytuły (marvela) jakie wychodziły u nas od 1991 roku do 2000. Zaczynając od spider-mana po Punishera na Hulku kończąc. I uważam że ten tytuł który właśnie tak mieszasz z błotem jest idealnym odwzorowaniem komiksów z Hulkiem, i twierdzi tak znaczna większość która kiedykolwiek czytała komiksy. Więc jeszcze raz Cię upominam nie zgrywaj wielkiego krytyka bo za przeproszeniem gówno wiesz o przenoszeniu komiksów na duży ekran.
Dwight_ - A Gdzie ja niby napisałem, że szukasz w tego typu produkcjach "dramatów o nie przeciętnej fabule"? Zakładam, że to ów brak rozumienia tekstu czytanego doprowadził Cię do takich wniosków.. A kolegę powyżej jak najbardziej popieram bo mądrze prawi.. i to tyle w tym temacie..
Nie wiesz już, co sam piszesz...? :/ Jak nie pamiętasz, gdzie to napisałeś, to sobie poszukaj wyżej.
Bardzo mi przykro, że uraziłem "wielkiego fana komiksów", ale nie jesteś dla mnie wyrocznią i jakoś nie zamierzam przestać krytykować filmów, które w mojej opinii na to zasługują. Więc nie udzielaj mi proszę rad co do tego, co mam, a czego nie mam oglądać i co mi wolno, a czego nie wolno obsmarowywać.
Po drugie: jak chcesz dyskutować, to postaraj się to czynić przy pomocy argumentów, a nie osobistych przytyków. Bo może i "gówno wiem o przenoszeniu komiksów na ekran", ale ja mogę z kolei stwierdzić np., że twoja znajomość komiksów nie zmienia faktu, że gówno wiesz o dobrym kinie i tak możemy się obrzucać tym "gównem", na co nie mam szczególnej ochoty i co do niczego nie prowadzi.
Nawiasem mówiąc lubię niektóre adaptacje komiksów, są nawet takie, które uważam (dasz wiarę?!) za rewelacyjne filmy. Więc skoro można wycisnąć z tego gatunku naprawdę sporo, dlaczego mam się zadowalać każdym, przeciętnym, bądź słabym produkcyjniakiem, jaki zjeżdża ostatnimi czasy z taśmy Marvela?
Jeśli moje słowa "dowodzą" według ciebie, że jestem uprzedzony, to wyciągasz zbyt daleko idące wnioski. Zresztą jakbyś czytał uważnie, dostrzegłbyś fragment o tym, że ogólnie nie mam nic przeciwko takim filmom, chciałbym tylko by prezentowały jakiś poziom, czego oczekuję zresztą po każdym filmie. Wyobraź sobie, że jestem świadom rozrywkowego charakteru takich produkcji, więc nie powtarzaj bzdur za użytkownikiem "sagaTM", że mam wobec nich jakieś "wysublimowane wymagania". Moje wymagania nie są szczególnie wygórowane. Ale "Hulk" nie spełnił ich nawet w minimalnym stopniu. Słabe strony tego filmu opisałem w pierwszym poście. Jeśli uważasz inaczej, to odnieś się do moich zarzutów, a wycieczki osobiste sobie daruj.
Argumentów?? A gdzie są Twoje argumenty?? Ty czytasz w ogóle to co sam piszesz?? Nie wydaje mi się. I nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz w tym że "...Ja wiem gówno o dobrym kinie" I jesteś uprzedzony tylko nawet nie masz odwagi się do tego przyznać. Co do zarzutów. Piszesz o Nortonie że zbity psiak, że chcą go dopaść, fajtłapa, dziewczyna prowadza się z innym (w tym miejscu widać że kompletnie nie znasz historii Bannera/Hulka i to w tym momencie Cię dyskredytuje), pamiętaj że jak ktoś krytykuje książkę to wypada ją naprzód przeczytać. Na koniec najlepsze... "że taki koleś nie nadaje się na superbohatera" najlepszy przykład?? Peter Parker- Spider-man. Z mojej strony to koniec dyskusji, nie będę się zniżał do pewnego poziomu i nie mam zamiaru kontynuować tej do niczego prowadzącej dyskusji. Są niestety na świecie ludzie którzy mimo że nie mają racji ślepo zostają przy swoim i to jest przykre. Pozdrawiam...
Aha, czyli postanowiłeś wykręcić się wyświechtanym "nie będę się zniżał do pewnego poziomu" (tzn. jakiego konkretnie?) Tytułem wyjaśnienia - nie obchodzi mnie ta, z pewnością arcyciekawa "historia Bannera/Hulka" opisana w tych mądrych księgach, których nie przeczytałem... Piszę o swoich wrażeniach z filmu, jego częściach składowych, jak np. aktorstwo i o tym, że to, co obejrzałem, mnie nie przekonało i oceniam to jako słabe, z powodów, które wymieniłem. I tyle. A racja jest jak d... - każdy ma swoją.
Również pozdrawiam