nawet bardzo przeciętny... Może to dlatego, że nie widziałam poprzędniej części, czy poprzednich części. Do obejrzenia, ale raczej nie polecam, chyba, że naprawdę nie pozostaje nam już nic innego do oglądnięcia...
Wiesz ja oglądałem poprzednią część (wcześniej była tylko jedna:D) i o ile fabułą w miarę jest to połączone ze sobą, to w kwestii obsady musiałem się przyzwyczajać. Bo zmienili się wszyscy od poprzedniej części. Obydwie odsłony oglądałem w niedużym odstępie czasu i może to przeszkadzać w odbiorze, przynajmniej na początku. Ogólnie zgadzam się film specjalnie nie porywa. Pozdrawiam:)
Tak rzeczywiście masz rację. To zupełnie inna, prawdopodobnie najwierniejsza komiksowemu oryginałowi, interpretacja przygód zielonego olbrzyma, Hulka. Ale tak się nie raz zastanawiałem. Jaki był prawdziwy zamiar reżysera? Moim zdaniem chyba chciał upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Tj. pragnął przedstawić historię mutanta wg. swojego widzimisię, a jednocześnie żeby była ona powiązana jako tako z wcześniejszą ekranizacją (pomiędzy którymi przecież nie ma dużego odstępu czasu). I rzeczywiście jakieś tam połączenie jest między nimi. Pierwsza część kończy się zaginięciem Hulka po walce ze zmutowanym ojcem. Poszukiwania przez armię USA na czele z Thunderboltem były w toku. Po czym okazuje się, że doktorek wylądował w dżungli. Z kolei druga część zaczyna się gdzie - ano w dżungli. Oczywiście pomija się już przyczyny mutacji - każdy je zna z nazwijmy to "pierwszej ekranizacji", po czym mamy zupełnie inną przygodę. Coś musi być na rzeczy. Tak więc czy mamy tak do końca do czynienia z zupełnie nową interpretacją czy też jest to swego rodzaju sequel, który nie jest wyrażony wprost? Można się zastanawiać:D