na swój pokręcony sposób. Nie za bardzo jestem w temacie, więc nie mam z czym porównywać. Ekranizacje komiksów to jednak nie to samo co zwykła fabuła.
Dla mnie film był ok, mogłam sobie pooglądać Nortona, postać Bruce'a była satysfakcjonująca, bez koszulki również;] Tylko nie rozumiem co tam robiła Tyler...nie ukrywam, nie lubię jej i gryzła mi sie z otoczeniem, była za duża i za brzydka.