Obejrzałam i zmęczyłam do końca tylko ze względu na Nortona i stwierdzam, że wybitnie nie pasuje do tego gatunku. W takich filmach powinien grać Van Damme albo inny Lundrgen,a Edward jest stworzony do wyzszych celów - co on ma do roboty w takiej siekaninie? Nie ma żadnego pola do popisu, gdzie on ma tu pokazac swoje mozliwosci aktorskie??Chciałoby się powiedzieć: Edwardzie nie idź tą drogą! Nie mój to gatunek, nie moja bajka, ale jak ktoś lubi demolkę to ujdzie.