Jeśli się chce to można. Okazuje się że jednak można zrobić ciekawy film o facecie zmieniającym się w zielone monstrum.
W miarę dobra fabuła a i główni bohaterowie nie wyglądają tak źle po stworzeniu ich w komputerach.
Znacznie lepszy film od swojego poprzednika "Hulka" Anga Lee.
Chwała producentom za odważną decyzję po miażdżącej krytyce filmu wydanego przez Sony.
Omawiana produkcja moim zdaniem do filmu Anga Lee nawet się umywa. To zwykła, przeciętna do bólu amerykańska papka. Efekty specjalnie niczym nie imponują, muzyka również. Aktorstwo wypada strasznie mizernie a od strony fabularnej zwyczajnie przynudza. Ten film to jedynie wielkie bum! trrraaach! łubudu! i nic więcej. "Incredible Hulk" nie zachwyca w absolutnie żadnym elemencie.
Poprzedni film był pod każdym względem lepszy. Nawet efekty specjalne robiły większe wrażenie. Aktorsko to zdecydowanie wyższa półka, Eric Bana spisał się znakomicie. Pomimo, że film obfitował w sceny akcji, znalazło się również miejsce na odrobinę wewnętrznych rozterek głównego bohatera. Na plus należy zaliczyć także, świetną muzykę Dannego Elfmana, która doskonale buduje atmosferę.
"Incredible Hulk" to po prostu bezpłciowa młócka i nic ponadto. "Hulk" w wykonaniu Anga Lee mierzy zdecydowanie wyżej i wychodzi obronną ręką.
Elof, święta prawda. "Hulk" Anga Lee to mistrzostwo świata i jedna z najlepszych ekranizacji komiksu ever, zaraz za Watchmen. "Hulk" z Nortonem to typowa durna mózgo-sieka z USA.
Zdecydowanie popieram.
Obsadzenie Nortona w niczym nie pomogło. Pierwszy "Hulk" może i nie był bardzo dobrym filmem, niemniej oglądałam go z zainteresowaniem (nie rozumiem, czemu był aż tak krytykowany), przez drugiego ledwo przebrnęłam - nudna fabuła, zero emocji, gra Liv Tyler po prostu beznadziejna. Nie polecam, najlepiej omijać ten film z daleka.
Jako, że nie czytałam komiksów, a w filmie chyba nie do końca to wyjaśnili, mam pytanie: dlaczego nazwali zieloną wersję Bruca Hulkiem? Kto mu wymyślił to przezwisko i skąd się wziął na to pomysł?