PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=261650}

Incredible Hulk

The Incredible Hulk
2008
6,4 125 tys. ocen
6,4 10 1 125139
5,6 48 krytyków
Incredible Hulk
powrót do forum filmu Incredible Hulk

angry...

ocenił(a) film na 6

W 2003 roku Ang Lee zrealizował „Hulka” - ekranizację popularnego komiksu. Jednak jak na blockbuster był to film zdecydowanie zbyt poważny, skupiający się bardziej na bohaterach niż na akcji, oraz w wielu miejscach niezgodny z oryginałem. Nie spodobał się ani fanom, ani krytykom i szybko przepadł w box-office. Ponieważ jednak filmy o superbohaterach są obecnie żyłą złota dla producentów filmowych, zdecydowano się nakręcić nową wersję opowieści o zielonym, wściekłym monstrum. I tak powstał „Incredible Hulk”. Nie obyło się jednak bez problemów. Najpierw Edward Norton przerobił scenariusz napisany przez Zaka Penna. Norton urzeczywistnił postacie i nadał historii głębi, to jednak nie spodobało się producentom, którzy obawiali się powtórki z 2003 roku - chcieli zwykły, dobry blockbuster, a nie dramat o rozterkach napromieniowanego profesora - w związku z tym w czasie montażu powycinali "zbędne" fragmenty (podobno aż 70 minut), a za oficjalnego scenarzystę, którego nazwisko podawane jest w napisach, uznali... Penna. Z reguły takie przepychanki nie służą filmowi i niestety tak jest i tym razem…

„Incredible Hulk” jest krokiem w tył w stosunku do filmu Anga Lee. Co prawda ogląda się go całkiem dobrze, ale momentami trochę niepotrzebnie zwalnia i zaczyna nudzić, ale całe szczęście historia biegnie w jasno określonym kierunku i od czasu do czasu jest nawet śmieszna. Twórcy jednak nie wystrzegli się naciągnięć i nielogicznościami - na czele z gwałtownymi zmianami warunków atmosferycznych, czy pór dnia. Zawodzą też niestety efekty specjalne, które są niedopracowane, sztuczne i nie robią większego wrażenia. Leży też szkic postaci, które są mało ciekawe, uproszczone, z główną nijaką postacią Bruce'a Bannera na czele. O ile Lee przesadził z ilością dramatu i psychologii w swoim filmie, o tyle twórcy nowego Hulka zrezygnowali z wprowadzenia jakichkolwiek rozterek głównego bohatera, a szkoda bo postać tę można było naprawdę dobrze udramatyzować…

Wielka szkoda, że całkiem spory potencjał tej historii nie został wykorzystany. Twórcy zapowiadali całkowite zerwanie z filmem Lee i stworzenie prawdziwego wakacyjnego filmu przepełnionego akcją i przygodą. Skończyło się tylko na zapowiedziach, bo szybszych scen jest tu niewiele - raptem trzy - do tego wszystkie są mało emocjonujące, za krótkie i zrobione bez pomysłu. Trochę to dziwne, bo skoro akcja filmu rozgrywa się w pięć lat po wydarzeniach które na zawsze zmieniły życie Bruce'a, to nie ma sensu bawić się w długi wstęp, ukrywanie postaci we mgle, czy pozostawianie właściwej akcji na sequel…

Aktorzy spisali się średnio. Norton jest wyjątkowo nijaki i niestety nie pasuje do roli Bruce'a, a Tyler gra tak jakby się miała za chwilę popłakać. Wątek romantyczny pomiędzy nimi jest co prawda interesujący, Edward i Liv pasują do siebie ale można było zdecydowanie lepiej go rozwinąć. Najlepiej wypada chyba Hurt jako generał zawzięcie ścigający Hulka oraz Roth w roli żołnierza, który na własne życzenie zamienia się w drugie monstrum. Prócz całej obsady aktorskiej zmieniła się także osoba kompozytora. Danny Elfman odszedł wraz z poprzednią ekipą, ale na jego miejscu pojawił się utalentowany Craig Armstrong. Stworzył on poprawny podkład muzyczny, sprawdzający się w filmie całkiem dobrze, ale niestety nie porywający i z pewnością daleki od poziomu genialnego poprzednika.

6/10

P.s. Ciekawe, czy powstanie sequel. Film pewnie zarobi znacznie więcej niż poprzedni obraz, ale czy Norton po wszystkich tych bojach będzie chciał jeszcze raz pracować nad tym projektem? Śmiem wątpić, ale wszystko jest możliwe...

milczacy

sama prawda:) żaden z dwóch Hulków nie jest dobrze zrobiony. Takie wyważenie Marvela osiągnął pierwszy Spiderman i Iron man. A akcji nawet nie trzy a 2:)Szczego 1 finałowa, za długa i nużąca, no bo ile te CGI mogą się napieprzać:) Bo to, że coś w ciemności im biega to fajną sceną nie można nazwać,zważywszy, że wiadomo jak Hulk wygląda. A wygląda o dziwo gorzej niż w wersji Anga Lee. Zwyczajowo jest gorzej zrobiony. Reszta in plus. Norton zajebongo. Muzyka taka sobie. Motywu głownego brak. FIlm powinien zacząć się od zabicia stworo-Rotha Abimationa czy jak go zwali i ruszyć pełną parą :D a tak znowu kluski, tyle, że tym, razem w drugą stronę. Lee za bardzo wwiercił się w historię i bohaterów, Ci znowuż tylko po tym się prześlizgneli. Tak jak Iron Man mnie zauroczył tak tu jest średnio. Acz końcowa scena ze Starkiem trochę wynagradza to:D

ocenił(a) film na 6
Redgard

Jeszcze trzecia akcja była na Uniwersytecie gdy Hulk ochronił Betty przed spadającym śmigłowcem i pobił Emila :)

Faktycznie Hulk w tej części wygląda gorzej niż u Lee. Trochę to dziwne, bo lata mijają, technika coraz lepsza, a tu się jakby cofnęli do tyłu. Może niektórych raził przesadnie zielony Hulk w poprzednim filmie, ale mi się podobał bardziej niż ten nowy, dziwnie umięśniony i jakiś taki szaro-niewiadomo-jaki :] Mam też wrażenie, że nowy Hulk jest za mało wściekły i choć w jednej scenie krzyczy Hulk smash! to jednak jakoś nie widać tej jego złości i gniewu...

ocenił(a) film na 6
milczacy

Będzie The IncreDEBILE Hulk 2 i 3.
i o to właśnie szefostwu chodziło.

Hulk Anga Lee jest w/g mnie wciąż najlepszą ekranizacją komiksów Marvela.