PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1214}

Indiana Jones i Świątynia Zagłady

Indiana Jones and the Temple of Doom
7,5 162 832
oceny
7,5 10 1 162832
7,5 38
ocen krytyków
Indiana Jones i Świątynia Zagłady
powrót do forum filmu Indiana Jones i Świątynia Zagłady

Niedawno sobie ponownie oglądnąłem wszystkie części tej serii i ku swojemu zaskoczeniu właśnie tak krytykowaną Świątynię Zagłady postawiłbym najwyżej, a hołubionych Poszukiwaczy Zaginionej Arki najniżej. Dlaczego?

Zacznę od tego, że fabuła we wszystkich częściach jest bzdurna, bądź beznadziejnie bzdurna. Chcąc oglądać te filmy ze względną przyjemnością trzeba założyć z góry wybitnie rozrywkowy charakter tychże, tym samym podejść do przedstawionych historyjek z dużym przymrużeniem oka. Niestety, ale fabuła „Poszukiwaczy...” jest momentami taka jakby „na serio”, przez co dla mnie oglądanie ich było momentami bardzo irytujące. W następnych dwóch częściach cały ten nieszczęsny klimat czyli: patetyczność, heroizm, powaga są rozładowywane humorem, Spielberg cały czas puszcza do widza oko, i o to w takich filmach chodzi – mają bawić.
Pierwsza część, owszem, ma sprawną narrację, ale ze względu na naiwność fabuły wcale mi się tego przyjemnie nie oglądało (może troszkę też zabrakło widowiskowych pościgów, które w kolejnych filmach w tym cyklu stały się ich znakami rozpoznawczymi ). W drugiej części Indiana nie musi zbawiać świata, jest wplątany w lokalny problem odrodzenia się kultu złej bogini Kali, no i to co wyżej napisałem weszło sporo humoru, którego podstawą są relacje tytułowego bohatera z jego bardzo stereotypowo przedstawioną blondwłosą towarzyszką (kawały o blondynkach się kłaniają). W trzeciej części z kolei miejsce blondynki zajął zarozumiały, stoicki profesor uniwersytecki, a przy tym ojciec bohatera i choć naziści znów się pojawiają by zdobyć artefakt, który ma zapewnić im supremację na świecie to jednak oglądało mi się to dużo lepiej od „Poszukiwaczy...”. W najnowszej części zabrakło dla Indiany przeciwstawnego charakteru na którym można by zbudować trochę humoru, a że i przekombinowano z fabułą (po co właściwie sowietom była ta czaszka?) to część tą oglądało mi się równie słabo co pierwszą.


Świątynia Zagłady w powszechnie przyjętej hierarchii tej serii zajmuje trzecie miejsce po jedynce i trójce, co najczęściej się jej zarzuca?

- słaba postać dziecka-karateki - Zgodzę się – to bez dwóch zdań najsłabszy punkt tego filmu, ani ten chłopak nie potrafi grać (nawet jak na jego wiek gra słabo), ani kwestie z nim nie należą do dobrych - rażą infantylnością.
- kobita-blondynka (Willie) – Dla mnie rewelacja, ma grać głupiutką blondyneczkę, histeryczkę, egocentryczkę, chciwą na kasę, rozpieszczoną, przedelikatnioną panienkę i robi to ZNAKOMICIE. Jest to jedna z moich ulubionych postaci w CAŁEJ serii o IJ. Nie wiem czemu ona jest tak krytykowana, mogę zrozumieć niechęć do niej płci żeńskiej, bo było nie było, utrwala ona pewne stereotypy jakie krążą odnośnie kobiet, a zwłaszcza blondynek, ale co faceci do niej mają? Oczywiście, że jest ona trochę przerysowana (jak to przeważnie w filmach), ale zrobiono to z zamiarem osiągnięcia większego komizmu i według mnie się to udało.
- mroczny – Mi się akurat to podobało, dodało pewnego smaczku filmowi, a demoniczna postać kapłana jest jedną z lepszych wśród wszystkich czarnych charakterów w całym cyklu
- za dużo humoru – To jest właśnie największa zaleta w stosunku np. do części pierwszej. Jak napisałem powyżej, robienie filmu z tak bzdurną fabułą może go tylko wówczas uratować jeśli twórcy poza sprawnie poprowadzoną akcją wysilą się na jakiś humor.
- niezwiązany z kulturą judeo-chrześcijańską – Nie wydaje mi się, że część pierwsza i trzecia były dla ludzi dlatego bardziej elektryzujące bo poruszały tematykę biblijną, a część druga (i czwarta) nie. Tu chodzi o dobre kino przygodowe, a nie chęć rozwiązywania jakichś tajemnic biblijnych, przecież jest trochę kina w tym gatunku, które nie podejmuje takiej tematyki, a ludzie świetnie przy nim bawili, ot, chociażby mój ulubiony film stricte komercyjny – „Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły”
- zbyt szybka akcja – Toż to jest cecha charakterystyczna dla kina komercyjnego i pozbawione sensu wydaje mi się różnicowanie tego typu filmów na te z szybką akcją i z bardzo (w domyśle: zbyt) szybką akcją. Grunt, żeby wraz z szybką akcją nadążała fabuła, bo jeśli robi się ją trochę złożoną, to przy szybkim tempie narracji film przestaje wciągać, co najlepiej można było zaobserwować na przykładzie czwartej część Indiany (czy jak dla mnie również Mrocznego Rycerza o którym w innym miejscu piszę). W ŚZ twórcy poradzili sobie z tym dobrze, fabuła jest prosta (może nawet aż za bardzo) i bardzo szybka akcja wpasowuje się idealnie.
- różne bzdury w fabule – W pozostałych częściach tych fabularnych nonsensów nie było wcale mniej, więc argument chybiony.


We wszystkich częściach drażnił mnie montaż mający na celu podtrzymywanie napięcia w scenach, gdzie zagrożone jest życie głównego bohatera tzn. kula tocząca się za bohaterem będąca tuż tuż, po chwili jakby „oddaliła się” od niego by po chwili znów się przybliżyć, podobnie indianie goniący gł.bohatera, też to „oddalają się”, to „zbliżają” (już pomijam fakt, że będąc bardzo blisko nie potrafią w niego trafić) – to tylko przykłady z początku PZA, a jest tego sporo w całej serii... W zamierzeniu sceny te miały zwiększać napięcie u oglądających, ale u mnie wywoływało to tylko drwiący uśmiech. Nie, nie, ja nie oczekuję od tego typu filmów jakiegoś realizmu, ale z tym montażem mogliby nie przesadzać, bo to po prostu jest irytujące. No i prostactwo fabuły prawie we wszystkich częściach (zwłaszcza w pierwszej – przychodzi z prośbą o pomoc CIA, bohater rusza do Azji po jeden ważny drobiazg, następnie Afryka, znajduje Arkę, ale ją przejmują Niemcy, ten próbuję ją odbić i przy pewnym zbiegu okoliczności w finale udaje mu się to), choć z kolei w czwartej troszkę przesadzili w drugą stronę. Generalnie za te wady obniżam tym filmom po 1-2 punkty i stąd moje oceny relatywnie niskie:

część 2 i 3 – 7/10, 1 i 4 - 5/10

Malleator

Moim zdaniem ta część jest słabsza od pierwszej i trzeciej (czwartej jeszcze nie widziałem) ze względu na ubogi scenariusz. Fabyła co prawda we wszystkich jest że tak powiem niedorzeczna jednak wydaje mi się że w "Poszukiwaczach..." i "Ostatniej krucjacie" scenariusz był bardziej rozbudowany, więcej wzrotów akcji, akcja działa się w różnych miejscach świata, było odkrywanie tajemnic, zagadek itd. Natomiast fabuła części drugiej ogranicza się do prostego schematu : znaleść kamień - zabrać - uciekać. Poza tym ta część posiadała też moim zdaniem słabsze czarne charaktery - w pozostałych dwóch filmach to naziści, widz odczuwa ich złowrogość, są zagrożeniem "globalnym", w "Świątyni zagłady" negatywqne postacie nie były dla mnie tak przekonywujące i były jakby mniejszym zagrożeniem, raczej lokalnym. Oczywiście film ten również ogląda się przyjemnie i to całkiem dobre kino przygodowe.

ocenił(a) film na 9
Brat_Stali

"Natomiast fabuła części drugiej ogranicza się do prostego schematu : znaleść kamień - zabrać - uciekać."

Chyba nie w tym rzecz - tak samo można napisać o każdej innej części. Ale coś jest na rzeczy że ta część jest scenariuszowo różna od pozostałych. Oczywiście nie liczę czwórki gdyż do niej scenariusz pisał Lucas siedząc na klopie i cierpiąc na zatwardzenie - tyle w nim bólu...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones