Dwa kiepskie filmy, które kalają Jonesa jak Tytusy po księdze 20. Z tych dwóch trudno wskazać, który to mniejszy kał. Czaszka była pstrokata, plastikowa i nieśmieszna, fabuła pretekstowa, ale jakoś się to oglądało, mimo wszystko nie przynudzała przynajmniej. Artefakt jest mniej plastikowy i pstrokaty ale bez duszy, stary Jones irytuje a nie jara jak kiedyś, a całość jest cholernie nudna. To nie film robiony z pasji jak trylogia tylko korpo-produkt udajacy film. Lepsze są już Jurassic Worldy, nawet Dominion.