We współczesnym kinie wartościowe są tylko spin-offy. Wysokobudżetowe mainstreamowe produkcje są do bólu schematyczne i przewidywalne, bo producenci boją się ryzykować klapę. W przypadku nowego Indiany Jonesa Disney wybrał najprostszą możliwą drogę, czyli odgrzanie motywu ucznia i mistrza afiszowane wizerunkiem 80-letniego Forda. Owszem, mogli zrebootować serię, dać nowego aktora i zacząć pisać historię Indiany od nowa, ale to byłoby zbyt ryzykowne z finansowego punktu widzenia. Jeśli postać Waller-Bridge się przyjmie to będzie można ją dodatkowo zmonetyzować spin-offami.
Scenarzyści dostają swobodę tylko przy takich drugoligowych spin-offach jak Joker. Budżety i oczekiwania finansowe są tam dużo niższe. Nie uda się, to zostaną one zapomniane jak wiele innych spin-offów i nie sprowadzą na wytwórnię problemów finansowych.