Denerwuje mnie juz to ,że każdy azjatycki film jest obrzucany mięsem przez ludzi ,którzy wogóle nie rozumieją o co w nich chodzi.
Nie mówię juz tutaj konkretnie o tym filmie ale o wszystkich bo wku**ia mnie to ,że jak ktoś nie wie o co chodzi to pisze "głupi" "gówno" "żal". Postarajcie sie chociaż zrozumiec główną myśl filmu a potem oceniajcie :)
Pomyślcie ,że film ,który oglądacie może i nie jest głupi. Owszem może być dziwny ,może trudno dokońca go zrozumieć tylko ,że do tego trzeba uruchomic szare komórki. Więc jeżeli nie rozumiecie to radze obejrzeć ze 3 razy może was oświeci.
Pozdrawiam :)
najbardziej lubie filmy ciezkie do zrozumienia :p ten byl niezly, ale te japonskie produkcje juz mi sie znudzily :p
Bardzo prosze wasze oswiecone główki które tak doskonale zrozumiały ten film o wytłumaczenie dla nas ludzi którzy pojąć go nie mogą. Jakoś nigdzie nikt się nie kwapił do napisania o co w nim biega i mam wrażenie, że i wy tego nie wiecie ...
Film po prostu sam chyba do konca pewny tego nie jest ;)
SPOILER
Pod koniec dowiadujemy sie ze to doktorek zwariowal i poczucie winy
doprowadzilo do sukcesywnego mordowania innych ludzi wspolwinnych
zatajenia zgonu pacjenta.
Potem jednak tworcy zaczynaja kombinowac bo jedno zaskoczenie dla nich
to za malo. Sugeruja ze ta epidemia 'psychiczna' mozna sie zarazic -
patrz pani doktor. Albo ze moze ktorys z pacjentow ma cos wspolnego -
nagle zwrocenie uwagi na chlopaka, starsza pania, dzieciaka (moce
psychiczne a la akira?). A na pointe widzimy doktorka gnijacego w szafie
- jego choroba psychiczna staje sie fizyczna czy znow widzimy piekelko
doktora z jego punktu widzenia?
SPOILER ENDS
Mam wrazenie ze te 'niekonczonce sie' zakonczenia nie swiadcza o
blyskotliwosci tworcow, ktorzy przechytrzyli widzow tylko o braku
zdecydowania co do rozwiazania fabuly i checi wywarcia wrazenia na
widzu.
Btw film ogolnie calkiem niezly, fajne lokacje, klimat, niezla gra
aktorska, pare naprawde dobrych scen. Do realiow mozna sie przekonac,
choc glos z tylu glowy ciagle mi podpowiadal ze prawdziwy lekarz
wysmialby przedstawienie zycia szpitala w Infekcji.
5/10 mozna obejrzec, nie trzeba, ale jak sie czlowiek zdecyduje to czasu
tez nie straci a i przyjemnie czas spedzi
(w przeciwienstwie do Shutter tego rezysera bo to porazka straszna ;)
Trzeba było zapamiętać scenę, w której lekarka tłumaczy młodej pielęgniarce, dlaczego nasz mózg postrzega jabłko jako czerwone. Myślę, że w tym filmie chodziło po prostu o ludzki umysł.
7/10 bo lubię japońskie filmy, a w tym klimat był świetny.
Jakby nie patrze, pomysł ktoś miał. Ale tak szczerze, czy naprawdę uważasz, że wykonanie zasługuje na ocenę wyższą niż 2 na 10? Aktorzy grali niesamowicie sztuczne, w ogóle wszystko było sztuczne. I tak właśnie jest w większości japońskich i azjatyckich horrorów. Ciekawe, od czego to zależy.
Ach, zaraz pewnie zaczniecie się wszyscy oburza i podawać mi przykłady dobrych japońskich/azjatyckich/chińskich/koreańskich horrorów, chciałam więc tylko przypomniec, że napisałam "w większości".
;)
niestety aktorzy w większości produkcji japońskich grają marnie :(
Pomysł jakiś był ale tak końcówka muszę przyznać że się pogubiłem jakby chcieli pokazać 2 warianty zakończenie sam niewiem - dziwna , niezrozumiała - bezsensu :(
Ktos mówił mi kiedys że tej infekcji w ogóle nie było w tym szpitalu...
Że to tylko ludzie sobie to wyobrażali....
czyli jeden z tych doktorów, którzy na początku rozmawiali (po zniknięciu zakażonego człowieka z łoża szpitalnego) dobrze kombinował, myśląc że może to sobie wymyślili i że tego człowieka wcale tam nie było.
Jak miło,że w końcu ktoś o tym napisał~
Pod pisuje się pod tym w stu procentach :D
Kolejny przykład myślenia typu ''zajebisty film. Oceniam 7/10. O nie, są tacy, którym się nie spodobał! Muszę założyć temat na forum i zjechać ich, bo na pewno są niedojrzali i nic nie rozumieją! Przecież nie można mieć innego gustu niż JA!'' :) Sorry ale jeśli ktoś jest dziecinny to raczej ten, który wyznaje taki pogląd :P
Wybacz, ale nie pisałam o ludziach, którym się nie podobał, tylko o idiotach, którzy mają do powiedzenia tylko "żal. głupi film" ,a gdy poprosisz o uzasadnienie opinii to nawet słowa nie wydukają bo po prostu nic nie zrozumieli i się wstydzą przyznać. Do reszty nic nie mam bo każdy ma swój gust. Więc czytaj ze zrozumieniem i nie obrażaj mnie proszę ;)
Pozdrawiam
Bardziej to wygląda jakby główny bohater w filmie walczył z własną podświadomością po błędzie, który spowodował, że jego pacjent umarł.
Coś jakby nie mógł się z tym pogodzić i podświadomie zmieniał wersję wydarzeń. A to że umysł nie raz nie dwa płata figle, to nie możemy być niczego pewni. Zwyczajnie sfiksował ;)
Film nie był zły, trzymał w napięciu, miał ten mroczny klimat 6/10 :)
z tym , ze to iz cos jest dziwne i trudne do zrozumienia nie oznacza automatycznie, ze film jest dobry tylko widz nie mysli
ten film akurat sprawia wrazenie jakby tworcy mieli pomysl na 1/2 filmu i zarys zakonczenia, a jednoczesnie ciagnelo ich do kina surrealistycznego take pod koniec filmu dostajemy niezbyt konstruktywny mindf*ck, 10pomyslow naraz wrzucone do miksera co mialo na celu chyba jedynie sprawienie zeby widz sie pogubil
zabieg taki moze niektorym przypadnie do gustu ale mi raczej nie, zakonczenie bylo poprostu meczace, nazbyt udziwnione, tworcy probowali wprowadzic tyle zaskonczen i zwrotow naraz, ze w ktoryms momencie doprowadzili do tego, ze zamiast czuc sie zaskoczony czy zszokowany poprostu przestalo mnie juz kompletnie obchodzic na co ja pacze i nie moglem sie doczekac konca
czy zrozumialem film? mysle, ze tak,
czy wplynelo to jakos szczegolnie pozytywnie na jakosc rozrywki? raczej nie, co za duzo to nie zdrowo i tworcy poprostu w koncowce przesadzili i zepsuli wsumie przyzwoity film
czy jest sens ogladac to wiecej niz raz? wg mnie nie, nie oszukujmy sie, nie mamy tu do czynienia z jakims traktatem filozoficznym czy dzielem tak wybitnym i zawierajacym tyle ukrytej czy alegorycznej tresci ze warto je walkowac wiecej niz raz
film moze i fajny tak przez 2/3, pomysl na zkonczenie tez sam w sobie zly nie byl ale wykonanie bylo naprawde slabe, na tyle, ze przyjemnosc z ogladania w miare zblizania sie do konca zanikla u mnie niemal zupelnie
Możliwy spoiler.
Przecież to jest pyszna alegoria służby zdrowia, którą toczy wirus. Ta zielona plazma to jest przekoloryzowany obraz,jak to w alegorii bywa. Kolorystyka zieleń- czerwień też odgrywa znaczącą rolę (jabłko,kolor krwi,jak zmieniają się światła w szpitalu na końcu filmu,gdy przyszła lekarka). Można długo wymieniać, napisałam o tym osobny temat. Może ci,co uważają, że film jest denny, może powinni przestać tak analizować,a najpierw się w filmy japońskie wczuć, zaakceptować, że używają innej symboliki,a potem dopiero rozłożyć na czynniki pierwsze? Poza tym nie wiem,czy to nas kino hollywoodzkie tak nauczyło, że historia musi być co do joty wyłożona na koniec filmu - najlepiej przez głównego bohatera,i musi być wskazane,kto jest doby,a kto zły? Ja lubię takie filmy, w których są możliwe różne interpretacje, w zależności od osoby oglądającej, a nie, obejrzę, happy end, aha, koniec. Tak jak Opowieść o dwóch siostrach, gdzie bez ograniczeń mieszała się fikcja z rzeczywistością.
Ale ten film nawet poddany krytyce z punktu widzenia kina japońskiego nie jest taką rewelacją za jaką go masz. Kino alegoryczne jest silnym i wyraźnym wątkiem w tej kinematografii, więc tym bardziej ciężko konkurować z poziomem największych osiągnięć w tej dziedzinie
Kiedy na tym właśnie polega odczuwanie filmu, że skoro odczytujesz w nim zawarty przekaz, to nie musisz tego porównywać do Kurosawy, żeby film był"dobry". W porównaniu do kinowego szitu typu Naznaczony ten film jest o czymś. A co do kina japońskiego, to nie traktuję to jako sztywną linijkę,gdzie jest sztywno wyznaczony koniec i początek i wszystko trzeba do tej linijki przykładać.
Ale przykładasz to do 'stolca na trawniku', że tak nazwę najgorszą hollywoodzką szmirę, w kontraście do której Infekcję chwalisz. Żaden film nie powstaje w próżni więc każde filmowe dokonanie będzie oceniane przez pryzmat poprzedników. Nie mówię o Kurosawie, który się przecież nie specjalizował w filmach alegorycznych, mimo paru istotnych produkcji w jego emploi, które można do takich za kategoryzować. Ale jest też Teshigahara, Oshima, Wakamatsu, Terayama, Suzuki Seijun, czy nawet twórcy hardcorowego pinku jak Sato.
Widocznie mamy inne podejście. Gdybym każdy film porównywała do swoich paru ulubionych, nie mogłoby mi się podobać właściwie nic, bo są one nie do przeskoczenia i tyle. Dlatego nie ograniczam się i nie zamykam w swoich ocenach. Poza tym przypominam, że jesteśmy na forum filmowym amatorskim, i nie będę się na siłę upodabniać do krytyka, którym nie jestem - piszę o swoich odczuciach i wrażeniach,a nie o tym, czy to jest technicznie i warsztatowo mistrzowskie. Jeśli coś w tym filmie dostrzegłam, to cóż, mam takie prawo i nie jest to sprawa życia i śmierci,by się przekonywać do swoich racji. Ale cieszy mnie to, że lubisz i znasz azjatyckie kino, bo niezaprzeczalnie jest ono wyjątkowe.