Nie rozumiem natomiast jednego, skoro jego kolega który wsypał go dla policji zeby ratować własną dupę, gadał z nim na skypie to policja juz tego nie widziała, ze on nie chciał tych narkotyków wachał sie nie był pewnien to juz od razu widać, ze chłopak nie był dilerem,
No właśnie, pierwsze co, policja zarekwirowałaby komputery, telefony i sprawdziła pocztę, maile, skype itd.
obejrzyj 'JOHN Q' film o podobnej tematyce (ojciec poświęca wszystko aby uratować syna) ;)
Bo w tym filmie właśnie o to chodzi, żeby zwrócić uwagę na durne amerykańskie prawo które każe niewspółmiernie do winy. Jakiś dzieciak zostaje przyłapany z prochami. Może dostać 10 lat, ale dostaje ofertę, że jeśli sypnie kumpli to posiedzi rok, więc ugaduje starego znajomego tzn. szuka frajera i wysyła mu paczę. Gliny mają czego chciały, statystyki idą w górę, Pani senator ma się czym pocgwalić i dostanie więcej głosów , bo tylko to ją obchodzi, a że jakiś niewinny dzieciak będzie miał spaprane życie? Wszyscy mają to gdzieś. Ustawa która miała przeciwdziałać problemoiwi, niszczy niewinnych. Bo w przypadku dilerów sprawdza się to świetnie, ale gdy trafi na młodyego i głupiego nastolatka, to rujnuje mu życie, ale słupki idą w górę więc wszyscy udają że jest ok.